W przeddzień wyborów prezydenckich we Francji, w obliczu kolejnych ataków terrorystycznych, Bartosz Węglarczyk przeprowadził rozmowę z francuskim korespondentem agencji AFP w Warszawie. W rozmowie poruszony został wątek recepcji integracji muzułmańskich emigrantów wśród Francuzów.
Chciałem zapytać, wracając do Francji i do tego, co się dzieje wokół ataków terrorystycznych, kolejnych we Francji. Czy spodziewasz się, że (...) Francja się odwróci od tego otwarcia na emigrantów. Ze np. zacznie coś realnie robić z tymi przedmieściami paryskimi, które, jak się się patrzy z zewnątrz (...) są nap[rawdę przerażające. Te dzielnice całe zamknięte (...) dla policji, których nie mozna odwiedzać, nie można tam wejść...
- zapytał szefa AFP Bartosz Węglarczyk
Tutaj uznasz mnie za szowinistę francuskiego, ale ja z tym obrazem się nie zgadzam (...) to jest obraz kreowany przez kamery. Jak skierujesz kamerę na jeden płot, bo tam się pali, bo ktoś tam rzucił butelkę z benzyną, to myślisz,m ze Francja spływa krwią i ogniem, a to jest nieprawda. Ogromna większość muzułmanów, Arabów, Algierczyków się zintergowała. To są normalni ludzie. Pracują, zarabiają pieniadze, kupują domu, samochody, kształcą dzieci. W ogóle dobrze im się we Francji żyje i są zadowoleni.
- odpadł Michel Viatteau
Mała frakcja młodych bardzo ludzi z drugiego pokolenia, którzy jakoś się nie potrafili odnaleźć. A może było to rzeczywqiście trudne, bo Francuzi, przynajmniej niektórzy są nieufni wobec ludzi pochodzenia afrykańskiego czy arabskiego. Ta mała frakcja (...) nakrecona przez dżihad, który płynie przed internet i oni przechodzą do aktów przemocy.
- kontynuował szef francuskiej agencji
A w ogóle, to integracja się we Francji udała, a te przedmieścia, gdzie nie można wchodzic to tak było jakiś czas temu, ale już nie jest.
- podsumował
Płonące samochody to już też przeszłość?
- zapytał Węglarczyk
To głównie w Strasburgu. To jakaś tradycja miejscowa.
- żartował Viatteau
Jak mieszkałem w Paryżu, to tam jest pewna ilość ludzi, któzy lubia albo komuś dać z mordę, albo komuś spalić samochód, albo się z kimś pobić. Myśle, że takich ludzi jest wszędzie pełno. W Polsce także wystarczy popartzyć na niektóre organizacje kibiców czy innych ludzi, może skrajnen lewicy. (...) Jak jest jakaś manifestacja, obojętnie jaka, to grupa tych ludzi z przedmieścia przychodzi w nadziei, ze będzie można z kimś się pobić. (...) W trzynastomilionowej aglomeracji takich ludzi pareset lub może kilka tysięcy jest i z tym się musimy zgodzić, nie da się inaczej.
- zakończył francuski rozmówca Bartosza Węglarczyka.
Więcej na
Onet.pl