Zamach w stolicy Afganistanu. Rośnie liczba ofiar, kilkadziesiąt osób zostało rannych
Lokalni urzędnicy poinformowali, że eksplozje miały miejsce przy wejściu do szpitala, w którym znajduje się 400 łóżek. Z ich relacji wynika, że napastnicy próbowali wedrzeć się w głąb budynku, ale zostali powstrzymani przez żołnierzy talibskich.
Rzecznik talibów Zabihullaha Mudżahid powiedział, że walka trwała ok. 15 minut i w tym czasie wszyscy napastnicy zostali zabici przez talibskie siły specjalne, zrzucone z helikopterów. Mudżahid dodał, że ofiary śmiertelne były także po stronie talibów, a wśród zabitych jest Mawlawi Hamdullah Muchlis, szef korpusu wojskowego w Kabulu i jeden z pierwszych wyższych rangą dowódców talibskich, którzy weszli do opuszczonego pałacu prezydenckiego po upadku miasta.
Według agencji Reuters świadkowie twierdzą, że co najmniej dwa helikoptery przeleciały nad szpitalem w trakcie ataku. To oznaczałoby, że talibowie zaczęli używać sprzętu wojskowego, przechwyconego od Amerykanów po upadku prozachodniego rządu w Kabulu w połowie sierpnia.
Jak dotąd nikt nie przyznał się do przeprowadzenia ataku. Agencja prasowa Bakhtar przywołała jednak słowa świadków wydarzenia, którzy poinformowali o pojawieniu się w pobliżu szpitala bojowników Państwa Islamskiego.
Wtorkowe ataki są kolejnymi w serii zamachów, które wstrząsnęły Afganistanem po przejęciu w sierpniu władzy przez talibów. Podważają one ich twierdzenia o przywróceniu stabilności i bezpieczeństwa w kraju po latach walk toczonych z siłami międzynarodowymi i wspieranym przez USA rządem. (PAP)