Grzegorz Gołębiewski: Jak nie koniec historii, to koniec demokracji

Obama powiedział to, co na razie nie za bardzo wypada powiedzieć Bidenowi, więc tych słów nie należy lekceważyć. I trzeba od razu dodać, że gdyby w Polsce rządzili znowu orędownicy panujących w Europie Niemiec, to Biden realizowałby dokładnie ten sam scenariusz, używając jedynie innych argumentów.
Barack Obama, Joe Biden
Barack Obama, Joe Biden / Wikipedia CC BY-SA 4,0 Daniel Schwen

Jaki smutek ogarnia nas, orędowników wielkiej, wspaniałej Ameryki, gdy jej afroamerykański syn, były prezydent Barack Obama, tak brutalnie odsłania prawdę o Węgrzech i Polsce – krajach, które sprzeniewierzyły się postępującej w całym demokratycznym świecie, jedynie słusznej i niezastępowalnej demokracji liberalnej, tej demokracji, która być może jest właśnie owym zwieńczeniem „końca historii” spisanej ponad trzy dekady temu przez Francisa Fukuyamę. A więc jednak rządy autorytarne. Barack Obama nie miał nic istotnego do powiedzenia po Tragedii Smoleńskiej, a o rezygnacji z budowy tarczy antyrakietowej w Czechach i w Polsce poinformował nas w tym tak pogodnym dla Polaków, historycznym dniu 17 września. Jego stwierdzenie o „polskich obozach śmierci” oczywiście oburza, ale przecież to tutaj, nad Wisłą, jest silna grupa historyków, którzy dopisują nam kolejne zbrodnie na Żydach, a płaci im za to polskie państwo. Poza tym, Niemcy nigdy nie byli nazistami, to chyba już wyjaśniono w świecie prawdy liberalnej ponad wszelką wątpliwość.

O ile jeszcze po wystąpieniu Donalda Trumpa na placu Krasińskich, wsparciu, jakiego udzielił idei Trójmorza, asertywnej polityce wobec Niemiec i realnej wobec Rosji, można było snuć nadzieje, że mamy sojusznika, który nie chce „oddać” Polski w ręce dwóch wielkich sąsiadów, o tyle już po pięciu miesiącach prezydentury Joe Bidena widać wyraźnie, że dobre czasy dla polskich aspiracji w Europie się skończyły. Żadnego wsparcia politycznego USA dla Polski w opozycji do Rosji czy hegemonistycznych dążeń Niemiec już nie będzie. Pretekstem jest lub będzie brak demokracji, brak poszanowania praw LGBT+, zamach na sądy i narastający antysemityzm. To też się wkrótce pojawi, bądźmy pewni. Obama powiedział to, co na razie nie za bardzo wypada powiedzieć Bidenowi, więc tych słów nie należy lekceważyć. I trzeba od razu dodać, że gdyby w Polsce rządzili znowu orędownicy panujących w Europie Niemiec, to Biden realizowałby dokładnie ten sam scenariusz, używając jedynie innych argumentów. Choćby takiego, że Polska jest tak wspaniałą i niezagrożoną niczym demokracją, a Rosja jest tak potrzebna Ameryce w globalnym starciu z Chinami, że my w tym wszystkim możemy odegrać bardzo ważną rolę jako przykład państwa, które po latach „zimnej wojny” z Moskwą, wraca na ścieżkę partnerskiej i przyjaznej współpracy. Może nawet odkurzono by słynny dokument BBN o bezpieczeństwie narodowym z czasów Bronisława Komorowskiego.

Fakt, że dobre czasy dla naszych europejskich aspiracji się skończyły nie oznacza wcale, że nie możemy ich realizować. Polska jest dziś zupełnie innym krajem niż dekadę temu, a mowa oczywiście o potencjale gospodarczym. Nie jest on jeszcze na tyle duży, by gwarantował nam głos współdecydujący o losach kontynentu, ale wystarczający, by wykorzystać go w grze o stabilną i mocną pozycję w Europie, niezależnie od tego, co powie lub zrobi Biden, Putin, czy następca Merkel. Póki co, Rosja nie napadnie na Polskę, wystarczy jej na razie Białoruś i być może zwasalizowana Ukraina. Zresztą decyzje o tym zapadną ponad głowami Ukraińców, niezależnie od tego, co powie w lipcu Bidenowi prezydent Zełenski. Żołnierze U.S. Army z Polski nie wyjadą, ale kurs na budowę w środku Europy niezależnego od Rosji i Niemiec geopolitycznego obszaru już został zatrzymany, a przynajmniej nie będzie miał istotnego wsparcia, gdyż inne są priorytety Stanów Zjednoczonych, bynajmniej nie od 20 stycznia tego roku, tylko znacznie wcześniej, gdy na horyzoncie pojawił się nowy wielki gracz, czyli Chiny. Świat Zachodu się liberalizuje i komunizuje, a póki co, w Warszawie, nie ma na szczęście rządu, który dołączyłby do tej katastroficznej w skutkach utopii.


 

POLECANE
Znany dziennikarz przechodzi do Kanału Zero z ostatniej chwili
Znany dziennikarz przechodzi do Kanału Zero

Po ponad 14 latach pracy w Grupie ZPR Media Jacek Prusinowski żegna się z "Super Expressem" i Radiem Plus. Z ustaleń mediów wynika, że dołączy do Kanału Zero Krzysztofa Stanowskiego.

Tusk: Budowa elektrowni jądrowej będzie mogła ruszyć w grudniu z ostatniej chwili
Tusk: Budowa elektrowni jądrowej będzie mogła ruszyć w grudniu

– KE wyraża zgodę na pomoc publiczną na budowę elektrowni jądrowej w Polsce. Za chwilę oficjalne potwierdzenie – powiedział we wtorek premier Donald Tusk. Jak stwierdził szef rządu, budowa elektrowni jądrowej w Polsce będzie mogła ruszyć w grudniu.

Bunt w NBP. Jest ruch prezesa Glapińskiego z ostatniej chwili
Bunt w NBP. Jest ruch prezesa Glapińskiego

Trzech członków zarządu NBP straciło nadzór nad departamentami merytorycznymi – wynika z opublikowanej we wtorek struktury organizacyjnej NBP. W efekcie już czterech członków zarządu banku centralnego nie nadzoruje pracy żadnego z departamentów.

Dziki terroryzują Warszawę wideo
Dziki terroryzują Warszawę

Mieszkańcy Białołęki boją się wychodzić z psami. Podobnie jest w Józefowie k. Warszawy.

Katastrofa samolotu w Rosji z ostatniej chwili
Katastrofa samolotu w Rosji

W obwodzie iwanowskim w Rosji rozbił się samolot An-22. Informację potwierdziło rosyjskie ministerstwo obrony.

Tusk straszy Putinem. Zapomniał o swoich poprzednich rządach? z ostatniej chwili
Tusk straszy Putinem. Zapomniał o swoich poprzednich rządach?

– W sprawach polskiego bezpieczeństwa Donald Tusk nie może się pogodzić, że nie ma jednowładztwa. On próbuje działać tak, jakby prezydenta w ogóle nie było – stwierdził w Telewizji Republika Sebastian Kaleta.

KRUS wydał komunikat dla rolników z ostatniej chwili
KRUS wydał komunikat dla rolników

KRUS zakończył VII edycję losowania hulajnóg dla dzieci, które ukończyły kurs e-learningowy "Bezpiecznie na wsi mamy – upadkom zapobiegamy". Ogłoszono listę 100 laureatów.

Bunt w NBP. Jest pilny komunikat z ostatniej chwili
Bunt w NBP. Jest pilny komunikat

Trwa konflikt w Narodowym Banku Polskim. "Zwracamy się o wyciszenie emocji, rozwagę i niedokonywanie żadnych pochopnych działań" – przekazano w komunikacie NBP opublikowanym we wtorek.

Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej z ostatniej chwili
Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna publikuje raporty dotyczące wydarzeń na polskiej granicy z Białorusią. Ponadto zaraportowano także o sytuacji na granicy z Litwą i Niemcami w związku z przywróceniem na nich tymczasowych kontroli.

UE jest totalnie nieprzygotowana do wojny z Rosją tylko u nas
UE jest totalnie nieprzygotowana do wojny z Rosją

Zdaniem premiera Viktora Orbana Bruksela szykuje się do wojny z Rosją. Ma ona – zdaniem szefa węgierskiego rządu – wybuchnąć w 2030 roku. Jeżeli rzeczywiście premier Węgier ma rację, to Europa będzie do tej wojny totalnie nieprzygotowana.

REKLAMA

Grzegorz Gołębiewski: Jak nie koniec historii, to koniec demokracji

Obama powiedział to, co na razie nie za bardzo wypada powiedzieć Bidenowi, więc tych słów nie należy lekceważyć. I trzeba od razu dodać, że gdyby w Polsce rządzili znowu orędownicy panujących w Europie Niemiec, to Biden realizowałby dokładnie ten sam scenariusz, używając jedynie innych argumentów.
Barack Obama, Joe Biden
Barack Obama, Joe Biden / Wikipedia CC BY-SA 4,0 Daniel Schwen

Jaki smutek ogarnia nas, orędowników wielkiej, wspaniałej Ameryki, gdy jej afroamerykański syn, były prezydent Barack Obama, tak brutalnie odsłania prawdę o Węgrzech i Polsce – krajach, które sprzeniewierzyły się postępującej w całym demokratycznym świecie, jedynie słusznej i niezastępowalnej demokracji liberalnej, tej demokracji, która być może jest właśnie owym zwieńczeniem „końca historii” spisanej ponad trzy dekady temu przez Francisa Fukuyamę. A więc jednak rządy autorytarne. Barack Obama nie miał nic istotnego do powiedzenia po Tragedii Smoleńskiej, a o rezygnacji z budowy tarczy antyrakietowej w Czechach i w Polsce poinformował nas w tym tak pogodnym dla Polaków, historycznym dniu 17 września. Jego stwierdzenie o „polskich obozach śmierci” oczywiście oburza, ale przecież to tutaj, nad Wisłą, jest silna grupa historyków, którzy dopisują nam kolejne zbrodnie na Żydach, a płaci im za to polskie państwo. Poza tym, Niemcy nigdy nie byli nazistami, to chyba już wyjaśniono w świecie prawdy liberalnej ponad wszelką wątpliwość.

O ile jeszcze po wystąpieniu Donalda Trumpa na placu Krasińskich, wsparciu, jakiego udzielił idei Trójmorza, asertywnej polityce wobec Niemiec i realnej wobec Rosji, można było snuć nadzieje, że mamy sojusznika, który nie chce „oddać” Polski w ręce dwóch wielkich sąsiadów, o tyle już po pięciu miesiącach prezydentury Joe Bidena widać wyraźnie, że dobre czasy dla polskich aspiracji w Europie się skończyły. Żadnego wsparcia politycznego USA dla Polski w opozycji do Rosji czy hegemonistycznych dążeń Niemiec już nie będzie. Pretekstem jest lub będzie brak demokracji, brak poszanowania praw LGBT+, zamach na sądy i narastający antysemityzm. To też się wkrótce pojawi, bądźmy pewni. Obama powiedział to, co na razie nie za bardzo wypada powiedzieć Bidenowi, więc tych słów nie należy lekceważyć. I trzeba od razu dodać, że gdyby w Polsce rządzili znowu orędownicy panujących w Europie Niemiec, to Biden realizowałby dokładnie ten sam scenariusz, używając jedynie innych argumentów. Choćby takiego, że Polska jest tak wspaniałą i niezagrożoną niczym demokracją, a Rosja jest tak potrzebna Ameryce w globalnym starciu z Chinami, że my w tym wszystkim możemy odegrać bardzo ważną rolę jako przykład państwa, które po latach „zimnej wojny” z Moskwą, wraca na ścieżkę partnerskiej i przyjaznej współpracy. Może nawet odkurzono by słynny dokument BBN o bezpieczeństwie narodowym z czasów Bronisława Komorowskiego.

Fakt, że dobre czasy dla naszych europejskich aspiracji się skończyły nie oznacza wcale, że nie możemy ich realizować. Polska jest dziś zupełnie innym krajem niż dekadę temu, a mowa oczywiście o potencjale gospodarczym. Nie jest on jeszcze na tyle duży, by gwarantował nam głos współdecydujący o losach kontynentu, ale wystarczający, by wykorzystać go w grze o stabilną i mocną pozycję w Europie, niezależnie od tego, co powie lub zrobi Biden, Putin, czy następca Merkel. Póki co, Rosja nie napadnie na Polskę, wystarczy jej na razie Białoruś i być może zwasalizowana Ukraina. Zresztą decyzje o tym zapadną ponad głowami Ukraińców, niezależnie od tego, co powie w lipcu Bidenowi prezydent Zełenski. Żołnierze U.S. Army z Polski nie wyjadą, ale kurs na budowę w środku Europy niezależnego od Rosji i Niemiec geopolitycznego obszaru już został zatrzymany, a przynajmniej nie będzie miał istotnego wsparcia, gdyż inne są priorytety Stanów Zjednoczonych, bynajmniej nie od 20 stycznia tego roku, tylko znacznie wcześniej, gdy na horyzoncie pojawił się nowy wielki gracz, czyli Chiny. Świat Zachodu się liberalizuje i komunizuje, a póki co, w Warszawie, nie ma na szczęście rządu, który dołączyłby do tej katastroficznej w skutkach utopii.



 

Polecane