[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Górski Karabach. Papierowy rozejm, czyli kaukaski kłopot Rosji

Najpierw, przez blisko dwa tygodnie, Kreml wykazywał daleko idącą bierność wobec wybuchu wojny Azerbejdżanu z Armenią. Można było pomyśleć, że to oznaka erozji wpływów rosyjskich na Kaukazie Południowym. W końcu udało się jednak namówić wojujące strony do podpisania w Moskwie rozejmu. Tyle że właściwie nikt go nie przestrzega. Dyplomatyczny sukces Rosjan szybko obrócił się w porażkę.
Górski Karabach [Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Górski Karabach. Papierowy rozejm, czyli kaukaski kłopot Rosji
Górski Karabach / EPA/AZIZ KARIMOV Dostawca: PAP/EPA

Porozumienie o zawieszeniu broni szefowie dyplomacji Armenii i Azerbejdżanu podpisali w obecności Siergieja Ławrowa w nocy z piątku na sobotę. Dokument przewiduje umożliwienie etnicznym ormiańskim siłom (a więc zarówno regularna armia Armenii, jak i siły zbrojne separatystów w Karabachu) i Azerbejdżanowi na wymianę jeńców oraz ciał setek żołnierzy i cywilów poległych w pierwszych kilkunastu dniach wojny. Strony zgodziły się także na rozpoczęcie zasadniczych negocjacji w sprawie rozwiązania konfliktu.

Przez pierwszą dobę zawieszenie broni było zasadniczo przestrzegane. Ciężki walki wygasły, dochodziło tylko do sporadycznej wymiany ognia i to z użyciem broni lekkiej. Ale w nocy z soboty na niedzielę na Gandżę, drugie co do wielkości miasto Azerbejdżanu, spadły armeńskie rakiety. Erywań odrzucił te oskarżenia, sam oskarżając Azerów o ostrzelanie z moździerzy licznych miejscowości na terenach Karabachu. Wymiana ognia znów z godziny na godzinę się nasilała i w niecałe dwie doby od podpisania dokumentu właściwie nikt go już nie przestrzegał. Władze Górskiego Karabachu podały w poniedziałek, że kolejnych jego 51 żołnierzy zginęło w walkach z siłami azerbejdżańskimi. We wtorek 13 października siły obu armii nadal wzajemnie się ostrzeliwały w Karabachu mimo międzynarodowych apeli o wprowadzenie w życie i przestrzeganie zawartego przy mediacji rosyjskiej zawieszenia broni. Międzynarodowy Czerwony Krzyż poinformował, że Armenia i Azerbejdżan nadal nie sfinalizowały szczegółów wymiany jeńców i ciał poległych. Rozmowy w tej sprawie wciąż są prowadzone.

Dzień wcześniej, 12 października Ławrow przyjął w Moskwie szefa MSZ Armenii Zohraba Mnacakaniana. Rosyjski minister ma powody do niezadowolenia, bo odtrąbiony parę dni wcześniej sukces okazał się porażką Moskwy (i jego osobistą). Wydaje się, że nieporównanie większe znaczenie od rozmowy ministrów spraw zagranicznych Rosji i Armenii miała inna rozmowa, która zresztą odbyła się tego samego dnia. Tyle że przez telefon. Rozmowa ministrów obrony Rosji i Turcji. Siergiej Szojgu pośrednio dał do zrozumienia, że Moskwa nie akceptuje militarnego angażowania się Turcji w konflikt. Zaznaczył to rosyjski resort obrony w wydanym komunikacie, pisząc, że Szojgu wyraził obawy „dotyczące nadchodzących informacji o rozmieszczaniu terrorystycznych bojowników z Bliskiego Wschodu w strefie konfliktu w Górskim Karabachu”. Sądząc z kolei po komunikacie ministerstwa obrony Turcji, odpowiedź była krótka i zdecydowana: Hulusi Akar stwierdził, że Ankara popiera ofensywę Azerbejdżanu mającą na celu „odbicie jego okupowanych terytoriów”. Akar powiedział, że armeńskie siły muszą zostać natychmiast usunięte z „okupowanych ziem Azerbejdżanu” - Baku nie będzie czekać kolejne 30 lat na rozwiązanie – stwierdził turecki minister.

Tego samego dnia prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew po raz kolejny wezwał, by Ankarę zaangażować w międzynarodową mediację w tym konflikcie. To właśnie wydaje się być celem Turków i Azerów. Odebranie faktycznego monopolu Rosji na pośredniczenie między Baku a Erywaniem, posiadanego od trzech dekad, poprzez wprowadzenie na tę platformę Turcji, może być usprawiedliwione tym, że Moskwa nie potrafi zmusić dwóch byłych republik postsowieckich do realnego rozejmu. Wydaje się, że Kreml traci wpływy i kontrolę nad sytuacją wokół Karabachu. W obliczu ekspansji tureckiej i, jak się okazuje, dość słabych możliwości nacisku na Baku i Erywań, Rosjanie szukają sposobów na utrwalenie swych obecnych wpływów i kluczowej roli mediacyjnej w konflikcie. Podczas rozmowy z Ormianinem, Ławrow wspomniał o ustaleniu mechanizmów monitoringu przestrzegania zawieszenia broni. Mnacakanian przytakiwał że Armenia chce rozejmu i chce też mechanizmów weryfikacji przestrzegania rozejmu. To wskazywać może na jakieś pomysły wprowadzenia w rejon konfliktu „sił pokojowych”, lub przynajmniej wojskowych obserwatorów. Oczywiście w pierwszej kolejności z Rosji. Wątpliwe jednak, by zgodził się na to Azerbejdżan. Wpuszczenie tam raz rosyjskich mirotworców będzie równoznaczne z pozostaniem ich tam na zawsze. A wtedy koniec marzeń o odbiciu Karabachu. Niewątpliwie obecnie górą jest – mniej w aspekcie czysto militarnym, bardziej na polu politycznym – tandem Azerbejdżanu i Turcji. Zapewne także dlatego, że więzi sojusznicze między obu tymi krajami są dziś zdecydowanie silniejsze niż sojusz Rosji z Armenią.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Sąd Najwyższy podjął decyzję w sprawie wnuka byłego prezydenta Lecha Wałęsy z ostatniej chwili
Sąd Najwyższy podjął decyzję w sprawie wnuka byłego prezydenta Lecha Wałęsy

Sąd Najwyższy oddalił wniosek kasacyjny w sprawie dwóch młodych mężczyzn skazanych za rozbój i pobicie obywateli Szwecji. Jednym z nich był wnuk byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Bartłomiej W. odbywa karę 4 lat więzienia.

PE za wprowadzeniem limitu płatności gotówką. O jakie kwoty chodzi? z ostatniej chwili
PE za wprowadzeniem limitu płatności gotówką. O jakie kwoty chodzi?

Europarlament przyjął w środę przepisy, które mają wzmocnić walkę z praniem brudnych pieniędzy w UE. Jeśli zatwierdzi je Rada UE, zakaz płatności gotówką powyżej określonej kwoty zostanie wprowadzony.

Ryoyu Kobayashi skoczył 291 metrów! Zobacz najdłuższy skok w historii [WIDEO] z ostatniej chwili
Ryoyu Kobayashi skoczył 291 metrów! Zobacz najdłuższy skok w historii [WIDEO]

Japończyk Ryoyu Kobayashi ustanowił nieoficjalny rekord świata w długości lotu narciarskiego, osiągając odległość 291 metrów na specjalnie przygotowanej skoczni na zboczu wzgórza Hlidarfjall w miejscowości Akureyri na Islandii.

Były premier alarmuje: Ceny prądu dla przedsiębiorców będą no limit z ostatniej chwili
Były premier alarmuje: Ceny prądu dla przedsiębiorców będą no limit

„Pani Hennig-Kloska zapominała złożyć wniosek o notyfikacje pomocy dla przedsiębiorców. Innymi słowy ceny prądu dla przedsiębiorców będą noLimit” – alarmuje były premier Mateusz Morawiecki.

Obrońca ks. Michała Olszewskiego ujawnia szokujące kulisy sprawy z ostatniej chwili
Obrońca ks. Michała Olszewskiego ujawnia szokujące kulisy sprawy

„Ponieważ sprawa się rozlewa po dziennikarzach (rozmaitych barw i orientacji) pragnę odnieść się do ujawnionych już informacji” – pisze mec. dr Krzysztof Wąsowski, pełnomocnik ks. Michała Olszewskiego.

Mariusz Kamiński: Nie bójcie się, czasy walki z korupcją wrócą z ostatniej chwili
Mariusz Kamiński: Nie bójcie się, czasy walki z korupcją wrócą

– Jedyne moje przesłanie do funkcjonariuszy służb antykorupcyjnych w naszym kraju było takie: walić w złodziei niezależnie od tego, do jakiego ugrupowania się przykleili – mówił na antenie RMF były szef MSWiA Mariusz Kamiński.

Lista podsłuchwianych przez system Pegasus nie będzie jawna. Bodnar podał powody z ostatniej chwili
Lista podsłuchwianych przez system Pegasus nie będzie jawna. Bodnar podał powody

– To jest dla mnie przykre, że nawet na tej sali zwracam się do osób, które zostały objęte inwigilacją – mówił w Sejmie minister sprawiedliwości Adam Bodnar, przedstawiając sprawozdanie w Sejmie. Dodał, że lista podsłuchiwanych przez system Pegasus nie będzie jawna.

Niemieckie media: Polski pokaz siły w Waszyngtonie z ostatniej chwili
Niemieckie media: Polski pokaz siły w Waszyngtonie

„Pozycja Polski w NATO daje jej ogromny wpływ na sojuszników. Mówi się, że dyplomaci odegrali ważną rolę w porozumieniu USA w sprawie miliardowej pomocy dla Ukrainy. W przeciwieństwie do swoich europejskich sojuszników Warszawa ma do dyspozycji ważny zestaw instrumentów” – pisze niemiecki „Die Welt”.

Apel Piotra Dudy: To nie czas na bierność, to czas na solidarność z ostatniej chwili
Apel Piotra Dudy: To nie czas na bierność, to czas na solidarność

Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, wystosował apel do członków i sympatyków NSZZ „Solidarność”, w którym wzywa do obecności na demonstracji, jaką Solidarność i Solidarność RI organizują 10 maja w Warszawie.

„Narodowy Dzień gwałtu”. Szokująca akcja na TikToku z ostatniej chwili
„Narodowy Dzień gwałtu”. Szokująca akcja na TikToku

Na platformie społecznościowej TikTok w Niemczech pojawiają się fake'owe materiały promujące informację, jakoby 24 kwietnia miał miejsce „National Rape Day” [Narodowy Dzień Gwałtu – red.], w którym napaści seksualne na kobiety i dziewczynki rzekomo pozostają bezkarne. Sprawa wzbudziła reakcję berlińskich władz.

REKLAMA

[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Górski Karabach. Papierowy rozejm, czyli kaukaski kłopot Rosji

Najpierw, przez blisko dwa tygodnie, Kreml wykazywał daleko idącą bierność wobec wybuchu wojny Azerbejdżanu z Armenią. Można było pomyśleć, że to oznaka erozji wpływów rosyjskich na Kaukazie Południowym. W końcu udało się jednak namówić wojujące strony do podpisania w Moskwie rozejmu. Tyle że właściwie nikt go nie przestrzega. Dyplomatyczny sukces Rosjan szybko obrócił się w porażkę.
Górski Karabach [Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Górski Karabach. Papierowy rozejm, czyli kaukaski kłopot Rosji
Górski Karabach / EPA/AZIZ KARIMOV Dostawca: PAP/EPA

Porozumienie o zawieszeniu broni szefowie dyplomacji Armenii i Azerbejdżanu podpisali w obecności Siergieja Ławrowa w nocy z piątku na sobotę. Dokument przewiduje umożliwienie etnicznym ormiańskim siłom (a więc zarówno regularna armia Armenii, jak i siły zbrojne separatystów w Karabachu) i Azerbejdżanowi na wymianę jeńców oraz ciał setek żołnierzy i cywilów poległych w pierwszych kilkunastu dniach wojny. Strony zgodziły się także na rozpoczęcie zasadniczych negocjacji w sprawie rozwiązania konfliktu.

Przez pierwszą dobę zawieszenie broni było zasadniczo przestrzegane. Ciężki walki wygasły, dochodziło tylko do sporadycznej wymiany ognia i to z użyciem broni lekkiej. Ale w nocy z soboty na niedzielę na Gandżę, drugie co do wielkości miasto Azerbejdżanu, spadły armeńskie rakiety. Erywań odrzucił te oskarżenia, sam oskarżając Azerów o ostrzelanie z moździerzy licznych miejscowości na terenach Karabachu. Wymiana ognia znów z godziny na godzinę się nasilała i w niecałe dwie doby od podpisania dokumentu właściwie nikt go już nie przestrzegał. Władze Górskiego Karabachu podały w poniedziałek, że kolejnych jego 51 żołnierzy zginęło w walkach z siłami azerbejdżańskimi. We wtorek 13 października siły obu armii nadal wzajemnie się ostrzeliwały w Karabachu mimo międzynarodowych apeli o wprowadzenie w życie i przestrzeganie zawartego przy mediacji rosyjskiej zawieszenia broni. Międzynarodowy Czerwony Krzyż poinformował, że Armenia i Azerbejdżan nadal nie sfinalizowały szczegółów wymiany jeńców i ciał poległych. Rozmowy w tej sprawie wciąż są prowadzone.

Dzień wcześniej, 12 października Ławrow przyjął w Moskwie szefa MSZ Armenii Zohraba Mnacakaniana. Rosyjski minister ma powody do niezadowolenia, bo odtrąbiony parę dni wcześniej sukces okazał się porażką Moskwy (i jego osobistą). Wydaje się, że nieporównanie większe znaczenie od rozmowy ministrów spraw zagranicznych Rosji i Armenii miała inna rozmowa, która zresztą odbyła się tego samego dnia. Tyle że przez telefon. Rozmowa ministrów obrony Rosji i Turcji. Siergiej Szojgu pośrednio dał do zrozumienia, że Moskwa nie akceptuje militarnego angażowania się Turcji w konflikt. Zaznaczył to rosyjski resort obrony w wydanym komunikacie, pisząc, że Szojgu wyraził obawy „dotyczące nadchodzących informacji o rozmieszczaniu terrorystycznych bojowników z Bliskiego Wschodu w strefie konfliktu w Górskim Karabachu”. Sądząc z kolei po komunikacie ministerstwa obrony Turcji, odpowiedź była krótka i zdecydowana: Hulusi Akar stwierdził, że Ankara popiera ofensywę Azerbejdżanu mającą na celu „odbicie jego okupowanych terytoriów”. Akar powiedział, że armeńskie siły muszą zostać natychmiast usunięte z „okupowanych ziem Azerbejdżanu” - Baku nie będzie czekać kolejne 30 lat na rozwiązanie – stwierdził turecki minister.

Tego samego dnia prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew po raz kolejny wezwał, by Ankarę zaangażować w międzynarodową mediację w tym konflikcie. To właśnie wydaje się być celem Turków i Azerów. Odebranie faktycznego monopolu Rosji na pośredniczenie między Baku a Erywaniem, posiadanego od trzech dekad, poprzez wprowadzenie na tę platformę Turcji, może być usprawiedliwione tym, że Moskwa nie potrafi zmusić dwóch byłych republik postsowieckich do realnego rozejmu. Wydaje się, że Kreml traci wpływy i kontrolę nad sytuacją wokół Karabachu. W obliczu ekspansji tureckiej i, jak się okazuje, dość słabych możliwości nacisku na Baku i Erywań, Rosjanie szukają sposobów na utrwalenie swych obecnych wpływów i kluczowej roli mediacyjnej w konflikcie. Podczas rozmowy z Ormianinem, Ławrow wspomniał o ustaleniu mechanizmów monitoringu przestrzegania zawieszenia broni. Mnacakanian przytakiwał że Armenia chce rozejmu i chce też mechanizmów weryfikacji przestrzegania rozejmu. To wskazywać może na jakieś pomysły wprowadzenia w rejon konfliktu „sił pokojowych”, lub przynajmniej wojskowych obserwatorów. Oczywiście w pierwszej kolejności z Rosji. Wątpliwe jednak, by zgodził się na to Azerbejdżan. Wpuszczenie tam raz rosyjskich mirotworców będzie równoznaczne z pozostaniem ich tam na zawsze. A wtedy koniec marzeń o odbiciu Karabachu. Niewątpliwie obecnie górą jest – mniej w aspekcie czysto militarnym, bardziej na polu politycznym – tandem Azerbejdżanu i Turcji. Zapewne także dlatego, że więzi sojusznicze między obu tymi krajami są dziś zdecydowanie silniejsze niż sojusz Rosji z Armenią.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe