Pomagamy na granicy, część 4

Druga noc również nie zakończyła się powodzeniem. Grupie "Precz z granicą" nie udało się spotkać żadnego migranta. Watarzyna-Kappa też nie spotkała nikogo, a za to Staja-Maśko wróciła zadowolona bo spotkała aż trzech.

Druga noc również nie zakończyła się powodzeniem. Grupie "Precz z granicą" nie udało się spotkać żadnego migranta. Watarzyna-Kappa też nie spotkała nikogo, a za to Staja-Maśko wróciła zadowolona bo spotkała aż trzech.
- Jak wy to robicie? - dopytywała się mama Wiktymiusza.
- A na jaką przynętę łapiecie? - spytała Staja-Maśko.
- Na kanapki - wyznał Łukaszek.
- To za słabo - pokręciła głową Staja-Maśko. - Ja łapałam dzisiaj na to. O, tu mam resztki.
Mama Łukaszka zajrzała do termosu i krzyknęła zdziwiona:
- Świeżonka!!
- A gdzie wy łapiecie? - dopytywała się Watarzyna-Kappa.
- W lesie - poinformował Łukaszek.
- To źle. Oni żerują wzdłuż wody.
- Jakoś ich pani ostatnio nie znalazła - zauważyła z przekąsem mama Wiktymiusza.
- Bo ich nie szukałam. Ibrahim... - Watarzyna-Kappa zaczęła płakać. - Co prawda udał się w dalszy etap podróży znęcony subtelnym urokiem teutońskich niewiast, ale często do mnie pisze esemesy.
Kiedy wieczorem do obu mam i Łukaszka dołączyła pani z grupy "Precz z granicą" dowiedziała się o podpowiedziach obu pań.
- Dobrze, robimy wobec tego tak jak radzą - zadecydowała pani z grupy.
- Tam nie ma żadnych migrantów - westchnął Łukaszek, ale skrzyczany przez mamę zabrał się posłusznie do krojenia warzyw na zupę.
Wieczorem czworo śmiałków napełniła termosy zupą i pod osłoną nocy zakradli się do strefy nadgranicznej.
Dobre kilka godzin krążyli po lesie, podmokłych bagnach, czołgali się po błocie, przedzierali przez zarośla. W końcu, zmęczeni i niesamowicie brudni dotarli nad płynący przez las strumyk. Tam zatrzymali się, spojrzeli na siebie i zamarli. Bowiem z drzew po drugiej stronie strumyka dobiegły ich jakieś głosy i błyski latarek!
Stali jak wryci, czekając. Tamci zbliżali się. Były słychać coraz głośniej pojedyncze słowa, a błyski latarek były coraz jaśniejsze. Wreszcie zza drzew wyłoniły się cztery postacie. Dwie kobiety, dwaj mężczyźni, brudni i obszarpani. Też stanęli w miejscu i w milczeniu patrzyli na grupę Łukaszka.
Mama Łukaszka szturchnęła syna łokciem.
- E... Łelkom ewrybady - wystękał Łukaszek.
- He... Heloł - odezwał się z wysiłkiem jeden z przybyszów.
Mama Wiktymiusza nieśmiało wyciągnęła w ich stronę termos. Tamci cofnęli się nieufnie.
- Soup - zachęcał Łukaszek gładząc się po brzuchu i mlaskając.
Przybysze po długich wahaniach podeszli na brzeg strumyka i przyjęli żywność. W zamian sami również poczęstowali.
- Falafel - wyjaśniła jedna z przybyłych pań.
Po konsumpcji grupa Łukaszka wręczyła tamtym folię termiczną, w zamian otrzymała koce. Wszyscy na koniec grzecznie sobie pomachali i cichutko rozeszli się w swoją stronę.
Dopiero pod domem, w którym wynajmowali pokoje obie mamy pozwoliły sobie na wybuch radości.
- Widzisz?! Widzisz niedowiarku?! Oni są! Oni istnieją!
- Ale zdjęć nie mamy - przypomniał Łukaszek.
- No to co, widzieliśmy ich na własne oczy! I co, dalej będziesz twierdzić, że w lasach na granicy nie ma żadnych uchodźców?! - triumfowała mama Łukaszka.
Łukaszek milczał zasępiony.


 

POLECANE
Donald Tusk odleciał z ostatniej chwili
Donald Tusk odleciał

Donald Tusk od miesięcy żyje w świecie własnej propagandy, w którym każdy wrzucony na Instagram kadr i każdy filmik z X-a urasta do rangi państwowego wydarzenia. Wokół niego rośnie krąg klakierów, którzy mają dbać o to, by szef rządu zawsze wyglądał na zwycięzcę – nawet wtedy, gdy państwo realnie przegrywa. A przegrywa coraz częściej.

Przedszkole w Osielsku ostrzelane. To nie pierwszy raz Wiadomości
Przedszkole w Osielsku ostrzelane. "To nie pierwszy raz"

Budynek przedszkola w Osielsku (woj. kujawsko-pomorskie) został w listopadzie dwukrotnie ostrzelany przez nieznanego sprawcę. Do zdarzeń doszło 10 i 18 listopada. Według wstępnych ustaleń pociski wystrzelono z repliki broni palnej na plastikowe kulki lub ze sportowej wiatrówki. Policja prowadzi śledztwo ws. ataków.

Aż iskry leciały. Widowiskowy skok na bank w mieście, które słynie z przestępczych tradycji gorące
"Aż iskry leciały". Widowiskowy skok na bank w mieście, które słynie z przestępczych tradycji

W Neapolu znów zrobiło się głośno — i to w najbardziej dosłownym sensie. Złodzieje wyrwali cały bankomat ze ściany, przywiązali do samochodu i ciągnęli przez miasto, zostawiając za sobą snop iskier i uszkodzone auta. Choć historia brzmi jak scena z „Gomorry”, to tylko jeden z przykładów współczesnych przestępczych tradycji miasta, które mimo wszystko pozostaje jednym z najbardziej fascynujących i uwielbianych miejsc we Włoszech.

SN: Ostateczne wyroki dla zabójców dostawcy pizzy z Płocka Wiadomości
SN: Ostateczne wyroki dla zabójców dostawcy pizzy z Płocka

Dwie kary dożywocia i jedna kara 25 lat więzienia dla trzech sprawców zabójstwa 20-letniego dostawcy pizzy z Płocka, Rafała C., zamordowanego w styczniu 2020 r.  Tak zdecydował w środę Sąd Najwyższy, który oddalił kasacje obrońców skazanych. – Zabili człowieka ze szczególnym okrucieństwem, z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, pozbawili go życia i zmarnowali swoje życia – podsumował sędzia SN Waldemar Płóciennik.

Medialne trzęsienie ziemi. TVN może trafić do nowego właściciela jeszcze przed świętami gorące
Medialne trzęsienie ziemi. TVN może trafić do nowego właściciela jeszcze przed świętami

Jeszcze przed Bożym Narodzeniem może dojść do jednej z największych transakcji w historii światowych mediów. Amerykańskie serwisy ujawniają, że Warner Bros. Discovery – właściciel m.in. TVN i CNN – jest bliski przejęcia, a nowym faworytem w wyścigu stał się potężny fundusz Saudi PIF.

Kluzik-Rostkowska zapomniała o włączonym mikrofonie. Powiedziała, co myśli o pracy komisji ds. Pegasusa Wiadomości
Kluzik-Rostkowska zapomniała o włączonym mikrofonie. Powiedziała, co myśli o pracy komisji ds. Pegasusa

Joanna Kluzik-Rostkowska, reprezentująca KO w tzw. komisji ds. Pegasusa, zapomniała, że jest blisko włączonego mikrofony. Podczas przesłuchania byłego funkcjonariusza CBA powiedziała przewodniczącej Magdalenie Sroce (PSL), co naprawdę myśli o zadawanych świadkowi pytaniach.

Epidemia w Czechach. Polskie MSZ ostrzega przed podróżami gorące
Epidemia w Czechach. Polskie MSZ ostrzega przed podróżami

Alarm w Czechach. Liczba przypadków wirusowego zapalenia wątroby typu A wzrosła czterokrotnie w porównaniu do ubiegłego roku. Najbardziej zagrożona jest stolica – Praga – oraz regiony środkowoczeski i morawsko‑śląski. Polskie MSZ stanowczo odradza podróże i apeluje o zachowanie szczególnej ostrożności.

Koszmar na torach w Warszawie. Nie żyje młody mężczyzna Wiadomości
Koszmar na torach w Warszawie. Nie żyje młody mężczyzna

Dramatyczne chwile na warszawskim Ursusie – 21-letni mężczyzna został śmiertelnie potrącony przez pociąg Kolei Mazowieckich. Na miejscu wciąż pracują służby, a pasażerowie muszą liczyć się z poważnymi utrudnieniami w kursowaniu pociągów.

GUS publikuje przerażającą prognozę. Ile ludzi zostanie w Polsce w 2060 roku? gorące
GUS publikuje przerażającą prognozę. Ile ludzi zostanie w Polsce w 2060 roku?

Ludność Polski kurczy się w zastraszającym tempie. Najnowsze dane GUS wskazują, że już w 2060 roku może nas być nawet o ponad 10 milionów mniej niż w 1990 roku. Demografowie biją na alarm – kraj czeka dramatyczne starzenie się społeczeństwa i spadek liczby dzieci.

Niemiecka lekkoatletka porzuciła Niemcy dla Polski Wiadomości
Niemiecka lekkoatletka porzuciła Niemcy dla Polski

Lekkoatletka Carmen Nowicka zdecydowała o zmianie barw narodowych i przeprowadzce do Warszawy. W rozmowie z WP SportoweFakty opisała, dlaczego nie chciała już mieszkać w Niemczech. Zdecydowała sprawa bezpieczeństwa. – W Niemczech zaczyna być coraz mniej przyjemnie na ulicach. Widać zmianę kulturową – przyznała młoda lekkoatletka. 

REKLAMA

Pomagamy na granicy, część 4

Druga noc również nie zakończyła się powodzeniem. Grupie "Precz z granicą" nie udało się spotkać żadnego migranta. Watarzyna-Kappa też nie spotkała nikogo, a za to Staja-Maśko wróciła zadowolona bo spotkała aż trzech.

Druga noc również nie zakończyła się powodzeniem. Grupie "Precz z granicą" nie udało się spotkać żadnego migranta. Watarzyna-Kappa też nie spotkała nikogo, a za to Staja-Maśko wróciła zadowolona bo spotkała aż trzech.
- Jak wy to robicie? - dopytywała się mama Wiktymiusza.
- A na jaką przynętę łapiecie? - spytała Staja-Maśko.
- Na kanapki - wyznał Łukaszek.
- To za słabo - pokręciła głową Staja-Maśko. - Ja łapałam dzisiaj na to. O, tu mam resztki.
Mama Łukaszka zajrzała do termosu i krzyknęła zdziwiona:
- Świeżonka!!
- A gdzie wy łapiecie? - dopytywała się Watarzyna-Kappa.
- W lesie - poinformował Łukaszek.
- To źle. Oni żerują wzdłuż wody.
- Jakoś ich pani ostatnio nie znalazła - zauważyła z przekąsem mama Wiktymiusza.
- Bo ich nie szukałam. Ibrahim... - Watarzyna-Kappa zaczęła płakać. - Co prawda udał się w dalszy etap podróży znęcony subtelnym urokiem teutońskich niewiast, ale często do mnie pisze esemesy.
Kiedy wieczorem do obu mam i Łukaszka dołączyła pani z grupy "Precz z granicą" dowiedziała się o podpowiedziach obu pań.
- Dobrze, robimy wobec tego tak jak radzą - zadecydowała pani z grupy.
- Tam nie ma żadnych migrantów - westchnął Łukaszek, ale skrzyczany przez mamę zabrał się posłusznie do krojenia warzyw na zupę.
Wieczorem czworo śmiałków napełniła termosy zupą i pod osłoną nocy zakradli się do strefy nadgranicznej.
Dobre kilka godzin krążyli po lesie, podmokłych bagnach, czołgali się po błocie, przedzierali przez zarośla. W końcu, zmęczeni i niesamowicie brudni dotarli nad płynący przez las strumyk. Tam zatrzymali się, spojrzeli na siebie i zamarli. Bowiem z drzew po drugiej stronie strumyka dobiegły ich jakieś głosy i błyski latarek!
Stali jak wryci, czekając. Tamci zbliżali się. Były słychać coraz głośniej pojedyncze słowa, a błyski latarek były coraz jaśniejsze. Wreszcie zza drzew wyłoniły się cztery postacie. Dwie kobiety, dwaj mężczyźni, brudni i obszarpani. Też stanęli w miejscu i w milczeniu patrzyli na grupę Łukaszka.
Mama Łukaszka szturchnęła syna łokciem.
- E... Łelkom ewrybady - wystękał Łukaszek.
- He... Heloł - odezwał się z wysiłkiem jeden z przybyszów.
Mama Wiktymiusza nieśmiało wyciągnęła w ich stronę termos. Tamci cofnęli się nieufnie.
- Soup - zachęcał Łukaszek gładząc się po brzuchu i mlaskając.
Przybysze po długich wahaniach podeszli na brzeg strumyka i przyjęli żywność. W zamian sami również poczęstowali.
- Falafel - wyjaśniła jedna z przybyłych pań.
Po konsumpcji grupa Łukaszka wręczyła tamtym folię termiczną, w zamian otrzymała koce. Wszyscy na koniec grzecznie sobie pomachali i cichutko rozeszli się w swoją stronę.
Dopiero pod domem, w którym wynajmowali pokoje obie mamy pozwoliły sobie na wybuch radości.
- Widzisz?! Widzisz niedowiarku?! Oni są! Oni istnieją!
- Ale zdjęć nie mamy - przypomniał Łukaszek.
- No to co, widzieliśmy ich na własne oczy! I co, dalej będziesz twierdzić, że w lasach na granicy nie ma żadnych uchodźców?! - triumfowała mama Łukaszka.
Łukaszek milczał zasępiony.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe