[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Rok 2069, albo o tym, jak Jacek w końcu się wyspał
"Dajcie mi powód, by iść do roboty...!"
- Jesteś biedny - odpowiadasz sam sobie.
- No tak - przyznajesz i zaczynasz wstawać z łóżka. Coś ci się śniło, coś przyjemnego... Gdyby ten sen mógł trwać wiecznie!
Włączasz radio. W tym miesiącu były w twoim mieście tylko trzy zamachy. Zamachy to naturalna część życia w mieście, to rozumiesz, ale jeżeli znowu jakaś bomba rozerwała główną linię metra, to nie dojedziesz do pracy. Żona, odkąd wybrała karierę w Ministerstwie Miłości, zabrała auto i musisz jechać metrem, bo na nowe auto cię nie stać. A do roboty musisz iść, bo jesteś biedny.
Jazda metrem jest dzisiaj przyjemna. Odkąd Starbucks wprowadził Punkty Chemiczno-Rekreacyjne w swoich lokalach, w pociągach nie leży już tyle brudnych igieł. Gdyby jeszcze nie śmierdziało odchodzami, byłoby jak za dawnych czasów, zanim jeszcze wprowadzono Wielką Empatię.
Wielka Empatia - przechodzisz pod tym napisem każdego dnia. Dzisiaj rzuca on wyjątkowo ciężki cień na twoje zmęczone ciało.
- Może i szkoda, że nie było zamachu? - myślisz i i wchodzisz do budynku i jedziesz na swoje piętro.
Siadasz przy szarym biurku, by zacząć kolejny multi-kolorowy dzień. Juhu...
Zaczynasz odpisywać na maile: "Droga Dany! Jest nam strasznie przykro, że twoje uczucia zostały zranione w Internecie. Rozumiemy, że wypadek ten może zaburzyć przebieg twojego dnia. W razie ekstremalnego cierpienia uczuciowego prosimy, byś skontaktowała się z..."
Twój umysł odpływa. Oczy też. Spoglądasz spod komputera przed siebie do sekcji Grup Mniejszościowych, które znajdują się kilka metrów wyżej obok fontanny i firmowej lodówki.
Patrzysz na Alfonzję Dżilstajn i na jej wielkie, obwisłe cycki. Choć w sumie..? Które to cycki? Tam jest tyle warstw binarnych wypukłości, że nie wiesz, gdzie kończą się cycki, a gdzie zaczyna brzuch. Dzisiaj przyszła w koszulce "Everyone is beautiful". Zapominając się na chwilę, uśmiechasz się sam do siebie. Alfonzja niestety to widzi i pięć minut później siedzisz u Szefowej.
- Ten mężczyzna mnie wzrokozgwałcił!
- Alfonzjo, proszę, rozumiem twoje roztrzęsienie, ale pamiętaj proszę o Empatii!
- Przepraszam. Ta męsko prezentująca się osoba dokonała na mnie Czegoś na G. Trigger warning.
- Czego na G dokonała na tobie ta męsko prezentująca się osoba?
- Gwałtu. Dokładnie mówiąc, wzrokogwałtu.
- Rozumiem. Wierzymy ci. Dla własnego bezpieczeństwa, proszę cię o opuszczenie pomieszczenia - mówi Szefowa, z którą zostajesz teraz sam na sam.
Boisz się jak cholera - to już twój trzeci gwałt w tym kwartale. Niedługo będziesz biedny i nawet nie będziesz miał do jakiej roboty iść.
Szefowa zwraca się do ciebie z udawanym uśmiechem:
- Jak się dzisiaj zaimkujesz?
- On, jego, tak jak zawsze - odpowiadasz, a udawany uśmiech znika z twarzy Szefowej.
- Czy naśmiewasz się z osób niebinarnych?!
- Nie, ja tylko mówię, że zawsze używam tych samych zaimków.
- Męskich, tak?
- Tak.
- To dlaczego odmówiłeś Cziczi-Bunowi z działu informatycznego randki? Nie myśl, że ja nie wiem. Cziczi-Bun złożył na ciebie skargę. Ja tu mam wszystko napisane - mówi Szefowa, patrząc na ekran komputera - O, coś kliknełam i znikło. O, już jest!
- Cziczi-Bun złożył na mnie skargę? Pani Szefowowo...
- Skąd wiesz, jak dzisiaj zaimkuję?!
- Przepraszam. Jak pani dzisiaj zaimkuje?
- Ona, jej. Ale może być też: oni, jejich.
- Pani szefowo, ja odmówiłem Cziczi-Bunowi, bo jestem heteroseksualny.
- Drogi Jacku, wszyscy wiemy, że heteroseksualność to mit. Wszyscy jesteśmy na biseksulanym spektrum.
- Geje też?
Wiesz, że ostatecznie przegiąłeś. Brwi Szefowej zjeżdżają się bliżej, niż twarze syjamskiego rodzeństwa dzielącego jeden układ oddechowy. Jutro chyba się wyśpisz.
- Chcieliśmy tego uniknąć, naprawdę - zaczyna Szefowa - przymykaliśmy oko na twoje wzrokogwałty, bo ofiary były zawsze białe, ale tym oto komentarzem o mniejszościach seksualnych zapewniłeś sobie bilet bez powrotu. To ostatnia zbrodnia z nienawiści, jaką popełniłeś w naszej firmie.
Nie możesz w to uwierzyć... Jesteś bezrobotny.
- Mamy nawet już kogoś na twoje miejsce!
Szefowa naciska guzik i do pokoju wchodzi wysoki, chudy murzyn. Z nosa zwisa mu septum, a rysy twarzy są nierozpoznawalne pod grubym makijażem.
- Hi, gurls! - krzyczy nowoprzybyły.
- Jamaica Sunshine Love Story przybył tu jeszcze z pierwszą falą Architektów i Inżynierów. Gdy tylko skończy swój kurs pisania i czytania, zrobi lepiej to, czego ty nie potrafiłeś.
Jesteś w szoku. Czy to dzieje się naprawdę? Jesteś bez pracy? Przecież jeżeli zwolnili cię za zbrodnie z nienawiści, to zdechniesz teraz z głodu. Zaczynasz płakać.
- Spójrz, Jamaica Sunshine - śmieje się Szefowa - zobacz, jak wrażliwa jest biała męskość!
Idąc ku wyjściu słyszysz wykrzykiwane w twoim kierunku wyzwiska:
- Cis-normatywny śmieć! Gwałciciel! Jacek-placek, świński wacek!
To ostatnie może dałoby się przedstawić przed Komisją Empatyczną jako Obrazę Uczuć Zoofilskich. Może byłaby z tego jakaś kasa? Ale kto ci uwierzy? Albo co gorsza - jeszcze ci każą udowodnić, że jesteś "zoo and proud"...
Wychodząc z budynku patrzysz ostatni raz na napis: Wielka Empatia - Twoje Dobro naszym Dobrem.
- Dziękuję ci, Boże, że jutro się wyśpię - mówisz do siebie, gdy już leżysz w łóżku na chwilę przed upadkiem w nocny mrok.
Tak, teraz już się wyśpisz. Może nawet nigdy się nie obudzisz i będziesz we śnie wiecznie. A w tym śnie, kto wie jakie absurdy mogą się przyśnić?