„Po mnie już przyszli…” Durczok komentuje zatrzymanie Giertycha
"Dziś przyszli po Giertycha, jutro przyjdą po was. Po mnie już przyszli, więc wiem, o czym piszę. Skuli na środku ulicy, choć nigdzie nie uciekałem i byłem od dawna gotowy stawić się na każde wezwanie prokuratury. Ale tej władzy potrzebny był Durczok w kajdankach" - ocenił były prezenter.
Według Durczoka polskie standardy życia publicznego powoli przypominają te rosyjskie. "Putin punktowo wyjmuje ludzi, którzy mu przeszkadzają i wsadza do łagrów. Według własnego uznania. Wszystko oczywiście rękami służalczych sędziów, ferujących wyroki według poleceń Kremla. Jesteśmy na krótkiej prostej do takiej samej sytuacji. U nas też protestują już tylko grupki ludzi. Reszta rodaków najwyraźniej ma w d...., czy kolejna znana z TV gęba znajdzie się za kratkami, czy też nie" - napisał w mediach społecznościowych.
"Tak samo jak nie wiem, czy winny korupcji jest Sławomir Nowak (o ironio, właśnie dziś sąd przedłużył mu areszt). Nie wiem, czy Zbigniew S. przehulał w kasynie rzekomo skradzione 200 tysięcy. Podkreślam to, bo oczywiście natychmiast wyleje się fala komentarzy, że bronię przestępców. Od wyroków jest sąd" - czytamy we wpisie.
"To nie jest czas na dowcipy, od których natychmiast zaczął pękać Twitter i Facebook. To jest czas, żeby jasno powiedzieć - mamy dyktaturę" - dodał Durczok.
/k