[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Nacjonalizm „jagielloński” a mniejszości

Cykl był zawsze ten sam. Zainteresowania folklorystyczne polskiej szlachty i inteligencji po pewnym czasie ogniskowały się w etnicznej „chłopomanii” niektórych z nich, co dawało energię do rozwoju poczucia narodowego u miejscowego ludu. Następnie „obudzone” w ten sposób dzieci chłopskie emancypowały się od polskich emancypatorów.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Nacjonalizm „jagielloński” a mniejszości
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

Niektórzy szlachcice polscy tworzyli sobie nową świadomość narodową, ucząc się w dojrzałym wieku języków swoich ludów. Ci pionierzy nacjonalizmów niehistorycznych łączyli się z powstającą inteligencją etnonacjonalistyczną. Pod przywództwem narybku narodowej inteligencji (w tym kleru katolickiego, prawosławnego i unickiego) ludowi nacjonaliści podejmowali poszukiwania formuły ideowej i politycznej, która pomogłaby im w samookreśleniu.
Spójrzmy na siły napędzające nacjonalizm białoruski. Za jednego z głównych specjalistów w tym temacie uchodzi szwedzki historyk Per Anders Rudling. W warstwie teoretycznej opiera się on na teorii „wyobrażenia” czy „wymyślenia” (imagination/invention theory), która jest wywarem wypichconym przez stalinistę Erica Hobsbawma oraz innych lewaków, w tym głównie Benedicta Andersona i Ernesta Gellnera.

Dlatego Rudling bardziej zainteresowany jest garstką białoruskich narodowych entuzjastów i ich działalnością niż pospolitymi ludźmi, których oni mieli rzekomo reprezentować. Nie potrafi nawet zdefiniować Białorusina. Dziwi się, że jeszcze w latach trzydziestych XX w. większość z nich określała się według religii: „Białorusini głównie utrzymywali religijną tożsamość”. Nie może się zdecydować, czy „miejscowi chłopi mówili po białorusku”, czy też „prostą mową”. Nie trzeba tłumaczyć, że mowa prosta miała regionalne wariacje. A w jaki sposób niestandardowe dialekty miały być językiem literackim? Poza tym większość z nich identyfikowała się raczej z określeniem „tutejsi” niż z nazwą „Białorusini”.

Rudling upiera się, że poprzez negację byli świadomi swojej „białoruskiej” świadomości. Zdawali sobie bowiem sprawę z tego, że nie byli ani „panami”, ani Żydami, a jako prawosławni nie byli ani wyznawcami judaizmu, ani katolikami litewskimi czy polskimi. W tym momencie Rudling pomija całkiem liczną grupę ludzi mieszkających na wsi, którzy mówili „po prostemu”, a byli katolikami. Sama negacja nie daje nam automatycznie tożsamości narodowej. Może wygenerować nienawiść do innych, ale przecież naród to przedsięwzięcie konstruktywne, a nie destrukcyjne. Najpierw musi być społeczność, do której żaden chłop z Rusi Białej nie potrafił się odnosić albo – jak kto woli – nie potrafił sobie „wyobrazić”. A co zrobić z wczesnymi białoruskimi nacjonalistami, którzy uważali zarówno panów, jak i mużyków za swoich ludzi. Większość z nich była przecież ze szlachty. Rudlinga satysfakcjonuje porównanie, że „Białorusini to chłopi”. Tak, byli chłopami, ale nie w nowoczesnym tego słowa znaczeniu: nie byli wolnymi farmerami. Posiadali tożsamość postfedualną. Byli chłopami o przednowoczesnej, religijnej i miejscowej tożsamości, o których sami białoruscy nacjonaliści mówili „ciemni”. Jednym słowem była to warstwa społeczna, a nie klasa społeczna. Na początku XX w. nie różnili się za bardzo od swoich polskich odpowiedników w Koronie, żyjących jedno czy dwa pokolenia wcześniej. Nawet Rudling odnotowuje, że „Białoruś pozostawała agrarną, przedprzemysłową społecznością” oraz że „znakomita większość białoruskich mas utrzymywała przednowoczesną tożsamość, identyfikując się z religią raczej niż z etnolingwistycznymi związkami”.


Rudling nie potrafi rozwinąć – w sposób spójny – myśli o „wielorakości tożsamości” na Kresach. Za to udaje mu się białoruską wiejskość wmieszać w etnonacjonalizm, gdzie hybryda etnosu i klasy tworzy perfekcyjny wizerunek prześladowanego, wyzyskiwanego (klasowo i narodowo) bytu oraz jego rycerzy, którzy są często lewicowymi, agrarnymi socjalistami albo „narodowymi bolszewikami” czy „białoruskimi narodowymi komunistami”. I zawsze pozostają „liberalni, postępowi i pokojowi”, jak również „całkiem internacjonalistyczni w swoich poglądach”, a więc godni podziwu Rudlinga. „Tak jak dwa wiodące żydowskie ruchy nacjonalistyczne w regionie, Poalej Syjon i Bund, wcześni białoruscy nacjonaliści połączyli klasową i narodową świadomość w radykalny program lewicowy”. Autor podkreśla, że „te dwa aspekty – nacjonalizm i socjalizm – dopełniały się, a klasowe troski wyartykułowano w imię białoruskiego narodu”.


Według historyka „ta forma nacjonalizmu stała w ostrym kontraście do szowinizmu rosyjskiej skrajnej prawicy i wynurzających się polskich narodowych demokratów związanych z reakcją i prześladowaniami klasowymi”. Jednak z jakiegoś powodu Rudling nie dostrzega, że poprzez połączenie klasy chłopskiej z etnosem białoruscy nacjonaliści wykluczyli innych. Z drugiej strony „polscy nacjonaliści rozmaitego autoramentu artykułowali swą misję na wschodzie w oparciu o kryteria kulturowe. Ich przekonanie o polskiej wyższości vis-à-vis Białorusini nie było z reguły wyrażane w sposób rasowy, lecz poprzez rozmaite formy dyskursów asymilatorskich”. To jest naturalnie złe podejście, oznacza bowiem, że polskie podejście było „kolonialne” i „hegemoniczne”.


Mimo wszystko jednak wróg znajdował się głównie w ramach orientacji białoruskiej. Oprócz walki z konkurencyjnymi nacjonalizmami i rządami państw dominujących Białoruś „białoruscy nacjonaliści musieli zmagać się z ignorancją i biedą samych Białorusinów, co służyło jako efektywna bariera przeciwko narodowej mobilizacji”. Mimo że rzekomo udało im się „wyobrazić” Białorusinów, „małe kręgi w ramach maluśkiej inteligencji białoruskiej” nie potrafiły właściwie zmobilizować ludu bez zewnętrznej pomocy. Innymi słowy, byli wodzami, ale nie mieli za wielu zwolenników.


W przypadku nacjonalizmu żydowskiego „chłopomania” nie istniała. W XIX w. dużą rolę odgrywała tendencja asymilatorska zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz tej społeczności (i.e., Żydzi-asymilatorzy i Polacy-filosemici). Syjonizm i różne formy radykalizmu w społeczności żydowskiej były właśnie reakcją na asymilatorów i filosemitów. Według żydowskich nacjonalistów zagrażali oni istnieniu narodu żydowskiego jako odrębnego bytu, chcieli go bowiem wchłonąć do organizmu polskiego. Stąd – oprócz rosnącego od końca XIX w. antysemityzmu – nacjonaliści żydowscy nawoływali do separacji z Polakami i szukali sojuszy wśród nacjonalizmów ludowych, niehistorycznych, przede wszystkim u Ukraińców i Litwinów. Wszyscy, byleby nie Polacy.

Marek Jan Chodakiewicz

Waszyngton, DC, 26 stycznia 2021 r.
Intel z DC


 

POLECANE
Strażnicy miejscy z Nysy dostaną nowe auto. Stary elektryk już nie ruszy Wiadomości
Strażnicy miejscy z Nysy dostaną nowe auto. Stary elektryk już nie ruszy

Nyska Straż Miejska wkrótce otrzyma nowy samochód. Gmina planuje przeznaczyć na ten cel 170 tysięcy złotych. Powodem nie jest jednak chęć modernizacji floty, lecz poważna awaria dotychczasowego pojazdu - elektrycznej Kii Soul.

Sąd uniewinnił celebrytę Piotra Zelta. Wzruszające słowa kpt. Anny Michalskiej z ostatniej chwili
Sąd uniewinnił celebrytę Piotra Zelta. Wzruszające słowa kpt. Anny Michalskiej

Sąd uniewinnił aktora Piotra Zelta w sprawie o zniesławienie byłej rzecznik Straży Granicznej, kpt. Anny Michalskiej. Sprawa dotyczyła wpisu w mediach społecznościowych z 2021 roku, w którym artysta w ostrych słowach odniósł się do działalności Straży Granicznej podczas kryzysu migracyjnego.

Właściciel TVN podał wyniki. Ważą się losy Warner Bros. Discovery z ostatniej chwili
Właściciel TVN podał wyniki. Ważą się losy Warner Bros. Discovery

Warner Bros. Discovery zanotował w trzecim kwartale 2025 r. 9,04 mld dolarów przychodów. To oznacza spadek aż o 6 proc. w porównaniu z analogicznym okresem z 2024 r. Co zrobi właściciel TVN?

Prof. Piotrowski: Zbigniew Ziobro nie ma widoków na przyzwoity proces z ostatniej chwili
Prof. Piotrowski: Zbigniew Ziobro nie ma widoków na przyzwoity proces

Prof. Ryszard Piotrowski, wybitny prawnik i konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego odniósł się w programie Polityka na antenie Polsat News do sprawy byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jak stwierdził, jego zdaniem w Polsce Ziobro nie ma szans na uczciwy proces.

Dwóch debiutantów w kadrze Polski. Urban przedstawił powołania Wiadomości
Dwóch debiutantów w kadrze Polski. Urban przedstawił powołania

Jan Urban odkrył karty przed listopadowymi meczami eliminacyjnymi. W reprezentacji Polski znalazło się 26 piłkarzy, w tym dwóch nowych.

KRUS wydał komunikat z ostatniej chwili
KRUS wydał komunikat

Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego poinformowała, że 10 listopada 2025 r. będzie dniem wolnym od pracy w KRUS.

Czeski przewoźnik RegioJet złoży skargę na PKP Intercity do Komisji Europejskiej z ostatniej chwili
Czeski przewoźnik RegioJet złoży skargę na PKP Intercity do Komisji Europejskiej

Branżowy czeski portal Z dopravy opublikował w czwartek wieczorem oświadczenie przewoźnika kolejowego RegioJet, w którym znalazła się informacja o przygotowywanej przez tę firmę skardze do Komisji Europejskiej w związku z „niezgodnym z prawem i sprzecznym z zasadami uczciwej konkurencji działaniem PKP Intercity”.

Niepokojące wyniki kontroli UOKiK. Część produktów zostanie wycofana Wiadomości
Niepokojące wyniki kontroli UOKiK. Część produktów zostanie wycofana

Inspekcja Handlowa skontrolowała 10 modeli podnośników trapezowych do samochodów i wykryła nieprawidłowości w siedmiu z nich, m.in. wady konstrukcyjne - poinformował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wskazał na ryzyko urazu w przypadku opadnięcia pojazdu znajdującego się na podnośniku.

Ogromna inwestycja na Bałtyku. Nowe doniesienia z ostatniej chwili
Ogromna inwestycja na Bałtyku. Nowe doniesienia

Przez blisko cztery miesiące konsorcjum ORLEN Petrobaltic, Geofizyka Toruń i MEWO przeprowadziło dla Baltic East ponad 1000 km pomiarów sejsmicznych oraz wiercenia i sondowania dna.

Nie żyje młody reprezentant Polski. Klub wydał poruszające oświadczenie Wiadomości
Nie żyje młody reprezentant Polski. Klub wydał poruszające oświadczenie

Nie żyje Patryk Piskorek, jeden z najbardziej utalentowanych zawodników młodego pokolenia w sportach motorowych. Miał zaledwie 23 lata. O jego śmierci poinformował klub AMK Gorce Nowy Targ, którego barwy reprezentował.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Nacjonalizm „jagielloński” a mniejszości

Cykl był zawsze ten sam. Zainteresowania folklorystyczne polskiej szlachty i inteligencji po pewnym czasie ogniskowały się w etnicznej „chłopomanii” niektórych z nich, co dawało energię do rozwoju poczucia narodowego u miejscowego ludu. Następnie „obudzone” w ten sposób dzieci chłopskie emancypowały się od polskich emancypatorów.
 [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Nacjonalizm „jagielloński” a mniejszości
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

Niektórzy szlachcice polscy tworzyli sobie nową świadomość narodową, ucząc się w dojrzałym wieku języków swoich ludów. Ci pionierzy nacjonalizmów niehistorycznych łączyli się z powstającą inteligencją etnonacjonalistyczną. Pod przywództwem narybku narodowej inteligencji (w tym kleru katolickiego, prawosławnego i unickiego) ludowi nacjonaliści podejmowali poszukiwania formuły ideowej i politycznej, która pomogłaby im w samookreśleniu.
Spójrzmy na siły napędzające nacjonalizm białoruski. Za jednego z głównych specjalistów w tym temacie uchodzi szwedzki historyk Per Anders Rudling. W warstwie teoretycznej opiera się on na teorii „wyobrażenia” czy „wymyślenia” (imagination/invention theory), która jest wywarem wypichconym przez stalinistę Erica Hobsbawma oraz innych lewaków, w tym głównie Benedicta Andersona i Ernesta Gellnera.

Dlatego Rudling bardziej zainteresowany jest garstką białoruskich narodowych entuzjastów i ich działalnością niż pospolitymi ludźmi, których oni mieli rzekomo reprezentować. Nie potrafi nawet zdefiniować Białorusina. Dziwi się, że jeszcze w latach trzydziestych XX w. większość z nich określała się według religii: „Białorusini głównie utrzymywali religijną tożsamość”. Nie może się zdecydować, czy „miejscowi chłopi mówili po białorusku”, czy też „prostą mową”. Nie trzeba tłumaczyć, że mowa prosta miała regionalne wariacje. A w jaki sposób niestandardowe dialekty miały być językiem literackim? Poza tym większość z nich identyfikowała się raczej z określeniem „tutejsi” niż z nazwą „Białorusini”.

Rudling upiera się, że poprzez negację byli świadomi swojej „białoruskiej” świadomości. Zdawali sobie bowiem sprawę z tego, że nie byli ani „panami”, ani Żydami, a jako prawosławni nie byli ani wyznawcami judaizmu, ani katolikami litewskimi czy polskimi. W tym momencie Rudling pomija całkiem liczną grupę ludzi mieszkających na wsi, którzy mówili „po prostemu”, a byli katolikami. Sama negacja nie daje nam automatycznie tożsamości narodowej. Może wygenerować nienawiść do innych, ale przecież naród to przedsięwzięcie konstruktywne, a nie destrukcyjne. Najpierw musi być społeczność, do której żaden chłop z Rusi Białej nie potrafił się odnosić albo – jak kto woli – nie potrafił sobie „wyobrazić”. A co zrobić z wczesnymi białoruskimi nacjonalistami, którzy uważali zarówno panów, jak i mużyków za swoich ludzi. Większość z nich była przecież ze szlachty. Rudlinga satysfakcjonuje porównanie, że „Białorusini to chłopi”. Tak, byli chłopami, ale nie w nowoczesnym tego słowa znaczeniu: nie byli wolnymi farmerami. Posiadali tożsamość postfedualną. Byli chłopami o przednowoczesnej, religijnej i miejscowej tożsamości, o których sami białoruscy nacjonaliści mówili „ciemni”. Jednym słowem była to warstwa społeczna, a nie klasa społeczna. Na początku XX w. nie różnili się za bardzo od swoich polskich odpowiedników w Koronie, żyjących jedno czy dwa pokolenia wcześniej. Nawet Rudling odnotowuje, że „Białoruś pozostawała agrarną, przedprzemysłową społecznością” oraz że „znakomita większość białoruskich mas utrzymywała przednowoczesną tożsamość, identyfikując się z religią raczej niż z etnolingwistycznymi związkami”.


Rudling nie potrafi rozwinąć – w sposób spójny – myśli o „wielorakości tożsamości” na Kresach. Za to udaje mu się białoruską wiejskość wmieszać w etnonacjonalizm, gdzie hybryda etnosu i klasy tworzy perfekcyjny wizerunek prześladowanego, wyzyskiwanego (klasowo i narodowo) bytu oraz jego rycerzy, którzy są często lewicowymi, agrarnymi socjalistami albo „narodowymi bolszewikami” czy „białoruskimi narodowymi komunistami”. I zawsze pozostają „liberalni, postępowi i pokojowi”, jak również „całkiem internacjonalistyczni w swoich poglądach”, a więc godni podziwu Rudlinga. „Tak jak dwa wiodące żydowskie ruchy nacjonalistyczne w regionie, Poalej Syjon i Bund, wcześni białoruscy nacjonaliści połączyli klasową i narodową świadomość w radykalny program lewicowy”. Autor podkreśla, że „te dwa aspekty – nacjonalizm i socjalizm – dopełniały się, a klasowe troski wyartykułowano w imię białoruskiego narodu”.


Według historyka „ta forma nacjonalizmu stała w ostrym kontraście do szowinizmu rosyjskiej skrajnej prawicy i wynurzających się polskich narodowych demokratów związanych z reakcją i prześladowaniami klasowymi”. Jednak z jakiegoś powodu Rudling nie dostrzega, że poprzez połączenie klasy chłopskiej z etnosem białoruscy nacjonaliści wykluczyli innych. Z drugiej strony „polscy nacjonaliści rozmaitego autoramentu artykułowali swą misję na wschodzie w oparciu o kryteria kulturowe. Ich przekonanie o polskiej wyższości vis-à-vis Białorusini nie było z reguły wyrażane w sposób rasowy, lecz poprzez rozmaite formy dyskursów asymilatorskich”. To jest naturalnie złe podejście, oznacza bowiem, że polskie podejście było „kolonialne” i „hegemoniczne”.


Mimo wszystko jednak wróg znajdował się głównie w ramach orientacji białoruskiej. Oprócz walki z konkurencyjnymi nacjonalizmami i rządami państw dominujących Białoruś „białoruscy nacjonaliści musieli zmagać się z ignorancją i biedą samych Białorusinów, co służyło jako efektywna bariera przeciwko narodowej mobilizacji”. Mimo że rzekomo udało im się „wyobrazić” Białorusinów, „małe kręgi w ramach maluśkiej inteligencji białoruskiej” nie potrafiły właściwie zmobilizować ludu bez zewnętrznej pomocy. Innymi słowy, byli wodzami, ale nie mieli za wielu zwolenników.


W przypadku nacjonalizmu żydowskiego „chłopomania” nie istniała. W XIX w. dużą rolę odgrywała tendencja asymilatorska zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz tej społeczności (i.e., Żydzi-asymilatorzy i Polacy-filosemici). Syjonizm i różne formy radykalizmu w społeczności żydowskiej były właśnie reakcją na asymilatorów i filosemitów. Według żydowskich nacjonalistów zagrażali oni istnieniu narodu żydowskiego jako odrębnego bytu, chcieli go bowiem wchłonąć do organizmu polskiego. Stąd – oprócz rosnącego od końca XIX w. antysemityzmu – nacjonaliści żydowscy nawoływali do separacji z Polakami i szukali sojuszy wśród nacjonalizmów ludowych, niehistorycznych, przede wszystkim u Ukraińców i Litwinów. Wszyscy, byleby nie Polacy.

Marek Jan Chodakiewicz

Waszyngton, DC, 26 stycznia 2021 r.
Intel z DC



 

Polecane
Emerytury
Stażowe