Feministka (tak!): Lewicowi 'aktywiści' zdają się zapominać, że inni ludzie to też ludzie

- Pomimo hucznych zapowiedzi bojkotu, spotkanie w końcu się odbyło. Przyszły nawet lobbystki seksworkingu. Ale nie przyszły rozmawiać, przyszły wydrapać mi oczy. Powtórzyły się wszystkie wcześniejsze „argumenty”. Moje zaplecze teoretyczne jest złe, bo jest złe, nie pracowałam „w terenie”, więc nie jestem kompetentna. Dane i badania, na które się powołuję, są złe, dane i badania, na które one się powołują – dobre. I tak dalej. Czy prostytutki są ofiarami handlu ludźmi? Nie, bo nie. Czy Nigeryjka prostytuowana przez nigeryjskiego sutenera z Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii, któremu winna jest 60 tys. euro za przeszmuglowanie jej do Europy, jest „prostytutką dobrowolną”? Oczywiście – ich zdaniem – tak. Były tak zaciekłe i głuche na argumenty, że rozmowa z nimi – niestety – nie miała sensu.
- tak Grzyb opisywała jedną z dyskusji, w której wzięła udział
Dziś jest obiektem niewybrednego hejtu.
- 1. Ernest Figiel, student UJ, zamieszczał wpisy, w których nawoływał do mordowania „terfów” i „transfobów” i pochwalał „metody Stalina w radzeniu sobie z wrogami ludu”, moje felietony nazywał „transfobicznymi wysrywami” a mnie „moralnym dnem”. Jego obrońcy nazywają to “czarnym humorem” i “ironicznymi żartami” (sic!).
2. Alex Ambroziak, ten “niewinny” nastolatek - wysyłał wiadomości do mojego przełożonego pt. uprzejmie donoszę, publikował zdjęcia „środków grzybobójczych” i kilkakrotnie nachodził mnie w miejscu pracy (aktualnie pisze o „laniu ciepłym domestosem” na mnie).
3. Franciszek Vetulani – nazwał mnie „kłamliwym i bezczelnym babskiem”, kpił z nazwiska i również nawoływał do „je…a terfów” w odniesieniu do mnie. Tak broni swojego przyjaciela, nawołującego do mordowania kobiet ze względu na poglądy.
4. Maja Heban – transaktywistka, publikowała posty, w których nazywała mnie (i nie tylko) „terfką” i „transfobką” i które wywoływały fale hejtu ze strony jej zwolenników (m.in. E. Figla).
- podaje przykłady publicystka Kultury Liberalnej
- Lewicowi “aktywiści”, chociaż bez przerwy mówią o swoich uczuciach i szacunku, zdają się zupełnie zapominać, że inni ludzie, nawet ci których nie lubią, to też ludzie. I że mają nie tylko uczucia, ale też dobra osobiste i wolność, które są chronione przepisami prawa.
- konstatuje Magdalena Grzyb