Czy grozi nam wojna na wschodzie? Dr Bartosiak: "Jest się czego obawiać"
Na pytanie dziennikarza Wirtualnej Polski Jana Rojewskiego, czy trendy w wyszukiwaniach polskich internautów, którzy obok wyrazów takich jak "Białoruś" czy "Łukaszenka" wpisują również słowo "wojna", mogą znajdować uzasadnienie w rzeczywistości, dr Bartosiak potwierdził, że owszem, jest się czego obawiać - nie tyle w kontekście samego Łukaszenki, co "kryzysowej sytuacji".
Nie tyle groźny jest Aleksander Łukaszenka, co kryzysowa sytuacja. Ona wynika z tego, że Rosjanie uważają Białoruś za swoją niezbywalną strefę wpływów. Terytorium Białorusi jest kluczem do bezpieczeństwa Rosji oraz do posiadania wpływów na Nizinie Środkowoeuropejskiej, a tym samym udziału przez Rosję w polityce europejskiej
- podkreśla szef Strategy and Future.
W opnii eksperta, Białorusi bardzo trudno byłoby dokonywać integracji sfery postsowieckiej.
To sworzeń, niezmiernie ważny dla Rosji. Gdyby Białoruś zaczęła bardzo szybko, w wyniku przemian demokratycznych, wychodzić z ramion rosyjskich wpływów, to istnieje ryzyko, że może to spowodować interwencję rosyjską
- zaznacza dr Bartosiak.
Jak uważa badacz, przyczyną werbanych ataków Łukaszenki na Polskę jest uznawanie naszego kraju za inspiratora przemina politycznych w jego kraju.
Stąd ćwiczenia koło Grodna i powtarzanie informacji o ruchach wojsk NATO przy granicy z Polską. W ten sposób manipulując, Łukaszenka chce zwiększyć swoją rolę przede wszystkim w oczach Rosjan
- tłumaczy ekspert.
W jego opinii poprzez "robienie hałasu" Łukaszenka chciałby wciągnąć do swojej gry Rosjan.
Zmusić ich do tego, żeby w tym obecnie chybotliwym dla jego osobistej pozycji czasie ochronili jego władzę jak gwaranta nieoddania Białorusi "Zachodowi"
- wyjaśnia dr Bartosiak.
W opinii geopolityka najlepszym dla Polski scenariuszem byłaby pomoc Unii Europejskiej i "uruchomienie gigantycznego strumienia pieniędzy".
Stworzenie dla Białorusi nowego planu Marshalla, który pozwoliłby jej przejść przez transformację gospodarczą bez sprzedawania majątku narodowego w rosyjskie ręce i demokratyzacja oraz orientacja gospodarcza na Zachód
- wskazuje badacz. Ten scenariusz w jego opinii jest jednak mało prawdopodobny.
Do tego jednak brakuje woli politycznej i najwyraźniej zasobów. Rosjanie wojną zatrzymali poszerzanie świata Zachodu w Gruzji i na Ukrainie. Trudno przypuszczać, żeby teraz chcieli postąpić inaczej, a zachodni Europejczycy nie mają apetytu na wojnę o Białoruś
- podsumowuje dr Bartosiak.
cwp/WP