Nasze zmartwychwstania: Polski kloszard, który podbił Hollywood

Czekałem na śmierć i powoli przechodziłem w stan cuchnącej wegetacji. Z pomocą niespodziewanie przyszedł mi Chrystus.
 Nasze zmartwychwstania: Polski kloszard, który podbił Hollywood
/ Wikipedia domena publiczna
Romuald Kłos urodził się w 1956 roku w Warszawie. Matka pochodziła z katolickiej rodziny, lecz ojciec był wojującym z Kościołem ateistą. Idąc w ślady ojca, nie wierzył w Boga. Uważał, że człowiek wierzący jest wręcz śmieszny i słaby. Gdyby nie babcia ze strony mamy, pewnie nigdy by go nie ochrzczono, ale to był jego ostatni kontakt z Kościołem. Nie potrzebował Boga, bo przecież był człowiekiem sukcesu. W szkole dobrze się uczył, odnosił sukcesy w sporcie, dostał się na upragnione studia architektoniczne. Jak sam o sobie mówi, był nowoczesnym wolnomyślicielem z PRL. W akademiku poznał swoją przyszłą żonę, z którą wkrótce wziął ślub.
 
Władca życia
Ich życie było prawdziwą sielanką: ona była piękna i mądra, mieli córkę, dobrze wyposażone mieszkanie, dwa samochody i coraz lepiej prosperujący własny zakład samochodowy, w którym zatrudnionych było kilku pracowników. Romuald czuł, że ma pełną kontrolę nad swoim życiem. Nie zauważył, kiedy jego małżeństwo zaczęło się rozsypywać. Przełom nastąpił po dziesięciu latach, kiedy jego żona wraz z córką wybrały się na wycieczkę do Kanady i już nie wróciły do Polski. Romuald zaczął organizować wylot zza ocean, aby do nich dołączyć. Otrzymanie paszportu graniczyło z cudem. W 1987 roku na jego drodze stanął „życzliwy” urzędnik biura przepustek, który za jedyne milion złotych obiecał pomoc. Romuald sprzedał wszystko: mieszkanie, samochody, a nawet zakład. Uzbierał tylko 700 tys. zł. Urzędnik zgodził się dać 300 tys. na kredyt. Romuald dostał paszport i kartę przekroczenia granicy, którą dostawało się przy wyjeździe i należało zwrócić po powrocie do kraju. Do Kanady musiał udać się przez któreś z zachodnioeuropejskich miast. Wybrał Rzym. Jego radość nie trwała jednak długo. Już na lotnisku w stolicy Włoch zatrzymano go i zawrócono do Polski. Został bez mieszkania, pracy i pieniędzy, z długiem u urzędnika. Jedyne co miał, to determinacja – wiedział, że musi dotrzeć do Rzymu. Do Wiecznego Miasta dotarł po tygodniu marszu, podróży stopem, przypadkowymi pociągami. Na miejscu okazało się, że na wizę do Kanady musi poczekać trzy lata. Mimo tak wielu przeciwności losu wciąż towarzyszyło mu szczęście. Nie musiał jak inni przybysze z Europy Wschodniej stać na skrzyżowaniach, by myć szyby samochodów. Zawsze znajdował dobrą pracę. W końcu poleciał do Kanady, gdzie spędził 1,5 roku. Niestety rodzina, do której jechał, już nie istniała. Żona, z którą rozwiódł się, by odsunąć podejrzenia polskich władz, że zamierza zostać w Kanadzie na stałe, ponownie wyszła za mąż. Jego ukochana córka miała już nowe rodzeństwo. W Kanadzie nie było dla niego miejsca, w Polsce był spalony, dlatego postanowił wrócić do Rzymu.
 
#NOWA_STRONA#
 
Byle umrzeć
We włoskiej stolicy zaczął układać sobie życie na nowo: poznał kobietę pochodzącą z rodziny książęcej, miał dobrą pracę, szybki samochód i luksusowe mieszkanie. Poprzednie doświadczenia niczego go nie nauczyły. Zachłyśnięty wspaniałym życiem znów nie zauważył, że rozsypuje mu się związek z kobietą, którą kochał. Coraz częstsze awantury zaczął zapijać alkoholem, który stał się jego lekarstwem. W końcu ukochana wyrzuciła go z domu. Stracił pracę. Została mu tylko ulica. Jego głównym zajęciem było szukanie miejsca, gdzie może się przespać i okazji do wypicia alkoholu. Najczęściej spał od gołym niebem na śmierdzących, brudnych kartonach. Szczytem marzeń był bezdeszczowy dzień i szansa na przespanie się na łóżku obok śmietnika. Z człowieka, który miał wszystko, stał się jednym z tysięcy kloszardów kręcących się bez celu po Rzymie. Brudny, śmierdzący, na ciągłym głodzie alkoholowym, wałęsał się to tu, to tam. Czekał na śmierć i powoli przechodził w stan cuchnącej wegetacji. Pragnienie śmierci było bardzo silne, przecież społecznie już był martwy, a fizycznie czuł się coraz gorzej. Każdego wieczoru zasypiał z nadzieją, że już się nie obudzi.
 
#NOWA_STRONA#
 
Jezus cię kocha!
Pewnego razu, kiedy był pochłonięty poszukiwaniem odpowiedniej ławki do spania, podeszła do niego Polka o imieniu Jadwiga i bez obrzydzenia, lecz ze szczerością powiedziała „Jezus cię kocha”. Jej słowa nie zrobiły na nim wtedy wrażenia, bo przecież Chrystus dla niego nie istniał. Celem bezdomnego Polaka było wówczas znalezienie ławki i nic więcej. Rano świat był jakby inny: niebo wyraźnie błękitne, ludzie piękniejsi, zieleń liści intensywniejsza. On też czuł się lepiej i nic go nie bolało, a kiedy ujrzał swoje odbicie w sklepowej witrynie, w jego sercu niespodziewanie zrodziła się radość, że jest pięknym człowiekiem, bo… kocha go sam Bóg.
 
Tamtego poranka rozpoczęło się jego nowe życie. Z czasem okazało się, że kiedy Romuald tułał się po rzymskich uliczkach, gdy był na samym dnie, jego matka nieprzerwanie modliła się za niego. Modlitwą otaczała go także Wspólnota Odnowy w Duchu Świętym istniejąca przy jednej z polskich parafii w Rzymie, do której należała Jadwiga. Po trzech dniach od pamiętnego poranka kobieta ponownie stanęła na drodze Romualda. Zaproponowała mu pracę i mieszkanie. Mimo oporów zgodził się. Z czasem zaczął żyć Kościołem. Przygotował się do przyjęcia pierwszej komunii świętej i bierzmowania. Jego droga do Kościoła trwała 40 lat.
 
#NOWA_STRONA#
 
Ktoś mnie potrzebuje
Po nawróceniu z poczucia, że nikomu nie jest potrzebny, nic nie zostało. Jeździł wraz z ks. Andrzejem Duczkowskim na południe Włoch, gdzie kapłan organizował ośrodki dla przybyszów z Polski. Wielu z nich było bezdomnych. Romuald zachęcał ich do spowiedzi i uczestnictwa we mszach św. W końcu czuł, że jest komuś potrzebny. – Widziałem, jak ci brudni, samotni i śmierdzący mężczyźni po spowiedzi płaczą jak dzieci, że są to oczyszczające łzy – mówi.
 
Bóg wyleczył Romualda z alkoholizmu i innych dolegliwości. Dał mu nowe życie, w którym rozpalił żar gorliwej i szczerej wiary. Kiedyś w trakcie modlitwy poprosił Boga o wyznaczenie mu zadania. W odpowiedzi usłyszał „Myj codziennie zęby! ”. Nie zrozumiał jej.
 
#NOWA_STRONA#
 
Bądź wytrwałym
Czas mijał, wszystko układało się coraz lepiej. Niespodziewanie dla samego siebie zaczął grać w filmach, zdobywać nowych znajomych. Znów miał wszystko. Coraz częściej rezygnował z wyjazdów do bezdomnych. Płomień wiary stopniowo przygasał. Miał więcej nowych obowiązków i pomysłów na spędzanie czasu, a coraz mniej czasu na modlitwę i życie z Bogiem. Pewnego dnia, myjąc zęby, przypomniały mu się słowa „Myj codziennie zęby! ”. – Zrozumiałem, że to, o czym Bóg mówił przed laty, dotyczyło mojej wytrwałości. Zabrakło mi jej – wyznaje Romuald.
 
Ponownie zaczął powracać do Kościoła. Tym razem droga była znacznie trudniejsza. Wiele razy wystawiony był na próbę. Pewnego dnia w drodze na dworzec minął obojętnie żebrzącego chłopca. Usłyszał wówczas: „Wróć do niego”. Pytał w myślach: „Po co? ”. Ostatecznie wrócił i kupił chłopcu zimny napój, chwilę porozmawiał. Tamtego dnia zrozumiał, że Bóg chce od niego pełnej dyspozycyjności. Chłopca nigdy więcej nie spotkał.
 
#NOWA_STRONA#
Kloszard i Hollywood
Romuald Kłos grę w filmie „Pasja” Mela Gibsona traktuje jako wyzwanie i jednocześnie prezent od samego Boga. Przegapił termin castingu. Kiedy amerykański reżyser przeprowadzał końcowe przesłuchania, polski emigrant przybył na spotkanie. Tego dnia Gibson miał przyjąć tylko tych umówionych. On nie był, a w dodatku przyszedł z ulicy, miał nieprofesjonalne portfolio i jedno zdjęcie. Ku jego zdumieniu i radości sekretarka reżysera poinformowała go, że może zostać i poczekać. W poczekalni usiadł przy innym aktorze. Nawiązali dialog. Mężczyzna uważał, że modlitwa to „puste wołanie w chmury”. Mimo że Romuald przytaczał mu wiele przykładów ze swojego życia, nie dał się przekonać. Kiedy sekretarka przyszła i powiedziała, że jednak Gibson nie będzie miał dla niego czasu, nie wiedział, co ma zrobić. Przymknął oczy i w krótkiej modlitwie zapytał o to Boga. Jeszcze się modlił, kiedy sekretarka wróciła z informacją, że zostanie przesłuchany. Dostał rolę rzymskiego legionisty.

Izabela Kozłowska

 

POLECANE
To między innymi on doprowadził do lewitacji magnetycznej pierwszego żywego organizmu w historii [VIDEO] gorące
To między innymi on doprowadził do lewitacji magnetycznej pierwszego żywego organizmu w historii [VIDEO]

By to zrealizować, całe miasto musiało mieć ograniczony dostęp do energii. Dlatego eksperyment przeprowadzono w nocy. Dziś gościem naszego pierwszego w historii kanału „wywiadu rzeki” jest Laureat Nagrody Ig Nobla, Medalu Lorentza, Medal Diraca i Nagrody Wolfa w dziedzinie fizyki, sir Michael Berry.

Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu z ostatniej chwili
Bartosz Zmarzlik ponownie mistrzem świata w żużlu

Bartosz Zmarzlik po raz kolejny zapisał się w historii polskiego sportu, zdobywając tytuł mistrza świata na żużlu. Polak potwierdził swoją dominację w sezonie, triumfując w klasyfikacji generalnej i zdobywając najwyższe trofeum w światowym speedwayu.

Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie tylko u nas
Świat zapomniał o sowieckich zbrodniach. A najszybciej zapomnieli Rosjanie

O zbrodniach i bestialstwach sowieckich, które miały miejsce na Polakach od 17 września 1939 roku, zapomniał nie tylko świat, ale również współczesne pokolenia Polaków. Tylko nieliczne osoby przypominają o tych wydarzeniach, traktując je jako przestrogę przed zagrożeniem, które wciąż istnieje i pozostaje aktualne. Nikt również nie porusza kwestii odszkodowań od Rosji.

Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta Wiadomości
Radna Platformy zaatakowana w Gdańsku przez taksówkarza-imigranta

Sylwia Cisoń, radna Gdańska, przeżyła dramatyczną sytuację w Gdańsku. Kierowca jednej z aplikacji przewozowych zaatakował ją gazem pieprzowym po tym, jak zwróciła mu uwagę, że pomylił trasę i wysadził pasażerów w niewłaściwym miejscu. Dodatkowo kierowca nie znał języka polskiego, co wskazuje, że był cudzoziemcem, imigrantem.

Komunikat dla mieszkańców Lublina z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lublina

Ponad 30,5 tys. dzieci i młodzieży weźmie udział w eksperymentach, warsztatach i wykładach przygotowanych w ramach XXI Lubelskiego Festiwalu Nauki. Impreza popularyzująca naukę rozpoczęła się w sobotę i potrwa do przyszłego piątku.

Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości Wiadomości
Iga Świątek opublikowała wpis. Internauci nie kryją radości

Po intensywnym lecie i krótkim odpoczynku Iga Świątek ponownie wraca na korty. Liderka światowego rankingu wylądowała w Seulu, gdzie rozpocznie kolejny etap azjatyckiej części sezonu.

Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka Wiadomości
Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka

32-letnia Polka zginęła w Tatrach Wysokich w rejonie Miedzianej Kotliny. Świadkami upadku wspinaczki z wysokości około 100 metrów była para Słowaków, którzy uwięźli w Klimkowej Dolinie. Do tragedii doszło w piątek. Ratownicy z Horskej Zahrannej Slużby (HZS) dotarli do ciała w sobotę.

RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza z ostatniej chwili
RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza

Niepokojący alert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa trafił w sobotę do mieszkańców kilku powiatów województwa lubelskiego. Powodem jest możliwe zagrożenie atakiem z powietrza w rejonie przygranicznym.

Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA Wiadomości
Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA

Pierwszy polski pilot ukończył kurs instruktorski na myśliwcu F-35 Lightning II w bazie Ebbing Air National Guard Base w Stanach Zjednoczonych.

IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami Wiadomości
IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami

W sobotę rano IMGW wydał ostrzeżenia I stopnia przed burzami i towarzyszącym im silnym deszczem. Podczas ich trwania można spodziewać się opadów deszczu do 40 mm z porywami wiatru do 65 km/h. Będą one obowiązywały w pasie kraju przechodzącym od Suwałk po Zakopane.

REKLAMA

Nasze zmartwychwstania: Polski kloszard, który podbił Hollywood

Czekałem na śmierć i powoli przechodziłem w stan cuchnącej wegetacji. Z pomocą niespodziewanie przyszedł mi Chrystus.
 Nasze zmartwychwstania: Polski kloszard, który podbił Hollywood
/ Wikipedia domena publiczna
Romuald Kłos urodził się w 1956 roku w Warszawie. Matka pochodziła z katolickiej rodziny, lecz ojciec był wojującym z Kościołem ateistą. Idąc w ślady ojca, nie wierzył w Boga. Uważał, że człowiek wierzący jest wręcz śmieszny i słaby. Gdyby nie babcia ze strony mamy, pewnie nigdy by go nie ochrzczono, ale to był jego ostatni kontakt z Kościołem. Nie potrzebował Boga, bo przecież był człowiekiem sukcesu. W szkole dobrze się uczył, odnosił sukcesy w sporcie, dostał się na upragnione studia architektoniczne. Jak sam o sobie mówi, był nowoczesnym wolnomyślicielem z PRL. W akademiku poznał swoją przyszłą żonę, z którą wkrótce wziął ślub.
 
Władca życia
Ich życie było prawdziwą sielanką: ona była piękna i mądra, mieli córkę, dobrze wyposażone mieszkanie, dwa samochody i coraz lepiej prosperujący własny zakład samochodowy, w którym zatrudnionych było kilku pracowników. Romuald czuł, że ma pełną kontrolę nad swoim życiem. Nie zauważył, kiedy jego małżeństwo zaczęło się rozsypywać. Przełom nastąpił po dziesięciu latach, kiedy jego żona wraz z córką wybrały się na wycieczkę do Kanady i już nie wróciły do Polski. Romuald zaczął organizować wylot zza ocean, aby do nich dołączyć. Otrzymanie paszportu graniczyło z cudem. W 1987 roku na jego drodze stanął „życzliwy” urzędnik biura przepustek, który za jedyne milion złotych obiecał pomoc. Romuald sprzedał wszystko: mieszkanie, samochody, a nawet zakład. Uzbierał tylko 700 tys. zł. Urzędnik zgodził się dać 300 tys. na kredyt. Romuald dostał paszport i kartę przekroczenia granicy, którą dostawało się przy wyjeździe i należało zwrócić po powrocie do kraju. Do Kanady musiał udać się przez któreś z zachodnioeuropejskich miast. Wybrał Rzym. Jego radość nie trwała jednak długo. Już na lotnisku w stolicy Włoch zatrzymano go i zawrócono do Polski. Został bez mieszkania, pracy i pieniędzy, z długiem u urzędnika. Jedyne co miał, to determinacja – wiedział, że musi dotrzeć do Rzymu. Do Wiecznego Miasta dotarł po tygodniu marszu, podróży stopem, przypadkowymi pociągami. Na miejscu okazało się, że na wizę do Kanady musi poczekać trzy lata. Mimo tak wielu przeciwności losu wciąż towarzyszyło mu szczęście. Nie musiał jak inni przybysze z Europy Wschodniej stać na skrzyżowaniach, by myć szyby samochodów. Zawsze znajdował dobrą pracę. W końcu poleciał do Kanady, gdzie spędził 1,5 roku. Niestety rodzina, do której jechał, już nie istniała. Żona, z którą rozwiódł się, by odsunąć podejrzenia polskich władz, że zamierza zostać w Kanadzie na stałe, ponownie wyszła za mąż. Jego ukochana córka miała już nowe rodzeństwo. W Kanadzie nie było dla niego miejsca, w Polsce był spalony, dlatego postanowił wrócić do Rzymu.
 
#NOWA_STRONA#
 
Byle umrzeć
We włoskiej stolicy zaczął układać sobie życie na nowo: poznał kobietę pochodzącą z rodziny książęcej, miał dobrą pracę, szybki samochód i luksusowe mieszkanie. Poprzednie doświadczenia niczego go nie nauczyły. Zachłyśnięty wspaniałym życiem znów nie zauważył, że rozsypuje mu się związek z kobietą, którą kochał. Coraz częstsze awantury zaczął zapijać alkoholem, który stał się jego lekarstwem. W końcu ukochana wyrzuciła go z domu. Stracił pracę. Została mu tylko ulica. Jego głównym zajęciem było szukanie miejsca, gdzie może się przespać i okazji do wypicia alkoholu. Najczęściej spał od gołym niebem na śmierdzących, brudnych kartonach. Szczytem marzeń był bezdeszczowy dzień i szansa na przespanie się na łóżku obok śmietnika. Z człowieka, który miał wszystko, stał się jednym z tysięcy kloszardów kręcących się bez celu po Rzymie. Brudny, śmierdzący, na ciągłym głodzie alkoholowym, wałęsał się to tu, to tam. Czekał na śmierć i powoli przechodził w stan cuchnącej wegetacji. Pragnienie śmierci było bardzo silne, przecież społecznie już był martwy, a fizycznie czuł się coraz gorzej. Każdego wieczoru zasypiał z nadzieją, że już się nie obudzi.
 
#NOWA_STRONA#
 
Jezus cię kocha!
Pewnego razu, kiedy był pochłonięty poszukiwaniem odpowiedniej ławki do spania, podeszła do niego Polka o imieniu Jadwiga i bez obrzydzenia, lecz ze szczerością powiedziała „Jezus cię kocha”. Jej słowa nie zrobiły na nim wtedy wrażenia, bo przecież Chrystus dla niego nie istniał. Celem bezdomnego Polaka było wówczas znalezienie ławki i nic więcej. Rano świat był jakby inny: niebo wyraźnie błękitne, ludzie piękniejsi, zieleń liści intensywniejsza. On też czuł się lepiej i nic go nie bolało, a kiedy ujrzał swoje odbicie w sklepowej witrynie, w jego sercu niespodziewanie zrodziła się radość, że jest pięknym człowiekiem, bo… kocha go sam Bóg.
 
Tamtego poranka rozpoczęło się jego nowe życie. Z czasem okazało się, że kiedy Romuald tułał się po rzymskich uliczkach, gdy był na samym dnie, jego matka nieprzerwanie modliła się za niego. Modlitwą otaczała go także Wspólnota Odnowy w Duchu Świętym istniejąca przy jednej z polskich parafii w Rzymie, do której należała Jadwiga. Po trzech dniach od pamiętnego poranka kobieta ponownie stanęła na drodze Romualda. Zaproponowała mu pracę i mieszkanie. Mimo oporów zgodził się. Z czasem zaczął żyć Kościołem. Przygotował się do przyjęcia pierwszej komunii świętej i bierzmowania. Jego droga do Kościoła trwała 40 lat.
 
#NOWA_STRONA#
 
Ktoś mnie potrzebuje
Po nawróceniu z poczucia, że nikomu nie jest potrzebny, nic nie zostało. Jeździł wraz z ks. Andrzejem Duczkowskim na południe Włoch, gdzie kapłan organizował ośrodki dla przybyszów z Polski. Wielu z nich było bezdomnych. Romuald zachęcał ich do spowiedzi i uczestnictwa we mszach św. W końcu czuł, że jest komuś potrzebny. – Widziałem, jak ci brudni, samotni i śmierdzący mężczyźni po spowiedzi płaczą jak dzieci, że są to oczyszczające łzy – mówi.
 
Bóg wyleczył Romualda z alkoholizmu i innych dolegliwości. Dał mu nowe życie, w którym rozpalił żar gorliwej i szczerej wiary. Kiedyś w trakcie modlitwy poprosił Boga o wyznaczenie mu zadania. W odpowiedzi usłyszał „Myj codziennie zęby! ”. Nie zrozumiał jej.
 
#NOWA_STRONA#
 
Bądź wytrwałym
Czas mijał, wszystko układało się coraz lepiej. Niespodziewanie dla samego siebie zaczął grać w filmach, zdobywać nowych znajomych. Znów miał wszystko. Coraz częściej rezygnował z wyjazdów do bezdomnych. Płomień wiary stopniowo przygasał. Miał więcej nowych obowiązków i pomysłów na spędzanie czasu, a coraz mniej czasu na modlitwę i życie z Bogiem. Pewnego dnia, myjąc zęby, przypomniały mu się słowa „Myj codziennie zęby! ”. – Zrozumiałem, że to, o czym Bóg mówił przed laty, dotyczyło mojej wytrwałości. Zabrakło mi jej – wyznaje Romuald.
 
Ponownie zaczął powracać do Kościoła. Tym razem droga była znacznie trudniejsza. Wiele razy wystawiony był na próbę. Pewnego dnia w drodze na dworzec minął obojętnie żebrzącego chłopca. Usłyszał wówczas: „Wróć do niego”. Pytał w myślach: „Po co? ”. Ostatecznie wrócił i kupił chłopcu zimny napój, chwilę porozmawiał. Tamtego dnia zrozumiał, że Bóg chce od niego pełnej dyspozycyjności. Chłopca nigdy więcej nie spotkał.
 
#NOWA_STRONA#
Kloszard i Hollywood
Romuald Kłos grę w filmie „Pasja” Mela Gibsona traktuje jako wyzwanie i jednocześnie prezent od samego Boga. Przegapił termin castingu. Kiedy amerykański reżyser przeprowadzał końcowe przesłuchania, polski emigrant przybył na spotkanie. Tego dnia Gibson miał przyjąć tylko tych umówionych. On nie był, a w dodatku przyszedł z ulicy, miał nieprofesjonalne portfolio i jedno zdjęcie. Ku jego zdumieniu i radości sekretarka reżysera poinformowała go, że może zostać i poczekać. W poczekalni usiadł przy innym aktorze. Nawiązali dialog. Mężczyzna uważał, że modlitwa to „puste wołanie w chmury”. Mimo że Romuald przytaczał mu wiele przykładów ze swojego życia, nie dał się przekonać. Kiedy sekretarka przyszła i powiedziała, że jednak Gibson nie będzie miał dla niego czasu, nie wiedział, co ma zrobić. Przymknął oczy i w krótkiej modlitwie zapytał o to Boga. Jeszcze się modlił, kiedy sekretarka wróciła z informacją, że zostanie przesłuchany. Dostał rolę rzymskiego legionisty.

Izabela Kozłowska


 

Polecane
Emerytury
Stażowe