[Tylko u nas] prof. David Engels: "Ten, kto coś łamie, aby dowiedzieć się, czym to jest, porzucił ścieżkę mądrości". Gandalf na temat aktywizmu LGBT

Po tym, jak polski aktywista LGBT został zatrzymany w związku z oskarżeniem o dopuszczenie się niszczenia mienia i ataku na nienaruszalność cielesną działacza ruchu pro-life, a wcześniej w publicznej inscenizacji przy pomocy tęczowych flag i symboli anarchistycznych obrażał chrześcijan jako „ignorantów” i szydził z symboli chrześcijańskich, lewicowo-liberalne media zaczęły prześcigać się w oskarżeniach o „tłumienie” ruchu LGBT w Polsce. Nawet komisarz Praw Człowieka Rady Europy „zażądał” jego natychmiastowego uwolnienia w imię wolności słowa i rządów prawa. Co prawda whataboutism nie jest zwykle niewłaściwą reakcją na sprawy o znaczeniu publicznym, jednak często może być wymownym i użytecznym eksperymentem myślowym: wątpliwe jest bowiem, aby analogiczne ataki na religię muzułmańską lub na symbole ruchu LGBT ocenione były w tych samych środowiskach z porównywalnie równą zgodnością - smutny przykład rosnącej polaryzacji naszych społeczeństw.
 [Tylko u nas] prof. David Engels:
/ Screen Youtube "Władca Pierścieni"

We „Władcy Pierścieni” Tolkiena jest taki krótki fragment, który w świetle aktualnych wiadomości i faktów, że oto Europa i Stany Zjednoczone w coraz większym stopniu znalazły się pod kuriozalną dominacją flagi tęczowej (obecnie zdobi ona nawet budynki publiczne) jakoś tak dziwnie mnie porusza. Zdrajca Saruman, zastępując swoją dotychczasową białą szatę jedną we wszystkich kolorach tęczy, mówi tak: „Biały! To jest dobre na początek. Białą kartkę można zapisać; a białe światło może zostać rozszczepione i złamane”. Na co Gandalf, jego antagonista, odpowiada: „Ale wtedy przestaje być już białe. Ten zaś kto coś łamie, aby dowiedzieć się, czym ono jest, opuścił ścieżkę mądrości”. Wydaje mi się, że jest to niezwykle odpowiednia metafora dla obecnej sytuacji na Zachodzie i - żeby to powiedzieć wyraźnie - owo „białe”, ani przez samego Tolkiena, ani też w interpretacji, którą chcę tutaj podać, oczywiście nie jest rozumiane jako kolor skóry. Chodzi raczej o znaczenie bieli jako zbioru wszystkich barw, która jednocześnie jest czymś więcej niż tylko sumą swych części składowych, gdyż stanowi własną niezaprzeczalną jakość. „Białe” oznacza bowiem tutaj społeczeństwo będące właśnie czymś więcej niż tylko sumą swych uczestników i rozumiane jest jako grupa „pozytywna” w każdym tego słowa znaczeniu i wyznaczać powinna wartości, nie zaś zwalczać się wzajemnie w jałowych sporach.

A ponieważ do owej tęczowej flagi została obecnie również doczepiona czarna wstęga ruchu BLM oraz - tak jak to było niedawno w Polsce - skierowane to zostało przeciwko chrześcijaństwu, grupa, która do tej pory zasadniczo definiowana była ze względu na seksualność, poprzez powiązanie jej z debatą na temat rasizmu - co jeszcze bardziej zaognia polityczny antyklerykalizm - stała się w pewnym sensie paradoksalną antytezą dążenia do prawdziwej jedności i mądrości opisywanej przez Tolkiena: dziś wydaje się jednoczyć prawie wszystkich, którzy swoją tożsamość opierają na poczuciu „inności” w stosunku do reszty, którzy sprzeciwiają się wszystkiemu, co przez dziesięciolecia, jeśli nie stulecia tworzyło „normalność” zachodniego społeczeństwa. W międzyczasie na całym Zachodzie pojawił się potężny ruch zinstrumentalizowany przez politykę i spopularyzowany szeroko przez media, za którym stoi już nie tylko zrozumiałe pragnienie „jedności w pluralizmie”, lecz także coraz groźniejsze resentymenty, gdyż pomimo iż posiadają oni już wszystkie możliwe prawa niezbędne do przeżywania swej odmienności seksualnej, etnicznej lub religijnej w pełnej wolności i bez uprzedzeń, coraz bardziej dążą do zewnętrznej autoafirmacji, a w publicznym obnoszeniu się z tą swoją „dumą z istnienia” potrafią być równie krzykliwi i stanowczy, jak w swym zbiorczym oskarżaniu o ucisk ze strony tych, którzy w zamian pragną być „dumni” ze swojej normalności.

Trudno sobie wyobrazić, jak ów wynikający z tego rozłam miałby być pewnego dnia znów uleczony w sposób pokojowy, skoro dyskusja stała się już tak gorąca, że ​​nie da się już jej ograniczać do pojedynczych aspektów życia publicznego, lecz zaczyna obejmować wszystkie obszary społeczne i zmusza wszystkich - umyślnie czy nieumyślnie - do zajmowania stanowiska - jak to pokazuje konglomerat zupełnie różnych „żądań” spod znaku flagi tęczowej: jedno zajęcie stanowiska w jednej konkretnej sprawie może już wystarczyć do uznania go za politycznie „ustalony” i „obowiązujący” również we wszystkich innych, najczęściej zupełnie niezwiązanych obszarach życia; ci zaś, którzy nadal chcą zachować wolność wypowiadania się w taki sposób, jaki wydaje im się w danej sytuacji najbardziej sensownym, szybko lądują na ziemi niczyjej pomiędzy walczącymi frontami.

Oczywiście w realiach walki między tymi dwiema stronami błędem byłoby wnioskować o symetrii i równości obu stanowisk i żądań: pragnienie jedności i normalności nie należy bowiem stawiać na tym samym poziomie, co wielość i wyjątkowość, gdyż jeśli obowiązkiem moralnym każdej grupy jest tolerowanie do pewnego stopnia wyjątków i w rozsądny sposób ich integrowanie, to może się to stać tylko w oparciu o ogólnie uznany zbiór reguł opartych na normie. Natomiast społeczeństwo, w którym każdy wyjątek otrzymuje status ogólnie obowiązującej normy - podczas gdy przytłaczająca większość ludzi określana jest jako „konformiści” i oskarżana o nietolerancję - musi prędzej czy później ulec rozpadowi - i to z życzliwego początkowo pragnienia „pluralizmu”; sama zaś „kolorowość” szybko staje się walką o przetrwanie w dżungli. Wcześniej czy później musi więc nadejść ten moment, w którym my, Europejczycy, odnajdziemy drogę do normalności i ponownie ujrzymy - nie tylko na Wschodzie, ale i przede wszystkim na Zachodzie - że Europa, pomimo swego zaangażowania na rzecz indywidualności i zmarginalizowanych grup, bez klasycznie pojętej rodziny, bez dumy ze swojej historii, bez zdrowego porządku publicznego i pozytywnego stosunku do własnych duchowych wartości chrześcijańskich skazana jest na zagładę. Jeśli jednak do takiej zmiany mentalnej nie dojdzie, wówczas pierwszymi paradoksalnie ofiarami, którzy ucierpią z powodu nieuchronnych i szybko nadchodzących kryzysów (gdzie zwycięzcami będą ci najbardziej nietolerancyjni) staną się paradoksalnie ci, którzy dziś głośno narzekają na rzekomy ucisk i go piętnują.


 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Kibicom Maccabi Hajfa tylko u nas
Tadeusz Płużański: Kibicom Maccabi Hajfa

15 sierpnia 1940 r. do Auschwitz przybył pierwszy transport ludności z Warszawy. To głównie więźniowie Pawiaka oraz Polacy schwytani podczas ulicznych łapanek. Razem około 1600 osób. W nocy z 21 na 22 września 1940 r., w drugim transporcie z Warszawy, Niemcy przywieźli do obozu Auschwitz kolejnych więźniów.

Trump i Putin przy jednym stole. Trwa spotkanie przywódców z ostatniej chwili
Trump i Putin przy jednym stole. Trwa spotkanie przywódców

Na terenie bazy wojskowej Elmendorf-Richardson na Alasce rozpoczęło się spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa z przywódcą Rosji Władimirem Putinem oraz ich najbliższych doradców.

Spotkanie Trump-Putin. Prezydenci ruszyli na rozmowy Wiadomości
Spotkanie Trump-Putin. Prezydenci ruszyli na rozmowy

Prezydent USA Donald Trump i przywódca Rosji Władimir Putin przywitali się na płycie lotniska bazy Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce.

Samolot Putina wylądował na Alasce z ostatniej chwili
Samolot Putina wylądował na Alasce

Rosyjski samolot rządowy z Władimirem Putinem na pokładzie wylądował w piątek w bazie Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce. To pierwsza wizyta rosyjskiego prezydenta na amerykańskiej ziemi od 10 lat.

Tȟašúŋke Witkó: Za kilka miesięcy Polska znajdzie się w strefie zgniotu tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Za kilka miesięcy Polska znajdzie się w strefie zgniotu

Komunistka z Niemieckiej Republiki Demokratycznej, Angela Dorothea Merkel, rozłożyła Niemcy – i, praktycznie, również Europę – w ciągu, raptem, 16 lat i 16 dni; misję zniszczenia rozpoczęła 22 listopada 2005 roku, a zakończyła 8 grudnia roku 2021. Kolejny kanclerz, Olaf Scholz, na pozostawionych przez nią gruzach zdołał wysiedzieć nieco ponad trzy lata, po czym – chcąc ratować resztki poparcia dla własnego ugrupowania – doprowadził do rozpisania nowych wyborów.

Trump i Putin spotkają się w większym gronie Wiadomości
Trump i Putin spotkają się w większym gronie

Zamiast planowanej na początku szczytu na Alasce rozmowy Donalda Trumpa i Władimira Putina w cztery oczy w pierwszym spotkaniu przywódców udział wezmą również sekretarz stanu Marco Rubio i specjalny wysłannik ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff. Nie jest jasne, kto będzie w składzie rosyjskiej delegacji.

Air Force One Trumpa wylądował na Alasce z ostatniej chwili
Air Force One Trumpa wylądował na Alasce

Prezydent USA Donald Trump przybył na pokładzie Air Force One do bazy wojskowej Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce.

Znana dziennikarka wyszła ze szpitala gorące
Znana dziennikarka wyszła ze szpitala

- Miejsce dzikuski jest w lesie. Pa, pa szpitalu, oczywiście: tfu, tfu, żeby nie zapeszać. Mówiłam, że ciężko jest się mnie pozbyć. Dzięki, że dodawaliście mi otuchy - napisała Agnieszka Burzyńska w mediach społecznościowych.

Zmiany w „M jak miłość” po wakacjach Wiadomości
Zmiany w „M jak miłość” po wakacjach

Serial „M jak miłość” od lat cieszy się ogromną popularnością na TVP2. Już od 25 lat przyciąga przed ekrany kolejne pokolenia widzów, którzy śledzą losy rodziny Mostowiaków i ich bliskich. Po wakacyjnej przerwie fani zastanawiają się, kiedy znów zobaczą swoje ulubione postacie.

Ks. Janusz Chyła: Dogmat o Wniebowstąpieniu proroczym znakiem dla czasów kwestionowania godności człowieka tylko u nas
Ks. Janusz Chyła: Dogmat o Wniebowstąpieniu proroczym znakiem dla czasów kwestionowania godności człowieka

Prawda o wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny została przez Kościół dogmatycznie potwierdzona dopiero przez papieża Piusa XII w 1950 roku.

REKLAMA

[Tylko u nas] prof. David Engels: "Ten, kto coś łamie, aby dowiedzieć się, czym to jest, porzucił ścieżkę mądrości". Gandalf na temat aktywizmu LGBT

Po tym, jak polski aktywista LGBT został zatrzymany w związku z oskarżeniem o dopuszczenie się niszczenia mienia i ataku na nienaruszalność cielesną działacza ruchu pro-life, a wcześniej w publicznej inscenizacji przy pomocy tęczowych flag i symboli anarchistycznych obrażał chrześcijan jako „ignorantów” i szydził z symboli chrześcijańskich, lewicowo-liberalne media zaczęły prześcigać się w oskarżeniach o „tłumienie” ruchu LGBT w Polsce. Nawet komisarz Praw Człowieka Rady Europy „zażądał” jego natychmiastowego uwolnienia w imię wolności słowa i rządów prawa. Co prawda whataboutism nie jest zwykle niewłaściwą reakcją na sprawy o znaczeniu publicznym, jednak często może być wymownym i użytecznym eksperymentem myślowym: wątpliwe jest bowiem, aby analogiczne ataki na religię muzułmańską lub na symbole ruchu LGBT ocenione były w tych samych środowiskach z porównywalnie równą zgodnością - smutny przykład rosnącej polaryzacji naszych społeczeństw.
 [Tylko u nas] prof. David Engels:
/ Screen Youtube "Władca Pierścieni"

We „Władcy Pierścieni” Tolkiena jest taki krótki fragment, który w świetle aktualnych wiadomości i faktów, że oto Europa i Stany Zjednoczone w coraz większym stopniu znalazły się pod kuriozalną dominacją flagi tęczowej (obecnie zdobi ona nawet budynki publiczne) jakoś tak dziwnie mnie porusza. Zdrajca Saruman, zastępując swoją dotychczasową białą szatę jedną we wszystkich kolorach tęczy, mówi tak: „Biały! To jest dobre na początek. Białą kartkę można zapisać; a białe światło może zostać rozszczepione i złamane”. Na co Gandalf, jego antagonista, odpowiada: „Ale wtedy przestaje być już białe. Ten zaś kto coś łamie, aby dowiedzieć się, czym ono jest, opuścił ścieżkę mądrości”. Wydaje mi się, że jest to niezwykle odpowiednia metafora dla obecnej sytuacji na Zachodzie i - żeby to powiedzieć wyraźnie - owo „białe”, ani przez samego Tolkiena, ani też w interpretacji, którą chcę tutaj podać, oczywiście nie jest rozumiane jako kolor skóry. Chodzi raczej o znaczenie bieli jako zbioru wszystkich barw, która jednocześnie jest czymś więcej niż tylko sumą swych części składowych, gdyż stanowi własną niezaprzeczalną jakość. „Białe” oznacza bowiem tutaj społeczeństwo będące właśnie czymś więcej niż tylko sumą swych uczestników i rozumiane jest jako grupa „pozytywna” w każdym tego słowa znaczeniu i wyznaczać powinna wartości, nie zaś zwalczać się wzajemnie w jałowych sporach.

A ponieważ do owej tęczowej flagi została obecnie również doczepiona czarna wstęga ruchu BLM oraz - tak jak to było niedawno w Polsce - skierowane to zostało przeciwko chrześcijaństwu, grupa, która do tej pory zasadniczo definiowana była ze względu na seksualność, poprzez powiązanie jej z debatą na temat rasizmu - co jeszcze bardziej zaognia polityczny antyklerykalizm - stała się w pewnym sensie paradoksalną antytezą dążenia do prawdziwej jedności i mądrości opisywanej przez Tolkiena: dziś wydaje się jednoczyć prawie wszystkich, którzy swoją tożsamość opierają na poczuciu „inności” w stosunku do reszty, którzy sprzeciwiają się wszystkiemu, co przez dziesięciolecia, jeśli nie stulecia tworzyło „normalność” zachodniego społeczeństwa. W międzyczasie na całym Zachodzie pojawił się potężny ruch zinstrumentalizowany przez politykę i spopularyzowany szeroko przez media, za którym stoi już nie tylko zrozumiałe pragnienie „jedności w pluralizmie”, lecz także coraz groźniejsze resentymenty, gdyż pomimo iż posiadają oni już wszystkie możliwe prawa niezbędne do przeżywania swej odmienności seksualnej, etnicznej lub religijnej w pełnej wolności i bez uprzedzeń, coraz bardziej dążą do zewnętrznej autoafirmacji, a w publicznym obnoszeniu się z tą swoją „dumą z istnienia” potrafią być równie krzykliwi i stanowczy, jak w swym zbiorczym oskarżaniu o ucisk ze strony tych, którzy w zamian pragną być „dumni” ze swojej normalności.

Trudno sobie wyobrazić, jak ów wynikający z tego rozłam miałby być pewnego dnia znów uleczony w sposób pokojowy, skoro dyskusja stała się już tak gorąca, że ​​nie da się już jej ograniczać do pojedynczych aspektów życia publicznego, lecz zaczyna obejmować wszystkie obszary społeczne i zmusza wszystkich - umyślnie czy nieumyślnie - do zajmowania stanowiska - jak to pokazuje konglomerat zupełnie różnych „żądań” spod znaku flagi tęczowej: jedno zajęcie stanowiska w jednej konkretnej sprawie może już wystarczyć do uznania go za politycznie „ustalony” i „obowiązujący” również we wszystkich innych, najczęściej zupełnie niezwiązanych obszarach życia; ci zaś, którzy nadal chcą zachować wolność wypowiadania się w taki sposób, jaki wydaje im się w danej sytuacji najbardziej sensownym, szybko lądują na ziemi niczyjej pomiędzy walczącymi frontami.

Oczywiście w realiach walki między tymi dwiema stronami błędem byłoby wnioskować o symetrii i równości obu stanowisk i żądań: pragnienie jedności i normalności nie należy bowiem stawiać na tym samym poziomie, co wielość i wyjątkowość, gdyż jeśli obowiązkiem moralnym każdej grupy jest tolerowanie do pewnego stopnia wyjątków i w rozsądny sposób ich integrowanie, to może się to stać tylko w oparciu o ogólnie uznany zbiór reguł opartych na normie. Natomiast społeczeństwo, w którym każdy wyjątek otrzymuje status ogólnie obowiązującej normy - podczas gdy przytłaczająca większość ludzi określana jest jako „konformiści” i oskarżana o nietolerancję - musi prędzej czy później ulec rozpadowi - i to z życzliwego początkowo pragnienia „pluralizmu”; sama zaś „kolorowość” szybko staje się walką o przetrwanie w dżungli. Wcześniej czy później musi więc nadejść ten moment, w którym my, Europejczycy, odnajdziemy drogę do normalności i ponownie ujrzymy - nie tylko na Wschodzie, ale i przede wszystkim na Zachodzie - że Europa, pomimo swego zaangażowania na rzecz indywidualności i zmarginalizowanych grup, bez klasycznie pojętej rodziny, bez dumy ze swojej historii, bez zdrowego porządku publicznego i pozytywnego stosunku do własnych duchowych wartości chrześcijańskich skazana jest na zagładę. Jeśli jednak do takiej zmiany mentalnej nie dojdzie, wówczas pierwszymi paradoksalnie ofiarami, którzy ucierpią z powodu nieuchronnych i szybko nadchodzących kryzysów (gdzie zwycięzcami będą ci najbardziej nietolerancyjni) staną się paradoksalnie ci, którzy dziś głośno narzekają na rzekomy ucisk i go piętnują.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe