[Tylko u nas] Doktor Rafał Brzeski: „Wojna już jest”

– Ona pełzała od kilku lat, a ruszyła, kiedy w Białym Domu zasiadł „miękiszon” Joe Biden, poluzował smycz Berlinowi i uchylił sankcje na firmy budujące gazociąg Nord Stream 2 – mówi w rozmowie z Jakubem Pacanem ekspert ds. bezpieczeństwa dr Rafał Brzeski.
Straż Graniczna [Tylko u nas] Doktor Rafał Brzeski: „Wojna już jest”
Straż Graniczna / TT Straż Graniczna

– Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak przedstawili założenia nowej ustawy o obronie ojczyzny. Nie za późno?
– Nadszedł czas na nową ustawę. Już się nie daje przykrywać rzeczywistości dywanem. Zrobił się za mały. Proszę sobie przypomnieć, kiedy zapadły decyzje o budowie Via Carpatia? W lutym 2016 roku podczas spotkania Beaty Szydło z Viktorem Orbánem, a pomysł był wcześniejszy. Przecież to droga rokadowa równoległa do linii granicy z Rosją. W razie napięcia lub konfliktu to szlak szybkiego przerzutu wojsk. Rok później pojawiła się kwestia swobodnego przejazdu zmierzających do Polski amerykańskich kolumn wojskowych przez niemieckie landy rządzone przez zlewicowane samorządy. A w Polsce rozpoczęto przegląd obiektów mostowych. Program Mosty Plus, czyli budowa 20 przepraw przez najważniejsze rzeki w Polsce. W Polsce rzeki płyną zazwyczaj z południa na północ, więc jak nie patrzeć, nowe przeprawy prowadzą na wschód. No i przekop Mierzei Wiślanej. Dodajmy inwestycje kolejowe, dodajmy szpitale tymczasowe, które na razie służą walce z COVID-19, ale zdobyte doświadczenia mają wymiar militarny. Dodajmy inwestycje w infrastrukturę i sprzęt Straży Pożarnej oraz innych służb. Do tego tworzenie WOT i rozwój przemysłu obronnego. W gruncie rzeczy niemal każdy teoretycznie cywilny program rozwojowy obecnej ekipy ma wpisane strategiczne komponenty obronne. Oczywiście dobrze byłoby działać szybciej, ale jak orzekł „bóg wojny” Napoleon Bonaparte: „Żeby prowadzić wojnę, potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i pieniędzy”. Najpierw trzeba je było wypracować, między innymi uszczelniając granice fiskalne. Odebranie pieniędzy przekrętnikom VAT, optymalizatorom podatkowym, przemytnikom narkotyków, producentom lewych papierosów narobiło niemało wrogów rządowi premiera Morawieckiego, czego przejawem jest między innymi piana furii w Brukseli, o której mówią, że korupcją stoi, a rozdaje tylko tyle, ile zdoła ukraść.

– „Chodzi o to, by projekcja siły była zwiększona nie o 20 proc., nie o 50 proc., nie o 100 proc., tylko wielokrotnie” – powiedział Kaczyński. Idzie wojna?
– Ona nie idzie. Ona już jest. Pełzała od kilku lat, a ruszyła, kiedy w Białym Domu zasiadł „miękiszon” Joe Biden, poluzował smycz Berlinowi i uchylił sankcje na firmy budujące gazociąg Nord Stream 2. Po jego decyzji Polska została jak samotna barykada na drodze do realizacji putinowskiej wizji przestrzeni od Władywostoku po Lizbonę pod zarządem duumwiratu rosyjsko-niemieckiego. W Moskwie i w Berlinie pamiętają, że raz udało się im wspólnie usunąć polską przeszkodę i przez 123 lata mieli spokój. Teraz operację usiłują powtórzyć.

– Jak Pan ocenia założenia projektu nowej ustawy o obronie ojczyzny?
– Mam za małą wiedzę, żeby wdawać się w konkretne oceny, ale podoba mi się generalna filozofia ustawy. W imperialnym tandemie Moskwy i Berlina rolę zbrojnej pałki pełni Rosja. Nie mierzyć się Polsce z jej potencjałem militarnym, ale można opóźnić opanowanie kraju do czasu przybycia pomocy sojuszników z NATO, a jeśli tak jak we wrześniu 1939 roku nie nadejdą, to połknięcie Polski niech będzie jak połknięcie jeża. Ustawa wyraźnie podnosi cenę ewentualnej próby ataku na Polskę i prowadzi w kierunku wyszkolenia jak największej liczby obywateli w szeroko pojętych działaniach obronnych, co zwiększa elastyczność reagowania na presję zewnętrzną, zwłaszcza tę na krawędzi wojny i pod jej definicyjnym progiem, w szarej strefie, kiedy nie wiadomo, czy to już agresja, czy jeszcze prowokacja. W tym kontekście niesłychanie istotny jest kanon dobrowolności. Jądro sił zbrojnych ma być zawodowe, ale z zaciągu ochotniczego, a nie z poboru. Ochotnicze mają być również Wojska Obrony Terytorialnej oraz inne formacje.  Ogranicza to możliwość erozji esprit wskutek destrukcyjnej propagandy pacyfistycznej lub wrogich działań informacyjno-propagandowych. Istotna jest także zasada przechodzenia „weteranów” do administracji państwowej, co nie tylko wprowadzi element dyscypliny w urzędach, ale również doda patriotycznej krwi środowiskom biurokratycznym.

– Każdy interesujący się polityką rosyjską wie, że uruchomienie przez nią polityki ekspansji było kwestią czasu. Dlaczego wielu polityków nie chce przyjąć tego do wiadomości nawet teraz?
– Niektórzy z głupoty, u drugich ideologia wzięła górę nad rozsądkiem, inni mają trudność z przyznaniem się do błędu i wolą brnąć dalej, a nie brakuje i tych, co robią to za profity.

– Adrian Zandberg napisał na Twitterze: „Chętnie usłyszałbym argumenty, po co zwiększać armię do ćwierć miliona żołnierzy”. Czego jeszcze trzeba, by „tamta” strona przejrzała na oczy?
– Soli trzeźwiących, po które mogliby sięgnąć w chwili deficytu ostrości postrzegania rzeczywistości. Na perswazję są uodpornieni.

– Dlaczego premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla „Financial Times” wspomniał o „III wojnie światowej”?
– Trzema słowami dał kilka mocnych sygnałów. Wiemy, kim jesteście, wiemy, że to wojna, i wiemy, kto ją rozpoczął. Wiemy, że tak jak we wrześniu 1939 roku jesteśmy w kleszczach, ale nie damy się zniewolić, będziemy się bronić ze wszystkich sił, liczcie się z potężnymi kosztami już teraz, a jeszcze większymi, jeśli zmusicie nas do konspiracyjnego sabotażu. Nie wiem, jak w Berlinie, ale w Moskwie pamięć o polskich przewagach jest wdrukowana w matryce politycznego myślenia.

– Adolf Bocheński w „Między Niemcami a Rosją” pisał: „Rzeczpospolita nie może w żadnym wypadku zawdzięczać integralności swych granic pomocy jednego ze swych sąsiadów”. Przed Rosją uratuje nas UE i Niemcy?
– W obecnej konfrontacji Niemcy i kontrolowana przez Berlin urzędnicza nomenklatura UE to zachodnie ramię kleszczy, a wschodnie to Kreml i jego narzędzie „bat’ko” Łukaszenka. Żeby nas „ratować”, to kraje UE najpierw muszą się ocknąć, a potem otrząsnąć się z oplatającej je niemieckiej pajęczyny. Tu pole do działania i popisu dla polskiej dyplomacji i chciałbym, ale nie potrafię, uwierzyć w jej zdolność do wyzwolenia się z komfortowej pułapki przelewania z pustego w próżne i przestawienia na fechty perfumowaną szpadą. Urzędników przepychających papiery z biurka na biurko trudno przekształcić w żołnierzy sił specjalnych działających na tyłach przeciwnika, a dyplomaci z takim charakterem potrzebni są do wielokrotnego zwiększenia „projekcji siły”.

– Dużo się mówi o zagrożeniu ze strony Rosji, ale przecież ekspansjonizm jest także rdzeniem polityki niemieckiej. Przesadzam?
– Nie. Tak jest przecież od ponad 1000 lat. Niezmiennie od dni pielgrzymki cesarza Ottona do grobu Świętego Wojciecha. Kanon ekspansji przenosi z pokolenia na pokolenie rdzeń niemieckiej polityki państwowej, czyli ludzie kształtujący ją bez względu na to, kto aktualnie jest u władzy. Ten rdzeń zdaje się kierować myśleniem zero-jedynkowym. Kiedy Niemcy urosną w siłę, bierze górę chęć dominacji i rdzeń decyduje się na drastyczną ekspansję aż do starcia i potulnej kapitulacji. Później przychodzi faza samoodpuszczania popełnionych win i samowybielania się. Potem wzrost siły i kolejna fala ekspansji. Niemcy szarpią się między dominacją a kapitulacją i sądząc z historii, ich rdzeń nie potrafi zdobyć się na długotrwałe pokojowe współistnienie. W przeciwieństwie do polskiego rdzenia, kiedy go jeszcze Polska miała i scalała narody w jedną Rzeczpospolitą. Kiedy Polska osłabła, jej przeciwnicy skrupulatnie zadbali o fizyczną likwidację rdzenia, a później pilnowali, żeby już się nie odrodził. Tak było jesienią 1939 roku na terenach wcielonych do Rzeszy, a potem do końca wojny w Generalnej Guberni. Ostatni przykład to Smoleńsk.

– Bocheński mówił o tendencjach samobójczych narodu polskiego, wskazując m.in. na nasz pacyfizm. Jak to tłumaczyć?
– Podczas wojennego pobytu w Londynie Karol Zbyszewski, moim zdaniem najlepszy polski dziennikarz połowy ubiegłego wieku, spisał lakonicznie z podziałem na nacje „niezawodne recepty wygrania wojny”. I tak: Rosjanie: – Niszczmy wszystko wokoło!
Niemcy:–- wierzmy ślepo w Führera!
Japończycy: – Umierajmy za mikada!
Amerykanie: – Produkujmy, produkujmy, produkujmy!
Polacy: – Bądźmy zgodni!
Patrząc na nas wstecz, to raczej wolimy być zgodni, niż podbijać. Nie mieliśmy kolonii, nie doiliśmy innych ludów. Często walczyliśmy za wolność naszą i waszą. W trakcie II wojny światowej wywiady Polski i Japonii współpracowały ze sobą i japoński konsulat w Wiedniu dawał „przykrycie” polskim oficerom „Dwójki”. Doradcą konsula był oficer, który miał świetnie dobraną do charakteru, wiedzy i postawy „legendę” kurlandzkiego barona ze starego rodu niemieckiej arystokracji. Pewnego dnia dostawca placówki Frank Klimpl szepnął mu do ucha: „Pan nie jest Niemcem, pan jest Polakiem”, a kiedy oficer żachnął się, kupiec odparł: „Pan jest ZA DOBRY”. Jesteśmy za dobrzy i za mało pamiętliwi. Zapominamy, przebaczamy, oszczędzamy, jesteśmy miłosierni. Patrz Konfederacja Targowicka, która oddała się pod opiekę Katarzyny II, występując przeciwko „nielegalnej” (jak to znajomo brzmi) Konstytucji 3 Maja. Wyłapani później „targowiczanie” praktycznie uszli cało i tylko kilku powiesił w społecznym impulsie lud Warszawy i Wilna. Reszta bruździła bezkarnie nadal. Jesteśmy za dobrzy. W Niebiosach pewnie naliczają nam punkty, ale w polityce to wada.

Wywiad ukazał się w 44. numerze „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Zwycięstwa Trumpa i tragedia na Bliskim Wschodzie… z ostatniej chwili
Zwycięstwa Trumpa i tragedia na Bliskim Wschodzie…

Problem w tym, że ewentualnego szyickiego zamachowca, który zginie podczas akcji czeka wielka nagroda w niebie, czyli seksualna uczta z 72 dziewicami (Tirmidhi, 1663). A według świętych pism współżycie z jedną dziewicą może trwać aż 70,000 lat (!). Jak widać istotnie żyjemy w dwóch światach, dla nas chrześcijan największą nagrodą w życiu pozagrobowym jest bliskość z Bogiem, osiągnięcie doskonałej mądrości i oświecenia, a nie jakieś obiecane seksualne fantazje…

Paweł Łatuszka zaatakowany na UW. Zatrzymano sprawcę z ostatniej chwili
Paweł Łatuszka zaatakowany na UW. Zatrzymano sprawcę

W środę, podczas jubileuszu Studium Europy Wschodniej na Uniwersytecie Warszawskim, został zaatakowany Paweł Łatuszka.

Lempart nie ma bezpośrednich dowodów, ale sąd oddalił powództwo Ordo Iuris gorące
Lempart nie ma bezpośrednich dowodów, ale sąd oddalił powództwo Ordo Iuris

Wyrokiem z 1 lipca Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo Ordo Iuris przeciwko Marcie Lempart. Natomiast sąd nie uwzględnił wniosku aktywistki o obciążenie Instytutu grzywną za skierowanie pozwu, uznając, że roszczenie to jest całkowicie bezpodstawne.

Była gwiazda TVN zdradziła, że głosowała na Nawrockiego. To fighter z ostatniej chwili
Była gwiazda TVN zdradziła, że głosowała na Nawrockiego. "To fighter"

Były gwiazdor stacji TVN Filip Chajzer zaskoczył w środę swoich fanów i wyznał, że jest sympatykiem Karola Nawrockiego. "Tyle hejtu i szamba przyjąć na klatę przez 24/h trzeba umieć. To jest fighter" – podkreślił.

Polityka „Herzlich Willkommen” – sierota po Merkel i Tusku tylko u nas
Polityka „Herzlich Willkommen” – sierota po Merkel i Tusku

Polityka otwartych drzwi, czyli ideologiczny parawan, pod którym Europa zafundowała sobie kryzys migracyjny, pozostaje do dziś sierotą. Wszyscy wiemy, gdzie się narodziła – w Berlinie, w przemówieniach Angeli Merkel, która w 2015 roku rozpostarła ramiona, wypowiadając słynne Herzlich Willkommen.

Kłopoty członków Ruchu Obrony Granic. Jest reakcja prokuratury z ostatniej chwili
Kłopoty członków Ruchu Obrony Granic. Jest reakcja prokuratury

Prokuratura wszczęła postępowania wobec członków patroli obywatelskich za znieważenie i podszywanie się pod Straż Graniczną – poinformował minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar.

Nielegalnych imigrantów umieszczono w domu dziecka w Biłgoraju z ostatniej chwili
Nielegalnych imigrantów umieszczono w domu dziecka w Biłgoraju

Dwóch nieletnich imigrantów, którzy nielegalnie przekroczyli granicę, trafiło do domu dziecka w Biłgoraju. Obaj zostali umieszczeni decyzją sądu.

Nie żyje Klaudia z Torunia zaatakowana przez Wenezuelczyka. Są wyniki sekcji zwłok z ostatniej chwili
Nie żyje Klaudia z Torunia zaatakowana przez Wenezuelczyka. Są wyniki sekcji zwłok

Udar mózgu według wstępnych wyników sekcji zwłok był przyczyną śmierci 24-letniej Klaudii K., która została napadnięta w nocy z 11 na 12 czerwca w Toruniu przez 19-letniego obcokrajowca. Informację przekazał w środę rzecznik toruńskiej Prokuratury Okręgowej Andrzej Kukawski.

Unia Europejska ma być wytrychem do broni jądrowej dla Niemiec tylko u nas
Unia Europejska ma być wytrychem do broni jądrowej dla Niemiec

Jens Spahn, przewodniczący frakcji CDU/CSU w Bundestagu, wywołał debatę, kwestionując dotychczasowe podejście Niemiec, które historycznie zrezygnowały z posiadania własnej broni jądrowej. Zarówno Republika Federalna Niemiec, jak i była NRD, zobowiązały się do tego w ramach Traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT) oraz umowy dwa-plus-cztery z 1990 roku, która umożliwiła zjednoczenie Niemiec.

Ocena rządu Donalda Tuska. Tak źle jeszcze nie było z ostatniej chwili
Ocena rządu Donalda Tuska. Tak źle jeszcze nie było

Poparcie dla rządu spadło do 32 proc., a przeciwnicy wzrośli do 47 proc. To najgorszy wynik gabinetu Donalda Tuska od objęcia władzy.

REKLAMA

[Tylko u nas] Doktor Rafał Brzeski: „Wojna już jest”

– Ona pełzała od kilku lat, a ruszyła, kiedy w Białym Domu zasiadł „miękiszon” Joe Biden, poluzował smycz Berlinowi i uchylił sankcje na firmy budujące gazociąg Nord Stream 2 – mówi w rozmowie z Jakubem Pacanem ekspert ds. bezpieczeństwa dr Rafał Brzeski.
Straż Graniczna [Tylko u nas] Doktor Rafał Brzeski: „Wojna już jest”
Straż Graniczna / TT Straż Graniczna

– Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak przedstawili założenia nowej ustawy o obronie ojczyzny. Nie za późno?
– Nadszedł czas na nową ustawę. Już się nie daje przykrywać rzeczywistości dywanem. Zrobił się za mały. Proszę sobie przypomnieć, kiedy zapadły decyzje o budowie Via Carpatia? W lutym 2016 roku podczas spotkania Beaty Szydło z Viktorem Orbánem, a pomysł był wcześniejszy. Przecież to droga rokadowa równoległa do linii granicy z Rosją. W razie napięcia lub konfliktu to szlak szybkiego przerzutu wojsk. Rok później pojawiła się kwestia swobodnego przejazdu zmierzających do Polski amerykańskich kolumn wojskowych przez niemieckie landy rządzone przez zlewicowane samorządy. A w Polsce rozpoczęto przegląd obiektów mostowych. Program Mosty Plus, czyli budowa 20 przepraw przez najważniejsze rzeki w Polsce. W Polsce rzeki płyną zazwyczaj z południa na północ, więc jak nie patrzeć, nowe przeprawy prowadzą na wschód. No i przekop Mierzei Wiślanej. Dodajmy inwestycje kolejowe, dodajmy szpitale tymczasowe, które na razie służą walce z COVID-19, ale zdobyte doświadczenia mają wymiar militarny. Dodajmy inwestycje w infrastrukturę i sprzęt Straży Pożarnej oraz innych służb. Do tego tworzenie WOT i rozwój przemysłu obronnego. W gruncie rzeczy niemal każdy teoretycznie cywilny program rozwojowy obecnej ekipy ma wpisane strategiczne komponenty obronne. Oczywiście dobrze byłoby działać szybciej, ale jak orzekł „bóg wojny” Napoleon Bonaparte: „Żeby prowadzić wojnę, potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i pieniędzy”. Najpierw trzeba je było wypracować, między innymi uszczelniając granice fiskalne. Odebranie pieniędzy przekrętnikom VAT, optymalizatorom podatkowym, przemytnikom narkotyków, producentom lewych papierosów narobiło niemało wrogów rządowi premiera Morawieckiego, czego przejawem jest między innymi piana furii w Brukseli, o której mówią, że korupcją stoi, a rozdaje tylko tyle, ile zdoła ukraść.

– „Chodzi o to, by projekcja siły była zwiększona nie o 20 proc., nie o 50 proc., nie o 100 proc., tylko wielokrotnie” – powiedział Kaczyński. Idzie wojna?
– Ona nie idzie. Ona już jest. Pełzała od kilku lat, a ruszyła, kiedy w Białym Domu zasiadł „miękiszon” Joe Biden, poluzował smycz Berlinowi i uchylił sankcje na firmy budujące gazociąg Nord Stream 2. Po jego decyzji Polska została jak samotna barykada na drodze do realizacji putinowskiej wizji przestrzeni od Władywostoku po Lizbonę pod zarządem duumwiratu rosyjsko-niemieckiego. W Moskwie i w Berlinie pamiętają, że raz udało się im wspólnie usunąć polską przeszkodę i przez 123 lata mieli spokój. Teraz operację usiłują powtórzyć.

– Jak Pan ocenia założenia projektu nowej ustawy o obronie ojczyzny?
– Mam za małą wiedzę, żeby wdawać się w konkretne oceny, ale podoba mi się generalna filozofia ustawy. W imperialnym tandemie Moskwy i Berlina rolę zbrojnej pałki pełni Rosja. Nie mierzyć się Polsce z jej potencjałem militarnym, ale można opóźnić opanowanie kraju do czasu przybycia pomocy sojuszników z NATO, a jeśli tak jak we wrześniu 1939 roku nie nadejdą, to połknięcie Polski niech będzie jak połknięcie jeża. Ustawa wyraźnie podnosi cenę ewentualnej próby ataku na Polskę i prowadzi w kierunku wyszkolenia jak największej liczby obywateli w szeroko pojętych działaniach obronnych, co zwiększa elastyczność reagowania na presję zewnętrzną, zwłaszcza tę na krawędzi wojny i pod jej definicyjnym progiem, w szarej strefie, kiedy nie wiadomo, czy to już agresja, czy jeszcze prowokacja. W tym kontekście niesłychanie istotny jest kanon dobrowolności. Jądro sił zbrojnych ma być zawodowe, ale z zaciągu ochotniczego, a nie z poboru. Ochotnicze mają być również Wojska Obrony Terytorialnej oraz inne formacje.  Ogranicza to możliwość erozji esprit wskutek destrukcyjnej propagandy pacyfistycznej lub wrogich działań informacyjno-propagandowych. Istotna jest także zasada przechodzenia „weteranów” do administracji państwowej, co nie tylko wprowadzi element dyscypliny w urzędach, ale również doda patriotycznej krwi środowiskom biurokratycznym.

– Każdy interesujący się polityką rosyjską wie, że uruchomienie przez nią polityki ekspansji było kwestią czasu. Dlaczego wielu polityków nie chce przyjąć tego do wiadomości nawet teraz?
– Niektórzy z głupoty, u drugich ideologia wzięła górę nad rozsądkiem, inni mają trudność z przyznaniem się do błędu i wolą brnąć dalej, a nie brakuje i tych, co robią to za profity.

– Adrian Zandberg napisał na Twitterze: „Chętnie usłyszałbym argumenty, po co zwiększać armię do ćwierć miliona żołnierzy”. Czego jeszcze trzeba, by „tamta” strona przejrzała na oczy?
– Soli trzeźwiących, po które mogliby sięgnąć w chwili deficytu ostrości postrzegania rzeczywistości. Na perswazję są uodpornieni.

– Dlaczego premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla „Financial Times” wspomniał o „III wojnie światowej”?
– Trzema słowami dał kilka mocnych sygnałów. Wiemy, kim jesteście, wiemy, że to wojna, i wiemy, kto ją rozpoczął. Wiemy, że tak jak we wrześniu 1939 roku jesteśmy w kleszczach, ale nie damy się zniewolić, będziemy się bronić ze wszystkich sił, liczcie się z potężnymi kosztami już teraz, a jeszcze większymi, jeśli zmusicie nas do konspiracyjnego sabotażu. Nie wiem, jak w Berlinie, ale w Moskwie pamięć o polskich przewagach jest wdrukowana w matryce politycznego myślenia.

– Adolf Bocheński w „Między Niemcami a Rosją” pisał: „Rzeczpospolita nie może w żadnym wypadku zawdzięczać integralności swych granic pomocy jednego ze swych sąsiadów”. Przed Rosją uratuje nas UE i Niemcy?
– W obecnej konfrontacji Niemcy i kontrolowana przez Berlin urzędnicza nomenklatura UE to zachodnie ramię kleszczy, a wschodnie to Kreml i jego narzędzie „bat’ko” Łukaszenka. Żeby nas „ratować”, to kraje UE najpierw muszą się ocknąć, a potem otrząsnąć się z oplatającej je niemieckiej pajęczyny. Tu pole do działania i popisu dla polskiej dyplomacji i chciałbym, ale nie potrafię, uwierzyć w jej zdolność do wyzwolenia się z komfortowej pułapki przelewania z pustego w próżne i przestawienia na fechty perfumowaną szpadą. Urzędników przepychających papiery z biurka na biurko trudno przekształcić w żołnierzy sił specjalnych działających na tyłach przeciwnika, a dyplomaci z takim charakterem potrzebni są do wielokrotnego zwiększenia „projekcji siły”.

– Dużo się mówi o zagrożeniu ze strony Rosji, ale przecież ekspansjonizm jest także rdzeniem polityki niemieckiej. Przesadzam?
– Nie. Tak jest przecież od ponad 1000 lat. Niezmiennie od dni pielgrzymki cesarza Ottona do grobu Świętego Wojciecha. Kanon ekspansji przenosi z pokolenia na pokolenie rdzeń niemieckiej polityki państwowej, czyli ludzie kształtujący ją bez względu na to, kto aktualnie jest u władzy. Ten rdzeń zdaje się kierować myśleniem zero-jedynkowym. Kiedy Niemcy urosną w siłę, bierze górę chęć dominacji i rdzeń decyduje się na drastyczną ekspansję aż do starcia i potulnej kapitulacji. Później przychodzi faza samoodpuszczania popełnionych win i samowybielania się. Potem wzrost siły i kolejna fala ekspansji. Niemcy szarpią się między dominacją a kapitulacją i sądząc z historii, ich rdzeń nie potrafi zdobyć się na długotrwałe pokojowe współistnienie. W przeciwieństwie do polskiego rdzenia, kiedy go jeszcze Polska miała i scalała narody w jedną Rzeczpospolitą. Kiedy Polska osłabła, jej przeciwnicy skrupulatnie zadbali o fizyczną likwidację rdzenia, a później pilnowali, żeby już się nie odrodził. Tak było jesienią 1939 roku na terenach wcielonych do Rzeszy, a potem do końca wojny w Generalnej Guberni. Ostatni przykład to Smoleńsk.

– Bocheński mówił o tendencjach samobójczych narodu polskiego, wskazując m.in. na nasz pacyfizm. Jak to tłumaczyć?
– Podczas wojennego pobytu w Londynie Karol Zbyszewski, moim zdaniem najlepszy polski dziennikarz połowy ubiegłego wieku, spisał lakonicznie z podziałem na nacje „niezawodne recepty wygrania wojny”. I tak: Rosjanie: – Niszczmy wszystko wokoło!
Niemcy:–- wierzmy ślepo w Führera!
Japończycy: – Umierajmy za mikada!
Amerykanie: – Produkujmy, produkujmy, produkujmy!
Polacy: – Bądźmy zgodni!
Patrząc na nas wstecz, to raczej wolimy być zgodni, niż podbijać. Nie mieliśmy kolonii, nie doiliśmy innych ludów. Często walczyliśmy za wolność naszą i waszą. W trakcie II wojny światowej wywiady Polski i Japonii współpracowały ze sobą i japoński konsulat w Wiedniu dawał „przykrycie” polskim oficerom „Dwójki”. Doradcą konsula był oficer, który miał świetnie dobraną do charakteru, wiedzy i postawy „legendę” kurlandzkiego barona ze starego rodu niemieckiej arystokracji. Pewnego dnia dostawca placówki Frank Klimpl szepnął mu do ucha: „Pan nie jest Niemcem, pan jest Polakiem”, a kiedy oficer żachnął się, kupiec odparł: „Pan jest ZA DOBRY”. Jesteśmy za dobrzy i za mało pamiętliwi. Zapominamy, przebaczamy, oszczędzamy, jesteśmy miłosierni. Patrz Konfederacja Targowicka, która oddała się pod opiekę Katarzyny II, występując przeciwko „nielegalnej” (jak to znajomo brzmi) Konstytucji 3 Maja. Wyłapani później „targowiczanie” praktycznie uszli cało i tylko kilku powiesił w społecznym impulsie lud Warszawy i Wilna. Reszta bruździła bezkarnie nadal. Jesteśmy za dobrzy. W Niebiosach pewnie naliczają nam punkty, ale w polityce to wada.

Wywiad ukazał się w 44. numerze „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe