„Żeby Polska wyleczyła się z tego mentalu cielęcinki spod lady.” Młynarska marzy i rozpływa się nad zaszczepionymi celebrytami
Od paru dni nie milkną echa afery związanej ze szczepieniami przeciwko COVID-19. Wszystko za sprawą tego, że oprócz szczególnie narażonym pracownikom sektora zdrowia, poza kolejnością udało się zaszczepić także grupie znanych osób. Wśród "szczęśliwców" znaleźli się między innymi Krystyna Janda, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski czy Edward Miszczak.
Szczepionka gate. Moim zdaniem podpucha, bardzo udana, z punktu widzenia ciała ją inicjującego
- zaczyna swój wpis Młynarska.
Każdy tzw. celebryta/celebrytka (a tu mamy wielkie gwiazdy!) biorący/biorąca udział w jakiejkolwiek zakrojonej na dużą skalę akcji społecznej, czy reklamowej - nie ważne pro bono czy za hajs, posiada zapis wymiany mailowej z agencją PR, czy też fundacją, albo z inną instytucją, która temat inicjuje. A tam opis, cele, media, hasztagi, czasem także referencje wizualne (np. podobne akcje z innych krajów), warunki, oraz zgodę na wykorzystanie wizerunku, a w przypadku działań angażujących własne ciało i zdrowie, zgodę na wykonanie danej procedury w ramach akcji. To są, cholera, poważne sprawy. To są wielkie, bardzo zasłużone dla kultury nazwiska, a nie jakaś grupka influencerska z Instagrama. Tego się nie załatwia na gębę
- kontynuuje, dając do zrozumienia, że wierzy, iż zaszczepione znane twarze padły ofiarą zamierzonych działań.
Chciałabym, żeby artyści i inne ważne osoby, które są w to niefajne zdarzenie zaangażowane, upubliczniły dokumenty i maile, jeśli je mają. I żeby pokazały te zdjęcia, hasztagi - całą akcję. Tak bym chciała, żeby Polska wyleczyła się z tego mentalu cielęcinki spod lady. Ech
- czytamy.