[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Politruk - profesor Brus. Mąż prokurator Wolińskiej

Był 11 października 1999 r. W słuchawce odezwał się męski głos:...
Włodzimierz Brus [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Politruk - profesor Brus. Mąż prokurator Wolińskiej
Włodzimierz Brus / Wikipedia domena publiczna

- Czy rozmawiam z panem profesorem Brusem?
- Tak, a o co chodzi?
- O pana żonę, Helenę Wolińską-Brus. Do 15 października powinna się stawić na przesłuchanie w warszawskiej prokuraturze w sprawie bezprawnego aresztowania generała Fieldorfa.
- Żona nie będzie rozmawiała z prasą. Ja też nie.
- Dlaczego?
- Po prostu nie.

Od razu przyszło mi do głowy prowokacyjne pytanie: Gdzie się podziała tak wychwalana odwaga pana profesora?

„Chociaż sytuacja mojej własnej rodziny była relatywnie dobra (mój ojciec - pracownik umysłowy ochotniczej organizacji żydowskiej – zachował pracę w całym okresie międzywojennym), zestawienie nieczynnych fabryk i marnowanych produktów obok armii ludzi desperacko poszukujących pracy i walczących o swe przetrwanie rodziło pytania, których nie można było zlekceważyć.”

- tak młody Beniamin Zylberberg (rocznik 1921, urodzony w Płocku) zdawał się tłumaczyć swoją drogę do komunizmu (strona Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, rozdział „Ekonomiści polscy w świecie”, tekst: „Zmora reformowania socjalistycznego systemu ekonomicznego”). Ojciec to Abram Zylberberg, matka - Helena z domu Askanas.

 

Słabe MO i SB

Potem przyszły książki – wedle określenia samego Brusa (wówczas jeszcze Zylberberga) – „ojców założycieli”: „Ekonomia polityczna” Bogdanowa, „Nauki ekonomiczne” i „Manifest komunistyczny” Marksa: „Wszystko to wywarło na mnie wielkie wrażenie, jako przekonujące wyjaśnienie procesu historycznego wskazujące obecnie na socjalizm z jego planową gospodarką jako jedyne realistyczne lekarstwo na ewidentnie nieuleczalne choroby kapitalizmu.”

Uczeń Włodzimierza Brusa Waldemar Kuczyński (tak, to ten minister w rządzie T. Mazowieckiego) we wspomnieniu o swoim mistrzu: „Niski, metaliczny baryton, sylwetka energiczna, wojskowa, służył chyba u Berlinga”. Rzeczywiście, po ukończeniu studiów w Saratowie (ZSRS) w 1944 roku Włodzimierz Brus rozpoczął „służbę” w aparacie polityczno-wychowawczym LWP.
Sam tak to wspominał: „Moim przydziałem w armii stał się wkrótce wydział publikacji Głównego Zarządu Polityczno-Wychowawczego, gdzie byłem głównie zaangażowany w pisanie i publikację materiałów wykładowych na tematy socjoekonomiczne dla oficerów politycznych, zajmując się zarówno przedwojenną przeszłością (ciemną), jak i perspektywami powojennej odbudowy oraz przyszłym rozwojem Polski w jej nowych – znacznie przesuniętych na zachód – granicach i w warunkach radykalnie zreformowanego systemu ekonomicznego (jasnego).”

W maju 1945 roku por. Włodzimierz Brus (wciąż jako Beniamin Zylberberg) alarmował centralę o sytuacji na Opolszczyźnie:

„Milicja jest b. słaba, źle uzbrojona i na niesłychanie niskim poziomie moralnym. (...) Milicjanci biorą udział w rabunkach, są często w cichej zmowie z „szabrownikami” (...) Kierownictwo MO i UB odnoszą się z największym pobłażaniem do rabunków i gwałtów”.

 

Obalanie nauki

Włodzimierz Brus wspominał dalej: „W kampaniach wyborczych roku 1946 (najpierw referendum, później wybory do parlamentu) wojsko jako całość, a w szczególności jego zarząd polityczno-wychowawczy, były silnie zaangażowane po stronie kierowanej przez komunistów koalicji przeciw siłom opozycji. Na początku 1947 roku zostałem zwolniony z wojska, aby zostać młodszym redaktorem teoretycznego dwumiesięcznika Polskiej Partii Robotniczej – polskiego odpowiednika partii komunistycznej (zostałem członkiem partii jeszcze w wojsku).”

