Dr Piotr Łysakowski: Niemcy w przeciwieństwie do Rosjan nie kłamali o Katyniu

Mamy kwiecień – czas kiedy rozpoczęto systematyczne mordowanie znajdujących się po 17 września 1939 roku w rosyjskiej niewoli polskich wojskowych. Warto w tym momencie przypomnieć sobie w jaki sposób dramatyczna prawda o mordzie „katyńskim” ujrzała światło dzienne.nUważny czytelnik i miłośnik polskiej historii  pamięta zapewne, że sprawa zabicia polskich oficerów  ujawniona została przez propagandę III Rzeszy - radio, a potem prasę w połowie kwietnia 1943 roku.
 Dr Piotr Łysakowski: Niemcy w przeciwieństwie do Rosjan nie kłamali o Katyniu
/ screen YouTube
Celów jakie wyznaczył w tej kwestii Goebbels swoim urzędnikom  (w swoim dzienniku dnia 9 kwietnia 1943 roku zapisał: „Polecę, by te polskie groby masowe zobaczyli neutralni dziennikarze z Berlina. Polecę ściągnąć również polskich intelektualistów. Niech się przekonają na własne oczy co ich czeka, gdyby rzeczywiście spełnić się miało wielokrotnie przez nich żywione życzenie, aby bolszewicy pobili Niemców”) , a przez nich dziennikarzom i twórcom filmowym było kilka, o tym jednak niżej.

W tym samym czasie zgodnie z zaleceniem Goebbelsa formowano w Berlinie grupę Polaków i międzynarodową delegację niezależnych dziennikarzy mających udać się do Katynia. MSZ III Rzeszy poszukiwał wtedy intensywnie Polaków, którzy reprezentowaliby: „[...] antybolszewickie i antysemickie poglądy [...]”.

Niemcy zastanawiali się też intensywnie jaką drogą należy przekazywać informacje o tragedii jaka miała miejsce wczesną wiosną 1940 roku w Kozich Górach.

Hitler nie był przekonany co do sensowności całego przedsięwzięcia, bojąc się jak się zdaje połączenia sowieckiej zbrodni z tym co Niemcy wyczyniali w Polsce i w innych okupowanych przez siebie krajach Europy. Goebbels za to był jego wielkim zwolennikiem.

Ostatecznie przyjęto (po ostatecznej  akceptacji „Wodza III Rzeszy”) wersję Ministra Propagandy: „Odkrycie 12 tysięcy zamordowanych przez NKWD polskich oficerów zostanie wykorzystane w najlepszym stylu antybolszewickiej propagandy. […] Relacje, jakie nadchodzą na ten temat z zagranicy napawają zgrozą. Obecnie Fuehrer wyraził zgodę, by z naszej strony ogłosić w prasie niemieckiej dramatyczną informację […]” konstatował Minister Propagandy III Rzeszy.

W chwili otrzymania wiadomości o niemieckich zamiarach przez agendy Polskiego Rządu na wychodźstwie (a stało się to dość szybko) odczytano je i zdefiniowano precyzyjnie w okupowanym kraju i w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego. Znajdujący się w Instytucie Sikorskiego dokument / tajna notatka (Kolekcja Katyńska J. Czapskiego sygn. Kol. 12/1/A/7) przesłany z kraju do Londynu w sposób następujący opisywał cele niemieckiej propagandy „katyńskiej” :

„… a) wykorzystać istniejącą wśród Polaków obawę przed komunizmem dla   zaszczepienia w ich świadomości idei, że Niemcy bronią Zachodu (…) także Polski,
   b) ograniczyć i sparaliżować poczynania komunistyczne na ziemiach Polski,
   c) utrudnić położenie polskiego rządu i rozbić spoistość koalicji antyhitlerowskiej,
   d) zdyskredytować rząd RP w Londynie w oczach społeczeństwa, a przez to umożliwić przejście „rządu dusz” w ręce współpracujących z okupantem „czynników krajowych”,
   e) stworzyć pomyślne warunki dla werbunku siły roboczej w GG do pracy w Rzeszy,
   f) oraz uzasadnić dokonujący się właśnie Holokaust na ludności żydowskiej przedstawieniem zbrodni katyńskiej jako dzieła sowieckich Żydów,”.
 
Kierując się wytycznymi, zdefiniowanym, przez Goebbelsa, największe zainteresowanie problemem zbrodni popełnionej w Katyniu na polskich oficerach prasa niemiecka przejawiała w pierwszych tygodniach i miesiącach po jej ujawnieniu światowej opinii publicznej.

W Berlinie wysiłki te oceniano bardzo wysoko, a niemiecka placówka dyplomatyczna w Szwajcarii informowała wprost o tym, że: „Prawdziwość niemieckich ustaleń nie budzi żadnych wątpliwości” (cyt. za W. Kuleszą „Nieznane dokumenty katyńskie z archiwów niemieckich”).
W prasie niemieckiej „kwestię katyńską” podjęto dzień po nagłośnieniu (Andrzej Krzysztof Kunert twierdzi, że stało się to kilka dni wcześniej ale nie jest to w tym  momencie element decydujący o czymkolwiek – zarzucamy więc tutaj zbędną polemikę) sprawy przez berlińskie radio czyli 14 kwietnia 1943 roku.

Pierwszy artykuł związany z Katyniem zamieszczono w Voelkischer Beobachter – zatytułowano go „GPU – Wymordowało 12000 polskich oficerów”. Zawierał on informacje o położeniu miejsca kaźni, ilości wymiarach grobów. Podano w nim też przybliżona liczbę zwłok, które miały znaleźć się w rozkopanych mogiłach. Postępowano tu zgodnie z zaleceniami Goebbelsa ukazując nie faktyczną liczbę wydobytych ciał, która miała być trudna do określenia, a opisywaną przez świadków, która miała wahać się „w okolicach” 10000 / 12000 oficerów ironicznie określane:  „byłej polskiej armii walczącej o pokój” w pierwszych dniach po dramatycznym odkryciu Voelkischer Beobachter informowała swych czytelników: „ […] Niemieccy urzędnicy wojskowi na podstawie podjętych od miejscowej ludności informacji podjęli, z początkiem kwietnia, na terenie byłego ośrodka wypoczynkowego GPU działania w efekcie, których po kilku dniach odkryto masowy grób o długości 28 metrów i 16 metrów szerokości. W tym grobie w dwunastu rzędach leżało 3000 polskich oficerów w pełnym umundurowaniu twarzami do ziemi..

Częściowo mieli oni spętane na plecach ręce i usta zapchane trocinami. Wszyscy byli zamordowani strzałem w tył głowy. Dokładna identyfikacja zwłok pomimo posuniętego rozkładu jest możliwa […]. Pomiędzy rozstrzelanymi znajduje się generał brygady Smoran Winsky (Smorawiński – P.Ł.) z Lublina. […] Po to by podobne masowe mordy nie miały więcej miejsca i nie były więcej możliwe temu przeciwstawia cały swój wysiłek niemiecki Wehrmacht, który jest w stanie wyeliminować z Europy bolszewizm z terenu Europy z całym jego krwawym terrorem. […].”. Ta sama gaztea z dnia 14.04.1943 roku donosiłą na pierwszej stronie: „To są sojusznicy Roosevelta i Churchilla – Mord GPU na 12000 polskich oficerów – masowe groby ofiar odkryte w lesie pod Smoleńskiem”. Dokładnie opisywano w tekście miejsce kaźni Polaków zauważając, że typowe „ […] mentalności masowych morderców bolszewickich […] ”  było to, że miejsca straceń usytuowano w odległości około 500 metrów od ośrodka wypoczynkowego GPU, gdzie jego funkcjonariusze urządzali sobie orgie. Katyń nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem bo: „ […] obok masowych grobów w Hiszpanii, obok utopionych we krwi piwnic Dubna i Lwowa, obok dołów śmierci w miastach nadbałtyckich, Katyń jest tylko jedną ze stacji […]. Ustalamy bez wątpienia, że bolszewizm od dnia swoich narodzin do dziś pozostał niezmieniony. Mordercy z Katynia nie różnią się nawet o włos od zabójców cara […]

Opisując okoliczności egzekucji wysunięto przypuszczenie (jak się dzisiaj okazuje zasadniczo  słuszne), że prowadzonych na stracenie pozbawiano wartościowych przedmiotów, a oprawcy byli pod wpływem alkoholu. Twierdzono też, że zbrodnia w Katyniu to tylko jeden z etapów działań sowieckich wobec Polski, a zachodni alianci świadomie poświęcają Polskę dla własnych interesów. Niemcy zdawali sobie sprawę z tego, że finalizacją sowieckich działań będzie zwasalizowanie całej Europy Środkowej w tym szczególnie Polski. Od początku w przedstawianych analizach prasowych i niezwykle mocno akcentowano zinstytucjonalizowany udział Żydów w całej sprawie – czy to jako bezpośrednich sprawców, czy jako tych , którzy wydali rozkaz do wykonania egzekucji: „ […] Angestellten des Komissariats der GPU In Smoleńsk […]”, którzy twierdzili, że z tej placówki w rozstrzeliwaniach polskich oficerów uczestniczyło 4 oficerów: Lew Rybak, Chaim Finberg, Abram Borysowicz i Paweł Borodinski, „ […] z tych czterech smoleńskich rzeźników z GPU co najmniej trzech można po analizie nazwisk określić jako Żydów. Przyjmowali oni transporty na stacji Gniazdowo i z tego miejsca eskortowali nad doły śmierci […]” pisano 16.04.1943 roku w Der Angriff. Zamierzano tą metodą utrwalić głównie w świadomości Niemców (ale także i narodów państw koalicji antyhitlerowskiej) element śmiertelnego zagrożenia ze strony „juedischen – bolschewismus” . Znamienne, że na pierwszy ogień poszły w propagandowej akcji Niemców nie służby NKWD, ale były ambasador USA w Moskwie Davies, który co prawda nie miał nic wspólnego z wymordowaniem polskich oficerów, ale posiadał, z niemieckiego punktu widzenia, jedną niezaprzeczalną „zaletę” – był amerykańskim Żydem i na swoim stanowisku miał przyczyniać się do wytłumiania informacji rzucających złe światło na ZSRR – można to było przedstawiać jako element intrygi światowego Żydostwa przeciw Aryjczykom. Tak więc rzeczywiście uprawiana przez USA pasywna i ustępliwa polityka Roosevelta wobec ZSRR dostarczała propagandzie niemieckiej kolejnych argumentów.

Twierdzono też, że mord należy traktować jako zemstę żydowskiej grupy przywódczej w NKWD na Polakach – przyczyny tej niechęci nie definiowano i nie uzasadniano. Jak dziś rozumiemy nie było to w danych warunkach potrzebne, było bowiem zrozumiałe samo przez się. Nawiną i uproszczoną próbą takiego uzasadnienia miał być tu fakt, iż: „wyższe warstwy polskiego społeczeństwa, w tym szczególnie oficerowie, były znienawidzone przez Żydów pochodzących ze wschodu” (Voelkischer Beobachter z dnia 17.04.1943). 

Polaków zaś przekonywano, mordując równocześnie, że ich miejsce jest w Europie. Katyń był zaś jednoznacznym wykładnikiem sowieckich zamiarów wobec Polski. Eksponowanie roli Żydów miało także w tym przypadku stanowić alibi wobec tego co Niemcy robili w trakcie rozwijania tej akcji propagandowej w warszawskim getcie.

W myśl propagandowych założeń „Katyń” miał być przeciwwagą dla „Endloesung” , jak powiedziano, by to dziś była to typowa „wrzutka medialna”. Interesowano się także postawą aliantów wobec naszego kraju od początku określając ją jako dwulicową.

Do tragedii w Kozich Górach nie doszłoby bowiem nigdy, gdyby F.D. Roosevelt i W. Churchill : „[…] wprzęgnięci w służbę światowemu żydostwu , które reprezentowało plutokratyczno – bolszewicką chęć posiadania […]”  nie popchnęli Polski wcześniej jeszcze umacnianej w: „[…] przestępczej polityce wobec Gdańska […]” do wojny z III Rzeszą twierdziły Voelkischer Beobachter i Der Angriff.

Nie oznaczało to w żadnym wypadku, i w ostatecznym rozrachunku, choćby cienia sympatii dla Polaków i ich spraw. Zachowanie sojuszników zaś miało wynikać z ich ścisłego powiązania z „żydowskim kapitałem” , który z kolei miał mieć ścisłe związki z Moskwą.

Przyszłość Polski określano zaś tu z perspektywy grobów nad brzegiem Dniepru – było to wyraźne ostrzeżenie dla małych narodów mogących się znaleźć w sferze wpływów ZSSR.

W miarę odkrywania strasznej prawdy publikowano listy zamordowanych w Katyniu. Starano się też odtworzyć ostatnie chwile mordowanych oceniając oprawców i usiłując w ten sposób okrutnie i w sposób trudny do zaakceptowania uzasadnić Holocaust : „…nie ma zrozumienia dla takiej mentalności, która jest wyżarta z kloaki – tu pozostaje tylko zagłada…”  (Voelkischer Beobachter 17.04.1943) 

Miało to według niemieckich zamysłów propagandowych mobilizować do obrony „tradycyjnych europejskich wartości” pod przewodnictwem III Rzeszy, która była „jedynym obrońcą Europy” przed nadchodzącym ze wschodu bolszewickim armagedonem. Propaganda ta obliczona była także na wywołanie rozdźwięków obozie sprzymierzonych i tym samym spowodowanie, jakiegoś korzystnego i istotnego dla Niemców przełomu.
Komplikacje rzeczywiście nastąpiły, nie przyniosły jednak żadnych spodziewanych i wymiernych korzyści dla III Rzeszy. Ujawnienie mordu na polskich oficerach stało się (co paradoksalne i wbrew nadziejom wyrażanym przez Goebbelsa) korzystne dla jego sprawców. Stalin mógł dalej kłamać w kwestii losu polskich oficerów i najwyraźniej (tak jak wyraźnie zamierzał) „bezkarnie” zerwać stosunki dyplomatyczne z legalnym rządem polskim oskarżając go o współpracę „z faszystami”. Przy okazji narzuca się porównanie do ostatniej rosyjskiej agresji propagandowej wobec Polski we wrześniu 2009 roku, kiedy także oskarżano nasz Kraj o kolaborację z Niemcami przeciwko światowemu pokojowi i miłującemu pokój ZSRR.

Było to działanie perspektywiczne i ułatwiające późniejszą „instalację” na terenach Polski ,w kształcie przez niego podyktowanym, reżimu politycznego powolnego potężnemu sąsiadowi, a tak przecież opresywnego wobec własnego Narodu. W tym kontekście pojawiał się eksponent Żydów mających zwasalizować Polskę dla ZSSR ocalały z katyńskiego pogromu płk „Siegmunt Berlin” (Zygmunt Berling !) (Voelkischer Beobachter 10.V.1943).

Koalicja zaś została wzmocniona pewnego rodzaju niepokojem moralnym aliantów i świadomością kompletnej bezkarności ZSSR, który był koniecznym i niezbędnym w tym momencie wojny sojusznikiem.

Był to oczywiście układ nie dający utrzymać się na dłuższą metę, na tyle jednak solidny, że rozpadać się zaczął dopiero po upadku III Rzeszy, kłamstwo katyńskie trwało jednak o wiele dłużej.

Odnosząc się do kwestii Polski i jej przyszłości niemiecka propaganda analizując kwestie mordu katyńskiego unikała jakichkolwiek zobowiązań i obietnic. Pisano wprawdzie Polakach jako ofiarach „żydowsko – bolszewickiego bestialstwa”, czyniono to jednak tak, by nie wzbudzać do „podludzi” jakiejkolwiek sympatii czytelników. Jak odbierali te działania propagandowe sami Polacy wspominał Profesor Janusz Zawodny: „Byłem w Warszawie, kiedy ogłoszono wiadomość o odkryciu grobów. W Polsce wierzono powszechnie, że jest to mistyfikacja, robota Goebbelsa i próba wbicia klina między aliantów. Ale wkrótce w gazecie wydawanej przez Niemców zostały opublikowane zdjęcia i pierwsza lista z nazwiskami zamordowanych, a członkowie polskiej delegacji, która wróciła z Katynia potwierdzili prawdziwość niemieckich komunikatów. […] Oczywiście, sprawa Katynia […] nie wstrzymywała egzekucji i łapanek przeprowadzanych codziennie na ulicach Warszawy. Patologiczna nienawiść Niemców do Polaków pochodzenia żydowskiego zaowocowała masakrą równie okrutną jak katyńska. 19 kwietnia Niemcy przystąpili do likwidowania warszawskiego getta. […] Polacy nie chwycili niemieckiej przynęty, nie podjęli współpracy z okupantem, […]”.

Kolejny raz formułowano opinie, że to właśnie same ofiary stały się winne popełnionej na nich zbrodni – odwoływano się tu do rzekomej kaźni w Bydgoszczy jakiej mieli w 1939 roku dopuścić się na niemieckiej ludności tego miasta mieszkający tam Polacy i Wojsko Polskie.
W publikowanych tekstach nie wspominano w jakikolwiek sposób o Państwie Polskim i próbach jego restytucji w związkach z III Rzeszą. Świadczyło to o instrumentalnym traktowaniu przez Niemców sprawy Katynia będącej: „[…] obiektem do rozgrywki na terenie międzynarodowym […]”.

W kontekście zbrodni katyńskiej, słusznie zresztą jak się zdaje, analizowano śmierć Generała Władysława w Gibraltarze pytając czy Generał to ostatni ofiara Katynia -  w licpu1943 roku, Voelkischer Beobachter pytała na  czy: „Katyń był dla Sikorskiego wyrokiem śmierci”. Berliner Nord Ost Zeitung w tym samym czasie stwierdzała: „ […] Ma się takie wrażenie, taką pewność, że chodzi o mord, o mord polityczny. Dla tego mordu mamy tylko jedno wyjaśnienie, mianowicie takie, iż maczało w tym swoje ręce Intelligence Service […] bo Sikorski miał obciążające Sowietów materiały, które otrzymał od oficerów odwiedzanych przez niego na Bliskim Wschodzie. Te materiały musiały ulec zniszczeniu […] ”.
Troszczono się też fałszywie w kontekście zdefiniowanego „smoleńskiego” mordu o los 1.6 do 1,8 miliona naszych rodaków, którzy znaleźli się na terenie ZSSR po 1939 roku.

Jeśliby oceniać niemiecką propagandę od strony czysto technicznej – można bez obawy popełnienia błędu stwierdzić, że w większości przypadków przedstawiała ona fakty zgodnie ze stanem faktycznym (wyjątkiem byłą tu kwestia liczba zwłok pomordowanych polskich oficerów  – mówiono o minimum 10.000 podnosząc z biegiem czasu te dane do około 12.000 ofiar). Informowano bardzo precyzyjnie o sowieckich matactwach w sprawie wykpiwając na przykład wersję Moskwy o archeologicznych znaleziskach: „[...] W tym kontekście Moskwa podjęła kolejna próbę >>wyprostowania<< sprawy twierdząc, że te dramatyczne odkrycia w Katyniu  to historyczne odkrycia z okesu epoki kamiennej [...]” informowała Deutsch Ukraine Zeitung. Podawano szczegóły i konkrety uprawdopodobniające niemiecka wersję zdarzeń – tak jak na przykład szczegółowe listy nazwisk kolejno wydobywanych ze smoleńskich  „dołów śmierci” ciał pomordowanych. Dopiero w komentarzach znajdowały się przeinaczenia i półprawdy mające rzucić na sprawę „odpowiednie światło”.

Kończąc trzeba zauważyć też, że paradoksem było to, iż zbrodnię postanowioną w marcu 1940 na Kremlu ujawnili światu Niemcy , którzy do tego czasu zdołali zniszczyć znaczną część Europy i razem ze zbrodniczym reżimem Stalina wymordować miliony ludzi (w tym polskie elity -  kwestie te poruszała wystawa organizowana przez IPN w 2006 roku zatytułowana  „Zagłada polskich elit Akcja AB – Katyń).

Nie mniej paradoksalne stało się także i to, iż groby bohaterów nad którymi chwiał się otumaniony alkoholem Prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski posłużyły Moskwie w roku 1943 do zerwania stosunków dyplomatycznych z legalnym Rządem Rzeczpospolitej i otworzenia drogi do władzy właśnie formacji, z której wyszedł Kwaśniewski – pretekstem była tu rzekoma współpraca Polski z niemieckim agresorem.
O smoleńskim dramacie z roku 2010 też trudno w tym miejscu nie wspomnieć. Losy polskich oficerów splotły się w tym miejscu dramatycznie z losami Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i pozostałych pasażerów lotu 102 do Smoleńska w kwietniu 2010 roku.

Wracając jednak do przedmiotu naszej dyskusji zauważmy, że wspomniany na początku tekstu krajowy dokument analizujący niemieckie wysiłki propagandowe w kwestii mordu na polskich elitach podsumowując je w następujący sposób wykazuje absurdalność sowieckich oskarżeń i fiasko niemieckich działań propagandowych wobec Polski i Polaków: „[…] Niemcy niewątpliwie mogą mieć pewne korzyści z tzw sprawy […] i o korzyści te bardzo silnie zabiegali. Ale […] te leżą raczej poza obszarem Polski. Narkoza zbrodni bolszewickiej na Koziej Górce mogła […] działać wśród ludów neutralnych […] W Polsce Niemcom nie udało się nic, absolutnie nic. Nie dała Quislinga, nie dała żołnierza, nie dała robotnika, nie dała sfolgowania akcji podziemnej, nie dała surowców czy żywności. Upowszechniła natomiast w społeczeństwie poczucie własnego interesu politycznego, zaktywizowała to społeczeństwo, które dostrzegło trudną rolę swojego Rządu […]

Z próby politycznej początków 1943 r. Naród Polski wbrew intencjom Goebbelsa wychodzi z podsumowanym bilansem: Katyń i Oświęcim – jednacy wrogowie.” 
 
Generalnie obserwując propagandowy „taniec” wokół Katynia można pokusić się o mało odkrywczą tezę o tym , że moralność w polityce (a szczególnie polityce międzynarodowej) jest towarem niezmiernie deficytowym.

Marian Hemar pisał o tym we wstrząsającym wierszu zatytułowanym „Racja Stanu”:
 
„Kiedy w Katyniu ziemia na światło wydała
mierzwę trupów – pobite, porzucone ciała…
Jak skwapliwie pyskali nasi politycy,
Realni demokraci, trzeźwi anglofile,
Żeby nie mówić o byle mogile…
Żeby nie robić gwałtu z jednego Katania…
Bo pan Goebbels o Katyń sowity obwinia –
Więc jak nam demokratom, popierać Goebbelsa ?
Jak – za Goebbelsem – Rosję oskarżać przed światem ?
Jak nam Anglię przed takim stawiać dylematem ?
Szyki psuć Churchillowi ? Drażnić pana Wellsa ?
A jeszcze kto napisze: „Polacy faszyści!
Basują Goebbelsowi z wspólnej nienawiści
Do sowieckiego raju…ręka rękę myje”…
Jak polski demokrata ten zarzut przeżyje?
Więc trzeźwi, polityczni realni i mili
Zrobili tak, że właśnie – wiemy jak zrobili”
 
I jeszcze jako pewnego rodzaju glossa do kwestii „Katynia” cytat z portalu internetowego „Niezłomni.com” (27.03.2017): „Podczas konferencji ,,Rosja – Polska kluczowe momenty w historii” 14 kwietnia mają zostać zaprezentowane dokumenty dotyczące zbrodni katyńskiej. Według organizatorów rzucą nowe światło na zbrodnię katyńską.[…] Konferencja odbędzie się 14 kwietnia w filii Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Transportu Kolejowego, który jest uczelnią państwową […]”.
 
 
Piotr Łysakowski
 

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Sutryk o dyplomie z Collegium Humanum: „Dałem się nabrać, nie posługuję się już nim” z ostatniej chwili
Sutryk o dyplomie z Collegium Humanum: „Dałem się nabrać, nie posługuję się już nim”

– Ja podobnie jak i wiele innych osób, powiedzmy, dałem się nabrać na tę uczelnię. (…) Nie posługuję się już tym dyplomem, nie chcę się nim posługiwać – twierdzi prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, który w najbliższą niedzielę będzie walczył o reelekcję.

Powstaje unijna koalicja domagająca się uznania Palestyny z ostatniej chwili
Powstaje unijna koalicja domagająca się uznania Palestyny

Premier Irlandii Simon Harris zapowiedział w środę przed wejściem na unijny szczyt w Brukseli, że będzie przekonywać pozostałych liderów krajów UE do uznania Palestyny. – Dublin współpracuje w tej kwestii z Madrytem – dodał.

Dr Rafał Brzeski: Widmo prawicy krąży nad Brukselą Wiadomości
Dr Rafał Brzeski: Widmo prawicy krąży nad Brukselą

W brukselskiej bańce wrze i bulgoce. Zbliżają się eurowybory a tu skandal goni skandal i na dodatek za rogiem czai się prawicowe widmo. Eurokraci już nie wątpią, że powstaje “nowa mapa polityczna”. W miejsce podziału na unijną “elitę polityczną”, liberalno-lewicowy “główny nurt” oraz niszowe ugrupowania prawicowo-narodowe tworzy się odmienny układ sił.

Spotkanie Duda–Trump? Prezydent RP zabrał głos z ostatniej chwili
Spotkanie Duda–Trump? Prezydent RP zabrał głos

Prezydent Andrzej Duda pytany o planowane spotkanie z byłym prezydentem USA Donaldem Trumpem podczas swojej wizyty w Nowym Jorku powiedział, że przedstawianie naszych spraw wszystkim wpływowym politykom wśród naszych sojuszników leży w interesie Polski.

Niemcy zadowoleni z deklaracji Tuska: „To dobry i ważny krok” z ostatniej chwili
Niemcy zadowoleni z deklaracji Tuska: „To dobry i ważny krok”

„Deklaracja szefa polskiego rządu Donalda Tuska spotkała się z dużym zadowoleniem w Berlinie” – pisze polska redakcja Deutsche Welle.

Ursula von der Leyen jest skończona? Jadwiga Wiśniewska dla Tysol.pl: Jej umizgi nic nie dadzą tylko u nas
Ursula von der Leyen jest skończona? Jadwiga Wiśniewska dla Tysol.pl: Jej umizgi nic nie dadzą

– Z całą pewnością Ursula von der Leyen nie ma co liczyć na poparcie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, bo nie zasługuje na to – stwierdziła europoseł PiS Jadwiga Wiśniewska w rozmowie z Tysol.pl.

Wybory parlamentarne w Chorwacji. Są wyniki exit poll z ostatniej chwili
Wybory parlamentarne w Chorwacji. Są wyniki exit poll

Centroprawicowa Chorwacka Wspólnota Demokratyczna (HDZ) zdobyła w środowych wyborach najwięcej mandatów, zapewniając sobie 58 miejsc w 151-osobowym jednoizbowym parlamencie Chorwacji – wynika z sondażu exit poll przestawionego przez telewizję Nova TV.

Andrzej Duda prowadzi zakulisowe rozmowy ws. uwolnienia Andrzeja Poczobuta? z ostatniej chwili
Andrzej Duda prowadzi zakulisowe rozmowy ws. uwolnienia Andrzeja Poczobuta?

„Czy spotkanie Andżeliki Borys z prezydentem Polski Andrzejem Dudą może oznaczać, że trwają zakulisowe rozmowy o uwolnieniu Andrzeja Poczobuta?” – pisze serwis Belsat.eu.

Damian Soból zginął w ataku Izraela. Jest data pogrzebu z ostatniej chwili
Damian Soból zginął w ataku Izraela. Jest data pogrzebu

W sobotę 20 kwietnia na Cmentarzu Głównym w Przemyślu zostanie pochowany Damian Soból, który zginął w izraelskim ostrzale konwoju humanitarnego w Strefie Gazy. Jego ciało we wtorek zostało przetransportowane do rodzinnego miasta.

Dziennikarz próbował dokonać zatrzymania obywatelskiego Ursuli von der Leyen [WIDEO] z ostatniej chwili
Dziennikarz próbował dokonać zatrzymania obywatelskiego Ursuli von der Leyen [WIDEO]

– Oskarżam Panią o wspieranie ludobójstwa w Gazie – wykrzyczał do Ursuli von der Leyen aktywista i dziennikarz propalestyńskiego portalu The Electronic Intifada, który próbował dokonać zatrzymania obywatelskiego szefowej KE podczas środowej konferencji w Brukseli.

REKLAMA

Dr Piotr Łysakowski: Niemcy w przeciwieństwie do Rosjan nie kłamali o Katyniu

Mamy kwiecień – czas kiedy rozpoczęto systematyczne mordowanie znajdujących się po 17 września 1939 roku w rosyjskiej niewoli polskich wojskowych. Warto w tym momencie przypomnieć sobie w jaki sposób dramatyczna prawda o mordzie „katyńskim” ujrzała światło dzienne.nUważny czytelnik i miłośnik polskiej historii  pamięta zapewne, że sprawa zabicia polskich oficerów  ujawniona została przez propagandę III Rzeszy - radio, a potem prasę w połowie kwietnia 1943 roku.
 Dr Piotr Łysakowski: Niemcy w przeciwieństwie do Rosjan nie kłamali o Katyniu
/ screen YouTube
Celów jakie wyznaczył w tej kwestii Goebbels swoim urzędnikom  (w swoim dzienniku dnia 9 kwietnia 1943 roku zapisał: „Polecę, by te polskie groby masowe zobaczyli neutralni dziennikarze z Berlina. Polecę ściągnąć również polskich intelektualistów. Niech się przekonają na własne oczy co ich czeka, gdyby rzeczywiście spełnić się miało wielokrotnie przez nich żywione życzenie, aby bolszewicy pobili Niemców”) , a przez nich dziennikarzom i twórcom filmowym było kilka, o tym jednak niżej.

W tym samym czasie zgodnie z zaleceniem Goebbelsa formowano w Berlinie grupę Polaków i międzynarodową delegację niezależnych dziennikarzy mających udać się do Katynia. MSZ III Rzeszy poszukiwał wtedy intensywnie Polaków, którzy reprezentowaliby: „[...] antybolszewickie i antysemickie poglądy [...]”.

Niemcy zastanawiali się też intensywnie jaką drogą należy przekazywać informacje o tragedii jaka miała miejsce wczesną wiosną 1940 roku w Kozich Górach.

Hitler nie był przekonany co do sensowności całego przedsięwzięcia, bojąc się jak się zdaje połączenia sowieckiej zbrodni z tym co Niemcy wyczyniali w Polsce i w innych okupowanych przez siebie krajach Europy. Goebbels za to był jego wielkim zwolennikiem.

Ostatecznie przyjęto (po ostatecznej  akceptacji „Wodza III Rzeszy”) wersję Ministra Propagandy: „Odkrycie 12 tysięcy zamordowanych przez NKWD polskich oficerów zostanie wykorzystane w najlepszym stylu antybolszewickiej propagandy. […] Relacje, jakie nadchodzą na ten temat z zagranicy napawają zgrozą. Obecnie Fuehrer wyraził zgodę, by z naszej strony ogłosić w prasie niemieckiej dramatyczną informację […]” konstatował Minister Propagandy III Rzeszy.

W chwili otrzymania wiadomości o niemieckich zamiarach przez agendy Polskiego Rządu na wychodźstwie (a stało się to dość szybko) odczytano je i zdefiniowano precyzyjnie w okupowanym kraju i w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego. Znajdujący się w Instytucie Sikorskiego dokument / tajna notatka (Kolekcja Katyńska J. Czapskiego sygn. Kol. 12/1/A/7) przesłany z kraju do Londynu w sposób następujący opisywał cele niemieckiej propagandy „katyńskiej” :

„… a) wykorzystać istniejącą wśród Polaków obawę przed komunizmem dla   zaszczepienia w ich świadomości idei, że Niemcy bronią Zachodu (…) także Polski,
   b) ograniczyć i sparaliżować poczynania komunistyczne na ziemiach Polski,
   c) utrudnić położenie polskiego rządu i rozbić spoistość koalicji antyhitlerowskiej,
   d) zdyskredytować rząd RP w Londynie w oczach społeczeństwa, a przez to umożliwić przejście „rządu dusz” w ręce współpracujących z okupantem „czynników krajowych”,
   e) stworzyć pomyślne warunki dla werbunku siły roboczej w GG do pracy w Rzeszy,
   f) oraz uzasadnić dokonujący się właśnie Holokaust na ludności żydowskiej przedstawieniem zbrodni katyńskiej jako dzieła sowieckich Żydów,”.
 
Kierując się wytycznymi, zdefiniowanym, przez Goebbelsa, największe zainteresowanie problemem zbrodni popełnionej w Katyniu na polskich oficerach prasa niemiecka przejawiała w pierwszych tygodniach i miesiącach po jej ujawnieniu światowej opinii publicznej.

W Berlinie wysiłki te oceniano bardzo wysoko, a niemiecka placówka dyplomatyczna w Szwajcarii informowała wprost o tym, że: „Prawdziwość niemieckich ustaleń nie budzi żadnych wątpliwości” (cyt. za W. Kuleszą „Nieznane dokumenty katyńskie z archiwów niemieckich”).
W prasie niemieckiej „kwestię katyńską” podjęto dzień po nagłośnieniu (Andrzej Krzysztof Kunert twierdzi, że stało się to kilka dni wcześniej ale nie jest to w tym  momencie element decydujący o czymkolwiek – zarzucamy więc tutaj zbędną polemikę) sprawy przez berlińskie radio czyli 14 kwietnia 1943 roku.

Pierwszy artykuł związany z Katyniem zamieszczono w Voelkischer Beobachter – zatytułowano go „GPU – Wymordowało 12000 polskich oficerów”. Zawierał on informacje o położeniu miejsca kaźni, ilości wymiarach grobów. Podano w nim też przybliżona liczbę zwłok, które miały znaleźć się w rozkopanych mogiłach. Postępowano tu zgodnie z zaleceniami Goebbelsa ukazując nie faktyczną liczbę wydobytych ciał, która miała być trudna do określenia, a opisywaną przez świadków, która miała wahać się „w okolicach” 10000 / 12000 oficerów ironicznie określane:  „byłej polskiej armii walczącej o pokój” w pierwszych dniach po dramatycznym odkryciu Voelkischer Beobachter informowała swych czytelników: „ […] Niemieccy urzędnicy wojskowi na podstawie podjętych od miejscowej ludności informacji podjęli, z początkiem kwietnia, na terenie byłego ośrodka wypoczynkowego GPU działania w efekcie, których po kilku dniach odkryto masowy grób o długości 28 metrów i 16 metrów szerokości. W tym grobie w dwunastu rzędach leżało 3000 polskich oficerów w pełnym umundurowaniu twarzami do ziemi..

Częściowo mieli oni spętane na plecach ręce i usta zapchane trocinami. Wszyscy byli zamordowani strzałem w tył głowy. Dokładna identyfikacja zwłok pomimo posuniętego rozkładu jest możliwa […]. Pomiędzy rozstrzelanymi znajduje się generał brygady Smoran Winsky (Smorawiński – P.Ł.) z Lublina. […] Po to by podobne masowe mordy nie miały więcej miejsca i nie były więcej możliwe temu przeciwstawia cały swój wysiłek niemiecki Wehrmacht, który jest w stanie wyeliminować z Europy bolszewizm z terenu Europy z całym jego krwawym terrorem. […].”. Ta sama gaztea z dnia 14.04.1943 roku donosiłą na pierwszej stronie: „To są sojusznicy Roosevelta i Churchilla – Mord GPU na 12000 polskich oficerów – masowe groby ofiar odkryte w lesie pod Smoleńskiem”. Dokładnie opisywano w tekście miejsce kaźni Polaków zauważając, że typowe „ […] mentalności masowych morderców bolszewickich […] ”  było to, że miejsca straceń usytuowano w odległości około 500 metrów od ośrodka wypoczynkowego GPU, gdzie jego funkcjonariusze urządzali sobie orgie. Katyń nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem bo: „ […] obok masowych grobów w Hiszpanii, obok utopionych we krwi piwnic Dubna i Lwowa, obok dołów śmierci w miastach nadbałtyckich, Katyń jest tylko jedną ze stacji […]. Ustalamy bez wątpienia, że bolszewizm od dnia swoich narodzin do dziś pozostał niezmieniony. Mordercy z Katynia nie różnią się nawet o włos od zabójców cara […]

Opisując okoliczności egzekucji wysunięto przypuszczenie (jak się dzisiaj okazuje zasadniczo  słuszne), że prowadzonych na stracenie pozbawiano wartościowych przedmiotów, a oprawcy byli pod wpływem alkoholu. Twierdzono też, że zbrodnia w Katyniu to tylko jeden z etapów działań sowieckich wobec Polski, a zachodni alianci świadomie poświęcają Polskę dla własnych interesów. Niemcy zdawali sobie sprawę z tego, że finalizacją sowieckich działań będzie zwasalizowanie całej Europy Środkowej w tym szczególnie Polski. Od początku w przedstawianych analizach prasowych i niezwykle mocno akcentowano zinstytucjonalizowany udział Żydów w całej sprawie – czy to jako bezpośrednich sprawców, czy jako tych , którzy wydali rozkaz do wykonania egzekucji: „ […] Angestellten des Komissariats der GPU In Smoleńsk […]”, którzy twierdzili, że z tej placówki w rozstrzeliwaniach polskich oficerów uczestniczyło 4 oficerów: Lew Rybak, Chaim Finberg, Abram Borysowicz i Paweł Borodinski, „ […] z tych czterech smoleńskich rzeźników z GPU co najmniej trzech można po analizie nazwisk określić jako Żydów. Przyjmowali oni transporty na stacji Gniazdowo i z tego miejsca eskortowali nad doły śmierci […]” pisano 16.04.1943 roku w Der Angriff. Zamierzano tą metodą utrwalić głównie w świadomości Niemców (ale także i narodów państw koalicji antyhitlerowskiej) element śmiertelnego zagrożenia ze strony „juedischen – bolschewismus” . Znamienne, że na pierwszy ogień poszły w propagandowej akcji Niemców nie służby NKWD, ale były ambasador USA w Moskwie Davies, który co prawda nie miał nic wspólnego z wymordowaniem polskich oficerów, ale posiadał, z niemieckiego punktu widzenia, jedną niezaprzeczalną „zaletę” – był amerykańskim Żydem i na swoim stanowisku miał przyczyniać się do wytłumiania informacji rzucających złe światło na ZSRR – można to było przedstawiać jako element intrygi światowego Żydostwa przeciw Aryjczykom. Tak więc rzeczywiście uprawiana przez USA pasywna i ustępliwa polityka Roosevelta wobec ZSRR dostarczała propagandzie niemieckiej kolejnych argumentów.

Twierdzono też, że mord należy traktować jako zemstę żydowskiej grupy przywódczej w NKWD na Polakach – przyczyny tej niechęci nie definiowano i nie uzasadniano. Jak dziś rozumiemy nie było to w danych warunkach potrzebne, było bowiem zrozumiałe samo przez się. Nawiną i uproszczoną próbą takiego uzasadnienia miał być tu fakt, iż: „wyższe warstwy polskiego społeczeństwa, w tym szczególnie oficerowie, były znienawidzone przez Żydów pochodzących ze wschodu” (Voelkischer Beobachter z dnia 17.04.1943). 

Polaków zaś przekonywano, mordując równocześnie, że ich miejsce jest w Europie. Katyń był zaś jednoznacznym wykładnikiem sowieckich zamiarów wobec Polski. Eksponowanie roli Żydów miało także w tym przypadku stanowić alibi wobec tego co Niemcy robili w trakcie rozwijania tej akcji propagandowej w warszawskim getcie.

W myśl propagandowych założeń „Katyń” miał być przeciwwagą dla „Endloesung” , jak powiedziano, by to dziś była to typowa „wrzutka medialna”. Interesowano się także postawą aliantów wobec naszego kraju od początku określając ją jako dwulicową.

Do tragedii w Kozich Górach nie doszłoby bowiem nigdy, gdyby F.D. Roosevelt i W. Churchill : „[…] wprzęgnięci w służbę światowemu żydostwu , które reprezentowało plutokratyczno – bolszewicką chęć posiadania […]”  nie popchnęli Polski wcześniej jeszcze umacnianej w: „[…] przestępczej polityce wobec Gdańska […]” do wojny z III Rzeszą twierdziły Voelkischer Beobachter i Der Angriff.

Nie oznaczało to w żadnym wypadku, i w ostatecznym rozrachunku, choćby cienia sympatii dla Polaków i ich spraw. Zachowanie sojuszników zaś miało wynikać z ich ścisłego powiązania z „żydowskim kapitałem” , który z kolei miał mieć ścisłe związki z Moskwą.

Przyszłość Polski określano zaś tu z perspektywy grobów nad brzegiem Dniepru – było to wyraźne ostrzeżenie dla małych narodów mogących się znaleźć w sferze wpływów ZSSR.

W miarę odkrywania strasznej prawdy publikowano listy zamordowanych w Katyniu. Starano się też odtworzyć ostatnie chwile mordowanych oceniając oprawców i usiłując w ten sposób okrutnie i w sposób trudny do zaakceptowania uzasadnić Holocaust : „…nie ma zrozumienia dla takiej mentalności, która jest wyżarta z kloaki – tu pozostaje tylko zagłada…”  (Voelkischer Beobachter 17.04.1943) 

Miało to według niemieckich zamysłów propagandowych mobilizować do obrony „tradycyjnych europejskich wartości” pod przewodnictwem III Rzeszy, która była „jedynym obrońcą Europy” przed nadchodzącym ze wschodu bolszewickim armagedonem. Propaganda ta obliczona była także na wywołanie rozdźwięków obozie sprzymierzonych i tym samym spowodowanie, jakiegoś korzystnego i istotnego dla Niemców przełomu.
Komplikacje rzeczywiście nastąpiły, nie przyniosły jednak żadnych spodziewanych i wymiernych korzyści dla III Rzeszy. Ujawnienie mordu na polskich oficerach stało się (co paradoksalne i wbrew nadziejom wyrażanym przez Goebbelsa) korzystne dla jego sprawców. Stalin mógł dalej kłamać w kwestii losu polskich oficerów i najwyraźniej (tak jak wyraźnie zamierzał) „bezkarnie” zerwać stosunki dyplomatyczne z legalnym rządem polskim oskarżając go o współpracę „z faszystami”. Przy okazji narzuca się porównanie do ostatniej rosyjskiej agresji propagandowej wobec Polski we wrześniu 2009 roku, kiedy także oskarżano nasz Kraj o kolaborację z Niemcami przeciwko światowemu pokojowi i miłującemu pokój ZSRR.

Było to działanie perspektywiczne i ułatwiające późniejszą „instalację” na terenach Polski ,w kształcie przez niego podyktowanym, reżimu politycznego powolnego potężnemu sąsiadowi, a tak przecież opresywnego wobec własnego Narodu. W tym kontekście pojawiał się eksponent Żydów mających zwasalizować Polskę dla ZSSR ocalały z katyńskiego pogromu płk „Siegmunt Berlin” (Zygmunt Berling !) (Voelkischer Beobachter 10.V.1943).

Koalicja zaś została wzmocniona pewnego rodzaju niepokojem moralnym aliantów i świadomością kompletnej bezkarności ZSSR, który był koniecznym i niezbędnym w tym momencie wojny sojusznikiem.

Był to oczywiście układ nie dający utrzymać się na dłuższą metę, na tyle jednak solidny, że rozpadać się zaczął dopiero po upadku III Rzeszy, kłamstwo katyńskie trwało jednak o wiele dłużej.

Odnosząc się do kwestii Polski i jej przyszłości niemiecka propaganda analizując kwestie mordu katyńskiego unikała jakichkolwiek zobowiązań i obietnic. Pisano wprawdzie Polakach jako ofiarach „żydowsko – bolszewickiego bestialstwa”, czyniono to jednak tak, by nie wzbudzać do „podludzi” jakiejkolwiek sympatii czytelników. Jak odbierali te działania propagandowe sami Polacy wspominał Profesor Janusz Zawodny: „Byłem w Warszawie, kiedy ogłoszono wiadomość o odkryciu grobów. W Polsce wierzono powszechnie, że jest to mistyfikacja, robota Goebbelsa i próba wbicia klina między aliantów. Ale wkrótce w gazecie wydawanej przez Niemców zostały opublikowane zdjęcia i pierwsza lista z nazwiskami zamordowanych, a członkowie polskiej delegacji, która wróciła z Katynia potwierdzili prawdziwość niemieckich komunikatów. […] Oczywiście, sprawa Katynia […] nie wstrzymywała egzekucji i łapanek przeprowadzanych codziennie na ulicach Warszawy. Patologiczna nienawiść Niemców do Polaków pochodzenia żydowskiego zaowocowała masakrą równie okrutną jak katyńska. 19 kwietnia Niemcy przystąpili do likwidowania warszawskiego getta. […] Polacy nie chwycili niemieckiej przynęty, nie podjęli współpracy z okupantem, […]”.

Kolejny raz formułowano opinie, że to właśnie same ofiary stały się winne popełnionej na nich zbrodni – odwoływano się tu do rzekomej kaźni w Bydgoszczy jakiej mieli w 1939 roku dopuścić się na niemieckiej ludności tego miasta mieszkający tam Polacy i Wojsko Polskie.
W publikowanych tekstach nie wspominano w jakikolwiek sposób o Państwie Polskim i próbach jego restytucji w związkach z III Rzeszą. Świadczyło to o instrumentalnym traktowaniu przez Niemców sprawy Katynia będącej: „[…] obiektem do rozgrywki na terenie międzynarodowym […]”.

W kontekście zbrodni katyńskiej, słusznie zresztą jak się zdaje, analizowano śmierć Generała Władysława w Gibraltarze pytając czy Generał to ostatni ofiara Katynia -  w licpu1943 roku, Voelkischer Beobachter pytała na  czy: „Katyń był dla Sikorskiego wyrokiem śmierci”. Berliner Nord Ost Zeitung w tym samym czasie stwierdzała: „ […] Ma się takie wrażenie, taką pewność, że chodzi o mord, o mord polityczny. Dla tego mordu mamy tylko jedno wyjaśnienie, mianowicie takie, iż maczało w tym swoje ręce Intelligence Service […] bo Sikorski miał obciążające Sowietów materiały, które otrzymał od oficerów odwiedzanych przez niego na Bliskim Wschodzie. Te materiały musiały ulec zniszczeniu […] ”.
Troszczono się też fałszywie w kontekście zdefiniowanego „smoleńskiego” mordu o los 1.6 do 1,8 miliona naszych rodaków, którzy znaleźli się na terenie ZSSR po 1939 roku.

Jeśliby oceniać niemiecką propagandę od strony czysto technicznej – można bez obawy popełnienia błędu stwierdzić, że w większości przypadków przedstawiała ona fakty zgodnie ze stanem faktycznym (wyjątkiem byłą tu kwestia liczba zwłok pomordowanych polskich oficerów  – mówiono o minimum 10.000 podnosząc z biegiem czasu te dane do około 12.000 ofiar). Informowano bardzo precyzyjnie o sowieckich matactwach w sprawie wykpiwając na przykład wersję Moskwy o archeologicznych znaleziskach: „[...] W tym kontekście Moskwa podjęła kolejna próbę >>wyprostowania<< sprawy twierdząc, że te dramatyczne odkrycia w Katyniu  to historyczne odkrycia z okesu epoki kamiennej [...]” informowała Deutsch Ukraine Zeitung. Podawano szczegóły i konkrety uprawdopodobniające niemiecka wersję zdarzeń – tak jak na przykład szczegółowe listy nazwisk kolejno wydobywanych ze smoleńskich  „dołów śmierci” ciał pomordowanych. Dopiero w komentarzach znajdowały się przeinaczenia i półprawdy mające rzucić na sprawę „odpowiednie światło”.

Kończąc trzeba zauważyć też, że paradoksem było to, iż zbrodnię postanowioną w marcu 1940 na Kremlu ujawnili światu Niemcy , którzy do tego czasu zdołali zniszczyć znaczną część Europy i razem ze zbrodniczym reżimem Stalina wymordować miliony ludzi (w tym polskie elity -  kwestie te poruszała wystawa organizowana przez IPN w 2006 roku zatytułowana  „Zagłada polskich elit Akcja AB – Katyń).

Nie mniej paradoksalne stało się także i to, iż groby bohaterów nad którymi chwiał się otumaniony alkoholem Prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski posłużyły Moskwie w roku 1943 do zerwania stosunków dyplomatycznych z legalnym Rządem Rzeczpospolitej i otworzenia drogi do władzy właśnie formacji, z której wyszedł Kwaśniewski – pretekstem była tu rzekoma współpraca Polski z niemieckim agresorem.
O smoleńskim dramacie z roku 2010 też trudno w tym miejscu nie wspomnieć. Losy polskich oficerów splotły się w tym miejscu dramatycznie z losami Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i pozostałych pasażerów lotu 102 do Smoleńska w kwietniu 2010 roku.

Wracając jednak do przedmiotu naszej dyskusji zauważmy, że wspomniany na początku tekstu krajowy dokument analizujący niemieckie wysiłki propagandowe w kwestii mordu na polskich elitach podsumowując je w następujący sposób wykazuje absurdalność sowieckich oskarżeń i fiasko niemieckich działań propagandowych wobec Polski i Polaków: „[…] Niemcy niewątpliwie mogą mieć pewne korzyści z tzw sprawy […] i o korzyści te bardzo silnie zabiegali. Ale […] te leżą raczej poza obszarem Polski. Narkoza zbrodni bolszewickiej na Koziej Górce mogła […] działać wśród ludów neutralnych […] W Polsce Niemcom nie udało się nic, absolutnie nic. Nie dała Quislinga, nie dała żołnierza, nie dała robotnika, nie dała sfolgowania akcji podziemnej, nie dała surowców czy żywności. Upowszechniła natomiast w społeczeństwie poczucie własnego interesu politycznego, zaktywizowała to społeczeństwo, które dostrzegło trudną rolę swojego Rządu […]

Z próby politycznej początków 1943 r. Naród Polski wbrew intencjom Goebbelsa wychodzi z podsumowanym bilansem: Katyń i Oświęcim – jednacy wrogowie.” 
 
Generalnie obserwując propagandowy „taniec” wokół Katynia można pokusić się o mało odkrywczą tezę o tym , że moralność w polityce (a szczególnie polityce międzynarodowej) jest towarem niezmiernie deficytowym.

Marian Hemar pisał o tym we wstrząsającym wierszu zatytułowanym „Racja Stanu”:
 
„Kiedy w Katyniu ziemia na światło wydała
mierzwę trupów – pobite, porzucone ciała…
Jak skwapliwie pyskali nasi politycy,
Realni demokraci, trzeźwi anglofile,
Żeby nie mówić o byle mogile…
Żeby nie robić gwałtu z jednego Katania…
Bo pan Goebbels o Katyń sowity obwinia –
Więc jak nam demokratom, popierać Goebbelsa ?
Jak – za Goebbelsem – Rosję oskarżać przed światem ?
Jak nam Anglię przed takim stawiać dylematem ?
Szyki psuć Churchillowi ? Drażnić pana Wellsa ?
A jeszcze kto napisze: „Polacy faszyści!
Basują Goebbelsowi z wspólnej nienawiści
Do sowieckiego raju…ręka rękę myje”…
Jak polski demokrata ten zarzut przeżyje?
Więc trzeźwi, polityczni realni i mili
Zrobili tak, że właśnie – wiemy jak zrobili”
 
I jeszcze jako pewnego rodzaju glossa do kwestii „Katynia” cytat z portalu internetowego „Niezłomni.com” (27.03.2017): „Podczas konferencji ,,Rosja – Polska kluczowe momenty w historii” 14 kwietnia mają zostać zaprezentowane dokumenty dotyczące zbrodni katyńskiej. Według organizatorów rzucą nowe światło na zbrodnię katyńską.[…] Konferencja odbędzie się 14 kwietnia w filii Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Transportu Kolejowego, który jest uczelnią państwową […]”.
 
 
Piotr Łysakowski
 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe