Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Integralni Lietuvosi

Słowo „tauta” po litewsku współcześnie oznacza naród czy lud. Jednak w pierwotnym, archaicznym znaczeniu opisywało „hordę” albo „ordę”, czyli dziką tłuszczę jeźdźców udających się na podbój i rabunek. Być może ktoś przyłączał się do niej na ochotnika, ale było to w sensie podporządkowania się totalnego bez możliwości dalszego wyboru. Tauta prowadzona była przez wodza, który w zamian za absolutną i ślepą lojalność obdarowywał ordyńców łupem. Gdy już się było w jej szeregach, w taucie nie było mowy o żadnym woluntaryzmie, o żadnym wyborze. Istniało tylko ślepe posłuszeństwo albo śmierć. Na tym właśnie opierała się potęga ludów stepowych, choćby Mongołów. Wygląda na to, że to właśnie jest esencją etnonacjonalizmu litewskiego.
 Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Integralni Lietuvosi
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

Dużo celniej procesy narodowotwórcze wśród Litwinów tłumaczy obserwator życzliwy im, reprezentujący środowisko „krajowców”: „Byłoby wielkim błędem i krzywdą w stosunku do dumy narodowej Litwinów twierdzić, jak czynią to niektórzy, że obudzenie się poczucia narodowego litewskiego było wynikiem polityki divide et impera ze strony zaborców rosyjskich lub okupantów niemieckich. Podjudzania ze strony Rosjan i Niemców odbywały się i odegrały pewną rolę, ale zapewne znikomą. Zryw poczucia narodowego u Litwinów jest stosunkowo młody, zaznaczył się gdzieś w drugiej połowie XIX w., a wzmocnił się i skrystalizował już w stuleciu bieżącym [XX w.]. Przyczyny tego zjawiska, jak wielu innych zjawisk życia zbiorowego, są głębokie i nieco tajemnicze. Oddziaływa tu zapewne prastary instynkt przywiązania do «ścisłej» ojczyzny, zwłaszcza do języka i obyczajów, którym grozi zagłada od «agresji», choćby całkiem pokojowej, kultur sąsiednich... W tym paradoksie (jeżeli jest to w ogóle paradoks) tkwi sedno sporu polsko-litewskiego.

Spór ten, tragicznie stłumiony przez wypadki lat ostatnich, był niemal zawsze sporem bezkrwawym, coś jakby kłótnią rodzinną. Przy tym na nasze polskie dobro zapisać należy, że w sporze tym byliśmy zawsze stroną spokojną, opanowaną i nawet dobroduszną. I że nie czuliśmy nigdy do Litwinów tej nienawiści, jaką oni (lub raczej ich warstwa górna, bo prosty lud litewski nie odnosił się wrogo do Polaków) czuli do nas”. 


Pamiętając różnice między nacjonalizmem uniwersalnym a ludowym etnonacjonalizmem partykularnym, kontynuujmy przytaczanie wywodu współczesnego litewskiego autora. Zauważmy, że stara się on ubrać etnonacjonalizm w słownictwo przystające do dzisiejszych czasów. Szczególnie zwróćmy uwagę na sprytną krytykę Liuleviciusa marksistowskich krytyków nacjonalizmu, a szczególnie Erica Hobsbawma, Benedicta Andersona i Ernesta Gellnera, poprzez odwoływanie się do liberalnej doktryny wolnego wyboru oraz historycznej kontynuacji folklorystycznej litewskości:


„Ponieważ tożsamość narodowa była rozumiana jako zakorzeniona nie w narodzinach czy «krwi», ale we wspólnym postanowieniu, to z tego wynika, że wspólna świadomość musiała nadać napędzającego ducha, podkreślanego w nacjonalistycznych wezwaniach, aby podejmować świadome i poinformowane zobowiązanie, jak również nacisk na edukację. Indywidualne zobowiązanie było kluczowe dlatego, że w tych krajach narodowa tożsamość polegała tak bardzo na osobistej decyzji. Na tym północnoeuropejskim skrzyżowaniu kultury, etniczności, języka, religii i historii, istniało wiele możliwych identyfikacji do zaakceptowania przez jednostki. Intelektualiści tworzący radykalny narodowy ruch [litewski] doświadczyli tego sami w poprzednich dekadach, docierając do przysięgi na litewską tożsamość w dramatycznych momentach osobistej konwersji.


    Ta skrócona opowieść rozwoju tożsamości narodowej, ujęta w momencie genezy proklamacji z 1916 r., uwypukla charakterystyczną naturę niniejszego projektu nacjonalistycznego. Najważniejszą kwestią jest, że to był przemyślany projekt, świadomy siebie, tworzący wizerunki przeszłości i potwierdzający kontynuację z tą przeszłością. Zachodnia nauka często traktuje nacjonalizm pod rubryką «fałszywej świadomości», podkreślając jego sztuczność i manipulację. To gubi wymiar świadomości w tym projekcie. Faktycznie, modele nacjonalizmu obecnie funkcjonujące w nauce zachodniej stają do góry nogami w tym przypadku zaczerpniętym ze wschodu. Zamiast «wyobrażonych społeczności» czy «wynalazku tradycji» projekt nacjonalistyczny wytworzył tutaj świadome «społeczności wyobraźni» oraz zamierzone «tradycje wynalazku», czyli świadomą elaborację na podstawie niepewnej przeszłości, realizując jeden z wielu możliwych projektów... Naukowe modele nacjonalizmu zestawiające obywatelski nacjonalizm typu zachodniego z etnicznym, opartym o narodziny nacjonalizmem wschodnim są dlatego niepełne. Tutaj «etniczność wyboru», nacjonalizm jako świadomy wybór oraz zobowiązanie do kreatywnej tradycji służył jako jeszcze jeden ważny wariant”


    Zauważmy, że na użytek dominującej wrażliwości liberalnej postmodernizmu nawet wyznawca litewskiego etnonacjonalizmu stara się sprytnie wytłumaczyć esencję swej ideologii przez przywłaszczenie esencji tego, co stanowiło serce narodowe starej Rzeczypospolitej: wybór kulturowy, a nie etniczny. Polskość w tym sensie to nie tylko wybór, a raczej etos. Polskość jest nie etniczna, a etyczna, etos, a nie etnos. Litewskość to poparcie dla określenia narodowości w wąskim tego słowa znaczeniu. Litewskość to wykluczenie. Wyklucza się wszystkich, którzy nie są wąsko zdefiniowani jako etnos, jako Litwini. Bowiem akt wąskiej definicji sam w sobie jest odrzuceniem uniwersalizmu Rzeczypospolitej. Szerokie, szczodre przytulenie każdego jako „Polaka” było aktem uniwersalistycznym nacjonalizmu „jagiellońskiego”. A w takim sensie właśnie rozumiano polskość, szczególnie na Kresach.


Natomiast, jak celnie zaobserwował Wiktor Sukiennicki, „Litewska teoria «obiektywna» odmówiła jednostce możliwości wolnego wyboru narodowości czy «języka ojczystego»”. Integralni ludowi nacjonaliści zaprzeczali, że na terenach Wielkiego Księstwa Litewskiego osoby pochodzenia litewskiego (czy bliżej nieokreślonego), a mówiące po polsku i wskazujące na Rzeczypospolitą jako swoją ojczyznę, miały prawo uznawać się za „Polaków” w sensie historycznym czy jakimkolwiek. W najlepszym wypadku uważano takowych za zagubione owieczki, a w najgorszym za zdrajców. Byli to rzekomo „spolonizowani Litwini”. Trzeba było ich pilnie relituanizować.  

    Ponadto wybór litewskości faktycznie dotyczył wąskiej garstki integralnej inteligencji wywodzącej się głównie z pospólstwa oraz również części ziemiańskiej elity od stuleci nasiąkniętej polskością właśnie w sensie I RP. Ci, którzy chcieli być Litwinami w nowoczesnym, etnonacjonalistycznym sensie, musieli się tego dziedzictwa wyrzec. 
Jeśli jednak chodzi o lud prosty litewskojęzyczny, to nie możemy mówić u nich raczej o świadomych wyborach. Zamiast tego widzimy jego pozyskanie przez litewskich etnonacjonalistów na wiele sposobów. Polegało ono przede wszystkim na mobilizowaniu etnosu litewskiego w opozycji głównie do polskości i odrzucaniu historycznego uniwersalizmu Rzeczypospolitej, ten był bowiem przesiąknięty polskim duchem i groził w nowoczesnych warunkach całkowitym zanikiem litewskiej narodowości, albo jej zakonserwowaniem – bez państwa – na poziomie folklorystycznym. 


Dlatego ludowy etnonacjonalizm litewski musiał dążyć do posiadania osobnego państwa i totalnej separacji od przeszłości i uniwersalizmu „polskiego”. Stąd nacisk na transformację folkloru w nacjonalizm, uniwersalizmu w partykularyzm, wspólnej historii w wybiórczą legendę. Stąd wrogość do polskości, Polski i Polaków. Zresztą oczywiście nie tylko. 


Po 1918 r. litewscy integryści wymieniali trzech wrogów: „polskich panów”, „rosyjskich bolszewików” oraz „niemieckich i żydowskich spekulantów, kupców”. „Rosyjscy bolszewicy” byli wrogami jako obcy narodowo spadkobiercy zaborców i konkurenci w rewolucyjnym radykalizmie społecznym. „Niemieccy i żydowscy spekulanci, kupcy” odzwierciedlali uprzedzenia wywołane świeżymi doświadczeniami wojennymi oraz historycznymi zaszłościami związanymi z tradycyjną warstwową strukturą społeczną Wielkiego Księstwa, gdzie element żydowski dominował wśród warstwy średniej. W tym sensie wymienienie „niemieckich i żydowskich spekulantów, kupców” znaczyło zarówno odrzucenie systemu gospodarczej eksploatacji z czasów okupacji niemieckiej, gdzie percepcje dyktowały kooperację między Niemcami a Żydami przeciwko ludności litewskiej, oraz sprzeciw wobec dominacji społeczeństwa żydowskiego jako burżuazji, szczególnie w handlu i na innych polach zajęć, które – według ludowych nacjonalistów – powinny znajdować się pod kontrolą właściwie nieistniejącej litewskiej klasy średniej. 


    Ale Polacy (wygodnie wymieniani w narodowo-społecznej formie jako „polscy panowie”) zawsze byli priorytetem w hierarchii zagrożenia, czy może trafniej: hierarchii nienawiści. Jak to otwarcie stwierdził wykształcony i kulturalny litewski etnonacjonalista: „Musimy nienawidzić was, Polaków – zakończył z uśmiechem – bo jeżeli będziemy z wami w unii lub choćby w sojuszu, to za lat 50 wszyscy Litwini zaczną mówić po polsku i Litwy nie będzie”.   


A była to nienawiść klasowa i narodowa. Zupełnie nie odzwierciedlała zagrożenia fizycznego ze strony Polski czy też nawet rzeczywistych ofiar poniesionych na polu bitwy przez Litwinów w walkach przeciw Polakom. Mobilizowano „litewskich ludzi pracy..., naszych bezrolnych chłopów, małorolnych włościan oraz folwarcznych pracowników... Wszystkim obiecano ziemię zabraną polskim ziemianom. Ta odezwa naznaczyła wczesny ton prorządowej [litewskiej] kampanii agitacyjnej, którą kontynuowano z rosnącym dynamizmem w trakcie trwania wojny” o niepodległość i granice Litwy. I długo dominowało hasło: „Litwinie, kto jest twoim największym wrogiem? Polak!”. Podobne procesy dotyczyły też etnonacjoalistów białoruskich, ukraińskich, żydowskich i innych, wywodzących się z rozmaitych ludów w Intermarium.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 10 lutego 2021 r.
Intel z DC


 

POLECANE
Tȟašúŋke Witkó: Homo Germanicus tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Homo Germanicus

Osobiście przewiduję – dziś nieco jeszcze żartobliwie i szyderczo – że w pomieszczeniach służbowych Bundeswehry, do tego na poczesnych miejscach, zawisną wkrótce konterfekty jakiegoś znanego działacza lewicowego. Na początek może to być Alfred Willi Rudi Dutschke, a z czasem – kiedy w miarę postępu niemieckiego socjalizmu, walka klas zaostrzy się – można go będzie wymienić, ot choćby na wizerunek Ulrike Marie Meinhof.

Legendarny aktor okradziony. Trwa śledztwo Wiadomości
Legendarny aktor okradziony. Trwa śledztwo

Joaquin Phoenix, jeden z najbardziej rozpoznawalnych aktorów swojego pokolenia, znalazł się w centrum zainteresowania mediów. Tym razem nie z powodu nowej roli, lecz przykrego incydentu. Z jego posiadłości w Los Angeles skradziono luksusowy samochód marki Volvo. Sprawą zajmuje się policja.

Dramat w centrum Stuttgartu. Samochód wjechał w grupę ludzi Wiadomości
Dramat w centrum Stuttgartu. Samochód wjechał w grupę ludzi

Groźny incydent w Niemczech. Samochód wjechał w grupę pieszych.

Nowa operacja zabezpieczenia przestrzeni powietrznej. Szef MON ujawnił szczegóły Wiadomości
Nowa operacja zabezpieczenia przestrzeni powietrznej. Szef MON ujawnił szczegóły

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował o rozpoczęciu nowej operacji wojskowej, która ma zapewnić bezpieczeństwo i kontrolę nad przestrzenią powietrzną w regionie Bałtyku, w obliczu m.in. niedawnych prowokacji ze strony Rosji.

Prezydent: Nominacje generalskie to wielkie zobowiązanie Wiadomości
Prezydent: Nominacje generalskie to wielkie zobowiązanie

To wielkie zobowiązanie, które zostaje złożone na państwa barki w trudnych czasach dla Rzeczpospolitej, naszej części Europy, a także dla świata - powiedział w piątek prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości wręczenia nominacji generalskich.

Nowy komunikat GIS. Na ten produkt trzeba uważać Wiadomości
Nowy komunikat GIS. Na ten produkt trzeba uważać

Niepokojąca wiadomość dla rodziców i opiekunów. Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie dotyczące popularnego produktu dla dzieci. Chodzi o czekoladowego zajączka, sprzedawanego w okresie wielkanocnym przez firmę „Wolność” Sp. z o.o.

Hansi Flick zdecydował. Wiadomo, kto zastąpi Szczęsnego w bramce Wiadomości
Hansi Flick zdecydował. Wiadomo, kto zastąpi Szczęsnego w bramce

W sobotnim meczu ligowym z Realem Valladolid w bramce FC Barcelony nie zobaczymy Wojciecha Szczęsnego. Trener „Blaugrany” Hansi Flick zapowiedział zmianę - między słupkami stanie Marc-André ter Stegen.

Wielkie emocje na PGE Narodowym. Legia Warszawa z Pucharem Polski Wiadomości
Wielkie emocje na PGE Narodowym. Legia Warszawa z Pucharem Polski

Piłkarze Legii Warszawa po raz 21. w historii zdobyli Puchar Polski. W finale na stołecznym PGE Narodowym pokonali Pogoń Szczecin 4:3 (1:1). "Portowcy" zostali pokonani w drugim finale z rzędu, a swoim piątym w historii.

Kradli fragmenty lokomotyw i bocznice. Policja zatrzymała kolejowych złodziei Wiadomości
Kradli fragmenty lokomotyw i bocznice. Policja zatrzymała "kolejowych" złodziei

Policjanci z Jaworzna zatrzymali na gorącym uczynku dwóch mężczyzn podejrzanych o liczne kradzieże elementów lokomotyw oraz infrastruktury kolejowej. Złodzieje, którym może grozić do 10 lat więzienia, decyzją sadu zostali aresztowani.

Były prezydent Brazylii przeszedł operację. Co wiadomo? z ostatniej chwili
Były prezydent Brazylii przeszedł operację. Co wiadomo?

Były prezydent Brazylii Jair Bolsonaro opuścił oddział intensywnej terapii po operacji jamy brzusznej, którą przeszedł w kwietniu, ale nadal pozostanie w szpitalu - podała w piątek telewizja Globo, powołując się na dyrekcję kliniki w Brasilii, stolicy kraju. Lekarze nie sprecyzowali, kiedy polityk będzie mógł opuścić szpital.

REKLAMA

Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Integralni Lietuvosi

Słowo „tauta” po litewsku współcześnie oznacza naród czy lud. Jednak w pierwotnym, archaicznym znaczeniu opisywało „hordę” albo „ordę”, czyli dziką tłuszczę jeźdźców udających się na podbój i rabunek. Być może ktoś przyłączał się do niej na ochotnika, ale było to w sensie podporządkowania się totalnego bez możliwości dalszego wyboru. Tauta prowadzona była przez wodza, który w zamian za absolutną i ślepą lojalność obdarowywał ordyńców łupem. Gdy już się było w jej szeregach, w taucie nie było mowy o żadnym woluntaryzmie, o żadnym wyborze. Istniało tylko ślepe posłuszeństwo albo śmierć. Na tym właśnie opierała się potęga ludów stepowych, choćby Mongołów. Wygląda na to, że to właśnie jest esencją etnonacjonalizmu litewskiego.
 Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Integralni Lietuvosi
/ foto. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

Dużo celniej procesy narodowotwórcze wśród Litwinów tłumaczy obserwator życzliwy im, reprezentujący środowisko „krajowców”: „Byłoby wielkim błędem i krzywdą w stosunku do dumy narodowej Litwinów twierdzić, jak czynią to niektórzy, że obudzenie się poczucia narodowego litewskiego było wynikiem polityki divide et impera ze strony zaborców rosyjskich lub okupantów niemieckich. Podjudzania ze strony Rosjan i Niemców odbywały się i odegrały pewną rolę, ale zapewne znikomą. Zryw poczucia narodowego u Litwinów jest stosunkowo młody, zaznaczył się gdzieś w drugiej połowie XIX w., a wzmocnił się i skrystalizował już w stuleciu bieżącym [XX w.]. Przyczyny tego zjawiska, jak wielu innych zjawisk życia zbiorowego, są głębokie i nieco tajemnicze. Oddziaływa tu zapewne prastary instynkt przywiązania do «ścisłej» ojczyzny, zwłaszcza do języka i obyczajów, którym grozi zagłada od «agresji», choćby całkiem pokojowej, kultur sąsiednich... W tym paradoksie (jeżeli jest to w ogóle paradoks) tkwi sedno sporu polsko-litewskiego.

Spór ten, tragicznie stłumiony przez wypadki lat ostatnich, był niemal zawsze sporem bezkrwawym, coś jakby kłótnią rodzinną. Przy tym na nasze polskie dobro zapisać należy, że w sporze tym byliśmy zawsze stroną spokojną, opanowaną i nawet dobroduszną. I że nie czuliśmy nigdy do Litwinów tej nienawiści, jaką oni (lub raczej ich warstwa górna, bo prosty lud litewski nie odnosił się wrogo do Polaków) czuli do nas”. 


Pamiętając różnice między nacjonalizmem uniwersalnym a ludowym etnonacjonalizmem partykularnym, kontynuujmy przytaczanie wywodu współczesnego litewskiego autora. Zauważmy, że stara się on ubrać etnonacjonalizm w słownictwo przystające do dzisiejszych czasów. Szczególnie zwróćmy uwagę na sprytną krytykę Liuleviciusa marksistowskich krytyków nacjonalizmu, a szczególnie Erica Hobsbawma, Benedicta Andersona i Ernesta Gellnera, poprzez odwoływanie się do liberalnej doktryny wolnego wyboru oraz historycznej kontynuacji folklorystycznej litewskości:


„Ponieważ tożsamość narodowa była rozumiana jako zakorzeniona nie w narodzinach czy «krwi», ale we wspólnym postanowieniu, to z tego wynika, że wspólna świadomość musiała nadać napędzającego ducha, podkreślanego w nacjonalistycznych wezwaniach, aby podejmować świadome i poinformowane zobowiązanie, jak również nacisk na edukację. Indywidualne zobowiązanie było kluczowe dlatego, że w tych krajach narodowa tożsamość polegała tak bardzo na osobistej decyzji. Na tym północnoeuropejskim skrzyżowaniu kultury, etniczności, języka, religii i historii, istniało wiele możliwych identyfikacji do zaakceptowania przez jednostki. Intelektualiści tworzący radykalny narodowy ruch [litewski] doświadczyli tego sami w poprzednich dekadach, docierając do przysięgi na litewską tożsamość w dramatycznych momentach osobistej konwersji.


    Ta skrócona opowieść rozwoju tożsamości narodowej, ujęta w momencie genezy proklamacji z 1916 r., uwypukla charakterystyczną naturę niniejszego projektu nacjonalistycznego. Najważniejszą kwestią jest, że to był przemyślany projekt, świadomy siebie, tworzący wizerunki przeszłości i potwierdzający kontynuację z tą przeszłością. Zachodnia nauka często traktuje nacjonalizm pod rubryką «fałszywej świadomości», podkreślając jego sztuczność i manipulację. To gubi wymiar świadomości w tym projekcie. Faktycznie, modele nacjonalizmu obecnie funkcjonujące w nauce zachodniej stają do góry nogami w tym przypadku zaczerpniętym ze wschodu. Zamiast «wyobrażonych społeczności» czy «wynalazku tradycji» projekt nacjonalistyczny wytworzył tutaj świadome «społeczności wyobraźni» oraz zamierzone «tradycje wynalazku», czyli świadomą elaborację na podstawie niepewnej przeszłości, realizując jeden z wielu możliwych projektów... Naukowe modele nacjonalizmu zestawiające obywatelski nacjonalizm typu zachodniego z etnicznym, opartym o narodziny nacjonalizmem wschodnim są dlatego niepełne. Tutaj «etniczność wyboru», nacjonalizm jako świadomy wybór oraz zobowiązanie do kreatywnej tradycji służył jako jeszcze jeden ważny wariant”


    Zauważmy, że na użytek dominującej wrażliwości liberalnej postmodernizmu nawet wyznawca litewskiego etnonacjonalizmu stara się sprytnie wytłumaczyć esencję swej ideologii przez przywłaszczenie esencji tego, co stanowiło serce narodowe starej Rzeczypospolitej: wybór kulturowy, a nie etniczny. Polskość w tym sensie to nie tylko wybór, a raczej etos. Polskość jest nie etniczna, a etyczna, etos, a nie etnos. Litewskość to poparcie dla określenia narodowości w wąskim tego słowa znaczeniu. Litewskość to wykluczenie. Wyklucza się wszystkich, którzy nie są wąsko zdefiniowani jako etnos, jako Litwini. Bowiem akt wąskiej definicji sam w sobie jest odrzuceniem uniwersalizmu Rzeczypospolitej. Szerokie, szczodre przytulenie każdego jako „Polaka” było aktem uniwersalistycznym nacjonalizmu „jagiellońskiego”. A w takim sensie właśnie rozumiano polskość, szczególnie na Kresach.


Natomiast, jak celnie zaobserwował Wiktor Sukiennicki, „Litewska teoria «obiektywna» odmówiła jednostce możliwości wolnego wyboru narodowości czy «języka ojczystego»”. Integralni ludowi nacjonaliści zaprzeczali, że na terenach Wielkiego Księstwa Litewskiego osoby pochodzenia litewskiego (czy bliżej nieokreślonego), a mówiące po polsku i wskazujące na Rzeczypospolitą jako swoją ojczyznę, miały prawo uznawać się za „Polaków” w sensie historycznym czy jakimkolwiek. W najlepszym wypadku uważano takowych za zagubione owieczki, a w najgorszym za zdrajców. Byli to rzekomo „spolonizowani Litwini”. Trzeba było ich pilnie relituanizować.  

    Ponadto wybór litewskości faktycznie dotyczył wąskiej garstki integralnej inteligencji wywodzącej się głównie z pospólstwa oraz również części ziemiańskiej elity od stuleci nasiąkniętej polskością właśnie w sensie I RP. Ci, którzy chcieli być Litwinami w nowoczesnym, etnonacjonalistycznym sensie, musieli się tego dziedzictwa wyrzec. 
Jeśli jednak chodzi o lud prosty litewskojęzyczny, to nie możemy mówić u nich raczej o świadomych wyborach. Zamiast tego widzimy jego pozyskanie przez litewskich etnonacjonalistów na wiele sposobów. Polegało ono przede wszystkim na mobilizowaniu etnosu litewskiego w opozycji głównie do polskości i odrzucaniu historycznego uniwersalizmu Rzeczypospolitej, ten był bowiem przesiąknięty polskim duchem i groził w nowoczesnych warunkach całkowitym zanikiem litewskiej narodowości, albo jej zakonserwowaniem – bez państwa – na poziomie folklorystycznym. 


Dlatego ludowy etnonacjonalizm litewski musiał dążyć do posiadania osobnego państwa i totalnej separacji od przeszłości i uniwersalizmu „polskiego”. Stąd nacisk na transformację folkloru w nacjonalizm, uniwersalizmu w partykularyzm, wspólnej historii w wybiórczą legendę. Stąd wrogość do polskości, Polski i Polaków. Zresztą oczywiście nie tylko. 


Po 1918 r. litewscy integryści wymieniali trzech wrogów: „polskich panów”, „rosyjskich bolszewików” oraz „niemieckich i żydowskich spekulantów, kupców”. „Rosyjscy bolszewicy” byli wrogami jako obcy narodowo spadkobiercy zaborców i konkurenci w rewolucyjnym radykalizmie społecznym. „Niemieccy i żydowscy spekulanci, kupcy” odzwierciedlali uprzedzenia wywołane świeżymi doświadczeniami wojennymi oraz historycznymi zaszłościami związanymi z tradycyjną warstwową strukturą społeczną Wielkiego Księstwa, gdzie element żydowski dominował wśród warstwy średniej. W tym sensie wymienienie „niemieckich i żydowskich spekulantów, kupców” znaczyło zarówno odrzucenie systemu gospodarczej eksploatacji z czasów okupacji niemieckiej, gdzie percepcje dyktowały kooperację między Niemcami a Żydami przeciwko ludności litewskiej, oraz sprzeciw wobec dominacji społeczeństwa żydowskiego jako burżuazji, szczególnie w handlu i na innych polach zajęć, które – według ludowych nacjonalistów – powinny znajdować się pod kontrolą właściwie nieistniejącej litewskiej klasy średniej. 


    Ale Polacy (wygodnie wymieniani w narodowo-społecznej formie jako „polscy panowie”) zawsze byli priorytetem w hierarchii zagrożenia, czy może trafniej: hierarchii nienawiści. Jak to otwarcie stwierdził wykształcony i kulturalny litewski etnonacjonalista: „Musimy nienawidzić was, Polaków – zakończył z uśmiechem – bo jeżeli będziemy z wami w unii lub choćby w sojuszu, to za lat 50 wszyscy Litwini zaczną mówić po polsku i Litwy nie będzie”.   


A była to nienawiść klasowa i narodowa. Zupełnie nie odzwierciedlała zagrożenia fizycznego ze strony Polski czy też nawet rzeczywistych ofiar poniesionych na polu bitwy przez Litwinów w walkach przeciw Polakom. Mobilizowano „litewskich ludzi pracy..., naszych bezrolnych chłopów, małorolnych włościan oraz folwarcznych pracowników... Wszystkim obiecano ziemię zabraną polskim ziemianom. Ta odezwa naznaczyła wczesny ton prorządowej [litewskiej] kampanii agitacyjnej, którą kontynuowano z rosnącym dynamizmem w trakcie trwania wojny” o niepodległość i granice Litwy. I długo dominowało hasło: „Litwinie, kto jest twoim największym wrogiem? Polak!”. Podobne procesy dotyczyły też etnonacjoalistów białoruskich, ukraińskich, żydowskich i innych, wywodzących się z rozmaitych ludów w Intermarium.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 10 lutego 2021 r.
Intel z DC



 

Polecane
Emerytury
Stażowe