Brus podjął pracę naukową w Instytucie Nauk Społecznych przy KC PZPR, SGPiS i na Wydziale Ekonomii Politycznej UW. Miał przyczynić się do „umocnienia pionu ideologicznego i wziąć udział w obalaniu nauki burżuazyjnej”. Robił to z powodzeniem. Wtedy z uczelni musiały odejść takie tuzy przedwojennej profesury jak Kotarbiński, Tatarkiewicz, Ossowscy.
W swoich publikacjach Brus wychwalał „demokrację” w Związku Sowieckim, a w Polsce ekonomię marksistowsko-leninowską (przeciwną kapitalistyczno-obszarniczej) oraz jej mentorów – Bieruta i Minca, równocześnie atakując niepodległą Polskę – zgniłą i umierającą pod rządami „bezwzględnej faszystowskiej dyktatury sanacji”.

 

Zapomniał, z kim żył?

W połowie lat 50. Brus zmienił front: ortodoksyjny marksista – jak wielu jemu podobnych - został rewizjonistą. O 1956 roku pisał: „Wkrótce zaczęło się zwalnianie z więzień i obozów koncentracyjnych, początkowo powoli, a następnie szybciej i szerzej, milionów rzekomych „wrogów ludu”, odsłaniając prawdziwą skalę i okrucieństwa bezpodstawnych prześladowań. Wszystko to obnażyło fałsz nie tylko mistyczno-absolutystycznych roszczeń do uniwersalnej ważności tego, co było przedstawiane jako fundamenty teorii marksizmu-leninizmu, lecz również wersji racjonalno-relatywistycznej („konieczne w swoim czasie”).” Jakoś zapomniał prof. Brus, że żył pod jednym dachem z osobą odpowiedzialną za „okrucieństwa bezpodstawnych prześladowań”.

W 1957 roku tak chciał zmieniać socjalizm: „program zmian w modelu gospodarczym powinien zawierać - jako jeden z zasadniczych punktów - zadanie pogłębienia planowania centralnego”. Należał m. in. do Klubu Krzywego Koła, razem z Władysławem Bartoszewskim, którego Helena Wolińska przetrzymywała bezprawnie w więzieniu przez 18 miesięcy bez przedstawienia aktu oskarżenia.

 

„Podstępna szajka”

Dla Włodzimierza Brusa marzec 1968 roku zaczął się w styczniu. W akcie protestu przeciwko zdjęciu „Dziadów” Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym wystąpił z PZPR. Skupiła się na nim nagonka. 19 marca, na spotkaniu aktywu partyjnego w Sali Kongresowej Gomułka (towarzysza „Wiesława” przed „odwilżą” Wolińska chciała wsadzić do więzienia, tak jak to zrobiła z jego najbliższym współpracownikiem - Zenonem Kliszką) zaatakował literatów, m in. Stefana Kisielewskiego i Pawła Jasienicę, i naukowców - obok Brusa także Bronisława Baczkę, Zygmunta Baumana i Leszka Kołakowskiego: „zwalczając od lat politykę naszej partii z pozycji rewizjonistycznych - świadomie i z premedytacją sączyli wrogie poglądy polityczne w umysły powierzonej ich pieczy młodzieży”.

Rozpowszechniano ulotki:

„Bauman z Brusem i Baczką ta podstępna szajka
Pastwiła się nad Polską jak czerezwyczajka”.

I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego w Lublinie, Władysław Kozdra, na wiecu 21 marca 1968 roku przemawiał: „Mamy prawo żądać wyraźnego samookreślenia się tych Żydów, obywateli naszego państwa, którzy jeszcze się nie samookreślili”. Na łamach „Walki Młodych” Brus został postawiony w jednym rzędzie z Bermanem, Różańskim i Światłą. Prowokacja wobec profesora zawierała jednak źdźbło prawdy – komunistyczny politruk Brus przybył razem z nimi z ZSRS, żeby instalować w Polsce nową władzę, a rewizjoniście Brusowi jakoś nigdy nie przeszkadzało, że prywatnie związał się ze stalinowską inkwizytorką.

Jego koledzy-naukowcy – Leszek Kołakowski, Bronisław Baczko i Zygmunt Bauman – marksistowscy ortodoksi i walczący ideologowie stalinizmu - też zostali rewizjonistami. 

Włodzimierz Brus został wyrzucony z UW 25 marca 1968 roku. To najbardziej znany fakt z jego biografii, często przytaczany w rewizjonistycznych i politycznie poprawnych publikatorach. Ta sama decyzja, którą podpisał minister oświaty i szkolnictwa wyższego Henryk Jabłoński dotyczyła również innych, wspomnianych już akademików, m. in.: Baczki, Baumana, Kołakowskiego. Przez kolejne lata PRL-u na Brusa istniały „zapisy cenzorskie”.

 

„Bez perspektyw”

Brus o marcu 1968 roku: „Pomimo wysoce niepomyślnych perspektyw, podjąłem decyzję nieopuszczania kraju i przyjąłem jedyną dostępną mi pracę (żadna instytucja nie ośmieliłaby się zatrudnić mnie bez bezpośredniego polecenia z Komitetu Centralnego Partii) w Instytucie Ekonomiki Budownictwa Mieszkaniowego. Panująca tam atmosfera była bardzo pobudzająca intelektualnie, prawdopodobnie również z uwagi na to, że wśród personelu były ofiary wcześniejszych (i często ostrzejszych) fal prześladowań. Pracowałem tam prawie cztery lata”. Znów ani słowa o Wolińskiej i jej ofiarach.

Ponieważ jednak - kontynuuje Brus - „nie było żadnych widocznych perspektyw dla podjęcia jakiejkolwiek otwartej pracy akademickiej w Polsce (…), gdy nadeszło zaproszenie na jednoroczny pobyt na University of Glasgow, zbiegające się z pilną potrzebą rozwiązania za granicą rodzinnych problemów zdrowotnych, wybraliśmy wyjazd na chwilowy odpoczynek. Nie tak rzadki przypadek najdłuższego żywota rzeczy tymczasowych potwierdził się w naszym przypadku: po owocnym roku w Glasgow nadarzyła się sposobność kontynuowania pracy w mojej dziedzinie na długoterminowych zasadach w Oksfordzie.”

 

Jaka szkoda…

Państwo Brusowie, zachowując polskie obywatelstwo, zamieszkali w spokojnej, willowej dzielnicy tego uniwersyteckiego miasteczka. Profesor wykładał ekonomię, ale też filologię rosyjską i środkowoeuropejską w Wolfson i Saint Anthony`s College. Jego żona – stalinowska prokurator Helena Wolińska - uczestniczyła w sympozjach naukowych, udzielała się towarzysko, ostentacyjnie manifestując swoje poparcie dla „Solidarności” i potępiając stan wojenny...

W połowie lat 70. Włodzimierz Brus został przyłapany z kochanką w hotelu. Aby ukryć ten fakt przed zaborczą żoną, podjął tajną współpracę ze wschodnioniemiecką Stasi. Jako pierwszy dokumenty na ten temat ujawnił dwumiesięcznik „Arcana”.
Waldemar Kuczyński kończył wspomnienie o swoim mistrzu: „Potem spotykałem się z nim rzadko, ostatni raz w Polsce na początku lat 90. Nie był Brus, jak wielu reformatorów socjalizmu, entuzjastą polskiej transformacji. Uważał ją za zbyt kapitalistyczną.”

Śmierć Włodzimierza Brusa w 2007 roku wspominali także inni, szczególnie na łamach „Gazety Wyborczej”. Prezes Fundacji Batorego Aleksander Smolar, wymieniając zasługi profesora, napisał: „jaka szkoda, że nie ma go tutaj”. Przede wszystkim szkoda, że do Polski nie wróciła przed oblicze Temidy jego żona: Helena Wolińska.
 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Dramat w Niemczech. Polka wśród ofiar śmiertelnych z ostatniej chwili
Dramat w Niemczech. Polka wśród ofiar śmiertelnych

47-letnia Polka jest jedną z ofiar śmiertelnych wypadku autobusowego, do którego doszło w środę na autostradzie A9 w pobliżu Lipska na wschodzie Niemiec. Policja przekazała w czwartek informacje na temat tożsamości trzech spośród czterech osób zabitych w wypadku.

Dziwne zachowanie Kołodziejczaka na spotkaniu z Ukraińcami. Jest reakcja wiceministra z ostatniej chwili
Dziwne zachowanie Kołodziejczaka na spotkaniu z Ukraińcami. Jest reakcja wiceministra

W środę i w czwartek przedstawiciele resortów infrastruktury, funduszy, rozwoju, finansów, aktywów państwowych oraz rolnictwa uczestniczyli w spotkaniach ze stroną ukraińską. W sieci Ukraińcy opublikowali zdjęcie z nietypową pozą Michała Kołodziejczaka. Jest reakcja wiceministra.

Zełenski: Nie mamy już prawie artylerii z ostatniej chwili
Zełenski: Nie mamy już prawie artylerii

Rosja na 100 proc. wykorzystuje przerwę we wsparciu USA dla Ukrainy; nie mamy już prawie w ogóle artylerii - powiedział w wyemitowanym w czwartek wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ostrzegł, że bez amerykańskiego wsparcia Ukraina przegra, a wojna bardzo szybko może "przyjść do Europy".

Dramatyczne wyznanie Zbigniewa Ziobry z ostatniej chwili
Dramatyczne wyznanie Zbigniewa Ziobry

"Choroba bardzo przyspieszyła. W ciągu miesiąca schudłem 10 kilogramów, pojawiły się bardzo mocne bóle i towarzyszył mi coraz większy problem z głosem" - powiedział w programie "Debata Dnia" o stanie swojego zdrowia Zbigniew Ziobro.

Naukowy wieczór z dr Kaweckim: Przez 10 lat Polak nominował do Nobla z fizyki Wiadomości
Naukowy wieczór z dr Kaweckim: Przez 10 lat Polak nominował do Nobla z fizyki

Przez ponad 10 lat Polak formalnie nominował do Nagród Nobla z fizyki! To pierwszy przypadek, gdy opinia publiczna się o tym dowiaduje.

Były minister Tuska zaatakował Dominika Tarczyńskiego: Bedzie miał proces z ostatniej chwili
Były minister Tuska zaatakował Dominika Tarczyńskiego: "Bedzie miał proces"

Były minister finansów, Jan Vincent Rostowski zaatakował na Twitterze [X] Dominika Tarczyńskiego. "Będzie miał proces za publikowanie obrzydliwych fake newsów" - odpowiada europoseł Prawa i Sprawiedliwości

Adam Bodnar powinien podać się do dymisji z ostatniej chwili
"Adam Bodnar powinien podać się do dymisji"

Radosław Fogiel, poseł PiS uważa, że służby złamały prawo, wchodząc do domu b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jak mówił w czwartek w Studiu PAP, w jego ocenie prokurator Marzena Kowalska i szef MS Adam Bodnar powinni za to ponieść odpowiedzialność i podać się do dymisji.

Ukraińcy opublikowali specyficzne zdjęcie Kołodziejczaka. Zachowywał się dziwnie. Wybiegał z pokoju, pociągał nosem z ostatniej chwili
Ukraińcy opublikowali specyficzne zdjęcie Kołodziejczaka. "Zachowywał się dziwnie. Wybiegał z pokoju, pociągał nosem"

W środę i w czwartek przedstawiciele resortów infrastruktury, funduszy, rozwoju, finansów, aktywów państwowych oraz rolnictwa uczestniczyli w spotkaniach ze stroną ukraińską. W sieci Ukraińcy opublikowali zdjęcie z nietypową pozą Michała Kołodziejczaka.

Zastępca Bodnara: Co Pan zamierza zrobić Panie Ministrze? Wiadomości
Zastępca Bodnara: Co Pan zamierza zrobić Panie Ministrze?

Dziś opinią publiczną wstrząsnęły fakty przedstawione w artykule Patryka Słowika "Sienkiewicz, Wrzosek, Wolne Sądy i wniosek. Jak prokurator walczyła o wolne media". Neoprokuratura opublikowała komunikat o tym, że zajmuje się opisanym w artykule wątkami. Do sprawy odniósł się również prokurator Michał Ostrowski, powołany za czasów Zbigniewa Ziobry, ale pełniący nadal obowiązki, zastępca Prokuratora Generalnego. Prokuratorem Generalnym, wbrew zapowiedziom rozdzielenia tych funkcji, jest obecnie minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

Rosyjski myślwiec zestrzelony z ostatniej chwili
Rosyjski myślwiec zestrzelony

Rosyjski myśliwiec Su-35 runął w czwartek do morza w pobliżu Sewastopola na okupowanym przez Rosję Krymie; według wstępnych doniesień pilot przeżył, a maszyna mogła zostać zestrzelona omyłkowo przez rosyjską obronę przeciwlotniczą - podało Radio Swoboda.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Politruk - profesor Brus. Mąż prokurator Wolińskiej

Był 11 października 1999 r. W słuchawce odezwał się męski głos:...
Włodzimierz Brus [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Politruk - profesor Brus. Mąż prokurator Wolińskiej
Włodzimierz Brus / Wikipedia domena publiczna

- Czy rozmawiam z panem profesorem Brusem?
- Tak, a o co chodzi?
- O pana żonę, Helenę Wolińską-Brus. Do 15 października powinna się stawić na przesłuchanie w warszawskiej prokuraturze w sprawie bezprawnego aresztowania generała Fieldorfa.
- Żona nie będzie rozmawiała z prasą. Ja też nie.
- Dlaczego?
- Po prostu nie.

Od razu przyszło mi do głowy prowokacyjne pytanie: Gdzie się podziała tak wychwalana odwaga pana profesora?

„Chociaż sytuacja mojej własnej rodziny była relatywnie dobra (mój ojciec - pracownik umysłowy ochotniczej organizacji żydowskiej – zachował pracę w całym okresie międzywojennym), zestawienie nieczynnych fabryk i marnowanych produktów obok armii ludzi desperacko poszukujących pracy i walczących o swe przetrwanie rodziło pytania, których nie można było zlekceważyć.”

- tak młody Beniamin Zylberberg (rocznik 1921, urodzony w Płocku) zdawał się tłumaczyć swoją drogę do komunizmu (strona Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, rozdział „Ekonomiści polscy w świecie”, tekst: „Zmora reformowania socjalistycznego systemu ekonomicznego”). Ojciec to Abram Zylberberg, matka - Helena z domu Askanas.

 

Słabe MO i SB

Potem przyszły książki – wedle określenia samego Brusa (wówczas jeszcze Zylberberga) – „ojców założycieli”: „Ekonomia polityczna” Bogdanowa, „Nauki ekonomiczne” i „Manifest komunistyczny” Marksa: „Wszystko to wywarło na mnie wielkie wrażenie, jako przekonujące wyjaśnienie procesu historycznego wskazujące obecnie na socjalizm z jego planową gospodarką jako jedyne realistyczne lekarstwo na ewidentnie nieuleczalne choroby kapitalizmu.”

Uczeń Włodzimierza Brusa Waldemar Kuczyński (tak, to ten minister w rządzie T. Mazowieckiego) we wspomnieniu o swoim mistrzu: „Niski, metaliczny baryton, sylwetka energiczna, wojskowa, służył chyba u Berlinga”. Rzeczywiście, po ukończeniu studiów w Saratowie (ZSRS) w 1944 roku Włodzimierz Brus rozpoczął „służbę” w aparacie polityczno-wychowawczym LWP.
Sam tak to wspominał: „Moim przydziałem w armii stał się wkrótce wydział publikacji Głównego Zarządu Polityczno-Wychowawczego, gdzie byłem głównie zaangażowany w pisanie i publikację materiałów wykładowych na tematy socjoekonomiczne dla oficerów politycznych, zajmując się zarówno przedwojenną przeszłością (ciemną), jak i perspektywami powojennej odbudowy oraz przyszłym rozwojem Polski w jej nowych – znacznie przesuniętych na zachód – granicach i w warunkach radykalnie zreformowanego systemu ekonomicznego (jasnego).”

W maju 1945 roku por. Włodzimierz Brus (wciąż jako Beniamin Zylberberg) alarmował centralę o sytuacji na Opolszczyźnie:

„Milicja jest b. słaba, źle uzbrojona i na niesłychanie niskim poziomie moralnym. (...) Milicjanci biorą udział w rabunkach, są często w cichej zmowie z „szabrownikami” (...) Kierownictwo MO i UB odnoszą się z największym pobłażaniem do rabunków i gwałtów”.

 

Obalanie nauki

Włodzimierz Brus wspominał dalej: „W kampaniach wyborczych roku 1946 (najpierw referendum, później wybory do parlamentu) wojsko jako całość, a w szczególności jego zarząd polityczno-wychowawczy, były silnie zaangażowane po stronie kierowanej przez komunistów koalicji przeciw siłom opozycji. Na początku 1947 roku zostałem zwolniony z wojska, aby zostać młodszym redaktorem teoretycznego dwumiesięcznika Polskiej Partii Robotniczej – polskiego odpowiednika partii komunistycznej (zostałem członkiem partii jeszcze w wojsku).”

Brus podjął pracę naukową w Instytucie Nauk Społecznych przy KC PZPR, SGPiS i na Wydziale Ekonomii Politycznej UW. Miał przyczynić się do „umocnienia pionu ideologicznego i wziąć udział w obalaniu nauki burżuazyjnej”. Robił to z powodzeniem. Wtedy z uczelni musiały odejść takie tuzy przedwojennej profesury jak Kotarbiński, Tatarkiewicz, Ossowscy.
W swoich publikacjach Brus wychwalał „demokrację” w Związku Sowieckim, a w Polsce ekonomię marksistowsko-leninowską (przeciwną kapitalistyczno-obszarniczej) oraz jej mentorów – Bieruta i Minca, równocześnie atakując niepodległą Polskę – zgniłą i umierającą pod rządami „bezwzględnej faszystowskiej dyktatury sanacji”.

 

Zapomniał, z kim żył?

W połowie lat 50. Brus zmienił front: ortodoksyjny marksista – jak wielu jemu podobnych - został rewizjonistą. O 1956 roku pisał: „Wkrótce zaczęło się zwalnianie z więzień i obozów koncentracyjnych, początkowo powoli, a następnie szybciej i szerzej, milionów rzekomych „wrogów ludu”, odsłaniając prawdziwą skalę i okrucieństwa bezpodstawnych prześladowań. Wszystko to obnażyło fałsz nie tylko mistyczno-absolutystycznych roszczeń do uniwersalnej ważności tego, co było przedstawiane jako fundamenty teorii marksizmu-leninizmu, lecz również wersji racjonalno-relatywistycznej („konieczne w swoim czasie”).” Jakoś zapomniał prof. Brus, że żył pod jednym dachem z osobą odpowiedzialną za „okrucieństwa bezpodstawnych prześladowań”.

W 1957 roku tak chciał zmieniać socjalizm: „program zmian w modelu gospodarczym powinien zawierać - jako jeden z zasadniczych punktów - zadanie pogłębienia planowania centralnego”. Należał m. in. do Klubu Krzywego Koła, razem z Władysławem Bartoszewskim, którego Helena Wolińska przetrzymywała bezprawnie w więzieniu przez 18 miesięcy bez przedstawienia aktu oskarżenia.

 

„Podstępna szajka”

Dla Włodzimierza Brusa marzec 1968 roku zaczął się w styczniu. W akcie protestu przeciwko zdjęciu „Dziadów” Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym wystąpił z PZPR. Skupiła się na nim nagonka. 19 marca, na spotkaniu aktywu partyjnego w Sali Kongresowej Gomułka (towarzysza „Wiesława” przed „odwilżą” Wolińska chciała wsadzić do więzienia, tak jak to zrobiła z jego najbliższym współpracownikiem - Zenonem Kliszką) zaatakował literatów, m in. Stefana Kisielewskiego i Pawła Jasienicę, i naukowców - obok Brusa także Bronisława Baczkę, Zygmunta Baumana i Leszka Kołakowskiego: „zwalczając od lat politykę naszej partii z pozycji rewizjonistycznych - świadomie i z premedytacją sączyli wrogie poglądy polityczne w umysły powierzonej ich pieczy młodzieży”.

Rozpowszechniano ulotki:

„Bauman z Brusem i Baczką ta podstępna szajka
Pastwiła się nad Polską jak czerezwyczajka”.

I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego w Lublinie, Władysław Kozdra, na wiecu 21 marca 1968 roku przemawiał: „Mamy prawo żądać wyraźnego samookreślenia się tych Żydów, obywateli naszego państwa, którzy jeszcze się nie samookreślili”. Na łamach „Walki Młodych” Brus został postawiony w jednym rzędzie z Bermanem, Różańskim i Światłą. Prowokacja wobec profesora zawierała jednak źdźbło prawdy – komunistyczny politruk Brus przybył razem z nimi z ZSRS, żeby instalować w Polsce nową władzę, a rewizjoniście Brusowi jakoś nigdy nie przeszkadzało, że prywatnie związał się ze stalinowską inkwizytorką.

Jego koledzy-naukowcy – Leszek Kołakowski, Bronisław Baczko i Zygmunt Bauman – marksistowscy ortodoksi i walczący ideologowie stalinizmu - też zostali rewizjonistami. 

Włodzimierz Brus został wyrzucony z UW 25 marca 1968 roku. To najbardziej znany fakt z jego biografii, często przytaczany w rewizjonistycznych i politycznie poprawnych publikatorach. Ta sama decyzja, którą podpisał minister oświaty i szkolnictwa wyższego Henryk Jabłoński dotyczyła również innych, wspomnianych już akademików, m. in.: Baczki, Baumana, Kołakowskiego. Przez kolejne lata PRL-u na Brusa istniały „zapisy cenzorskie”.

 

„Bez perspektyw”

Brus o marcu 1968 roku: „Pomimo wysoce niepomyślnych perspektyw, podjąłem decyzję nieopuszczania kraju i przyjąłem jedyną dostępną mi pracę (żadna instytucja nie ośmieliłaby się zatrudnić mnie bez bezpośredniego polecenia z Komitetu Centralnego Partii) w Instytucie Ekonomiki Budownictwa Mieszkaniowego. Panująca tam atmosfera była bardzo pobudzająca intelektualnie, prawdopodobnie również z uwagi na to, że wśród personelu były ofiary wcześniejszych (i często ostrzejszych) fal prześladowań. Pracowałem tam prawie cztery lata”. Znów ani słowa o Wolińskiej i jej ofiarach.

Ponieważ jednak - kontynuuje Brus - „nie było żadnych widocznych perspektyw dla podjęcia jakiejkolwiek otwartej pracy akademickiej w Polsce (…), gdy nadeszło zaproszenie na jednoroczny pobyt na University of Glasgow, zbiegające się z pilną potrzebą rozwiązania za granicą rodzinnych problemów zdrowotnych, wybraliśmy wyjazd na chwilowy odpoczynek. Nie tak rzadki przypadek najdłuższego żywota rzeczy tymczasowych potwierdził się w naszym przypadku: po owocnym roku w Glasgow nadarzyła się sposobność kontynuowania pracy w mojej dziedzinie na długoterminowych zasadach w Oksfordzie.”

 

Jaka szkoda…

Państwo Brusowie, zachowując polskie obywatelstwo, zamieszkali w spokojnej, willowej dzielnicy tego uniwersyteckiego miasteczka. Profesor wykładał ekonomię, ale też filologię rosyjską i środkowoeuropejską w Wolfson i Saint Anthony`s College. Jego żona – stalinowska prokurator Helena Wolińska - uczestniczyła w sympozjach naukowych, udzielała się towarzysko, ostentacyjnie manifestując swoje poparcie dla „Solidarności” i potępiając stan wojenny...

W połowie lat 70. Włodzimierz Brus został przyłapany z kochanką w hotelu. Aby ukryć ten fakt przed zaborczą żoną, podjął tajną współpracę ze wschodnioniemiecką Stasi. Jako pierwszy dokumenty na ten temat ujawnił dwumiesięcznik „Arcana”.
Waldemar Kuczyński kończył wspomnienie o swoim mistrzu: „Potem spotykałem się z nim rzadko, ostatni raz w Polsce na początku lat 90. Nie był Brus, jak wielu reformatorów socjalizmu, entuzjastą polskiej transformacji. Uważał ją za zbyt kapitalistyczną.”

Śmierć Włodzimierza Brusa w 2007 roku wspominali także inni, szczególnie na łamach „Gazety Wyborczej”. Prezes Fundacji Batorego Aleksander Smolar, wymieniając zasługi profesora, napisał: „jaka szkoda, że nie ma go tutaj”. Przede wszystkim szkoda, że do Polski nie wróciła przed oblicze Temidy jego żona: Helena Wolińska.
 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe