Romuald Szeremietiew dla "TS": Bez poboru nie da się zbudować powszechnej obrony terytorialnej

– Szwedzcy parlamentarzyści poparli rządowy projekt, który zakłada ponowne wprowadzenie zniesionego w 2010 roku poboru do wojska. Polscy politycy boją się nawet o tym rozmawiać. Tymczasem bez poboru nie da się zbudować powszechnej obrony terytorialnej – mówi Romuald Szeremietiew, b. wiceminister obrony, ekspert do spraw wojskowości i bezpieczeństwa w rozmowie z Cezarym Krysztopą.
 Romuald Szeremietiew dla "TS": Bez poboru nie da się zbudować powszechnej obrony terytorialnej
/ Tygodnik Solidarność
- Zrezygnowaliśmy z zakupu Caracali, ale nowych śmigłowców ciągle nie mamy.
– Byłem zaskoczony poczynaniami MON. Uważałem, że zakup Caracali nie ma uzasadnienia, bowiem nie odpowiada to naszym potrzebom obronnym. Według mnie potrzebujemy przede wszystkim śmigłowców uderzeniowych. Uważam, że wystarczyło o tym powiedzieć Francuzom i tamto postępowanie zakończyć. Powinniśmy wskazać, że w związku ze wzrostem napięcia na wschodzie (Ukraina) Polska musi zmienić priorytety obronne, że ekspedycje, do których byłyby potrzebne Caracale, schodzą na plan dalszy, a do obrony granic potrzebne są inne śmigłowce niż te, które Francuzi oferują. Należało ogłosić przetarg na śmigłowiec uderzeniowy i zaprosić do niego także firmy francuskie. Natomiast tutaj najpierw ogłoszono, że Francuzi nie spełnili warunków offsetowych (oni upierają się, że spełnili), następnie ogłoszono, że kupimy śmigłowce (znowu wielozadaniowe?), dwa, cztery, dziesięć i to będzie zaraz, za miesiąc, do końca roku… Śmigłowców nadal nie ma, a mamy wiele zamieszania, niepotrzebnego moim zdaniem.

- Generalnie zakupy dla polskiej armii zdają się trwać dosyć długo. Z czego to wynika?
– Urzędnicy wojskowi, którzy odpowiadają za zakupy, boją się podejmować decyzje. Wiadomo, że rozstrzygnięcie przetargu oznacza, że ktoś je wygra, ale wielu przegra i pojawią się różne podejrzenia, co może rozstrzygającym o przetargu przynieść kłopoty. Czyli lepiej jest odwlekać decyzje, celebrować bez końca procedury, starając się maksymalnie chronić siebie. Ale to tylko częściowe wyjaśnienie sprawy. Dodatkową trudnością nakładającą się na zakupy uzbrojenia jest to, że są one strasznie opóźnione. Zaniedbania są ogromne. To zaś spadło na ministra Macierewicza. Jest na stanowisku nieco ponad rok, a oczekuje się, że rozwiąże szybko problemy, które nawarstwiły się latami. Ministerstwo Obrony Narodowej ma też kłopot, który dodatkowo jeszcze komplikuje sprawę, a polega on na tym, że plan technicznej modernizacji armii, pozostawiony przez poprzednie kierownictwo MON, trzeba było zmieniać.

– Słusznie?
– Ten plan powinien być przepracowany. Już wspomniałem, że mamy dziś inny priorytet obronny – obrona granic, a nie misje zagraniczne. Zasada, wedle której należy uzbrajać armię, powinna wynikać z potrzeb obronnych, a one są kształtowane przez strategię obrony kraju. Plan technicznej modernizacji armii, który pozostawili poprzednicy, wynikał ze strategii opartej na podporządkowaniu modernizacji naszej armii potrzebom ekspedycyjnym. Ta optyka uległa zmianie. Minister Macierewicz słusznie podkreśla, że musimy postawić na własne zdolności obronne.
Nowy program technicznej modernizacji armii powinien wynikać z nowej strategii obronnej RP, której MON ciągle nie ma, a którą należałoby pilnie opracować.

– Pan jest autorem znanej koncepcji obrony terytorialnej. Jak Pan ocenia sposób, w jaki się teraz obronę terytorialną buduje?
– Uważam, że w strategii obrony kraju powszechna obrona terytorialna powinna pełnić kluczową rolę. Poziom przygotowania społeczeństwa do stawienia oporu ma być tak wysoki, aby nieprzyjaciel zwątpił, że będzie mógł okupować terytorium Polski. Na tym też powinna polegać rola OT jako podstawy naszej strategii odstraszania agresora.

– Mam wierzyć, że rodzimy się z nożem w zębach?
– Tak, że mamy w sobie silną wolę oporu i że mamy rzeczywiste zdolności, aby ten opór stawić. Tymczasem przyjęty dosyć powszechnie pogląd głosi, że obroną powinno zająć tzw. prawdziwe wojsko, czyli żołnierze wojsk operacyjnych z czołgami, samolotami, okrętami. Uważa się, że obrona terytorialna to nie jest prawdziwe wojsko. Stąd rozumowanie: prawdziwe wojsko w razie wojny będzie bronić naszego terytorium, a tam, gdzie tego wojska nie wystarczy, załatamy dziury siłami obrony terytorialnej, nazywanej pogardliwie „niedzielnym wojskiem”. OT ma więc pełnić funkcje pomocnicze. A to jest punkt widzenia operacyjny, a nie strategiczny. Strategia mówi, że obrona terytorialna powinna być zbudowana w taki sposób, aby pokazywała potencjalnemu agresorowi, że mimo rozbicia naszych wojsk operacyjnych nadal będziemy krajem trudnym do opanowania.
W wymiarze strategicznym, chcąc uzyskać efekt odstraszania, o którym mówię, obrona terytorialna będzie użyteczna wtedy, kiedy będzie bardzo liczna. Trzeba przeszkolić masy ludzi, nauczyć ich posługiwania się bronią. I mogą to być bardzo proste środki bojowe, broń strzelecka, miny. Wystarczy, że będzie tego bardzo, bardzo dużo. Przecież nie chodzi o to, żeby prowadzić z kimś wojnę, tylko o to, aby wywołać u potencjalnego agresora przekonanie, że Polska będzie trudna do opanowania. Wszystkie nowoczesne armie przekonały się, że tam, gdzie jest tzw. przeciwnik asymetryczny, kiedyś nazywało się go partyzantem, to armia uzbrojona w nowoczesną technikę nie daje sobie rady. Dlaczego? Dlatego, że chcąc zdusić wszelki opór, czyli kontrolować teren, na którym działają ci „asymetryczni”, trzeba być wszędzie. A żeby być wszędzie, okupant musi być liczny. Przyjmuje się, że wojska operacyjne, chcąc kontrolować okupowany teren, aby uniemożliwić wszelki opór, muszą mieć dwudziestu żołnierzy na jednego partyzanta.

Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (21/2017) dostępnym także w wersji cyfrowej tutaj.

#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Wiadomo, co z inflacją i PKB. Jest komunikat NBP z ostatniej chwili
Wiadomo, co z inflacją i PKB. Jest komunikat NBP

Centralna ścieżka projekcji zakłada w tym roku wzrost PKB o 3,4 proc., a w 2026 r. o 3,7 proc. Z kolei centralna ścieżka projekcji zakłada w tym roku wzrost PKB o 3,4 proc., a w 2026 r. o 3,7 proc. – przekazał w komunikacie Narodowy Bank Polski.

Potężna awaria. Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa z ostatniej chwili
Potężna awaria. Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa

Mieszkańcy Krakowa muszą przygotować się na poważne utrudnienia w komunikacji miejskiej. Od czwartku trwa awaria podstacji zasilającej sieć trakcyjną, przez co tramwaje nie dojeżdżają do pętli Czerwone Maki P+R. Miasto wprowadziło zastępczą komunikację autobusową, która kursuje do odwołania.

Zmiana na stanowisku marszałka Senatu? Grodzki zdradził stanowisko KO z ostatniej chwili
Zmiana na stanowisku marszałka Senatu? Grodzki zdradził stanowisko KO

Jeśli nie zajdzie nic nieprzewidzianego w negocjacjach koalicyjnych, marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska zachowa swoje stanowisko także w drugiej połowie kadencji - powiedział PAP szef klubu senackiego KO i były marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

ZUS wydał komunikat ws. rzekomej pracownicy z Ukrainy z ostatniej chwili
ZUS wydał komunikat ws. rzekomej pracownicy z Ukrainy

ZUS zdementował krążącą w sieci historię o rzekomej Ukraince z oddziału, która miała celowo przeciągać sprawy Polaków. Instytucja wyjaśnia, że to nieprawda, a terminy zależą od złożoności wniosku i wymaganych dokumentów.

Niezidentyfikowany obiekt na Dolnym Śląsku? Służby przeszukują pola w okolicach A4 z ostatniej chwili
Niezidentyfikowany obiekt na Dolnym Śląsku? Służby przeszukują pola w okolicach A4

Służby na Dolnym Śląsku od czwartkowego wieczora szukają obiektu, który według świadka spadł w rejonie Stróży pod Wrocławiem. Rano doszło do drugiego zgłoszenia z okolic Bystrzycy Kłodzkiej. Do tej pory nic nie odnaleziono – informuje w piątek rano "Gazeta Wrocławska".

Zbigniew Ziobro zabiera głos ws. azylu na Węgrzech z ostatniej chwili
Zbigniew Ziobro zabiera głos ws. azylu na Węgrzech

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odniósł się do spekulacji dotyczących jego rzekomego ubiegania się o azyl polityczny na Węgrzech. W rozmowie z Telewizją Republika polityk jednoznacznie zaprzeczył tym doniesieniom, podkreślając, że jego pobyt za granicą ma związek z udziałem w konferencji o praworządności w Unii Europejskiej.

Nie żyje raper Pono. Podano nieoficjalne informacje z ostatniej chwili
Nie żyje raper Pono. Podano nieoficjalne informacje

Rafał "Pono" Poniedzielski zmarł 6 listopada w Warszawie po zawale serca. 49-letniego rapera reanimowano przez około godzinę, jednak nie udało się go uratować – informuje serwis GlamRap.pl.

Premier Szwecji: Jesteśmy gotowi wnieść wkład w bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO z ostatniej chwili
Premier Szwecji: Jesteśmy gotowi wnieść wkład w bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO

Nie jesteśmy naiwni co do Rosji, a raczej co do jej intencji - jesteśmy gotowi wnieść wkład w bezpieczeństwo wschodnich regionów Europy, w tym poprzez udział w misji NATO Wschodnia Straż (Eastern Sentry) - oświadczył premier Szwecji Ulf Kristersson.

Kanadyjski Sąd Najwyższy uznał minimalne kary za pornografię dziecięcą za niezgodne z konstytucją tylko u nas
Kanadyjski Sąd Najwyższy uznał minimalne kary za pornografię dziecięcą za "niezgodne z konstytucją"

Kanadyjski Sąd Najwyższy zdecydował, że minimalne kary za pornografię dziecięcą są niezgodne z konstytucją. Według niego, trzeba w niektórych przypadkach wydawać wyroki lżejsze, które „sprawiedliwiej” traktują pedofila.

Dzieci na rowerach i hulajnogach obowiązkowo w kaskach. Senat przyjął nowe przepisy pilne
Dzieci na rowerach i hulajnogach obowiązkowo w kaskach. Senat przyjął nowe przepisy

Senat przyjął zmiany w Prawie o ruchu drogowym. Nowe przepisy wprowadzają obowiązek jazdy w kasku dla osób do 16. roku życia korzystających z rowerów i elektrycznych hulajnóg. Przywracają też możliwość uzyskania prawa jazdy w wieku 17 lat.

REKLAMA

Romuald Szeremietiew dla "TS": Bez poboru nie da się zbudować powszechnej obrony terytorialnej

– Szwedzcy parlamentarzyści poparli rządowy projekt, który zakłada ponowne wprowadzenie zniesionego w 2010 roku poboru do wojska. Polscy politycy boją się nawet o tym rozmawiać. Tymczasem bez poboru nie da się zbudować powszechnej obrony terytorialnej – mówi Romuald Szeremietiew, b. wiceminister obrony, ekspert do spraw wojskowości i bezpieczeństwa w rozmowie z Cezarym Krysztopą.
 Romuald Szeremietiew dla "TS": Bez poboru nie da się zbudować powszechnej obrony terytorialnej
/ Tygodnik Solidarność
- Zrezygnowaliśmy z zakupu Caracali, ale nowych śmigłowców ciągle nie mamy.
– Byłem zaskoczony poczynaniami MON. Uważałem, że zakup Caracali nie ma uzasadnienia, bowiem nie odpowiada to naszym potrzebom obronnym. Według mnie potrzebujemy przede wszystkim śmigłowców uderzeniowych. Uważam, że wystarczyło o tym powiedzieć Francuzom i tamto postępowanie zakończyć. Powinniśmy wskazać, że w związku ze wzrostem napięcia na wschodzie (Ukraina) Polska musi zmienić priorytety obronne, że ekspedycje, do których byłyby potrzebne Caracale, schodzą na plan dalszy, a do obrony granic potrzebne są inne śmigłowce niż te, które Francuzi oferują. Należało ogłosić przetarg na śmigłowiec uderzeniowy i zaprosić do niego także firmy francuskie. Natomiast tutaj najpierw ogłoszono, że Francuzi nie spełnili warunków offsetowych (oni upierają się, że spełnili), następnie ogłoszono, że kupimy śmigłowce (znowu wielozadaniowe?), dwa, cztery, dziesięć i to będzie zaraz, za miesiąc, do końca roku… Śmigłowców nadal nie ma, a mamy wiele zamieszania, niepotrzebnego moim zdaniem.

- Generalnie zakupy dla polskiej armii zdają się trwać dosyć długo. Z czego to wynika?
– Urzędnicy wojskowi, którzy odpowiadają za zakupy, boją się podejmować decyzje. Wiadomo, że rozstrzygnięcie przetargu oznacza, że ktoś je wygra, ale wielu przegra i pojawią się różne podejrzenia, co może rozstrzygającym o przetargu przynieść kłopoty. Czyli lepiej jest odwlekać decyzje, celebrować bez końca procedury, starając się maksymalnie chronić siebie. Ale to tylko częściowe wyjaśnienie sprawy. Dodatkową trudnością nakładającą się na zakupy uzbrojenia jest to, że są one strasznie opóźnione. Zaniedbania są ogromne. To zaś spadło na ministra Macierewicza. Jest na stanowisku nieco ponad rok, a oczekuje się, że rozwiąże szybko problemy, które nawarstwiły się latami. Ministerstwo Obrony Narodowej ma też kłopot, który dodatkowo jeszcze komplikuje sprawę, a polega on na tym, że plan technicznej modernizacji armii, pozostawiony przez poprzednie kierownictwo MON, trzeba było zmieniać.

– Słusznie?
– Ten plan powinien być przepracowany. Już wspomniałem, że mamy dziś inny priorytet obronny – obrona granic, a nie misje zagraniczne. Zasada, wedle której należy uzbrajać armię, powinna wynikać z potrzeb obronnych, a one są kształtowane przez strategię obrony kraju. Plan technicznej modernizacji armii, który pozostawili poprzednicy, wynikał ze strategii opartej na podporządkowaniu modernizacji naszej armii potrzebom ekspedycyjnym. Ta optyka uległa zmianie. Minister Macierewicz słusznie podkreśla, że musimy postawić na własne zdolności obronne.
Nowy program technicznej modernizacji armii powinien wynikać z nowej strategii obronnej RP, której MON ciągle nie ma, a którą należałoby pilnie opracować.

– Pan jest autorem znanej koncepcji obrony terytorialnej. Jak Pan ocenia sposób, w jaki się teraz obronę terytorialną buduje?
– Uważam, że w strategii obrony kraju powszechna obrona terytorialna powinna pełnić kluczową rolę. Poziom przygotowania społeczeństwa do stawienia oporu ma być tak wysoki, aby nieprzyjaciel zwątpił, że będzie mógł okupować terytorium Polski. Na tym też powinna polegać rola OT jako podstawy naszej strategii odstraszania agresora.

– Mam wierzyć, że rodzimy się z nożem w zębach?
– Tak, że mamy w sobie silną wolę oporu i że mamy rzeczywiste zdolności, aby ten opór stawić. Tymczasem przyjęty dosyć powszechnie pogląd głosi, że obroną powinno zająć tzw. prawdziwe wojsko, czyli żołnierze wojsk operacyjnych z czołgami, samolotami, okrętami. Uważa się, że obrona terytorialna to nie jest prawdziwe wojsko. Stąd rozumowanie: prawdziwe wojsko w razie wojny będzie bronić naszego terytorium, a tam, gdzie tego wojska nie wystarczy, załatamy dziury siłami obrony terytorialnej, nazywanej pogardliwie „niedzielnym wojskiem”. OT ma więc pełnić funkcje pomocnicze. A to jest punkt widzenia operacyjny, a nie strategiczny. Strategia mówi, że obrona terytorialna powinna być zbudowana w taki sposób, aby pokazywała potencjalnemu agresorowi, że mimo rozbicia naszych wojsk operacyjnych nadal będziemy krajem trudnym do opanowania.
W wymiarze strategicznym, chcąc uzyskać efekt odstraszania, o którym mówię, obrona terytorialna będzie użyteczna wtedy, kiedy będzie bardzo liczna. Trzeba przeszkolić masy ludzi, nauczyć ich posługiwania się bronią. I mogą to być bardzo proste środki bojowe, broń strzelecka, miny. Wystarczy, że będzie tego bardzo, bardzo dużo. Przecież nie chodzi o to, żeby prowadzić z kimś wojnę, tylko o to, aby wywołać u potencjalnego agresora przekonanie, że Polska będzie trudna do opanowania. Wszystkie nowoczesne armie przekonały się, że tam, gdzie jest tzw. przeciwnik asymetryczny, kiedyś nazywało się go partyzantem, to armia uzbrojona w nowoczesną technikę nie daje sobie rady. Dlaczego? Dlatego, że chcąc zdusić wszelki opór, czyli kontrolować teren, na którym działają ci „asymetryczni”, trzeba być wszędzie. A żeby być wszędzie, okupant musi być liczny. Przyjmuje się, że wojska operacyjne, chcąc kontrolować okupowany teren, aby uniemożliwić wszelki opór, muszą mieć dwudziestu żołnierzy na jednego partyzanta.

Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (21/2017) dostępnym także w wersji cyfrowej tutaj.

#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe