Skandal. PE odmówił Premierowi Morawieckiemu prawa głosu podczas debaty o Białorusi

Polska ponosi największy ciężar odpierania hybrydowej agresji reżimu Łukaszenki. Białoruskie służby w ramach operacji "Śluza" usiłują przemycić na teren Polski imigrantów sprowadzonych w ramach zaplanowanej operacji logistycznej z Bliskiego wschodu. Przedstawiciele unijnego Frontexu chwalą Polskę za obronę granicy. Polscy strażnicy graniczni, żołnierze i policjanci odparli kilka szturmów zorganizowanych i nazdozowanych przez białoruskie służby. W tym czasie w Polsce rozpętywana jest histeria "wiodących mediów", bliskich Brukseli i Berlinowi polityków "opozycji", "aktywistów" i celebrytów. Tezy tej histerycznej propagandy są zbieżne z tezami propagandy białoruskiej, a biorąc pod uwagę, że Białoruś jest już tylko bezwolnym narzędziem w rękach Brukseli, rosyjskiej.
Polska również jest zaangażowana w pomoc białoruskiej opozycji.
Parlament Europejski odmawia Mateuszowi Morawieckiemu
Jeszcze dziś rano PAP informował o udziale Premiera Mateusza Morawieckiego w debacie na temat Białorusi w Parlamencie Europejskim.
Tymczasem rzecznik PE przekazał korespondent RMF w Brukseli Katarzynie Szymańskiej - Borginon, że "odmówiono polskiemu premierowi wystąpienia ze wzglądu to, że "w tego rodzaju debacie wszystkie kraje są już reprezentowane przez półroczną prezydencję Rady UE".
Inna wersja przekazana RMF przez anonimowe źródło mówi, że "posłowie mieli już okazję na ostatniej sesji plenarnej w Strasburgu do wymiany poglądów z premierem Morawieckim, uważamy, że są teraz dobrze poinformowani o wszystkich aspektach obecnego kryzysu i mogą prowadzić odpowiednią debatę parlamentarną". Chodzi o debatę na temat praworządności, podczas której Mateusz Morawiecki był atakowany.
Nieoficjalnie jednak źródła RMF przyznaję, że "już przed debatą październikową pojawiły się niechętne głosy eurodeputowanych w sprawie wykorzystywania mównicy PE do przekazu obliczonego wyłącznie na własny elektorat"