Quo vadis polska emeryturo, czyli ruletka pomysłów. W jakim kierunku zmierzamy?

„10 000 Plus” – taką nazwę zyskał pomysł Ministerstwa Rozwoju, który ma dać dodatkowe 10 tys. zł tym, którzy po osiągnięciu wieku emerytalnego zdecydują się pozostać na rynku pracy 2 lata dłużej. Ale czy co najmniej 2? Czy dokładnie tyle? Pytań jest więcej. Także to: dlaczego pomysł wychodzi z resortu rozwoju, a nie rodziny, który formalnie jest przecież odpowiedzialny za politykę emerytalną?
 Quo vadis polska emeryturo, czyli ruletka pomysłów. W jakim kierunku zmierzamy?
/ Fotolia
Zatem wyjaśnijmy od początku. Minister rodziny mówi, że jej resort nie pracuje nad tą dodatkową zachętą „10 000 Plus”.

Pomysł płynie z resortu rozwoju, którego eksperci zapewne patrzą na szacunki ZUS. A z tych wynika, że w 2017 r. do ZUS trafi nawet 550 tys. wniosków o ustalenie emerytury. Z tego ponad 300 tys. będzie wynikało z obniżenia od października br. wieku emerytalnego - do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.

Przeciętnie, ZUS wydawał rocznie rocznie ok. 200 tys. decyzji emerytalnych. W tym roku miało to być maksymalnie ok. 240 tys. A będzie o ponad 330 tys, więcej. Pierwsze wnioski, osoby mające odpowiednio 60 lub 65 lat, będą mogły składać już we wrześniu.

I pierwsze pytanie: skąd to przekonanie, że Polacy, którzy jeszcze niedawno wiedzieli, że będą pracować do 67 roku życia, zdecydują się odejść natychmiast po przekroczeniu wieku obniżonego, co nastąpi w październiku br.?

Tu odpowiedź przynoszą badania. A wynika z nich, że 83 proc. Polaków występuje o emeryturę od razu po osiągnięciu wymaganego wieku, 11 proc. w ciągu najbliższego roku, a tylko 6 proc. odkłada tę decyzję w czasie.

Koszt obniżenia wieku emerytalnego w 2018 r. ma, według szacunków ZUS, wynieść na ok. 10 mld zł. Potem, przynajmniej przez pewien czas, kwoty te będę rosły. Łącznie, w latach 2017-2021 wyniosą 55 mld zł.

I tu pojawia się akcja informacyjna ZUS, zachęcająca do dłuższego pozostawania na rynku pracy. Jak mówi prezes Zakładu prof. Gertruda Uścińska, chodzi o uświadomienie Polakom, że ich emerytura będzie wyższa, jeśli będą pracować kilka lat dłużej. I tak, np. kobieta, która odejdzie na emeryturę w wieku 60 lat, otrzyma średnio 1700 zł. Gdyby odeszła 5 lat później, byłoby to już 2300 zł. Każdy dodatkowy rok pracy to 7-8 proc. emerytury więcej.

Stąd zapewne, wspomniany wcześniej, pomysł na kolejną zachętę do dłużej aktywności zawodowej, padający z resortu rozwoju.

W pomyśle wspomnianej na wstępie zachęty do dłuższej aktywności zawodowej chodzi o premię czy też bon - 10 tys. zł za 2 lata dodatkowej pracy. Szacuje się, że to mogłoby zachęcić do pozostania na rynku pracy ok. 15 proc. osób mających odpowiednio ponad 60 lub 65 lat. A oszczędności dla budżetu w 2018 r. wyniosłyby 1-1,5 mld zł oszczędności.

W tym miejscu pojawia się już seria pytań, na które trudno, przynajmniej póki co, szukać odpowiedzi. Na początek: czy faktycznie można oszacować, ile osób zdecyduje się zostać w pracy? Wobec licznych zmian w systemie emerytalny w ostatnich latach, coraz więcej osób obawia się, że mogą nadejść kolejne i woli szybciej wziąć świadczenie, dopóki może. Nie wiadomo, czy za rok czy dwa nie zostaną wprowadzone dodatkowe warunki, gdzie pieniądze zgromadzone ze składek zostaną przekazane.

Następne pytanie należy zadać o wysokość premii i częstotliwość jej wypłacania. Dlaczego ma to być 10 tys. zł za dwa lata, a nie np. 5 tys. zł za każdy rok? Czy po 2 latach, przy dalszej pracy, premii już by nie było? Czy byłaby wypłacana za każdy rok, w nieskończoność? Dlaczego miałaby być dla wszystkich równa? Przecież i składki, i późniejsza emerytura są w różnej wysokości.

Pytanie również do kogo ten dodatkowy impuls powinien być skierowany? Zwykle na emeryturę szybciej odchodzą osoby najmniej zarabiające, bo ich świadczenie jest zbliżone do wynagrodzenia, a do pracy codzienne wstawać przecież nie trzeba. I właśnie to przede wszystkim ta grupa powinna być zachęcana do dłuższej pracy. Szczególnie, że według szacunków, za 30 lat, emerytury minimalne (na dziś to 1000 zł brutto) ma otrzymywać aż 70 proc. osób, w tym wszystkie kobiety.
#NOWA_STRONA#

Zarabiający więcej, mający stabilne zatrudnienie, zwykle też lżejszą – przynajmniej fizycznie – pracę, często i tak pracują dłużej. Po co więc dla nich dodatkowy bon? Z drugiej strony, wyeliminowanie ich z systemu bonów byłoby nierównością wobec prawa.

Rodzi się też pytanie o tych, którzy zechcą zostać na rynku, ale stracą pracę nie ze swojej winy, np. pracodawca zbankrutuje czy ich zwolni, zgodnie z przepisami? Czy mieliby prawo do premii? To istotne, biorąc pod uwagę, że według GUS, z 16 mln aktywnych zawodowo Polaków, niemal 4,3 mln to osoby w wieku 50 plus. Jednocześnie aż 28,2 proc. zarejestrowanych bezrobotnych ma powyżej 50 lat.

No i pytanie końcowe, choć w gruncie rzeczy zasadnicze: skąd będą na to pieniądze? Czy pomysłodawcy już to wiedzą?

Dyskusja o zachętach może też rodzić pytanie kluczowe: czy słusznie obniżono wiek emerytalny, a właściwie powrócono do wieku poprzedniego? Tyle że w tym miejscu należy przypomnieć, że sprawa ma kontekst znacznie szerszy niż tylko liczby, bo także społeczny i zdrowotny. Chodziło przecież o prawo wyboru, o sytuacje, w których nie ma się już zdrowia, żeby pracować, a pracowało się ciężko i dostatecznie długo, np. 35-40 lat. Tu warto przypomnieć, że mimo wydłużania się życia Polaków, nie wydłuża się nasze życie w zdrowiu. Nie sposób też uciec od, w gruncie rzeczy banalnej, konstatacji, że gdy straci pracę w starszym wieku, trudno dostać nową. Konsekwencją jest wtedy obciążanie finansowe rodziny, a także systemu pomocy społecznej, czyli de facto budżetu państwa.

I dlatego, trzeba nadal podkreślać, i taka jest w gruncie rzeczy istota akcji informacyjnej ZUS, że wybór: odejść czy zostać w pracy – pozostaje aktualny.

Przy rozważaniach o dodatkowych zachętach do dłuższej pracy, trzeba pamiętać, że mamy jeszcze „na stole” Przegląd Emerytalny, w którym pojawiły się np. propozycje dotyczące nowych zasad łączenia emerytury z pracą, waloryzacji, jednokrotnej decyzji o przejściu na świadczenie itd. I na razie ciągle nie wiadomo, które z nich mają szansę realizacji, a które nie.

Ale propozycje zmian wynikających z Przeglądu Emerytalnego, to też nie wszystko. Trwają przecież prace nad powstaniem Pracowniczych Programów Kapitałowych, z dopłatą pracodawców. Dla tych ostatnich byłyby one obowiązkowe, zaś dla pracowników – na początek obowiązkowe, ale po 3 miesiącach już dobrowolne. Zakłada się bowiem, że z Pracowniczych Programów Kapitałowych można będzie zrezygnować. Tak więc i tu jest pytanie, czy np. po roku nie zostanie z nich połowa? I czy wtedy będą rzeczywistym zaczątkiem oszczędzania na przyszłe emerytury, wskazywanym jako niezbędny, choćby wobec faktu, że stopa zastąpienia (relacja ostatniej pensji do emerytury) ma za ok. 15 lat wynieść zaledwie ok. 30 proc.?

Warto też zauważyć, że PPK miałyby objąć tylko osoby mające pracę, oczywiście tę legalną.

Do tego wszystkie można zadawać pytania o przyszły los IKE i IKZE, na których możemy dobrowolnie oszczędzać na emeryturę, a które wykorzystywane są w stopniu minimalnym, o los wygasających emerytur pomostowych, o ewentualną przebudowę Pracowniczych Programów Emerytalnych. W tej sytuacji trudno mieć zastrzeżenia do osoby przekraczającej minimalny wiek emerytalny, że chce po prostu wziąć świadczenie i mieć spokój. Przy czym, według badania CBOS, 75 proc. Polaków zdaje sobie sprawę, że będzie ono niskie.

Przede wszystkim jednak trzeba zaznaczyć, że proponowane dziś rozwiązania mające zachęcić Polaków do dłużej pracy czy też dodatkowego oszczędzania jeszcze w jej trakcie, by mieć wyższą emeryturę, jest trochę gaszeniem pożaru spowodowanego brakiem kompleksowego podejścia do systemu emerytalnego przez poprzednie lata. Szczególnie wtedy, gdy podwyższano wiek emerytalny, istotne było zadbanie o poprawę sytuacji zdrowotnej pracowników, oskładkowanie różnych typów umów, również tych tzw. elastycznych, o odpowiedni poziom wynagrodzeń, tzw. zarządzanie wiekiem, w ogóle w wzrost aktywności zawodowej społeczeństwa. Tymczasem skończyło się jedynie na opowieściach o programach 50 plus, 60 plus, a nawet, jak tu i ówdzie przebąkiwano, 70 plus.

Dziś elementów tej emerytalnej układanki jest wiele i bez kompleksowego podejścia, istotne zmiany sytuacji finansowej systemu i jego uczestników będą co najmniej skomplikowane. Trudno też oceniać pomysły nie będące konkretnym, dopracowanym stanowiskiem rządu. Można jedynie zastanawiać się, w jakim kierunku zmierza.

Anna Grabowska
 
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (13/2017) dostępnego także w wersji cyfrowej tutaj.
 
#REKLAMA_POZIOMA#

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Dramat w Neapolu. 30 osób zostało rannych z ostatniej chwili
Dramat w Neapolu. 30 osób zostało rannych

Około 30 osób odniosło w piątek obrażenia, gdy w porcie w Neapolu statek pasażerski uderzył o nabrzeże - podała agencja Ansa.

Wystawa Michała Wiertla Przebłysk w Centrum Sztuki Współczesnej Wiadomości
Wystawa Michała Wiertla "Przebłysk" w Centrum Sztuki Współczesnej

Wystawa Michała Wirtela jest czwartą ekspozycją z cyklu prezentacji młodych twórców {Project Room} 23/24, w ramach którego dostają szansę zrealizowania indywidualnej wystawy w jednej z najważniejszych instytucji sztuki współczesnej w Polsce. Wystawę można oglądać w CSW Zamek Ujazdowski do 19 maja.

Uczestnik programu Gogglebox przekazał radosną wiadomość z ostatniej chwili
Uczestnik programu "Gogglebox" przekazał radosną wiadomość

"Gogglebox. Przed telewizorem" to program cieszący się popularnością wśród polskich widzów. Jeden z uczestników show podzielił się właśnie radosną wiadomością.

Akcja służb w Paryżu: Mężczyzna groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu z ostatniej chwili
Akcja służb w Paryżu: Mężczyzna groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu

Zatrzymano mężczyznę, który groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu w Paryżu –Według informacji podanych przez media, około godz. 11 widziano mężczyznę, który wszedł do irańskiego konsulatu około godz. 11 z czymś, co przypominało granat i kamizelkę z materiałami wybuchowymi. Niedługo potem policja przekazała, że jest na miejscu zdarzenia, a ruch na linii metra nr 6, położonej koło konsulatu, został zawieszony. Zatrzymano mężczyznę grożącego wysadzeniem się w konsulacie Jak podkreśla stacja BFM, policja zatrzymała mężczyznę, który groził, że wysadzi się w irańskim konsulacie. Dodano, że zatrzymany nie miał przy sobie materiałów wybuchowych. informuje telewizja BFM. Zatrzymany nie miał przy sobie materiałów wybuchowych.

Wyciek niebezpiecznej substancji. Dwie osoby w szpitalu z ostatniej chwili
Wyciek niebezpiecznej substancji. Dwie osoby w szpitalu

W zakładzie piekarniczym w Nowym Dworze Mazowieckim doszło do wycieku amoniaku. Dziesięć osób skarżyło się na złe samopoczucie, dwie z nich trafiły do szpitala. Na miejscu w pierwszej fazie akcji działało dziewięć zastępów straży pożarnej. Wyciek został szybko zatrzymany.

Współorganizator protestów na granicy z Ukrainą dla Tysol.pl: Nie zamierzamy się poddawać! z ostatniej chwili
Współorganizator protestów na granicy z Ukrainą dla Tysol.pl: Nie zamierzamy się poddawać!

– Tusk sprzedał polskie rolnictwo w imię dobrych relacji z Ursulą von der Leyen, to działanie w interesie Komisji Europejskiej, przeciwko polskim rolnikom – twierdzi Jan Błajda, współorganizator protestów na przejściu granicznym w Hrebennej.

Książę William wrócił do obowiązków publicznych. Złożył ważną deklarację z ostatniej chwili
Książę William wrócił do obowiązków publicznych. Złożył ważną deklarację

Wiadomość o chorobie nowotworowej księżnej Kate odbiła się głośnym echem w mediach. Nie tylko członkowie rodziny królewskiej martwią się o nią, ale także poddani.

Atak nożownika w niemieckiej szkole. Pilna akcja służb z ostatniej chwili
Atak nożownika w niemieckiej szkole. Pilna akcja służb

Jak informuje serwis dziennika „Bild”, w jednej ze szkół w mieście Wuppertal na zachodzie Niemiec doszło do groźnego incydentu. Na miejscu zjawiły się służby, w tym policyjni antyterroryści.

Ławrow: „Teraz Polska, kraje bałtyckie, Czechy, Bułgaria – oni nadają ton” z ostatniej chwili
Ławrow: „Teraz Polska, kraje bałtyckie, Czechy, Bułgaria – oni nadają ton”

Sergiej Ławrow wymienił Polskę wśród państw, których żołnierze i funkcjonariusze służb mają być obecni na Ukrainie.

Problemy zdrowotne Zbigniewa Ziobry. Nowe informacje z ostatniej chwili
Problemy zdrowotne Zbigniewa Ziobry. Nowe informacje

W sprawie chorego na nowotwór byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry pojawiły się nowe informacje. Szczegóły zdradzili dziennikarze portalu Gazeta.pl.

REKLAMA

Quo vadis polska emeryturo, czyli ruletka pomysłów. W jakim kierunku zmierzamy?

„10 000 Plus” – taką nazwę zyskał pomysł Ministerstwa Rozwoju, który ma dać dodatkowe 10 tys. zł tym, którzy po osiągnięciu wieku emerytalnego zdecydują się pozostać na rynku pracy 2 lata dłużej. Ale czy co najmniej 2? Czy dokładnie tyle? Pytań jest więcej. Także to: dlaczego pomysł wychodzi z resortu rozwoju, a nie rodziny, który formalnie jest przecież odpowiedzialny za politykę emerytalną?
 Quo vadis polska emeryturo, czyli ruletka pomysłów. W jakim kierunku zmierzamy?
/ Fotolia
Zatem wyjaśnijmy od początku. Minister rodziny mówi, że jej resort nie pracuje nad tą dodatkową zachętą „10 000 Plus”.

Pomysł płynie z resortu rozwoju, którego eksperci zapewne patrzą na szacunki ZUS. A z tych wynika, że w 2017 r. do ZUS trafi nawet 550 tys. wniosków o ustalenie emerytury. Z tego ponad 300 tys. będzie wynikało z obniżenia od października br. wieku emerytalnego - do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.

Przeciętnie, ZUS wydawał rocznie rocznie ok. 200 tys. decyzji emerytalnych. W tym roku miało to być maksymalnie ok. 240 tys. A będzie o ponad 330 tys, więcej. Pierwsze wnioski, osoby mające odpowiednio 60 lub 65 lat, będą mogły składać już we wrześniu.

I pierwsze pytanie: skąd to przekonanie, że Polacy, którzy jeszcze niedawno wiedzieli, że będą pracować do 67 roku życia, zdecydują się odejść natychmiast po przekroczeniu wieku obniżonego, co nastąpi w październiku br.?

Tu odpowiedź przynoszą badania. A wynika z nich, że 83 proc. Polaków występuje o emeryturę od razu po osiągnięciu wymaganego wieku, 11 proc. w ciągu najbliższego roku, a tylko 6 proc. odkłada tę decyzję w czasie.

Koszt obniżenia wieku emerytalnego w 2018 r. ma, według szacunków ZUS, wynieść na ok. 10 mld zł. Potem, przynajmniej przez pewien czas, kwoty te będę rosły. Łącznie, w latach 2017-2021 wyniosą 55 mld zł.

I tu pojawia się akcja informacyjna ZUS, zachęcająca do dłuższego pozostawania na rynku pracy. Jak mówi prezes Zakładu prof. Gertruda Uścińska, chodzi o uświadomienie Polakom, że ich emerytura będzie wyższa, jeśli będą pracować kilka lat dłużej. I tak, np. kobieta, która odejdzie na emeryturę w wieku 60 lat, otrzyma średnio 1700 zł. Gdyby odeszła 5 lat później, byłoby to już 2300 zł. Każdy dodatkowy rok pracy to 7-8 proc. emerytury więcej.

Stąd zapewne, wspomniany wcześniej, pomysł na kolejną zachętę do dłużej aktywności zawodowej, padający z resortu rozwoju.

W pomyśle wspomnianej na wstępie zachęty do dłuższej aktywności zawodowej chodzi o premię czy też bon - 10 tys. zł za 2 lata dodatkowej pracy. Szacuje się, że to mogłoby zachęcić do pozostania na rynku pracy ok. 15 proc. osób mających odpowiednio ponad 60 lub 65 lat. A oszczędności dla budżetu w 2018 r. wyniosłyby 1-1,5 mld zł oszczędności.

W tym miejscu pojawia się już seria pytań, na które trudno, przynajmniej póki co, szukać odpowiedzi. Na początek: czy faktycznie można oszacować, ile osób zdecyduje się zostać w pracy? Wobec licznych zmian w systemie emerytalny w ostatnich latach, coraz więcej osób obawia się, że mogą nadejść kolejne i woli szybciej wziąć świadczenie, dopóki może. Nie wiadomo, czy za rok czy dwa nie zostaną wprowadzone dodatkowe warunki, gdzie pieniądze zgromadzone ze składek zostaną przekazane.

Następne pytanie należy zadać o wysokość premii i częstotliwość jej wypłacania. Dlaczego ma to być 10 tys. zł za dwa lata, a nie np. 5 tys. zł za każdy rok? Czy po 2 latach, przy dalszej pracy, premii już by nie było? Czy byłaby wypłacana za każdy rok, w nieskończoność? Dlaczego miałaby być dla wszystkich równa? Przecież i składki, i późniejsza emerytura są w różnej wysokości.

Pytanie również do kogo ten dodatkowy impuls powinien być skierowany? Zwykle na emeryturę szybciej odchodzą osoby najmniej zarabiające, bo ich świadczenie jest zbliżone do wynagrodzenia, a do pracy codzienne wstawać przecież nie trzeba. I właśnie to przede wszystkim ta grupa powinna być zachęcana do dłuższej pracy. Szczególnie, że według szacunków, za 30 lat, emerytury minimalne (na dziś to 1000 zł brutto) ma otrzymywać aż 70 proc. osób, w tym wszystkie kobiety.
#NOWA_STRONA#

Zarabiający więcej, mający stabilne zatrudnienie, zwykle też lżejszą – przynajmniej fizycznie – pracę, często i tak pracują dłużej. Po co więc dla nich dodatkowy bon? Z drugiej strony, wyeliminowanie ich z systemu bonów byłoby nierównością wobec prawa.

Rodzi się też pytanie o tych, którzy zechcą zostać na rynku, ale stracą pracę nie ze swojej winy, np. pracodawca zbankrutuje czy ich zwolni, zgodnie z przepisami? Czy mieliby prawo do premii? To istotne, biorąc pod uwagę, że według GUS, z 16 mln aktywnych zawodowo Polaków, niemal 4,3 mln to osoby w wieku 50 plus. Jednocześnie aż 28,2 proc. zarejestrowanych bezrobotnych ma powyżej 50 lat.

No i pytanie końcowe, choć w gruncie rzeczy zasadnicze: skąd będą na to pieniądze? Czy pomysłodawcy już to wiedzą?

Dyskusja o zachętach może też rodzić pytanie kluczowe: czy słusznie obniżono wiek emerytalny, a właściwie powrócono do wieku poprzedniego? Tyle że w tym miejscu należy przypomnieć, że sprawa ma kontekst znacznie szerszy niż tylko liczby, bo także społeczny i zdrowotny. Chodziło przecież o prawo wyboru, o sytuacje, w których nie ma się już zdrowia, żeby pracować, a pracowało się ciężko i dostatecznie długo, np. 35-40 lat. Tu warto przypomnieć, że mimo wydłużania się życia Polaków, nie wydłuża się nasze życie w zdrowiu. Nie sposób też uciec od, w gruncie rzeczy banalnej, konstatacji, że gdy straci pracę w starszym wieku, trudno dostać nową. Konsekwencją jest wtedy obciążanie finansowe rodziny, a także systemu pomocy społecznej, czyli de facto budżetu państwa.

I dlatego, trzeba nadal podkreślać, i taka jest w gruncie rzeczy istota akcji informacyjnej ZUS, że wybór: odejść czy zostać w pracy – pozostaje aktualny.

Przy rozważaniach o dodatkowych zachętach do dłuższej pracy, trzeba pamiętać, że mamy jeszcze „na stole” Przegląd Emerytalny, w którym pojawiły się np. propozycje dotyczące nowych zasad łączenia emerytury z pracą, waloryzacji, jednokrotnej decyzji o przejściu na świadczenie itd. I na razie ciągle nie wiadomo, które z nich mają szansę realizacji, a które nie.

Ale propozycje zmian wynikających z Przeglądu Emerytalnego, to też nie wszystko. Trwają przecież prace nad powstaniem Pracowniczych Programów Kapitałowych, z dopłatą pracodawców. Dla tych ostatnich byłyby one obowiązkowe, zaś dla pracowników – na początek obowiązkowe, ale po 3 miesiącach już dobrowolne. Zakłada się bowiem, że z Pracowniczych Programów Kapitałowych można będzie zrezygnować. Tak więc i tu jest pytanie, czy np. po roku nie zostanie z nich połowa? I czy wtedy będą rzeczywistym zaczątkiem oszczędzania na przyszłe emerytury, wskazywanym jako niezbędny, choćby wobec faktu, że stopa zastąpienia (relacja ostatniej pensji do emerytury) ma za ok. 15 lat wynieść zaledwie ok. 30 proc.?

Warto też zauważyć, że PPK miałyby objąć tylko osoby mające pracę, oczywiście tę legalną.

Do tego wszystkie można zadawać pytania o przyszły los IKE i IKZE, na których możemy dobrowolnie oszczędzać na emeryturę, a które wykorzystywane są w stopniu minimalnym, o los wygasających emerytur pomostowych, o ewentualną przebudowę Pracowniczych Programów Emerytalnych. W tej sytuacji trudno mieć zastrzeżenia do osoby przekraczającej minimalny wiek emerytalny, że chce po prostu wziąć świadczenie i mieć spokój. Przy czym, według badania CBOS, 75 proc. Polaków zdaje sobie sprawę, że będzie ono niskie.

Przede wszystkim jednak trzeba zaznaczyć, że proponowane dziś rozwiązania mające zachęcić Polaków do dłużej pracy czy też dodatkowego oszczędzania jeszcze w jej trakcie, by mieć wyższą emeryturę, jest trochę gaszeniem pożaru spowodowanego brakiem kompleksowego podejścia do systemu emerytalnego przez poprzednie lata. Szczególnie wtedy, gdy podwyższano wiek emerytalny, istotne było zadbanie o poprawę sytuacji zdrowotnej pracowników, oskładkowanie różnych typów umów, również tych tzw. elastycznych, o odpowiedni poziom wynagrodzeń, tzw. zarządzanie wiekiem, w ogóle w wzrost aktywności zawodowej społeczeństwa. Tymczasem skończyło się jedynie na opowieściach o programach 50 plus, 60 plus, a nawet, jak tu i ówdzie przebąkiwano, 70 plus.

Dziś elementów tej emerytalnej układanki jest wiele i bez kompleksowego podejścia, istotne zmiany sytuacji finansowej systemu i jego uczestników będą co najmniej skomplikowane. Trudno też oceniać pomysły nie będące konkretnym, dopracowanym stanowiskiem rządu. Można jedynie zastanawiać się, w jakim kierunku zmierza.

Anna Grabowska
 
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (13/2017) dostępnego także w wersji cyfrowej tutaj.
 
#REKLAMA_POZIOMA#


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe