[Tylko u nas] Prof. David Engels: Czy Zachód jest lepszy?
Obrońcy zachodniej tożsamości często posługują się racjonalnym argumentem, iż własnej tożsamości kulturowej należy za wszelką cenę bronić, gdyż jest ona „lepsza” od innych, po czym następuje mniej lub bardziej składna wyliczanka, zaczynająca się od demokracji i wolności osobistych, poprzez wynalazek druku, kolei żelaznych, emancypacji, elektryczności, podróży kosmicznych, a na prawach człowieka kończąc. Nic nie jest mi bardziej obce niż próba relatywizacji czy pomniejszania osiągnięć kultury zachodniej; wręcz przeciwnie. Niemniej jednak argument ten jest pod wieloma względami chybiony, a nawet przynosi efekt odwrotny do zamierzonego, co wychodzi natychmiast, gdy sprawę nieco odwrócimy. Bowiem jeśli nasza miłość do cywilizacji Zachodu opiera się jedynie na przekonaniu, że jest ona „lepsza” niż inne cywilizacje - to należałoby zacząć jej się wypierać, ją dezawuować, jeśli z takiej czy innej przyczyny nagle pozostaje ona w tyle za innymi w tym cywilizacyjnym "współzawodnictwie?
A to właśnie dzieje się obecnie na naszych oczach: fundamentalne wartości demokratyczne coraz częściej pozostają jedynie na papierze, technologicznie od dłuższego czasu wyprzedzają nas już Japonia i Chiny, nasza nowoczesna kultura i sztuka są - powiedzmy to sobie szczerze - raczej śmieszne, a nasza pozycja światowej potęgi skończyła się nieodwołanie po drugiej wojny światowej. Ba, nawet naszą wiarę w dużej mierze utraciliśmy, porzucając ją. Jeśli więc mamy kochać naszą kulturę tylko dlatego, że jest ona „lepsza” od innych, to powinniśmy szybko zastąpić ją miłością do Chin, gdyż niewątpliwie to tam leży przyszłość. Byłby to oczywisty absurd, tak więc zwolennicy argumentu „Zachód jest lepszy” szybko przechodzą do innego, mianowicie, że ich duma wynika stąd, iż Zachód wprawdzie nie teraz, ale jednak przez bardzo długi czas w przeszłości był tym „lepszym”, obecnie zaś, owszem, pozostaje w tyle, ale nie z własnej winy. I tutaj też można byłoby dyskutować, bo czyż nie należałoby jednak powiedzieć, iż owa wyższość w przeszłości również ograniczała się tylko do pewnego wąskiego okresu dziejów, w zasadzie tylko do XVIII i XIX wieku, zaś przez większość pozostałych epok w historii świata wcale tak nie było? Raz był to bowiem antyk, innym razem świat muzułmański, jeszcze innym świat chiński, które w stosunku do Europy Zachodniej miały wówczas ogromną "przewagę", przynajmniej gdy chodzi o politykę mocarstwową, technologię czy rozwój cywilizacyjny.
Dlaczego więc kochać i bronić tej naszej zachodniej kultury? Odpowiedź jest banalnie prosta: nie dlatego, że jest ona „lepsza” od innych, ale dlatego, że jest nasza, że przysługuje nam prawo – w sensie absolutnym, a nie tylko względnym - do dumy z naszej przeszłości, z jej wielkich osiągnięć, z jej znakomitych dzieł; duma, której nie można sprowadzić jedynie do porównań ilościowych, gdyż jest to wielkość stricte emocjonalna. Bo tak jak kochamy swoje dziecko, nawet gdy osiąga najgorsze wyniki w klasie lub w swojej grupie sportowej, tak też powinniśmy kochać naszą cywilizację; i to właśnie ta bezinteresowna miłość daje nam prawo do walki o jej przetrwanie, o zachowanie tej naszej kulturowej specyfiki, nawet jeśli po stokroć można byłoby udowodnić irracjonalność takiej miłości.
[z niemieckiego tłumaczył marian Panic]