[Tylko u nas] Marcin Bąk: D – Day i desant przy dźwiękach szkockich dud

Operacja Overlord rozpoczęta 6 czerwca 1944 roku, największy desant powietrzno – morski w dziejach historii wojen, jest jednym z najbardziej znanych wydarzeń II wojny światowej. Podczas lądowania w Normandii, wśród scen dramatycznych i strasznych, miał miejsce ciekawy epizod, niczym z innej epoki.
D-Day, lądowanie w Normandii
D-Day, lądowanie w Normandii / Wikipedia domena publiczna

Otwarcie tzw. drugiego frontu w Europie było dla Aliantów bardzo ważną sprawą. Wprawdzie istniał już front we Włoszech od 1943 roku, ale rozwój ofensywy na pokrytym górami Półwyspie Apenińskim nie miał większych perspektyw przed sobą. Należało rozpocząć działania w środku Europy. Przygotowanie przerzutu na druga stronę Kanału prawie 150 tysięcy żołnierzy drogą powietrzną i morską samo w sobie było niespotykanym przedsięwzięciem logistycznym, nad którym trudziły się najtęższe głowy i pierwsze, lampowe komputery amerykańskie. 

Na ten temat napisano już mnóstwo książek, powstało dużo filmów dokumentalnych i paradokumentalnych. D-Day jest obecny w kulturze masowej między innymi dzięki nakręconemu przez Spielberga z epickim rozmachem „Saving Private Rayan”. Pierwsze pół godziny filmu to zapierająca dech w piersiach scena lądowania na plaży „Omaha”.

Nieco dalej na wschód znajdował się odcinek przydzielony w operacji siłom brytyjskim i noszący kryptonim „Sword”.  Jako jedna z pierwszych jednostek desantowała się brygada szkockich komandosów pod dowództwem Simona Frasera, lorda Lovat.

Klan Fraserów z Lovat (nie mylić z Fraserami z Nizin) to stary szkocki ród, który zapisał się w historii kraju nazwiskami licznych wojowników. Przez całe wieki czerwone tartany klanu były łatwo rozpoznawalne na polach bitew ze „starym wrogiem” czyli Anglikami. Gdy chwilowo Szkocja nie walczyła z Anglią, Fraserowie toczyli walki z innymi rodami góralskimi – MacDonaldami i MacLeodami.

W systemie rodowym, który w Szkocji przetrwał wyjątkowo długo, ważną osobą pozostawał naczelnik klanu. Nie musiał to być człowiek specjalnie bogaty ani nawet bardzo dobrze urodzony, liczyło się co innego. O pozycji naczelnika klanu przez całe wieki decydowała odpowiedź na pytanie – ilu wojowników słucha jego rozkazów? Zdobyć posłuch najlepiej było własnym przykładem – sprawnością fizyczną, odwagą, szczodrością i mądrością. Tego oczekiwano dawniej od przywódców.

Rankiem 6 czerwca 1944 roku na plaży „Sword” z barek desantowych jako jedni z pierwszych wyładowywali się komandosi 1 Special Service, brygady dowodzonej przez sir Simona Frasera, 15 Lorda Lovat de iure, 17 Lorda de facto, 23 naczelnika klanu Fraser of Lovat. Sir Simon był człowiekiem związanym z armią od czasu studiów w latach 30 tych. Po opuszczeniu sił regularnych działał w szkockiej armii terytorialnej. Po wybuchu II wojny i po klęsce Francji był jednym z twórców oddziałów dywersyjnych i uderzeniowych, które przeszły do historii jako Commando. Szkolił ochotników, którymi następnie dowodził w licznych i niebezpiecznych akcjach, takich jak rajd na Lofoty czy nieudana próba desantu pod Dieppe. W dniu lądowania na plaży „Sword” był w pierwszym szeregu swoich ludzi, z półautomatycznym karabinem w ręku, ubrany w jasny sweter z owczej wełny. Na zielonym berecie komandosa godło klanu – głowa jelenia otoczona pasem rycerskim z mottem „Jestem gotowy”. Wraz z dowódcą brygady z barki desantowej skakał jego osobisty dudziarz Bill Millin, który przygrywał na swoim instrumencie atakującym kolegom. Musiało być coś niesamowitego w tej scenie,  coś nie z tej epoki, gdy pośród rozbryzgów wody, poprzez grzechot karabinów maszynowych, huk wybuchów przebijały się piskliwe dźwięki starego, szkockiego marsza „Black Bear”. Szkoci szli do ataku z fasonem tak, jak mieli to w zwyczaju robić przed setkami lat na polach niezliczonych bitew. Zachowało się kilka fotografii tego epizodu, na których widać żołnierzy obładowanych sprzętem, z wielkimi plecakami Bergen jak wyładowują się na brzeg wśród wybuchów a miedzy nimi biały sweter lorda Lovat i postać klanowego dudziarza, który napełnia powietrzem swój instrument. Scena znalazła się również w filmie „Longest Day” z 1962 roku, wielkiej, czarno – białej produkcji wojennej, opisującej dość wiernie przebieg operacji desantowania. 

Lord Simon Lovat z całą pewnością nie kłaniał się kulom. Kilka dni później został ranny podczas akcji bojowej, dowodzenie nad brygadą przejął inny oficer.  Po wojnie sir Simon Fraser przeniesiony został do rezerwy, pełnił następnie różne funkcje polityczne i społeczne. Cieszył się znacznym poważaniem wśród szkockiej arystokracji i ludu szkockiego.

Nie ma już takich wodzów, jak dawniej bywali…


 

POLECANE
Złe wieści dla Tuska. Sondaż nie pozostawia złudzeń z ostatniej chwili
Złe wieści dla Tuska. Sondaż nie pozostawia złudzeń

Ponad połowa Polaków ma negatywną opinię o premierze Donaldzie Tusku – wynika z badania pracowni IPSOS na zlecenie Radia ZET.

Komunikat dla mieszkańców woj. małopolskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. małopolskiego

Kolejne utrudnienia na drodze krajowej nr 7, czyli Zakopiance, związane z pracami przy budowie węzła Myślenice. Ruch w tym rejonie będzie odbywał się jednym pasem w każdym kierunku. Taka organizacja potrwa do czwartkowego wieczoru.

Zełenski przez ostatnie lata przywykł do sytuacji.... Prezydent wprost o relacjach z Ukrainą z ostatniej chwili
"Zełenski przez ostatnie lata przywykł do sytuacji...". Prezydent wprost o relacjach z Ukrainą

– Mam poczucie, że prezydent Wołodymyr Zełenski przez ostatnie lata przywykł do sytuacji, w której bierze Polskę za pewnik. Z nami nic nie trzeba ustalać, nie trzeba rozmawiać, bo byliśmy i dawaliśmy wszystko – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską prezydent Karol Nawrocki.

Szczątki drona w woj. lubelskim. Nowe informacje z ostatniej chwili
Szczątki drona w woj. lubelskim. Nowe informacje

W lesie w Żeliźnie w woj. lubelskim znaleziono szczątki obiektu przypominającego drona. Według wiceszefa MSWiA możliwe, że to tzw. dron-wabik związany z wrześniowym naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej.

Rob Reiner i jego żona znalezieni martwi we własnym domu z ostatniej chwili
Rob Reiner i jego żona znalezieni martwi we własnym domu

Reżyser i aktor Rob Reiner i jego żona Michelle zostali znalezieni martwi w niedzielę w domu w Los Angeles należącym do Reinera – poinformował funkcjonariusz organów ścigania agencję AP.

Lewandowski nie pojawił się na boisku. Hiszpańskie media ujawniają powód Wiadomości
Lewandowski nie pojawił się na boisku. Hiszpańskie media ujawniają powód

Sobotni mecz FC Barcelony z Osasuną zakończył się zwycięstwem gospodarzy 2:0, ale dla polskich kibiców nie był to wieczór idealny. Robert Lewandowski całe spotkanie obejrzał z ławki rezerwowych, a po meczu pojawiły się niepokojące doniesienia dotyczące jego zdrowia.

Zignorowały zakaz i wpadły pod choinkę. Niebezpieczne zdarzenie w Gdańsku Wiadomości
Zignorowały zakaz i wpadły pod choinkę. Niebezpieczne zdarzenie w Gdańsku

Chwila nieuwagi i chęć zrobienia efektownego zdjęcia mogły skończyć się bardzo poważnie. Przy świątecznej choince na Długim Targu w Gdańsku doszło do zdarzenia, które postawiło na nogi służby miejskie i stało się ostrzeżeniem dla innych odwiedzających centrum miasta.

Prevc znów najlepszy. Polacy poza czołówką w Klingenthal z ostatniej chwili
Prevc znów najlepszy. Polacy poza czołówką w Klingenthal

Piotr Żyła zajął 20. miejsce, Paweł Wąsek był 21., a Dawid Kubacki - 28. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w niemieckim Klingenthal. Wygrał Słoweniec Domen Prevc. Na podium stanęli też Japończycy Ren Nikaido i Ryoyu Kobayashi.

Pałac Buckingham. Nowe doniesienia ws. księżnej Kate Wiadomości
Pałac Buckingham. Nowe doniesienia ws. księżnej Kate

13 grudnia księżna Kate odwiedziła wyjątkowe miejsce pamięci – Ever After Garden. Ogród ten powstał, aby upamiętnić osoby, które zmarły na raka, a jednocześnie zbiera środki na rzecz organizacji The Royal Marsden Cancer Charity.

GIS wydał ostrzeżenie. Chodzi o popularny produkt dla dzieci Wiadomości
GIS wydał ostrzeżenie. Chodzi o popularny produkt dla dzieci

Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie dotyczące dwóch partii mleka modyfikowanego dla niemowląt ze względu na wykrycie obecności mikroorganizmu na jednej z linii produkcyjnych w zakładzie. Zaznaczył, że nie należy spożywać produktów z dwóch wskazanych w komunikacie partii.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marcin Bąk: D – Day i desant przy dźwiękach szkockich dud

Operacja Overlord rozpoczęta 6 czerwca 1944 roku, największy desant powietrzno – morski w dziejach historii wojen, jest jednym z najbardziej znanych wydarzeń II wojny światowej. Podczas lądowania w Normandii, wśród scen dramatycznych i strasznych, miał miejsce ciekawy epizod, niczym z innej epoki.
D-Day, lądowanie w Normandii
D-Day, lądowanie w Normandii / Wikipedia domena publiczna

Otwarcie tzw. drugiego frontu w Europie było dla Aliantów bardzo ważną sprawą. Wprawdzie istniał już front we Włoszech od 1943 roku, ale rozwój ofensywy na pokrytym górami Półwyspie Apenińskim nie miał większych perspektyw przed sobą. Należało rozpocząć działania w środku Europy. Przygotowanie przerzutu na druga stronę Kanału prawie 150 tysięcy żołnierzy drogą powietrzną i morską samo w sobie było niespotykanym przedsięwzięciem logistycznym, nad którym trudziły się najtęższe głowy i pierwsze, lampowe komputery amerykańskie. 

Na ten temat napisano już mnóstwo książek, powstało dużo filmów dokumentalnych i paradokumentalnych. D-Day jest obecny w kulturze masowej między innymi dzięki nakręconemu przez Spielberga z epickim rozmachem „Saving Private Rayan”. Pierwsze pół godziny filmu to zapierająca dech w piersiach scena lądowania na plaży „Omaha”.

Nieco dalej na wschód znajdował się odcinek przydzielony w operacji siłom brytyjskim i noszący kryptonim „Sword”.  Jako jedna z pierwszych jednostek desantowała się brygada szkockich komandosów pod dowództwem Simona Frasera, lorda Lovat.

Klan Fraserów z Lovat (nie mylić z Fraserami z Nizin) to stary szkocki ród, który zapisał się w historii kraju nazwiskami licznych wojowników. Przez całe wieki czerwone tartany klanu były łatwo rozpoznawalne na polach bitew ze „starym wrogiem” czyli Anglikami. Gdy chwilowo Szkocja nie walczyła z Anglią, Fraserowie toczyli walki z innymi rodami góralskimi – MacDonaldami i MacLeodami.

W systemie rodowym, który w Szkocji przetrwał wyjątkowo długo, ważną osobą pozostawał naczelnik klanu. Nie musiał to być człowiek specjalnie bogaty ani nawet bardzo dobrze urodzony, liczyło się co innego. O pozycji naczelnika klanu przez całe wieki decydowała odpowiedź na pytanie – ilu wojowników słucha jego rozkazów? Zdobyć posłuch najlepiej było własnym przykładem – sprawnością fizyczną, odwagą, szczodrością i mądrością. Tego oczekiwano dawniej od przywódców.

Rankiem 6 czerwca 1944 roku na plaży „Sword” z barek desantowych jako jedni z pierwszych wyładowywali się komandosi 1 Special Service, brygady dowodzonej przez sir Simona Frasera, 15 Lorda Lovat de iure, 17 Lorda de facto, 23 naczelnika klanu Fraser of Lovat. Sir Simon był człowiekiem związanym z armią od czasu studiów w latach 30 tych. Po opuszczeniu sił regularnych działał w szkockiej armii terytorialnej. Po wybuchu II wojny i po klęsce Francji był jednym z twórców oddziałów dywersyjnych i uderzeniowych, które przeszły do historii jako Commando. Szkolił ochotników, którymi następnie dowodził w licznych i niebezpiecznych akcjach, takich jak rajd na Lofoty czy nieudana próba desantu pod Dieppe. W dniu lądowania na plaży „Sword” był w pierwszym szeregu swoich ludzi, z półautomatycznym karabinem w ręku, ubrany w jasny sweter z owczej wełny. Na zielonym berecie komandosa godło klanu – głowa jelenia otoczona pasem rycerskim z mottem „Jestem gotowy”. Wraz z dowódcą brygady z barki desantowej skakał jego osobisty dudziarz Bill Millin, który przygrywał na swoim instrumencie atakującym kolegom. Musiało być coś niesamowitego w tej scenie,  coś nie z tej epoki, gdy pośród rozbryzgów wody, poprzez grzechot karabinów maszynowych, huk wybuchów przebijały się piskliwe dźwięki starego, szkockiego marsza „Black Bear”. Szkoci szli do ataku z fasonem tak, jak mieli to w zwyczaju robić przed setkami lat na polach niezliczonych bitew. Zachowało się kilka fotografii tego epizodu, na których widać żołnierzy obładowanych sprzętem, z wielkimi plecakami Bergen jak wyładowują się na brzeg wśród wybuchów a miedzy nimi biały sweter lorda Lovat i postać klanowego dudziarza, który napełnia powietrzem swój instrument. Scena znalazła się również w filmie „Longest Day” z 1962 roku, wielkiej, czarno – białej produkcji wojennej, opisującej dość wiernie przebieg operacji desantowania. 

Lord Simon Lovat z całą pewnością nie kłaniał się kulom. Kilka dni później został ranny podczas akcji bojowej, dowodzenie nad brygadą przejął inny oficer.  Po wojnie sir Simon Fraser przeniesiony został do rezerwy, pełnił następnie różne funkcje polityczne i społeczne. Cieszył się znacznym poważaniem wśród szkockiej arystokracji i ludu szkockiego.

Nie ma już takich wodzów, jak dawniej bywali…



 

Polecane