Krysztopa: Jeśli nie przyjmiemy paciorków niemiecki Pan nas ukarze

- Państwa, takie jak Polska i Węgry, trzeba finansowo zagłodzić - powiedziała w wywiadzie dla niemieckiej rozgłośni Deutschalndfunk niemiecka wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Katarina Barley. Jej nieostrożne słowa, miały zapewne być skierowane wyłącznie do oświeconych Niemców, nie do nieokrzesanych Polaków czy Węgrów. Niestety stało się jak się stało i trafiły również tutaj, stanowiąc najlepszą definicję koncepcji łączenia wypłaty funduszy europejskich z tzw. "praworządnością". Tak zwaną, bo nigdzie nie zdefiniowaną i określaną arbitralnie w zależności od politycznych potrzeb, przez tego czy innego brukselskiego tłuściocha.
Angela Merkel Krysztopa: Jeśli nie przyjmiemy paciorków niemiecki Pan nas ukarze
Angela Merkel / EPA/CHRISTIAN MARQUARDT / POOL Dostawca: PAP/EPA

Nie jest naszą winą to, że brukselskie elity w sojuszu z niemieckim interesem narodowym, wyrodziły się w pozbawioną w dużym stopniu demokratycznej legitymacji nadzwyczajną kastę, która rości sobie prawo do kwestionowania demokratycznych wyborów państw narodowych, no może za wyjątkiem państwa niemieckiego. Nie mamy też na to jakiegoś większego wpływu. To raczej oni za pośrednictwem szeregu mediów, które mają na swoje usługi w Polsce (przecież nie po to wydali na nie kupę kasy, żeby z tego nie korzystać w razie potrzeby), całych partii politycznych uzależnionych od ich łaski, czy szeregu sieci organizacji pozarządowych zapewniających finansowanie każdemu, kto jest gotów zakwestionować ład prawny, czy demokratyczny wybór większości Polaków, mają wpływ na nas.

Najłatwiej byłoby oczywiście się w tej sytuacji poddać i przyjąć rolę którą nam wyznaczono. Rolę kolonii nie wyrastającej ponad rynek zbytu i rezerwuar taniej siły roboczej. W końcu dali nam możliwość kupowania niemieckich proszków do prania (no może gorszej jakości niż w Niemczech, ale w podobnych kolorowych opakowaniach) i ew. pracę przy montażu niemieckich samochodów. Nikt by nas nie głodził. Dostalibyśmy swoją rację żywnościową, nie na tyle wysoką żeby przesadnie nabrać sił, ale wystarczającą żeby pracować. 

Przy pomocy mechanizmu "fundusze za tzw. praworządność" i pod groźbą "zagłodzenia" bylibyśmy odpowiednio wytresowani, wybrano by nam odpowiedni rząd, który zbierając głaski na europejskich salonach zapewniałby nam poczucie, że dobrze wypełniamy swoją rolę udomowionego i poprawnego politycznie bydła zadowolonego z faktu, że najlepsi przedstawiciele jego gatunku, mogą w jego imieniu zjadać resztki z pańskich stołów.

No chyba, że chcielibyśmy dla naszych dzieci czegoś więcej. Przynajmniej prawa do posiadania własnych interesów. Czasem zbieżnych z interesami innych, a czasem nie. Przynajmniej prawa do poczucia nie bycia gorszymi niż młodzi Niemcy czy Francuzi. A to rodzi pewne konsekwencje.

Konieczne jest poczucie wspólnoty. Zwane przez niektórych straszliwym słowem "patriotyzm". Bo tylko wspólnota świadoma tego co ją wiąże, jest w stanie wyartykułować swoje zbiorowe interesy. Ci którzy widzą taki interes w zbiorowości "europejskiej" niestety się mylą, ponieważ nikt nam tam nie wyznaczył "europejskiej roli", nie wyznaczył nam, no może z nielicznymi wyjątkami nawet roli "wice Niemców". Rolę którą nam wyznaczono opisała Katarina Barley. 

Dlatego jedyną drogą realizacji naszych interesów jest poczucie wspólnoty, posiadania wspólnego interesu i usiłowanie jego realizacji w ramach szerszej wspólnoty, w której się znaleźliśmy, czy to nam się dziś podoba czy nie. Przy użyciu środków, które stosują i inni, np. weta. Nie jesteśmy w tym ani lepsi ani gorsi od Hiszpanów czy Holendrów (sama koncepcja wspólnoty europejskiej nie jest zła i oczywiście niesie wiele korzyści, ale jej konsekwencją nie może być realna likwidacja naszej wspólnoty).

A że Pan Niemiec jest w nerwach, bo się nie spodziewał, że jesteśmy do weta zdolni, o czym szeroko rozpisywały się jego media, no cóż. Zostało mu do końca prezydencji mało czasu. Porażka ma tu swoje prestiżowe konsekwencje. Poderwie autorytet. Dlatego niemiecki Pan użyje wszelkich dostępnych dla siebie środków żeby nas przekonać jak straszne plagi na nas spadną, jeśli nie przyjmiemy paciorków, jeśli nie pozwolimy się głodzić Katarinie Barley. Będą straszliwe artykuły w "wiodących mediach", będą mrożące krew w żyłach "newsy", będą leworucje uliczne i skandale obyczajowe. To są narzędzia w tej grze.

Czy to ryzykowna gra? Pewnie, że tak, ale polityka to zabawa dla dorosłych. A alternatywa jest znacznie gorsza.

Przynajmniej moim, jako ojca dwóch synów, zdaniem.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Jest pan świnią Mariusz Kamiński opuścił posiedzenie komisji po pytaniu Jońskiego [WIDEO] z ostatniej chwili
"Jest pan świnią" Mariusz Kamiński opuścił posiedzenie komisji po pytaniu Jońskiego [WIDEO]

We wtorek sejmowa komisja śledcza ds. tzw. "wyborów kopertowych" przesłuchiwała byłego szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Po skandalicznym pytaniu, jakie zadał przewodniczący komisji Dariusz Joński, Mariusz Kamiński zdecydował się opuścić posiedzenie.

Wybory do Parlamentu Europejskiego: ważne zebranie w PiS-ie z ostatniej chwili
Wybory do Parlamentu Europejskiego: ważne zebranie w PiS-ie

Komitet Polityczny PiS w czwartek po południu będzie zatwierdzał listy kandydatów ugrupowania na wybory do PE; rejestracja list być może nastąpi w tym tygodniu. Ponadto w środę na wyjazdowym posiedzeniu zbierze się klub PiS - wynika z informacji PAP uzyskanych w ugrupowaniu.

Nie żyje uczestnik znanego programu. Ujawniono przyczynę z ostatniej chwili
Nie żyje uczestnik znanego programu. Ujawniono przyczynę

Ostatnio media obiegła informacja o śmierci jednego z uczestników znanego programu rozrywkowego „Gogglebox”. Wiadomo już, co się stało.

IMGW wydał ostrzeżenia pierwszego stopnia z ostatniej chwili
IMGW wydał ostrzeżenia pierwszego stopnia

Ostrzeżenie pierwszego stopnia przed przymrozkami w północnej i centralnej części woj. podlaskiego wydał we wtorek Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Na Suwalszczyźnie, zwanej polskim biegunem zimna, od kilku dni jest bardzo zimno.

Tarczyński do von der Leyen: Przegracie te wybory i dobrze o tym wiecie z ostatniej chwili
Tarczyński do von der Leyen: Przegracie te wybory i dobrze o tym wiecie

– To szaleństwo związane z Zielonym Ładem, pani przewodnicząca, zostanie powstrzymane. A wasze uśmiechy i dobry humor nie zmienią faktu, że konserwatyści sprawią, że Europa znów będzie wielka – powiedział europoseł PiS Dominik Tarczyński w Parlamencie Europejskim.

To koniec legendarnego serialu TVP? z ostatniej chwili
To koniec legendarnego serialu TVP?

Czy legendarny serial emitowany na antenie TVP ma się ku końcowi?

Potężna afera w Niemczech. Główny śledczy rezygnuje z ostatniej chwili
Potężna afera w Niemczech. Główny śledczy rezygnuje

Prokurator z Kolonii Anne Brorhilker, będąca głównym śledczym w sprawie afery Cum-Ex, złożyła rezygnację. Podczas prośby o dymisję mocno skrytykowała niemiecki wymiar sprawiedliwości.

z ostatniej chwili
„Bar z piosenkami”. Jan Pietrzak, bard Solidarności, zaprasza na koncert [NASZ PATRONAT]

Jan Pietrzak, bard Solidarności, zaprasza na koncert pt. „Bar z piosenkami”. W programie wspomnienia, bieżące żarty i wspólne refreny.

Beata Szydło: Tusk nie przejmuje się takimi drobnostkami, jak portfele Polaków z ostatniej chwili
Beata Szydło: Tusk nie przejmuje się takimi drobnostkami, jak portfele Polaków

To rady gmin będą znów zatwierdzać wysokość taryf za wodę i ścieki – tak wynika z założeń nowelizacji ustawy, którą przygotowuje Ministerstwo Infrastruktury. „Tusk nie przejmuje się takimi drobnostkami, jak portfele Polaków” – komentuje była premier Beata Szydło.

Trybunał Obrachunkowy UE: Bez chińskich samochodów nie osiągniemy celów Zielonego Ładu z ostatniej chwili
Trybunał Obrachunkowy UE: Bez chińskich samochodów nie osiągniemy celów Zielonego Ładu

Już nawet unijni audytorzy mają wątpliwości co do tego, czy skończenie z silnikami spalinowymi w samochodach jest słuszne. Europejski Trybunał Obrachunkowy stwierdził, że cel ten jest „chwalebny”, ale niemożliwy do osiągnięcia bez Chin.

REKLAMA

Krysztopa: Jeśli nie przyjmiemy paciorków niemiecki Pan nas ukarze

- Państwa, takie jak Polska i Węgry, trzeba finansowo zagłodzić - powiedziała w wywiadzie dla niemieckiej rozgłośni Deutschalndfunk niemiecka wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Katarina Barley. Jej nieostrożne słowa, miały zapewne być skierowane wyłącznie do oświeconych Niemców, nie do nieokrzesanych Polaków czy Węgrów. Niestety stało się jak się stało i trafiły również tutaj, stanowiąc najlepszą definicję koncepcji łączenia wypłaty funduszy europejskich z tzw. "praworządnością". Tak zwaną, bo nigdzie nie zdefiniowaną i określaną arbitralnie w zależności od politycznych potrzeb, przez tego czy innego brukselskiego tłuściocha.
Angela Merkel Krysztopa: Jeśli nie przyjmiemy paciorków niemiecki Pan nas ukarze
Angela Merkel / EPA/CHRISTIAN MARQUARDT / POOL Dostawca: PAP/EPA

Nie jest naszą winą to, że brukselskie elity w sojuszu z niemieckim interesem narodowym, wyrodziły się w pozbawioną w dużym stopniu demokratycznej legitymacji nadzwyczajną kastę, która rości sobie prawo do kwestionowania demokratycznych wyborów państw narodowych, no może za wyjątkiem państwa niemieckiego. Nie mamy też na to jakiegoś większego wpływu. To raczej oni za pośrednictwem szeregu mediów, które mają na swoje usługi w Polsce (przecież nie po to wydali na nie kupę kasy, żeby z tego nie korzystać w razie potrzeby), całych partii politycznych uzależnionych od ich łaski, czy szeregu sieci organizacji pozarządowych zapewniających finansowanie każdemu, kto jest gotów zakwestionować ład prawny, czy demokratyczny wybór większości Polaków, mają wpływ na nas.

Najłatwiej byłoby oczywiście się w tej sytuacji poddać i przyjąć rolę którą nam wyznaczono. Rolę kolonii nie wyrastającej ponad rynek zbytu i rezerwuar taniej siły roboczej. W końcu dali nam możliwość kupowania niemieckich proszków do prania (no może gorszej jakości niż w Niemczech, ale w podobnych kolorowych opakowaniach) i ew. pracę przy montażu niemieckich samochodów. Nikt by nas nie głodził. Dostalibyśmy swoją rację żywnościową, nie na tyle wysoką żeby przesadnie nabrać sił, ale wystarczającą żeby pracować. 

Przy pomocy mechanizmu "fundusze za tzw. praworządność" i pod groźbą "zagłodzenia" bylibyśmy odpowiednio wytresowani, wybrano by nam odpowiedni rząd, który zbierając głaski na europejskich salonach zapewniałby nam poczucie, że dobrze wypełniamy swoją rolę udomowionego i poprawnego politycznie bydła zadowolonego z faktu, że najlepsi przedstawiciele jego gatunku, mogą w jego imieniu zjadać resztki z pańskich stołów.

No chyba, że chcielibyśmy dla naszych dzieci czegoś więcej. Przynajmniej prawa do posiadania własnych interesów. Czasem zbieżnych z interesami innych, a czasem nie. Przynajmniej prawa do poczucia nie bycia gorszymi niż młodzi Niemcy czy Francuzi. A to rodzi pewne konsekwencje.

Konieczne jest poczucie wspólnoty. Zwane przez niektórych straszliwym słowem "patriotyzm". Bo tylko wspólnota świadoma tego co ją wiąże, jest w stanie wyartykułować swoje zbiorowe interesy. Ci którzy widzą taki interes w zbiorowości "europejskiej" niestety się mylą, ponieważ nikt nam tam nie wyznaczył "europejskiej roli", nie wyznaczył nam, no może z nielicznymi wyjątkami nawet roli "wice Niemców". Rolę którą nam wyznaczono opisała Katarina Barley. 

Dlatego jedyną drogą realizacji naszych interesów jest poczucie wspólnoty, posiadania wspólnego interesu i usiłowanie jego realizacji w ramach szerszej wspólnoty, w której się znaleźliśmy, czy to nam się dziś podoba czy nie. Przy użyciu środków, które stosują i inni, np. weta. Nie jesteśmy w tym ani lepsi ani gorsi od Hiszpanów czy Holendrów (sama koncepcja wspólnoty europejskiej nie jest zła i oczywiście niesie wiele korzyści, ale jej konsekwencją nie może być realna likwidacja naszej wspólnoty).

A że Pan Niemiec jest w nerwach, bo się nie spodziewał, że jesteśmy do weta zdolni, o czym szeroko rozpisywały się jego media, no cóż. Zostało mu do końca prezydencji mało czasu. Porażka ma tu swoje prestiżowe konsekwencje. Poderwie autorytet. Dlatego niemiecki Pan użyje wszelkich dostępnych dla siebie środków żeby nas przekonać jak straszne plagi na nas spadną, jeśli nie przyjmiemy paciorków, jeśli nie pozwolimy się głodzić Katarinie Barley. Będą straszliwe artykuły w "wiodących mediach", będą mrożące krew w żyłach "newsy", będą leworucje uliczne i skandale obyczajowe. To są narzędzia w tej grze.

Czy to ryzykowna gra? Pewnie, że tak, ale polityka to zabawa dla dorosłych. A alternatywa jest znacznie gorsza.

Przynajmniej moim, jako ojca dwóch synów, zdaniem.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe