[Tylko u nas] Wilczyce

Sanitariuszki, łączniczki, kurierki, ale także wywiadowczynie, mózgi operacji wojskowych czy wreszcie pełnoprawni żołnierze walczący z bronią w ręku. Kim były kobiety – Żołnierze Wyklęci? Bez wątpienia najbardziej znaną „Dziewczyną Wyklętą” jest Danuta Siedzikówna ps. „Inka”, sanitariuszka V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej.
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego [Tylko u nas] Wilczyce
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego / Wikipedia domena publiczna

Wyrok zastępczy
Latem 1946 r. została aresztowana przez funkcjonariuszy UB. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał ją na karę śmierci stawiając jej zarzuty „udziału w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowania milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego”.

„Siedzikówna była cichą, trzymającą się z tyłu dziewczyną, sanitariuszką. Jak można było oskarżyć ją o wydawanie poleceń zabijania żołnierzy? Zachowały się relacje funkcjonariuszy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) i milicjantów, których ona opatrywała po potyczkach z partyzantami AK” – komentował ten wyrok dr Piotr Niwiński.

Zdaniem historyków wydanie wyroku śmierci na siedemnastoletnią dziewczynę był w istocie wymierzony nie w nią, ale w majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, w którego oddziale służyła. „Był [wyrok] komunistyczną zbrodnią sądową, zarazem aktem zemsty i bezradności gdańskiego UB wobec niemożności rozbicia oddziałów mjr. „Łupaszki”. „Inka” została zabita kilka dni przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Zastrzelił ją dowódca plutonu egzekucyjnego z KBW. Wykonanie wyroku zlecono wcześniej żołnierzom, jednak żaden z nich nie był w stanie oddać strzału do nastolatki. „Niech żyje Polska! Niech żyje Łupaszko!” – krzyknęła przed śmiercią dziewczyna. Przymusowym świadkiem jej egzekucji był ks. Marian Prusak, który zeznał, jak wyglądały ostatnie chwile bohaterskiej sanitariuszki. „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej Babci, że zachowałam się jak trzeba" – napisała „Inka” w swoim ostatnim grypsie do koleżanek. W wolnej Polsce wyrok na Siedzikównie został uznany za mord sądowy, a wobec prokuratora Wacława Krzyżanowskiego, który żądał kary śmierci dla „Inki” został skierowany przez prokuratorów IPN akt oskarżenia o udział w komunistycznej zbrodni sądowej. Został ona jednak uniewinniony, a po śmierci pochowany z honorami wojskowymi.

Polka z wyboru
Niewiele starszą koleżanką „Inki” była niedawno zmarła Lidia Lwow – Eberle, także sanitariuszka V Brygady Wileńskiej i narzeczona jej dowódcy – mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszko”. Była z urodzenia Rosjanką, a z wyboru – Polką. Do konspiracji niepodległościowej wstąpiła już podczas wojny i nie porzuciła jej po 1945 roku. W 1948 roku została wraz z „Łupaszką” aresztowana i skazana na karę dożywotniego więzienia. „Wszyscy oskarżeni w jej procesie mężczyźni otrzymali wyroki śmierci, które wykonano w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie 8 lutego 1951 r. Lidia Lwow była więziona w Fordonie i szczególnie ciężkim więzieniu dla kobiet w Inowrocławiu (w izolatce). Z uwagi na zły stan zdrowia, 26 listopada 1956 r. uzyskała zgodę na przerwę w odbywaniu kary. Dopiero w styczniu 1957 r. na skutek rewizji nadzwyczajnej prokuratora generalnego PRL złagodzono jej wyrok do 15 lat więzienia, a następnie darowano jej odbywanie reszty kary” - przypomniano w Biuletynie IPN. W czasie ostatniego widzenia z „Łupaszką”, już po jego skazaniu na karę śmierci, narzeczony przekazał jej „testament”. Nie myślał o sobie, ale o niej. Prosił ją, żeby skończyła studia i wyszła za mąż, chciał, żeby była szczęśliwa. To się udało, Lidia Lwow po wyjściu z więzienia ukończyła archeologię, była kustoszem w Komisji Archeologicznej

Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego i uczestniczyła w odbudowie zamku. W 1973 r. stworzyła Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych. W 1961 roku wyszła za mąż i urodziła córkę. Nigdy nie zapomniała jednak o swojej wielkiej miłości, Zygmuncie Szendzielarzu. W 2016 roku uczestniczyła w uroczystym pogrzebie „Łupaszki” z udziałem najwyższych władz państwowych. Na pytanie „Dziennika Gazety Prawnej” o to, czy weźmie udział w tej ceremonii, odpowiedziała: „Oczywiście. Jeszcze mam siłę. 96 lat to nie jest jeszcze poważny wiek. Czuję się zdrowa. Długo na to czekałam. Długo też na to, aż go znajdą. To był dla mnie wielki dzień. Przecież komuniści ciała żołnierzy wrzucali do wykopanych dołów. To były anonimowe mogiły. Przez lata on miał tylko symboliczny grób, teraz będzie miał prawdziwy. W końcu.”

Rzeczniczka inicjatywy „Bieg tropem wilczym” Barbara Konarska zwraca uwagę na niedoceniany często, a niezwykle ważny wymiar walki o niepodległość „dziewczyn wyklętych” – starania o zachowanie polskiej tradycji, kultury, wartości rodzinnych i patriotycznych. „Walczyły o to samo, co Żołnierze Niezłomni, z tym, że jeszcze przy okazji musiały walczyć o byt swoich dzieci i to, żeby móc tych swoich Żołnierzy wspierać. Były kobietami w trudnych czasach. Musiały odnaleźć się w wojennych sytuacjach, trudnych dla stworzenia rodziny. Były także pełnowartościowymi żołnierzami. Kobiety w konspiracji były też bardzo cenne, podejmowały się zadań dla mężczyzn niedostępnych” - mówiła na antenie Polskiego Radia Konarska. 
Historyk Dr Lech Kowalski wskazał na niezwykle dramatyczny los kobiet, które zostały aresztowane przez władze komunistyczne i trafiły do więzienia. „Bywało, że kobiety nie wytrzymywały śledztw, kiedy dostawały się w ręce żołnierzy KBW czy kontrwywiadu sowieckiego «Smiersz», a później informacji wojskowej, one przechodziły o wiele cięższe śledztwa niż mężczyźni, bo te kobiety można było łamać na wiele sposobów. One miały dzieci, były w ciąży, wiele z nich rodziło dzieci w więzieniach. Te dzieci znały tylko kraty i spacerniaki” – podkreślił gość Polskiego Radia.

Kukliński w spódnicy
Jedną z kobiet, które urodziły dzieci w więzieniu, była Alicja Czerkawska z domu Wnorowska ps. „Alina”. Została zaprzysiężona jako członkini Brygad Wywiadowczych AK, a następnie WiN. Od władz konspiracyjnych otrzymała polecenie zatrudnienia się w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Przemyślu. Pełniła tam rolę maszynistki, a następnie referenta i kierownika kancelarii. Zdobywała w ten sposób i przekazywała podziemiu niepodległościowemu wiele cennych informacji o planach i działaniach bezpieki, niebywale jednak się przy tym narażając. W 1946 odeszła z pracy w UBP i kilka miesięcy później została aresztowana. Wyrokiem WSR w Rzeszowie z 27 marca 1947 została skazana na karę śmierci, utratę praw na zawsze oraz utratę mienia – mimo iż była w 8 miesiącu ciąży. Syna Stanisława urodziła bez niczyjej pomocy w celi śmierci. Kilka dni po jego przyjściu na świat zamieniono jej karę śmierci na dożywocie. Kobieta trafiła do  więzienia w Fordonie, gdzie rozłączono ją z synem. Dopiero kilka miesięcy później władze wyraziły zgodę na przekazanie dziecka pod opiekę siostrze uwięzionej kobiety. Na wolność wyszła w 1955 roku, jednak przez cały okres komunistyczny była inwigilowana i prześladowana. Jej wspomnienia znalazły się w książce pt. „Czerwona śmierć” autorstwa Skalbimira Sochy. Syn Alicji Wnorowskiej, Stanisław, został prezesem Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego Oddział w Rzeszowie. Jego historia została przedstawiona w filmie dokumentalnym pt. „Więzienna kołyska” w reżyserii Mirosława Filpczyka.
Ile kobiet walczyło w polskim podziemiu niepodległościowym? „Tego nikt nie policzył, podobnie, jak nikt nie policzył, ilu faktycznie było członków konspiracji antykomunistycznej. Przypomnę, że cały czas operujemy danymi szacunkowymi. Trzeba jednak zaznaczyć, że wszędzie, gdzie działało podziemie, były kobiety – od struktur terenowych po struktury dowódcze” – wskazał w rozmowie z Polskim Radiem dr Tomasz Łabuszewski.

Na pytanie prowadzącej audycję red. Małgorzaty Raczyńskiej – Weinsberg o to, czy bez walki „kobiet wyklętych” nie byłoby Anny Walentynowicz, Joanny Gwiazdy czy Zofii Romaszewskiej, Barbara Konarska odpowiedziała:

„Naturalnym przedłużeniem tej walki są ruchy solidarnościowe. My wolną Polskę zawdzięczamy tym pokoleniom. To są te same nazwiska, Niezłomni byli animatorami ruchów solidarnościowych”. 


 

POLECANE
Tusk pominięty przez Trumpa. Fala komentarzy w sieci z ostatniej chwili
Tusk pominięty przez Trumpa. Fala komentarzy w sieci

To prezydent Karol Nawrocki, a nie premier Donald Tusk, bierze udział w wideokonferencji z Donaldem Trumpem, Wołodymyrem Zełenskim i liderami państw Unii Europejskiej. Fala komentarzy w sieci.

Karol Nawrocki reprezentował Polskę podczas wideorozmowy z udziałem Donalda Trumpa z ostatniej chwili
Karol Nawrocki reprezentował Polskę podczas wideorozmowy z udziałem Donalda Trumpa

Prezydent RP Karol Nawrocki reprezentuje Polskę podczas telekonferencji zorganizowanej przez Prezydenta USA Donalda Trumpa z europejskimi liderami przed spotkaniem na Alasce – poinformowała w środę Kancelaria Prezydenta RP.

Prezes Sądu Najwyższego proponuje okrągły stół z ostatniej chwili
Prezes Sądu Najwyższego proponuje "okrągły stół"

Pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska wystąpiła z inicjatywą „okrągłego stołu”, by rozwiązać kryzys w wymiarze sprawiedliwości – poinformował w środę Sąd Najwyższy. Listy w tej sprawie zostały skierowane do prezydenta, rządu i parlamentu. Według Manowskiej konieczny jest kompromis m.in. w sprawie KRS.

Modernizacja polskich F-16. Kosiniak-Kamysz podpisał umowę wartą niemal 4 mld dolarów z ostatniej chwili
Modernizacja polskich F-16. Kosiniak-Kamysz podpisał umowę wartą niemal 4 mld dolarów

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podpisał w środę w Bydgoszczy umowę na modernizację wszystkich polskich samolotów bojowych F-16. Umowa opiewa na kwotę ok. 3 mld 800 mln dolarów; na jej mocy samoloty zostaną zmodernizowane do standardu Viper (Block 72).

PGE wydała pilny komunikat z ostatniej chwili
PGE wydała pilny komunikat

PGE wybuduje drugą elektrownię gazową o mocy ok. 600 MW w Rybniku. Zakończenie inwestycji planowane jest w 2029 roku – informuje PGE.

Absurdalne słowa Tomczyka ws. Ukrainy. Uderzył w prezydenta Nawrockiego z ostatniej chwili
Absurdalne słowa Tomczyka ws. Ukrainy. Uderzył w prezydenta Nawrockiego

Ewentualna porażka negocjacji Donalda Trumpa z Władimirem Putinem w sprawie Ukrainy to… porażka prezydenta Nawrockiego – twierdzi wiceszef MON Cezary Tomczyk.

Szykuje się dymisja minister Pełczyńskiej-Nałęcz? Wicepremier odpowiada z ostatniej chwili
Szykuje się dymisja minister Pełczyńskiej-Nałęcz? Wicepremier odpowiada

– Nie było sprawy dymisji minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz – powiedział w środę w Studiu PAP wicepremier, szef MC Krzysztof Gawkowski. Podkreślił, że minister odpowiedzialna za wydatkowanie środków z KPO musi przeprowadzić kontrolę i przygotować plan naprawczy.

Duże utrudnienia w ruchu pociągów. PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
Duże utrudnienia w ruchu pociągów. PKP Intercity wydał pilny komunikat

PKP Intercity poinformowało o poważnych problemach w ruchu pociągów, które wystąpią w środę, 13 sierpnia 2025 roku. Utrudnienia dotyczą zarówno opóźnień, jak i zmian w składach oraz braku niektórych udogodnień dla pasażerów.

Zełenski w Berlinie. Odbędzie wideokonferencję z Trumpem z ostatniej chwili
Zełenski w Berlinie. Odbędzie wideokonferencję z Trumpem

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyjedzie w środę do Berlina i wraz z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem weźmie udział w wideokonferencji z udziałem przywódcy USA Donalda Trumpa – poinformował dziennik „Bild”.

Zmiany kadrowe w telewizji wPolsce. Dziennikarze stacji zaskoczeni gorące
Zmiany kadrowe w telewizji wPolsce. Dziennikarze stacji zaskoczeni

W telewizji wPolsce24 doszło do kluczowych zmian w kierownictwie. Mariusz Pilis zastąpił Michała Adamczyka na stanowisku dyrektora programowego kanału wPolsce24. Szefem newsroomu stacji został z kolei Grzegorz Adamczyk – podały Wirtualne Media.

REKLAMA

[Tylko u nas] Wilczyce

Sanitariuszki, łączniczki, kurierki, ale także wywiadowczynie, mózgi operacji wojskowych czy wreszcie pełnoprawni żołnierze walczący z bronią w ręku. Kim były kobiety – Żołnierze Wyklęci? Bez wątpienia najbardziej znaną „Dziewczyną Wyklętą” jest Danuta Siedzikówna ps. „Inka”, sanitariuszka V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej.
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego [Tylko u nas] Wilczyce
Lidia Lwow-Eberle „Lala” po aresztowaniu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego / Wikipedia domena publiczna

Wyrok zastępczy
Latem 1946 r. została aresztowana przez funkcjonariuszy UB. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał ją na karę śmierci stawiając jej zarzuty „udziału w związku zbrojnym, mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowania milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego”.

„Siedzikówna była cichą, trzymającą się z tyłu dziewczyną, sanitariuszką. Jak można było oskarżyć ją o wydawanie poleceń zabijania żołnierzy? Zachowały się relacje funkcjonariuszy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) i milicjantów, których ona opatrywała po potyczkach z partyzantami AK” – komentował ten wyrok dr Piotr Niwiński.

Zdaniem historyków wydanie wyroku śmierci na siedemnastoletnią dziewczynę był w istocie wymierzony nie w nią, ale w majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, w którego oddziale służyła. „Był [wyrok] komunistyczną zbrodnią sądową, zarazem aktem zemsty i bezradności gdańskiego UB wobec niemożności rozbicia oddziałów mjr. „Łupaszki”. „Inka” została zabita kilka dni przed swoimi osiemnastymi urodzinami. Zastrzelił ją dowódca plutonu egzekucyjnego z KBW. Wykonanie wyroku zlecono wcześniej żołnierzom, jednak żaden z nich nie był w stanie oddać strzału do nastolatki. „Niech żyje Polska! Niech żyje Łupaszko!” – krzyknęła przed śmiercią dziewczyna. Przymusowym świadkiem jej egzekucji był ks. Marian Prusak, który zeznał, jak wyglądały ostatnie chwile bohaterskiej sanitariuszki. „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej Babci, że zachowałam się jak trzeba" – napisała „Inka” w swoim ostatnim grypsie do koleżanek. W wolnej Polsce wyrok na Siedzikównie został uznany za mord sądowy, a wobec prokuratora Wacława Krzyżanowskiego, który żądał kary śmierci dla „Inki” został skierowany przez prokuratorów IPN akt oskarżenia o udział w komunistycznej zbrodni sądowej. Został ona jednak uniewinniony, a po śmierci pochowany z honorami wojskowymi.

Polka z wyboru
Niewiele starszą koleżanką „Inki” była niedawno zmarła Lidia Lwow – Eberle, także sanitariuszka V Brygady Wileńskiej i narzeczona jej dowódcy – mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszko”. Była z urodzenia Rosjanką, a z wyboru – Polką. Do konspiracji niepodległościowej wstąpiła już podczas wojny i nie porzuciła jej po 1945 roku. W 1948 roku została wraz z „Łupaszką” aresztowana i skazana na karę dożywotniego więzienia. „Wszyscy oskarżeni w jej procesie mężczyźni otrzymali wyroki śmierci, które wykonano w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie 8 lutego 1951 r. Lidia Lwow była więziona w Fordonie i szczególnie ciężkim więzieniu dla kobiet w Inowrocławiu (w izolatce). Z uwagi na zły stan zdrowia, 26 listopada 1956 r. uzyskała zgodę na przerwę w odbywaniu kary. Dopiero w styczniu 1957 r. na skutek rewizji nadzwyczajnej prokuratora generalnego PRL złagodzono jej wyrok do 15 lat więzienia, a następnie darowano jej odbywanie reszty kary” - przypomniano w Biuletynie IPN. W czasie ostatniego widzenia z „Łupaszką”, już po jego skazaniu na karę śmierci, narzeczony przekazał jej „testament”. Nie myślał o sobie, ale o niej. Prosił ją, żeby skończyła studia i wyszła za mąż, chciał, żeby była szczęśliwa. To się udało, Lidia Lwow po wyjściu z więzienia ukończyła archeologię, była kustoszem w Komisji Archeologicznej

Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego i uczestniczyła w odbudowie zamku. W 1973 r. stworzyła Muzeum Cechu Rzemiosł Skórzanych. W 1961 roku wyszła za mąż i urodziła córkę. Nigdy nie zapomniała jednak o swojej wielkiej miłości, Zygmuncie Szendzielarzu. W 2016 roku uczestniczyła w uroczystym pogrzebie „Łupaszki” z udziałem najwyższych władz państwowych. Na pytanie „Dziennika Gazety Prawnej” o to, czy weźmie udział w tej ceremonii, odpowiedziała: „Oczywiście. Jeszcze mam siłę. 96 lat to nie jest jeszcze poważny wiek. Czuję się zdrowa. Długo na to czekałam. Długo też na to, aż go znajdą. To był dla mnie wielki dzień. Przecież komuniści ciała żołnierzy wrzucali do wykopanych dołów. To były anonimowe mogiły. Przez lata on miał tylko symboliczny grób, teraz będzie miał prawdziwy. W końcu.”

Rzeczniczka inicjatywy „Bieg tropem wilczym” Barbara Konarska zwraca uwagę na niedoceniany często, a niezwykle ważny wymiar walki o niepodległość „dziewczyn wyklętych” – starania o zachowanie polskiej tradycji, kultury, wartości rodzinnych i patriotycznych. „Walczyły o to samo, co Żołnierze Niezłomni, z tym, że jeszcze przy okazji musiały walczyć o byt swoich dzieci i to, żeby móc tych swoich Żołnierzy wspierać. Były kobietami w trudnych czasach. Musiały odnaleźć się w wojennych sytuacjach, trudnych dla stworzenia rodziny. Były także pełnowartościowymi żołnierzami. Kobiety w konspiracji były też bardzo cenne, podejmowały się zadań dla mężczyzn niedostępnych” - mówiła na antenie Polskiego Radia Konarska. 
Historyk Dr Lech Kowalski wskazał na niezwykle dramatyczny los kobiet, które zostały aresztowane przez władze komunistyczne i trafiły do więzienia. „Bywało, że kobiety nie wytrzymywały śledztw, kiedy dostawały się w ręce żołnierzy KBW czy kontrwywiadu sowieckiego «Smiersz», a później informacji wojskowej, one przechodziły o wiele cięższe śledztwa niż mężczyźni, bo te kobiety można było łamać na wiele sposobów. One miały dzieci, były w ciąży, wiele z nich rodziło dzieci w więzieniach. Te dzieci znały tylko kraty i spacerniaki” – podkreślił gość Polskiego Radia.

Kukliński w spódnicy
Jedną z kobiet, które urodziły dzieci w więzieniu, była Alicja Czerkawska z domu Wnorowska ps. „Alina”. Została zaprzysiężona jako członkini Brygad Wywiadowczych AK, a następnie WiN. Od władz konspiracyjnych otrzymała polecenie zatrudnienia się w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Przemyślu. Pełniła tam rolę maszynistki, a następnie referenta i kierownika kancelarii. Zdobywała w ten sposób i przekazywała podziemiu niepodległościowemu wiele cennych informacji o planach i działaniach bezpieki, niebywale jednak się przy tym narażając. W 1946 odeszła z pracy w UBP i kilka miesięcy później została aresztowana. Wyrokiem WSR w Rzeszowie z 27 marca 1947 została skazana na karę śmierci, utratę praw na zawsze oraz utratę mienia – mimo iż była w 8 miesiącu ciąży. Syna Stanisława urodziła bez niczyjej pomocy w celi śmierci. Kilka dni po jego przyjściu na świat zamieniono jej karę śmierci na dożywocie. Kobieta trafiła do  więzienia w Fordonie, gdzie rozłączono ją z synem. Dopiero kilka miesięcy później władze wyraziły zgodę na przekazanie dziecka pod opiekę siostrze uwięzionej kobiety. Na wolność wyszła w 1955 roku, jednak przez cały okres komunistyczny była inwigilowana i prześladowana. Jej wspomnienia znalazły się w książce pt. „Czerwona śmierć” autorstwa Skalbimira Sochy. Syn Alicji Wnorowskiej, Stanisław, został prezesem Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego Oddział w Rzeszowie. Jego historia została przedstawiona w filmie dokumentalnym pt. „Więzienna kołyska” w reżyserii Mirosława Filpczyka.
Ile kobiet walczyło w polskim podziemiu niepodległościowym? „Tego nikt nie policzył, podobnie, jak nikt nie policzył, ilu faktycznie było członków konspiracji antykomunistycznej. Przypomnę, że cały czas operujemy danymi szacunkowymi. Trzeba jednak zaznaczyć, że wszędzie, gdzie działało podziemie, były kobiety – od struktur terenowych po struktury dowódcze” – wskazał w rozmowie z Polskim Radiem dr Tomasz Łabuszewski.

Na pytanie prowadzącej audycję red. Małgorzaty Raczyńskiej – Weinsberg o to, czy bez walki „kobiet wyklętych” nie byłoby Anny Walentynowicz, Joanny Gwiazdy czy Zofii Romaszewskiej, Barbara Konarska odpowiedziała:

„Naturalnym przedłużeniem tej walki są ruchy solidarnościowe. My wolną Polskę zawdzięczamy tym pokoleniom. To są te same nazwiska, Niezłomni byli animatorami ruchów solidarnościowych”. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe