[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Ku światu bardziej solidarnemu
Mocna, a może trzeba powiedzieć, że bardzo mocno przypomina o tym wspólny dokument Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego i Światowej Rady Kościołów „Służba Zranionemu Światu w Solidarności Międzyreligijnej”, który opublikowany został zaledwie kilka dni temu. Jest on próbą szukania odpowiedzi na pytanie, jak chrześcijanie powinni odpowiedzieć na to, co wydarzyło się w świecie w związku z pandemią COVID-19.
Autorzy tego tekstu jednoznacznie wskazują na to, że pandemia szczególnie mocno uderzyła w już i tak wykluczonych i pozbawionych wielu praw. „… pandemia przypomniała nam o skandalicznej przepaści między bogatymi a biednymi, między uprzywilejowanymi a nieuprzywilejowanymi. W wielu miejscach najbardziej cierpieli chorzy, starsi i niepełnosprawni, często bez opieki medycznej lub z dostępem do niej tylko w niewielkim stopniu. Pogłębiło to uprzedzenia rasowe i doprowadziło do nasilenia przemocy wobec tych, którzy od dawna uważani są za zagrożenie dla dominującej polityki” - wskazują autorzy. „Nędza ludzka związana z pandemią COVID-19 realizuje się w szerszym kontekście cierpienia planety” - zaznaczają. I trudno się z tym nie zgodzić. Z danych statystycznych jasno wynika, że ofiarami są częściej ludzie biedni, pozbawieni pracy, a także wykluczeni z systemów opieki zdrowotnej. Istotnym problemem jest także to, że pandemia ujawniła, po raz kolejny, wiele innych problemów, które od dawna były znane, ale teraz zobaczyliśmy je lepiej.
Pandemia pozwoliła jednak także dostrzec nowe wymiary solidarności. „Widzieliśmy również rozkwitające oznaki solidarności ludzi z potrzebującymi, przejawiające się w wolontariacie i działalności charytatywnej. Cieszymy się, że chrześcijanie, jak również ludzie wszystkich religii i dobrej woli, współpracują w celu stworzenia kultury współczucia, docierania do potrzebujących i bezbronnych z pomocą materialną, psychologiczną i duchową, zarówno na poziomie indywidualnym, jak i instytucjonalnym” - czytamy w dokumencie.
Autorzy dokumentu wskazują także, że jako świat potrzebujemy obecnie „uniwersalnych i wspólnych wartości etycznych i duchowych, aby zaszczepić nową nadzieję w zniszczonym przez pandemię świecie”. Ludzie wierzący - niezależnie od religii jaką wyznają - są szczególnie powołani do tego, by ową nadzieję budować, i by „obudzić i poprowadzić ludzkość ku budowaniu nowego porządku społecznego na poziomie lokalnym, regionalnym, krajowym i międzynarodowym”. „Ta nowa wizja musi opierać się na jedności rodziny ludzkiej, a także na dziedzictwie wartości moralnych wspólnych dla wszystkich ludzi. Istnieje obecnie globalna współzależność, która wzywa nas do przyjęcia odpowiedzialności planetarnej opartej na wspólnych wartościach religijnych i etycznych, aby służyć i uzdrawiać świat po COVID-19” - zaznaczają autorzy. Niestety w dokumencie nie ma próby przedstawienia owych wspólnych, ponadreligijnych wartości, na których można by budować działalność społeczną. Albo bowiem zasady te są na tyle ogólne, że mogą się pod nimi podpisać wszyscy, ale wtedy nie mają one większego znaczenia, albo przeniknięte są etosem tylko jednej z religii, ale wtedy - choć bardziej szczegółowe - nie stanowią bazy dla wszystkich.
Ten brak z nawiązką wynagradza jednak zaleta tego dokumentu, jakim jest wskazanie na trynitarne źródła teologii współdziałania międzyreligijnego. „Wszyscy ludzie są stworzeni przez jednego Boga, Ojca (por. Rdz 1, 26-27), który ma dla nich ten sam dobry plan. Jesteśmy siostrami i braćmi, połączonymi miłością i równą godnością, na którą nie trzeba zapracować. Dlatego, jako rodzina połączona przez jedynego Stwórcę i stworzona na obraz Boży, jesteśmy za siebie wzajemnie odpowiedzialni. Ta świadomość stawia przed nami wyzwanie, abyśmy byli twarzą i narzędziem Bożej uzdrawiającej miłości w świecie, broniąc i przywracając godność wszystkich ludzi” - wskazują autorzy. Jezus Chrystus, Syn Boży jako jedyne źródło ludzkiej nadziei, pozwala nam natomiast stawać twarzą w twarz z ludzkimi ranami, a jednocześnie nie tracić nadziei. „My jako chrześcijanie jesteśmy wezwani do tego samego uzdrawiającego „współcierpienia z", stając się kanałami Jego miłości, a jednocześnie będąc od niej zależnymi w naszym własnym zdrowieniu” - zauważają. „Widzimy także Chrystusa w zranionym człowieku przy drodze. W cierpieniu naszych sióstr i braci spotykamy oblicze Chrystusa cierpiącego (por. Mt 25, 31-46). To zrozumienie współcierpienia Chrystusa z całą ludzkością wzywa nas, chrześcijan, do uznania, że wszystkie cierpienia mają tę samą godność i to samo prawo do uzdrowienia (…) Solidarność Jezusa z cierpiącym jest dla nas tak samo radykalna, jak i przemieniająca. (…) Zmartwychwstanie jest dowodem i zapewnieniem, że miłość jest silniejsza niż wszelkie zranienia, jakkolwiek głębokie, i że śmierć nie będzie miała ostatecznego słowa” - wskazują. Dla mnie te słowa są jakoś szczególnie ważne, bowiem jednym z charyzmatów Wspólnoty Emmanuel, do której z żoną należymy jest „współodczuwanie”, a to, o czym mówi ten dokument jest właśnie radykalnie pojętym współodczuwaniem ze zranieniami świata. I wreszcie przypomniana zostaje rola Ducha Świętego. „Kiedy jesteśmy solidarni z innymi, łączy nas działanie Ducha Świętego. Duch Święty "wieje tam, gdzie chce" (J 3, 8)” - wskazuje dokument. „To także Duch Święty posyła nas na świat, abyśmy byli w Nim dobrą nowiną i byli rękami Chrystusa opiekującego się wszystkimi cierpiącymi” - podkreślają jego autorzy.
I jeszcze jeden cytat, jakoś szczególnie bliski regule współodczuwania, współczucia ze światem, tak bliskiej założycielowi Wspólnoty Emmanuel, Piotrowi Goursat, a którą znaleźć można w dokumencie Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego i Światowej Rady Kościołów „Służba Zranionemu Światu w Solidarności Międzyreligijnej”. „Jesteśmy wezwani do przyjęcia złożonej i bolesnej rzeczywistości życia ludzkiego, tak jak uczynił to Bóg, stając się człowiekiem w Jezusie Chrystusie. Tylko w relacji doświadczamy w pełni naszego człowieczeństwa, a kochając drugiego człowieka i uczestnicząc w jego cierpieniu, stajemy się w pełni ludźmi w sposób, jaki Bóg chce, abyśmy nim byli (…) . Impulsem do naszej solidarności jest budowanie wspólnot sprawiedliwych i solidarnych, kultywowanie współczucia i pogłębianie dobra wspólnego poprzez zwracanie większej uwagi na rany świata, które Jezus przyjął przez swoje cierpienie z odrzuconymi przez świat” - napisali autorzy dokumentu.
Nie będę męczył czytelników portalu Tygodnika Solidarność resztą tego dokumentu. Napiszę tylko tyle, że dobrze, że także w dialogu ekumenicznym ideały „Solidarności” są tak mocno obecne. Ten dokument jest pięknym tego przykładem.