[Tylko u nas] Cezary Krysztopa: Pasterze i "odpowiedzialność" pasanych

Na początek zastrzeżenie. Bardzo proszę żeby mnie, pomimo tego co napiszę, nie obsadzać w żadnym z dyżurnych dziś okopów. Nie czuję się przynależny ani do grupy, która obraża chorych czy medyków, ani do grupy, która odbiera innym prawo do wątpliwości. Raczej przy tej okazji składam hołd pracownikom służby zdrowia borykającym się na co dzień z groźną chorobą, wspominam tych, dla których okazała się śmiertelna i życzę dużo zdrowia tym, którzy z nią walczą. Ale.
krowy w zagrodzie [Tylko u nas] Cezary Krysztopa: Pasterze i
krowy w zagrodzie / Pixabay.com

Z jednej strony borykamy się z prawdziwym zagrożeniem. Ludzie naprawdę chorują i naprawdę umierają. Sam znam przypadki ciężkie i przypadki śmierci. To nie jest temat, w którym pozwalałbym sobie na żarty. Oczywiście nie mam pojęcia jak poziom zachorowalności i poziom śmiertelności związanej z koronawirusem, ma się do poziomu zachorowalności i poziomu śmiertelności związanych z innymi chorobami. Nie znam się na tym i nie potrafię tego ocenić. Jednakowoż zagrożenie jest realne i sam mając od zawsze kłopoty z drogami oddechowymi, zastanawiam się, czy gdybym zachorował i zmarł, ktoś machnąłby ręką i powiedział - "e tam, choroby współinstniejące" i czy w związku z tym moja śmierć byłaby mniej śmiertelna.

No ale jest to "ale". Zawsze jakieś jest.

Otóż wydaje mi się dość oczywiste, że tak jak każdy kryzys przecież, ten kryzys jest wykorzystywany do pomnożenia dóbr jednych i poszerzenia władzy innych, kosztem większości, której metody pasania z każdym rokiem osiągają niewyobrażalne wcześniej poziomy technologicznej jakości. Zdziwiłbym się gdyby było inaczej. Metody wykorzystywania kryzysów należą do podstawowych technik warsztatowych globalnych cwaniaków. Szczęście maluczkich polega tu jedynie na tym, że czasem pomiędzy różnymi globalnymi cwaniakami występują sprzeczne interesy.

W ostatnich latach batem, przy pomocy którego nas pasają jest słowo "odpowiedzialność".

I tak w imię "odpowiedzialności" w krajach zachodnich, tu jaskrawym przykładem są Niemcy, gdzie w zasadzie w przestrzeni medialnej zanikł pluralizm, a co za tym idzie wolność słowa. Przecież "odpowiedzialnym mediom" nie wolno informować głupiego ludu o byle czym, bo jeszcze mógłby wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Tak więc trudno poznać narodowość zamachowca jeśli był śniady, natomiast jest nabroił coś Polak, to nie ma z tym najmniejszego problemu. A i u nas żeby nie niepokoić niepotrzebnie widzów zdjęto program, w którym pojawiły się "nieoficjalne" opinie.

W imię "odpowiedzialności" koncerny prowadzące media społecznościowe odmawiają nam prawa do konserwatywnych opinii i niektórych, nie pasujących do z góry założonej tezy, informacji. Teoretycznie w imię obrony dobrego samopoczucia mniejszości, a w istocie wykorzystując to jako pretekst, zmonopolizowawszy główne kanały przepływu informacji koncerny prowadzące media społecznościowe, ograniczają przepływ w tych kanałach opinii i faktów "wstecznych" i niezgodnych z oficjalną linią. Tak, trudno nie odnieść wrażenia, że socjalowa "walka z fake newsami" nie jest w istocie walką o to żeby informacja była prawdziwa, a o to żeby była zgodna z oficjalnym przekazem.

W imię "odpowiedzialności" usuwa się z cokołów i podręczników "wsteczne" postacie historyczne i fakty, a "nowe szkoły historii" dbają o to żeby historia nie dążyła do osiągnięcia prawdy obiektywnej na jakiś temat, a raczej żeby była wygodnym narzędziem osiągania właściwego "efektu społecznego". O "odpowiedzialnej" walce z "rasistowską" matematyką, nie wspomnę.

Ba, w imię "odpowiedzialności" usuwa się w ramach "cancel culture" z przestrzeni publicznej żywe osoby, ponieważ ośmieliły się wyrazić opinię niezgodną z "oficjalną", tym samym pozbawiając rzesze odbiorców możliwości dostępu do pluralistycznego spektrum opinii. No dobrze, może niektórym z wyklętych pozwala się po odpowiedniej samokrytyce rodem z zebrania partyjnego w komunistycznych Chinach czasów Rewolucji Kulturalnej, "wrócić na oficjalne łono", ale czy to tworzy choć minimalny pluralizm?

I tak na różne sposoby plasterek po plasterku, w imię "odpowiedzialności", odbiera nam się wolność. Ludzie w coraz większym stopniu dzielą się na pasanych i tych, którzy uzurpują sobie prawo do pasania.

Przykłady wymieniać można długo. Jednak wydaje mi się, że jednym z istotniejszych jest to wszystko co dzieje się właśnie wokół pandemii. I to w jaki sposób na różnych poziomach wykorzystuje się pandemię do tego żeby w imię "odpowiedzialności", skrócić nam łańcuch. Kiedy słyszę opinię o tym, że "wprawdzie maseczki na zewnątrz nie mają już sensu, ale nie można pozwolić ich zdjąć, bo się przyzwyczają i przestaną nosić również wewnątrz", słyszę jego brzęk. Ja nie twierdzę, że obostrzenia są niepotrzebne, myślę, że nikt do końca nie wie czy są i jakie, sytuacja jest eksperymentalna i używa się eksperymentalnych środków, jednak czym innym jest sytuacja pospolitego ruszenia z początku pandemii, a czym innym obecne swego rodzaju "wychowywanie" społeczeństw.

Rozumiem, że po to żeby walczyć z pandemią trzeba mieć różne narzędzia. Nie dyskutuję na temat kształtu lockdownów, za cienki bolek jestem, choć chaos i niekonsekwencję widzę. Jednak biorę również pod uwagę właśnie eksperymentalność sytuacji. Nie widzę powodów żeby nie podejmować podstawowych środków bezpieczeństwa, nic mnie nie kosztuje, że będę mył ręce, nie będę się na powitanie całował, czy że założę tę głupią maseczkę. Rozumiem, że potrzebne są szczepionki (z kolei nie rozumiem niechęci do badań nad lekami, ale to temat na inny tekst). I rozumiem to dopóki szczepienia są dobrowolne. To znaczy przedstawiamy ludziom za i przeciw - proszę oto jest zagrożenie, jak widzicie poważne, a tutaj mamy szczepionki, mieliśmy trochę mało czasu na ich wynalezienie, więc trzeba się liczyć z takimi i takimi, rzadkimi skutkami ubocznymi. OK. Każdy podejmuje decyzję ważąc zagrożenia i zyski.

Przestaję sytuację rozumieć, kiedy zaczyna prowadzić to do segregacji medycznej. Otóż jak dotąd żadne państwo nie wymagało na przykład żeby palacze płacili za leczenie raka płuc, a alkoholicy za leczenie marskości wątroby. A tutaj pojawia się postulat, żeby "niezaszczepieni płacili za leczenie jeśli zachorują na koronawirusa". Ciekawe. A jak zachorują na zapalenie płuc, to mają płacić za terapię, bo nie zaszczepili się na pneumokoki? Od dawna dostrzegam dość oczywisty mechanizm, w ramach którego im bardziej oficjalny system naciska na ciągle rozszerzane listy szczepień obowiązkowych, im bardziej jest głuchy na wątpliwości i pytania, im więcej w tym wszystkim instytucjonalnej przemocy i odgórnej presji, a mniej rozmowy, dyskusji i wyjaśniania, tym... mniejsze zaufanie do systemu szczepień.

A już czerwona lampka zapala mi się przy "paszportach covidowych". Oczywiście rozumiem, że jakieś państwo, a być może wszystkie państwa nie chcą przyjmować na swoim terytorium niezaszczepionych z innych państw. To stawia pod znakiem zapytania integralność Unii Europejskiej, ale nie będę nad tym płakał.

Ale argumenty których się przy tym używa już mnie niepokoją. Mówi się oczywiście o "odpowiedzialności". Odpowiedzialności "za zbiorowość". Ja oczywiście uznaję jak najbardziej jej istnienie, ba całą swoją działalnością staram się ją rozwijać, ale tutaj usiłuje się postawić "odpowiedzialność za zbiorowość" ponad odpowiedzialnością za siebie i rodzinę. To znaczy jeśli ktoś uznał, że zagrożenia związane ze szczepieniem nie pozwalają mu się zaszczepić, ma postawić "odpowiedzialność za zbiorowość" ponad odpowiedzialnością za siebie i swoje dzieci? Ma np. w swoim mniemaniu skrzywdzić swoje dziecko w imię "odpowiedzialności za zbiorowość"? Coś tu jest chyba nie po kolei.

Wnioski ze stosowania takich argumentów są jeszcze bardziej niepokojące. Skoro już ktoś będzie odpowiednio "oznaczony" jako zaszczepiony, to dlaczego miałoby go to uprawniać tylko do przekraczania granicy? A dlaczego nie do korzystania z komunikacji miejskiej, albo z kina? A dlaczego miałoby dotyczyć tylko koronawirusa? A skoro już pasterze będą dysponowali takimi metodami znakowania, to dlaczego jedynym kryterium miałoby być kryterium medyczne? 

Idąc dalej, można by sobie wyobrazić nowe społeczeństwo kastowe, które dzieliłoby się na "zgodnych z systemem" i tych "niezgodnych". A przepraszam, to byłyby tylko kasty pasanych, bo kasty pasterzy pewnie byłyby ponad to.

Możecie oczywiście uznać, że Krysztopa zwariował, ale możecie też mieć wątpliwości, póki co, pomimo intensywnych starań, wątpliwości jeszcze nie są zakazane.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Maria Wittek - polska generał z Virtuti Militari Wiadomości
Tadeusz Płużański: Maria Wittek - polska generał z Virtuti Militari

19 kwietnia 1997 r. w Warszawie zmarła Maria Wittek, członek Polskiej Organizacji Wojskowej, komendant Przysposobienia Wojskowego Kobiet i Wojskowej Służby Kobiet, pierwsza Polka mianowana na stopień generała Wojska Polskiego.

Koniec pewnej epoki: gwiazdor podjął decyzję o odejściu z Realu Madryt z ostatniej chwili
Koniec pewnej epoki: gwiazdor podjął decyzję o odejściu z Realu Madryt

Kapitan Realu Madryt Nacho według informacji portalu Marca poinformował już swój klub, że po tym sezonie opuści on Santiago Bernabeu.

Historycznego starcie myśliwców - człowiek zmierzył się ze sztuczną inteligencją z ostatniej chwili
Historycznego starcie myśliwców - człowiek zmierzył się ze sztuczną inteligencją

Armia Stanów Zjednoczonych przeprowadziła po raz pierwszy ćwiczenie, w którym człowiek za sterami samolotu starł się z maszyną kierowaną przez sztuczną inteligencję (AI) - poinformowała w piątek telewizja Sky, powołując się na Agencję d.s. Zaawansowanych Projektów Obronnych (DARPA).

Deutsche Quelle: Scholz pojechał do Pekinu na skargę Wiadomości
Deutsche Quelle: Scholz pojechał do Pekinu na skargę

Kanclerz Olaf Scholz poleciał do Chin z pakietem zawoalowanych skarg i postulatów bynajmniej nie ograniczających się do kwestii związanych z wojną na Ukrainie. Na niecały tydzień przed wylotem Scholza do Azji, Izba Handlu Zagranicznego (AHK) opublikowano wyniki ankiety przeprowadzonej wśród 150 niemieckich przedsiębiorstw obecnych na chińskim rynku.

Bezczelny wpis niemieckiego ambasadora na temat zagłady Żydów. Jest komentarz Przemysława Czarnka z ostatniej chwili
Bezczelny wpis niemieckiego ambasadora na temat zagłady Żydów. Jest komentarz Przemysława Czarnka

Niemiecki ambasador zadeklarował, że jego kraj wesprze... renowacji drzwi do warszawskiej synagogi. W swoim wpisie nie wspomniał on jednak, kto zgotował polskim Żydom piekło na ziemi.

Proces Donalda Trumpa: mężczyzna podpalił się przed sądem [WIDEO] z ostatniej chwili
Proces Donalda Trumpa: mężczyzna podpalił się przed sądem [WIDEO]

Nieznany mężczyzna podpalił się pod budynkiem sądu na Manhattanie, gdzie odbywa się proces Donalda Trumpa. Jego tożsamość i przyczyny podpalenia nie są dotąd znane.

To wyrok dla europejskich producentów samochodów? Mocne wejście Chin z ostatniej chwili
To wyrok dla europejskich producentów samochodów? Mocne wejście Chin

Premier Hiszpanii Pedro Sanchez otworzył w piątek symbolicznie pierwszą europejską fabrykę chińskich samochodów. Będą one produkowane w dawnym zakładzie Nissana w Barcelonie.

Jeden z liderów Polski 2050 ma wystartować w wyborach do Europarlamentu z ostatniej chwili
Jeden z liderów Polski 2050 ma wystartować w wyborach do Europarlamentu

Z dużym prawdopodobieństwem wystartuję w wyborach do Parlamentu Europejskiego - przekazał szef klubu Polska2050-TD Mirosław Suchoń. Polityk ma kandydować z województwa śląskiego.

Nieoficjalnie: Zinedine Zidane wraca na ławkę trenerską z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Zinedine Zidane wraca na ławkę trenerską

Według katalońskiego dziennika "Mundo Deportivo" były trener Realu Madryt i jedna z największych gwiazd piłki nożnej w historii Zinedine Zidane wkrótce wróci na ławkę trenerską. Według ich ustaleń ma on objąć niemiecki Bayern Monachium.

Nie żyje ceniony polski reżyser z ostatniej chwili
Nie żyje ceniony polski reżyser

Media obiegła informacja o śmierci cenionego polskiego reżysera i scenarzysty. Andrzej Szczygieł odszedł 17 kwietnia 2024 roku w wieku 88 lat.

REKLAMA

[Tylko u nas] Cezary Krysztopa: Pasterze i "odpowiedzialność" pasanych

Na początek zastrzeżenie. Bardzo proszę żeby mnie, pomimo tego co napiszę, nie obsadzać w żadnym z dyżurnych dziś okopów. Nie czuję się przynależny ani do grupy, która obraża chorych czy medyków, ani do grupy, która odbiera innym prawo do wątpliwości. Raczej przy tej okazji składam hołd pracownikom służby zdrowia borykającym się na co dzień z groźną chorobą, wspominam tych, dla których okazała się śmiertelna i życzę dużo zdrowia tym, którzy z nią walczą. Ale.
krowy w zagrodzie [Tylko u nas] Cezary Krysztopa: Pasterze i
krowy w zagrodzie / Pixabay.com

Z jednej strony borykamy się z prawdziwym zagrożeniem. Ludzie naprawdę chorują i naprawdę umierają. Sam znam przypadki ciężkie i przypadki śmierci. To nie jest temat, w którym pozwalałbym sobie na żarty. Oczywiście nie mam pojęcia jak poziom zachorowalności i poziom śmiertelności związanej z koronawirusem, ma się do poziomu zachorowalności i poziomu śmiertelności związanych z innymi chorobami. Nie znam się na tym i nie potrafię tego ocenić. Jednakowoż zagrożenie jest realne i sam mając od zawsze kłopoty z drogami oddechowymi, zastanawiam się, czy gdybym zachorował i zmarł, ktoś machnąłby ręką i powiedział - "e tam, choroby współinstniejące" i czy w związku z tym moja śmierć byłaby mniej śmiertelna.

No ale jest to "ale". Zawsze jakieś jest.

Otóż wydaje mi się dość oczywiste, że tak jak każdy kryzys przecież, ten kryzys jest wykorzystywany do pomnożenia dóbr jednych i poszerzenia władzy innych, kosztem większości, której metody pasania z każdym rokiem osiągają niewyobrażalne wcześniej poziomy technologicznej jakości. Zdziwiłbym się gdyby było inaczej. Metody wykorzystywania kryzysów należą do podstawowych technik warsztatowych globalnych cwaniaków. Szczęście maluczkich polega tu jedynie na tym, że czasem pomiędzy różnymi globalnymi cwaniakami występują sprzeczne interesy.

W ostatnich latach batem, przy pomocy którego nas pasają jest słowo "odpowiedzialność".

I tak w imię "odpowiedzialności" w krajach zachodnich, tu jaskrawym przykładem są Niemcy, gdzie w zasadzie w przestrzeni medialnej zanikł pluralizm, a co za tym idzie wolność słowa. Przecież "odpowiedzialnym mediom" nie wolno informować głupiego ludu o byle czym, bo jeszcze mógłby wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Tak więc trudno poznać narodowość zamachowca jeśli był śniady, natomiast jest nabroił coś Polak, to nie ma z tym najmniejszego problemu. A i u nas żeby nie niepokoić niepotrzebnie widzów zdjęto program, w którym pojawiły się "nieoficjalne" opinie.

W imię "odpowiedzialności" koncerny prowadzące media społecznościowe odmawiają nam prawa do konserwatywnych opinii i niektórych, nie pasujących do z góry założonej tezy, informacji. Teoretycznie w imię obrony dobrego samopoczucia mniejszości, a w istocie wykorzystując to jako pretekst, zmonopolizowawszy główne kanały przepływu informacji koncerny prowadzące media społecznościowe, ograniczają przepływ w tych kanałach opinii i faktów "wstecznych" i niezgodnych z oficjalną linią. Tak, trudno nie odnieść wrażenia, że socjalowa "walka z fake newsami" nie jest w istocie walką o to żeby informacja była prawdziwa, a o to żeby była zgodna z oficjalnym przekazem.

W imię "odpowiedzialności" usuwa się z cokołów i podręczników "wsteczne" postacie historyczne i fakty, a "nowe szkoły historii" dbają o to żeby historia nie dążyła do osiągnięcia prawdy obiektywnej na jakiś temat, a raczej żeby była wygodnym narzędziem osiągania właściwego "efektu społecznego". O "odpowiedzialnej" walce z "rasistowską" matematyką, nie wspomnę.

Ba, w imię "odpowiedzialności" usuwa się w ramach "cancel culture" z przestrzeni publicznej żywe osoby, ponieważ ośmieliły się wyrazić opinię niezgodną z "oficjalną", tym samym pozbawiając rzesze odbiorców możliwości dostępu do pluralistycznego spektrum opinii. No dobrze, może niektórym z wyklętych pozwala się po odpowiedniej samokrytyce rodem z zebrania partyjnego w komunistycznych Chinach czasów Rewolucji Kulturalnej, "wrócić na oficjalne łono", ale czy to tworzy choć minimalny pluralizm?

I tak na różne sposoby plasterek po plasterku, w imię "odpowiedzialności", odbiera nam się wolność. Ludzie w coraz większym stopniu dzielą się na pasanych i tych, którzy uzurpują sobie prawo do pasania.

Przykłady wymieniać można długo. Jednak wydaje mi się, że jednym z istotniejszych jest to wszystko co dzieje się właśnie wokół pandemii. I to w jaki sposób na różnych poziomach wykorzystuje się pandemię do tego żeby w imię "odpowiedzialności", skrócić nam łańcuch. Kiedy słyszę opinię o tym, że "wprawdzie maseczki na zewnątrz nie mają już sensu, ale nie można pozwolić ich zdjąć, bo się przyzwyczają i przestaną nosić również wewnątrz", słyszę jego brzęk. Ja nie twierdzę, że obostrzenia są niepotrzebne, myślę, że nikt do końca nie wie czy są i jakie, sytuacja jest eksperymentalna i używa się eksperymentalnych środków, jednak czym innym jest sytuacja pospolitego ruszenia z początku pandemii, a czym innym obecne swego rodzaju "wychowywanie" społeczeństw.

Rozumiem, że po to żeby walczyć z pandemią trzeba mieć różne narzędzia. Nie dyskutuję na temat kształtu lockdownów, za cienki bolek jestem, choć chaos i niekonsekwencję widzę. Jednak biorę również pod uwagę właśnie eksperymentalność sytuacji. Nie widzę powodów żeby nie podejmować podstawowych środków bezpieczeństwa, nic mnie nie kosztuje, że będę mył ręce, nie będę się na powitanie całował, czy że założę tę głupią maseczkę. Rozumiem, że potrzebne są szczepionki (z kolei nie rozumiem niechęci do badań nad lekami, ale to temat na inny tekst). I rozumiem to dopóki szczepienia są dobrowolne. To znaczy przedstawiamy ludziom za i przeciw - proszę oto jest zagrożenie, jak widzicie poważne, a tutaj mamy szczepionki, mieliśmy trochę mało czasu na ich wynalezienie, więc trzeba się liczyć z takimi i takimi, rzadkimi skutkami ubocznymi. OK. Każdy podejmuje decyzję ważąc zagrożenia i zyski.

Przestaję sytuację rozumieć, kiedy zaczyna prowadzić to do segregacji medycznej. Otóż jak dotąd żadne państwo nie wymagało na przykład żeby palacze płacili za leczenie raka płuc, a alkoholicy za leczenie marskości wątroby. A tutaj pojawia się postulat, żeby "niezaszczepieni płacili za leczenie jeśli zachorują na koronawirusa". Ciekawe. A jak zachorują na zapalenie płuc, to mają płacić za terapię, bo nie zaszczepili się na pneumokoki? Od dawna dostrzegam dość oczywisty mechanizm, w ramach którego im bardziej oficjalny system naciska na ciągle rozszerzane listy szczepień obowiązkowych, im bardziej jest głuchy na wątpliwości i pytania, im więcej w tym wszystkim instytucjonalnej przemocy i odgórnej presji, a mniej rozmowy, dyskusji i wyjaśniania, tym... mniejsze zaufanie do systemu szczepień.

A już czerwona lampka zapala mi się przy "paszportach covidowych". Oczywiście rozumiem, że jakieś państwo, a być może wszystkie państwa nie chcą przyjmować na swoim terytorium niezaszczepionych z innych państw. To stawia pod znakiem zapytania integralność Unii Europejskiej, ale nie będę nad tym płakał.

Ale argumenty których się przy tym używa już mnie niepokoją. Mówi się oczywiście o "odpowiedzialności". Odpowiedzialności "za zbiorowość". Ja oczywiście uznaję jak najbardziej jej istnienie, ba całą swoją działalnością staram się ją rozwijać, ale tutaj usiłuje się postawić "odpowiedzialność za zbiorowość" ponad odpowiedzialnością za siebie i rodzinę. To znaczy jeśli ktoś uznał, że zagrożenia związane ze szczepieniem nie pozwalają mu się zaszczepić, ma postawić "odpowiedzialność za zbiorowość" ponad odpowiedzialnością za siebie i swoje dzieci? Ma np. w swoim mniemaniu skrzywdzić swoje dziecko w imię "odpowiedzialności za zbiorowość"? Coś tu jest chyba nie po kolei.

Wnioski ze stosowania takich argumentów są jeszcze bardziej niepokojące. Skoro już ktoś będzie odpowiednio "oznaczony" jako zaszczepiony, to dlaczego miałoby go to uprawniać tylko do przekraczania granicy? A dlaczego nie do korzystania z komunikacji miejskiej, albo z kina? A dlaczego miałoby dotyczyć tylko koronawirusa? A skoro już pasterze będą dysponowali takimi metodami znakowania, to dlaczego jedynym kryterium miałoby być kryterium medyczne? 

Idąc dalej, można by sobie wyobrazić nowe społeczeństwo kastowe, które dzieliłoby się na "zgodnych z systemem" i tych "niezgodnych". A przepraszam, to byłyby tylko kasty pasanych, bo kasty pasterzy pewnie byłyby ponad to.

Możecie oczywiście uznać, że Krysztopa zwariował, ale możecie też mieć wątpliwości, póki co, pomimo intensywnych starań, wątpliwości jeszcze nie są zakazane.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe