Marcin Brixen: Morsujące strajkujące

Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki stali na środku osiedla i oglądali radiowóz policyjny. W środku siedział funkcjonariusz i patrzył na nich zmęczonym wzrokiem. - Co tak patrzycie, chłopcy, co?
 Marcin Brixen: Morsujące strajkujące
/ pixabay.com/photochur

Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki stali na środku osiedla i oglądali radiowóz policyjny. W środku siedział funkcjonariusz i patrzył na nich zmęczonym wzrokiem.
- Co tak patrzycie, chłopcy, co?
- Zastanawiamy się czy zostać policjantami - zadudnił Gruby Maciek.
- Nie warto - machnął ręką policjant.
- Pensja - pokiwał domyślnie głową Łukaszek.
- Też, ale chodzi mi o coś innego.
- Ale jak to? Tropnie morderców, rozwiązywanie zagadek... - zaczął się zachłystywać okularnik. Policjant mu przerwał:
- Chyba się chłopcze naczytałeś za dużo książek, albo naoglądałeś za dużo seriali. Nic takiego nie ma miejsca w mojej pracy. Moja praca jest jak papier toaletowy. Szara, bez końca i do... Zresztą, sami zaraz zobaczycie. Już idą.
I wysiadł z auta. Chłopaki obejrzeli się. Osiedlem nadchodziła manifestacja feministek-aborcjonistek pod dowództwem mamy Wiktymiusza, sąsiadki Łukaszka.
- Ech - westchnął policjant. - Przecież już mówiłem, że to zgromadzenie jest nielegalne...
- Konstytucja mówi, że obywatele mają prawo wolnego gromadzenia się! - replikowała mama Wiktymiusza. - Co więcej, konstytucja nic nie mówi o policji! Pan dla nas nie istnieje!
I z tłumu posypały się okrzyki.
- Mam prawo decydować o swoim organizmie!
- Moje ciało, moja sprawa!
- Wybór, nie zakaz!
- Aborcja prawem człowieka!
I poszły dalej.
- Mówiłeś coś o łapaniu morderców - zwrócił się funkcjonariusz do okularnika.
- Cofam te słowa.
- Niech się pan nie łamie, tylko przyjdzie jutro, one też tu będą - doradził Gruby Maciek.
- Wolę nie.
- Niech pan przyjdzie, będzie miał pan niezły ubaw - poparł kolegów Łukaszek. - Popołudniu. To samo miejsce. I niech pan weźmie termos z kawą.
Następnego dnia ponownie spotkali się na osiedlu.
- No i co dalej? - spytał policjant.
- Już idą - powiedział Gruby Maciek dziwnym głosem. Funkcjonariusz obrócił się i szczęka mu opadła.
Przez osiedla szła ta sama ekipa co wczoraj, również prowadzona przez mamę Wiktymiusza. tylko tym razem panie miały na sobie jedynie szorty, biustonosze, buty, czapki, szaliki i rękawiczki.
- Co to jest???
- Nie widzi pan? One się morsują - wyjaśnił Łukaszek. - Umawiały się już od kilku dni. Moją mamę też namawiały, ale jest strasznym zmarzluchem i się nie zgodziła.
Policjant próbował zatrzymać panie, argumentował, że niska temperatura i tak dalej. Panie użyły tych samych argumentów co wczoraj, zwyzywały policjanta od kundli i rozpoczęły przebieżkę wokół parku.
- Ma pan kawę? - zapytał Gruby Maciek. - Tak? To niech pan siada na ławce, pije sobie tę kawę i patrzy. I niech pan nie pomaga. Nie musi pan dziękować. Miłego oglądania.
I poszli.
Skołowany policjant zasiadł na ławce. Wyjął termos z kawą, nalał odrobinę kawy do kubka, upił drobny łyk i poszukał wzrokiem grupy pań.
Były już na końcu parku, wzbudzając ogólną sensację. Potem biegły wzdłuż głównej alei, ale nie dotarły do jej końca. złamały szyk, ktoś się zatrzymał, ktoś upadł. Zaniepokojony dopił resztkę kawy i nalał sobie gorącej z termosu. Wokół pań nadal działo się jakieś zamieszanie. Przechodnie gwałtownie się rozproszyli w różne strony. Grupa pań zafalowała, wreszcie ruszyła szybko zwartym szykiem. Szły nieskładnie to w lewo to w prawo, a ludzie czmychali przed nimi jak gołębie przed tramwajem. Policjant uniósł brwi zdumiony i wtedy go zobaczyły. Któraś coś krzyknęły i potoczyły się w jego stronę. Pomny słów chłopaków siedział twardo na swoim miejscu i patrzył co się będzie dalej działo.
Dopadły ławki, na której siedział. Były sine z zimna. Miały fioletowe nosy, usta, potwornie bladą skórę i trzęsły się z zimna. Może to niezbyt ładne, ale policjant uczuł pewien rodzaj satysfakcji.
- ... - wyszeptała gasnącym głosem mama Wiktymiusza. Miała szron na skroniach.
- Że co?
- Ra... Tun... Ku...
- O - policjant siorbnął kawę i kilkanaście par zmarzniętych oczu wpiły się w kubek z gorącym napojem. - Nie może być. Nie słyszę.
- Ratunku.
- Nie słyszę.
Po szóstym "ratunku" policjant wielkodusznie zapytał o co chodzi.
- Zi... Zimno - wyszeptała jakaś tęga pani, która falowała na mrozie niczym liść.
- Jest zima, to musi być zimno. Należy się ubierać stosownie do pogody. Ale co ja mówię, przecież jak paniom niczego na narzucam, Macie prawo decydować o swoim organizmie.
Panie zaczęły zbliżać się do ławki wpatrując się łakomie w termos. Policjant przesunął się na drugi koniec ławki. Do miejsca, w którym siedział dopadła tęga pani i uszczęśliwiona zaczęła przykładać twarz do siedzenia mrucząc "ciepło".
- Julka, miej trochę godności - zachrypiała mama Wiktymiusza. - Żądamy, żeby nas pan ratował.
Policjant nalał sobie kawy i poprosił o podstawę prawną.
- Ustawa o policji.
- Konstytucja jest ważniejsza. A ta, nie ma policji - policjant uniósł kubek z kawą. - Jakby to paniom powiedzieć... - zakołysał kawą w kubku i wypił na raz. - Ja formalnie nie istnieję.
- Pan się tu jakimiś paragrafami przejmuje, a tu nasze ciała giną z mrozu!
- Wasze ciało, wasza sprawa. Kazał wam ktoś? Zmuszał do czegoś? Macie wybór, nie zakaz. Dlaczego żądacie od sługusa faszystowskiego reżimu, żeby zmuszał wasze organizmy do ogrzania? Hipotermia prawem człowieka!
Ale panie go nie słuchały, tylko otaczały ławkę patrząc na termos. Policjant powoli. powolutku odkręcił nakrętkę. W mroźnym powietrzu rozszedł się aromatyczny zapach gorącego napoju. Zazgrzytało. To niektóre panie przełknęły kostki śliny. I wtedy policjant zareagował instynktownie, tak jak go szkolono. Rzucił termos w jedną stronę, a sam skoczył w drugą. Grupa pań runęła w kierunku wirującego pojemnika, z którego w powietrze wytrysnął pióropusz kawy i upadł na śnieg.
Na skraju parku policjant obejrzał się. Panie chodziły na czworakach i wysysały kawę z białego puchu. sięgnął po telefon i zadzwonił pod numer alarmowy.
Wieczorem policjant ponownie pojawił się na osiedlu. Znalazł chłopaków i gorąco im podziękował za to, że dzięki nim miał świetny ubaw.
- Nie ma sprawy, my coś dla pana, pan coś dla nas... Niech przyjdzie w poniedziałek do szkoły dokładnie o dwunastej dziesięć i wyciągnie nas z lekcji.
- Dlaczego?
- Mamy wtedy sprawdzian z genderu...


 

POLECANE
Julia W. skazana w UK: twierdziła, że jest zaginioną Madeleine McCann Wiadomości
Julia W. skazana w UK: twierdziła, że jest zaginioną Madeleine McCann

24-letnia Julia W. z Dolnego Śląska została skazana na sześć miesięcy więzienia przez brytyjski sąd za nękanie rodziców zaginionej Madeleine McCann. Kobieta przekonywała, że jest zaginioną dziewczynką, co wzbudziło duże zainteresowanie mediów społecznościowych już na początku 2023 roku.

Kompromitacja rzecznika rządu Donalda Tuska Adama Szłapki na platformie X gorące
Kompromitacja rzecznika rządu Donalda Tuska Adama Szłapki na platformie "X"

W relacjach między premierem Donaldem Tuskiem a prezydentem Karolem Nawrockim doszło do kolejnego sporu – tym razem o zasady współpracy ze służbami specjalnymi. Prezydent poinformował, że premier zakazał szefom służb kontaktów z głową państwa, co Biuro Bezpieczeństwa Narodowego uznało za „groźne dla bezpieczeństwa Polski”. W związku z brakiem kontaktu z szefami służb Karol Nawrocki wstrzymał nominacje oficerskie.

Rosja w gotowości nuklearnej. Putin reaguje na decyzje Trumpa Wiadomości
Rosja w gotowości nuklearnej. Putin reaguje na decyzje Trumpa

Prezydent Rosji Władimir Putin polecił rozpoczęcie przygotowań do potencjalnych prób broni jądrowej. Decyzja Kremla jest odpowiedzią na wcześniejsze zapowiedzi Stanów Zjednoczonych dotyczące wznowienia testów nuklearnych. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow potwierdził, że polecenia zostały już przyjęte do realizacji.

Nie żyje legenda polskiej fotografii z ostatniej chwili
Nie żyje legenda polskiej fotografii

Nie żyje Andrzej Świetlik, polski fotografik, który przez dekady utrwalał w obiektywie najważniejsze postaci kultury, muzyki i polityki. Artysta odszedł 8 listopada.

Gigantyczne korki w Krakowie. Zmiany w organizacji ruchu i objazdy z ostatniej chwili
Gigantyczne korki w Krakowie. Zmiany w organizacji ruchu i objazdy

Sobota, 8 listopada, przyniosła gigantyczne korki w północno-wschodniej części Krakowa. Szczególnie trudna była sytuacja na ulicy Bora-Komorowskiego, gdzie ruch niemal całkowicie się zatrzymał. Kierowcy utknęli w wielokilometrowych zatorach, a dostęp do Galerii Serenada i pobliskich sklepów był mocno utrudniony.

Tragiczna pomyłka w USA. Nie żyje kobieta z ostatniej chwili
Tragiczna pomyłka w USA. Nie żyje kobieta

Władze amerykańskiego stanu Indiana rozważają, czy postawić zarzuty właścicielowi domu, który śmiertelnie postrzelił próbującą wejść do środka 32-letnią kobietę, biorąc ją za włamywaczkę. Okazało się, że kobieta, będąca imigrantką z Gwatemali, pomyliła adres domu, w którym miała sprzątać.

Polska królikiem doświadczalnym nowego systemu - „rewolucyjnej dyktatury” tworzącej „nową demokrację” tylko u nas
Polska królikiem doświadczalnym nowego systemu - „rewolucyjnej dyktatury” tworzącej „nową demokrację”

Sprawa zarzutów wobec byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry to przejaw głębszego problemu, który trawi Polskę w zasadzie od przejęcia władzy przez „uśmiechniętą koalicję”, a mianowicie nienazwanej zmiany systemu politycznego. Odtąd już nie prawo reguluje życie polityczno-społeczne, ale wola tych, którzy znajdują się u władzy. Nic dziwnego, że zachodnie media konserwatywne mówią wprost o autorytaryzmie, który zapukał do polskich drzwi. Ja bym jednak nazwała to totalitaryzmem i wykażę, że taka ocena jest uzasadniona.

Niemcy w kłopocie. Alarm w służbie zdrowia i budownictwie Wiadomości
Niemcy w kłopocie. Alarm w służbie zdrowia i budownictwie

W Niemczech rośnie problem z brakiem wykwalifikowanych pracowników. Jak wynika z najnowszego raportu Instytutu Gospodarki Niemieckiej (IW), tylko w 2024 roku nieobsadzonych pozostało ponad 260 tysięcy stanowisk w dziesięciu kluczowych branżach.

ZUS wydał ważny komnikat Wiadomości
ZUS wydał ważny komnikat

ZUS ostrzega przed nową falą oszustw. Do wielu Polaków trafiają wiadomości e-mail, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak oficjalna korespondencja z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W rzeczywistości to próba wyłudzenia danych osobowych oraz numerów kont bankowych.

IMGW wydał nowy komunikat. Prognoza pogody na najbliższe dni z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Prognoza pogody na najbliższe dni

W weekend na przeważającym obszarze kraju będzie pochmurno, wystąpią gęste mgły i słabe opady deszczu, a w górach także śnieg - przekazała synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Grażyna Dąbrowska. Dodała, że w nocy z soboty na niedzielę w rejonach Karpat możliwe są lokalne przymrozki.

REKLAMA

Marcin Brixen: Morsujące strajkujące

Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki stali na środku osiedla i oglądali radiowóz policyjny. W środku siedział funkcjonariusz i patrzył na nich zmęczonym wzrokiem. - Co tak patrzycie, chłopcy, co?
 Marcin Brixen: Morsujące strajkujące
/ pixabay.com/photochur

Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki stali na środku osiedla i oglądali radiowóz policyjny. W środku siedział funkcjonariusz i patrzył na nich zmęczonym wzrokiem.
- Co tak patrzycie, chłopcy, co?
- Zastanawiamy się czy zostać policjantami - zadudnił Gruby Maciek.
- Nie warto - machnął ręką policjant.
- Pensja - pokiwał domyślnie głową Łukaszek.
- Też, ale chodzi mi o coś innego.
- Ale jak to? Tropnie morderców, rozwiązywanie zagadek... - zaczął się zachłystywać okularnik. Policjant mu przerwał:
- Chyba się chłopcze naczytałeś za dużo książek, albo naoglądałeś za dużo seriali. Nic takiego nie ma miejsca w mojej pracy. Moja praca jest jak papier toaletowy. Szara, bez końca i do... Zresztą, sami zaraz zobaczycie. Już idą.
I wysiadł z auta. Chłopaki obejrzeli się. Osiedlem nadchodziła manifestacja feministek-aborcjonistek pod dowództwem mamy Wiktymiusza, sąsiadki Łukaszka.
- Ech - westchnął policjant. - Przecież już mówiłem, że to zgromadzenie jest nielegalne...
- Konstytucja mówi, że obywatele mają prawo wolnego gromadzenia się! - replikowała mama Wiktymiusza. - Co więcej, konstytucja nic nie mówi o policji! Pan dla nas nie istnieje!
I z tłumu posypały się okrzyki.
- Mam prawo decydować o swoim organizmie!
- Moje ciało, moja sprawa!
- Wybór, nie zakaz!
- Aborcja prawem człowieka!
I poszły dalej.
- Mówiłeś coś o łapaniu morderców - zwrócił się funkcjonariusz do okularnika.
- Cofam te słowa.
- Niech się pan nie łamie, tylko przyjdzie jutro, one też tu będą - doradził Gruby Maciek.
- Wolę nie.
- Niech pan przyjdzie, będzie miał pan niezły ubaw - poparł kolegów Łukaszek. - Popołudniu. To samo miejsce. I niech pan weźmie termos z kawą.
Następnego dnia ponownie spotkali się na osiedlu.
- No i co dalej? - spytał policjant.
- Już idą - powiedział Gruby Maciek dziwnym głosem. Funkcjonariusz obrócił się i szczęka mu opadła.
Przez osiedla szła ta sama ekipa co wczoraj, również prowadzona przez mamę Wiktymiusza. tylko tym razem panie miały na sobie jedynie szorty, biustonosze, buty, czapki, szaliki i rękawiczki.
- Co to jest???
- Nie widzi pan? One się morsują - wyjaśnił Łukaszek. - Umawiały się już od kilku dni. Moją mamę też namawiały, ale jest strasznym zmarzluchem i się nie zgodziła.
Policjant próbował zatrzymać panie, argumentował, że niska temperatura i tak dalej. Panie użyły tych samych argumentów co wczoraj, zwyzywały policjanta od kundli i rozpoczęły przebieżkę wokół parku.
- Ma pan kawę? - zapytał Gruby Maciek. - Tak? To niech pan siada na ławce, pije sobie tę kawę i patrzy. I niech pan nie pomaga. Nie musi pan dziękować. Miłego oglądania.
I poszli.
Skołowany policjant zasiadł na ławce. Wyjął termos z kawą, nalał odrobinę kawy do kubka, upił drobny łyk i poszukał wzrokiem grupy pań.
Były już na końcu parku, wzbudzając ogólną sensację. Potem biegły wzdłuż głównej alei, ale nie dotarły do jej końca. złamały szyk, ktoś się zatrzymał, ktoś upadł. Zaniepokojony dopił resztkę kawy i nalał sobie gorącej z termosu. Wokół pań nadal działo się jakieś zamieszanie. Przechodnie gwałtownie się rozproszyli w różne strony. Grupa pań zafalowała, wreszcie ruszyła szybko zwartym szykiem. Szły nieskładnie to w lewo to w prawo, a ludzie czmychali przed nimi jak gołębie przed tramwajem. Policjant uniósł brwi zdumiony i wtedy go zobaczyły. Któraś coś krzyknęły i potoczyły się w jego stronę. Pomny słów chłopaków siedział twardo na swoim miejscu i patrzył co się będzie dalej działo.
Dopadły ławki, na której siedział. Były sine z zimna. Miały fioletowe nosy, usta, potwornie bladą skórę i trzęsły się z zimna. Może to niezbyt ładne, ale policjant uczuł pewien rodzaj satysfakcji.
- ... - wyszeptała gasnącym głosem mama Wiktymiusza. Miała szron na skroniach.
- Że co?
- Ra... Tun... Ku...
- O - policjant siorbnął kawę i kilkanaście par zmarzniętych oczu wpiły się w kubek z gorącym napojem. - Nie może być. Nie słyszę.
- Ratunku.
- Nie słyszę.
Po szóstym "ratunku" policjant wielkodusznie zapytał o co chodzi.
- Zi... Zimno - wyszeptała jakaś tęga pani, która falowała na mrozie niczym liść.
- Jest zima, to musi być zimno. Należy się ubierać stosownie do pogody. Ale co ja mówię, przecież jak paniom niczego na narzucam, Macie prawo decydować o swoim organizmie.
Panie zaczęły zbliżać się do ławki wpatrując się łakomie w termos. Policjant przesunął się na drugi koniec ławki. Do miejsca, w którym siedział dopadła tęga pani i uszczęśliwiona zaczęła przykładać twarz do siedzenia mrucząc "ciepło".
- Julka, miej trochę godności - zachrypiała mama Wiktymiusza. - Żądamy, żeby nas pan ratował.
Policjant nalał sobie kawy i poprosił o podstawę prawną.
- Ustawa o policji.
- Konstytucja jest ważniejsza. A ta, nie ma policji - policjant uniósł kubek z kawą. - Jakby to paniom powiedzieć... - zakołysał kawą w kubku i wypił na raz. - Ja formalnie nie istnieję.
- Pan się tu jakimiś paragrafami przejmuje, a tu nasze ciała giną z mrozu!
- Wasze ciało, wasza sprawa. Kazał wam ktoś? Zmuszał do czegoś? Macie wybór, nie zakaz. Dlaczego żądacie od sługusa faszystowskiego reżimu, żeby zmuszał wasze organizmy do ogrzania? Hipotermia prawem człowieka!
Ale panie go nie słuchały, tylko otaczały ławkę patrząc na termos. Policjant powoli. powolutku odkręcił nakrętkę. W mroźnym powietrzu rozszedł się aromatyczny zapach gorącego napoju. Zazgrzytało. To niektóre panie przełknęły kostki śliny. I wtedy policjant zareagował instynktownie, tak jak go szkolono. Rzucił termos w jedną stronę, a sam skoczył w drugą. Grupa pań runęła w kierunku wirującego pojemnika, z którego w powietrze wytrysnął pióropusz kawy i upadł na śnieg.
Na skraju parku policjant obejrzał się. Panie chodziły na czworakach i wysysały kawę z białego puchu. sięgnął po telefon i zadzwonił pod numer alarmowy.
Wieczorem policjant ponownie pojawił się na osiedlu. Znalazł chłopaków i gorąco im podziękował za to, że dzięki nim miał świetny ubaw.
- Nie ma sprawy, my coś dla pana, pan coś dla nas... Niech przyjdzie w poniedziałek do szkoły dokładnie o dwunastej dziesięć i wyciągnie nas z lekcji.
- Dlaczego?
- Mamy wtedy sprawdzian z genderu...



 

Polecane
Emerytury
Stażowe