Mateusz Kosiński: Historia stanu wojennego jest na wyciągnięcie ręki

Historia stanu wojennego to nie tylko historia liderów Solidarności i czołowych działaczy PZPR. To również historia naszych małych ojczyzn i lokalnych bohaterów.
/ ilustracja Krzysztof Brynecki

Stan wojenny w drastyczny sposób wpisał się w historię „Tygodnika Solidarność”. Ostatnim przygotowanym w PRL numerem naszego tygodnika okazało się wydanie 37., datowane na 11 grudnia 1981 r. Został on jednak w części skonfiskowany, ale ci, którzy zdążyli go zakupić, mogli przeczytać, że w kolejnym numerze będzie drukowana książka Krystyny Kersten „Historia polityczna Polski 1944–1956”, a także noworoczna szopka polityczna. Tak się jednak nigdy nie stało…

Nie wszystkich internowano

Tadeusz Mazowiecki, redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność”, materiały do kolejnego numeru zabrał ze sobą do Gdańska, gdzie odbywało się posiedzenie Komisji Krajowej. Pracę nad nimi zaplanował na czas pociągowej podróży powrotnej. Niestety nie zdążył usiąść nad przygotowanymi przez dziennikarzy materiałami. Jak możemy przeczytać w jego wspomnieniach zamieszczonych w książce „Tygodnik Solidarność – 35 lat”: „w nocy, po Komisji Krajowej, wyprowadzono mnie z Grand Hotelu w kajdankach i zawieziono na Kartuską do komisariatu. Tłum ludzi stał tam na korytarzu, ja niedaleko Wyszkowskiego (wtedy sekretarza redakcji «Tygodnika Solidarność» – przyp. red.), ale nie pozwolili nam rozmawiać. Milicjant, który nas pilnował, coś nieustannie mruczał pod nosem, komuś wymyślał. Gdzieś dopiero nad ranem nam się wygadał, że jest stan wojenny. Że go zbudzono i dlatego jest zły” – opowiadał Mazowiecki. Naczelny Tysola został wezwany na rozmowę z esbekiem jako jeden z ostatnich. „Nasza rozmowa była bardzo ostra. W pewnym momencie on, strasznie oburzony, mówi: «A pan miał materiały przeciw naszemu ministrowi!». Widocznie coś w tej szopce było na Kiszczaka, ale nie miałem okazji zorientować się, co” – wspominał Mazowiecki. W stanie wojennym internowano wielu dziennikarzy „TS”: 13 grudnia poza Tadeuszem Mazowieckim również Waldemara Kuczyńskiego, Krzysztofa Wyszkowskiego, Jana Dworaka i Małgorzatę Łukasiewicz. W następnych dniach internowano jeszcze Wojciecha Brojera, Macieja Cisłę i Wandę Falkowską.

Jednak zdecydowana większość pracowników „Tygodnika” pozostała na wolności i w poniedziałek przyszła do redakcji. Tam, ku ich ogromnemu zaskoczeniu, okazało się, że w nadmiarze obowiązków esbecja zapomniała o siedzibie „TS”, gdzie nie przeprowadzono żadnej rewizji. Zdziwieni pracownicy postanowili z tego skorzystać – wynosząc w pierwszej chwili artykuły i papiery, a następnie wszystkie magnetofony i maszyny do pisania. Wszystkie urządzenia zniknęły również ze spisu wartości trwałych. W dalszej kolejności wyniesiono listy do redakcji, które były bardzo szczere i często ich autorzy otwarcie krytykowali władzę, nie mogły więc wpaść w ręce bezpieki. Ostatecznie wory trafiły do kościoła św. Michała, gdzie zostały wywiezione taksówkami. Na koniec przez piwnice wyniesiono bezcenny kserograf. W przyszłości miał on służyć do powielania „Tygodnika Wojennego”. Do rewizji w redakcji doszło dopiero w piątek, 18 grudnia, z racji odpowiedniego „wyczyszczenia” pomieszczeń była ona jednak już zupełnie bezskuteczna. Wojskowy komisarz zakazał jednak spotkań w siedzibie redakcji, ta więc przeniosła się do pobliskiej restauracji – „Zielonej Gęsi”. Następnie dziennikarze zadbali o uzyskanie zaległych wypłat, również dla internowanych kolegów. Ta część zespołu, która pozostała w stanie wojennym na wolności, zintegrowała się jeszcze mocniej niż w okresie „karnawału”. Wkrótce znaczna część redakcji „Tygodnika” zaczęła pisać dla podziemnych tytułów.

Doświadczenie masowe

Dlaczego w artykule poświęconym szerokiemu kontekstowi stanu wojennego zaczynam od szczegółu, pokazując obraz grudnia 1981 r. przez pryzmat historii „Tygodnika Solidarność”? Wyżej wymieniona historia dotyczy tylko jednego zakładu pracy i ośmiu internowanych osób. Ponieważ stan wojenny to pierwsze tak masowe wydarzenie natury społeczno-politycznej od czasu stalinizmu. Stan wojenny to 10 tysięcy internowanych w licznych zakładach pracy. To doświadczenie milionów, na których życie osobiste wprowadzenie stanu wojennego w mniejszy lub większy sposób wpłynęło. To cała rzeka historii jak ta powyżej. To historie, które działy się w całej Polsce – zarówno w dużych miastach, które były centrami przemysłowymi PRL-u, jak i na prowincji. Do obozów internowania trafili zarówno liderzy Solidarności, jak i jej doradcy, związani z nią intelektualiści, ale i szeregowi działacze, którzy przez długie lata musieli czekać na pewną formę docenienia i podziękowania za konspiracyjną pracę.

To właśnie ta powszechność zderzenia stanu wojennego z narodem sprawia, że 13 grudnia to tak szczególna data w kalendarzu historii PRL. Jak pisze w książce „Wojna polsko-jaruzelska” prof. Andrzej Paczkowski: „wprowadzenie stanu wojennego było jednym z dwóch najbardziej dramatycznych doświadczeń narodowych od końca drugiej wojny światowej. Dla dziesiątek tysięcy Polaków – tych, którzy zostali aresztowani w noc 13 grudnia, i tych, których brutalnie zaatakowano w zakładach pracy – nawet traumatycznym. Nie wiem, czy są uprawnione takie porównania, ale sądzę, że tylko trwająca przez kilka powojennych lat walka z podziemiem – z towarzyszącymi jej pacyfikacjami, masowymi zbrodniami, przemocą na ogromną skalę – która przyniosła nieporównywalnie większe ofiary, silniej oddziałała na polskie społeczeństwo. (…) Od czerwca 1956 r. nie brakowało więc w Polsce poważnych wstrząśnień społecznych i dni, gdy masowo wyrażano niezgodne z intencjami władzy emocje. Ale tylko wprowadzenie stanu wojennego było jednocześnie i bezpośrednio doświadczone przez większość społeczeństwa w całym kraju, a uczestnikami tego doświadczenia byli mieszkańcy wszystkich bodaj miast i aglomeracji przemysłowych. To doświadczenie wzmocnił tragiczny obrót wydarzeń w wielu miejscach”.

Społeczeństwo alternatywne

Co ważne, masowość doświadczenia stanu wojennego oznaczała masowość doświadczenia odpowiedzi na tę formę wypowiedzenia wojny narodowi. Jak piszą autorzy książki „Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach”, wydanej niedawno nakładem Wydawnictwa Biały Kruk: „Społeczeństwo szybko zaczęło tworzyć struktury podziemne, które sprawnie funkcjonowały przez następne lata. W strukturach tych zaangażowane były dziesiątki tysięcy osób – wydawcy i drukarze gazetek oraz książek podziemnych, dziennikarze prasy drugiego obiegu, kolporterzy różnych szczebli, osoby udostępniające mieszkania i lokale na cele konspiracyjne, podziemni bibliotekarze i organizatorzy spotkań samokształceniowych, skarbnicy zbierający składki związkowe w zakładach pracy, osoby prowadzące (najczęściej we współpracy z Kościołem) prace charytatywne, organizatorzy Radia Solidarność, grupy rozrzucające ulotki i rozklejające plakaty na ulicach i inne osoby wspierające podziemie na rozmaite sposoby. Lata osiemdziesiąte ubiegłego stulecia oznaczały powstanie w Polsce społeczeństwa alternatywnego, które próbowało, z niezłym skutkiem, wypełniać role, których komunistyczne państwo spełniać nie chciało, bądź spełniać nie było już w stanie”.

I właśnie ta powszechność doświadczeń stanu wojennego jest kluczowa. Bo powszechny był strach, powszechna była bieda, która do końca lat 80. dotykała Polaków, powszechna była niemoc i bezsilność wynikająca z brutalnego przerwania karnawału solidarnościowego, ale powszechny był również opór, bohaterstwo i nonkonformizm. W kilku pierwszych akapitach opisałem doświadczenia stanu wojennego widziane z perspektywy wspomnień ludzi, którzy w tym czasie pracowali w moim zakładzie pracy, ale każdy z czytelników w swoim otoczeniu może odnaleźć bohaterów okresu stanu wojennego. Często są to ludzie z naszych rodzin lub z wiodących zakładów pracy w regionie. Część z nich świetnie odnalazła się w rzeczywistości po 1989 r., ale wielu pozostaje w zapomnieniu. Najpiękniejsze w fenomenie bohaterów okresu solidarnościowej walki, w tym walki w okresie stanu wojennego, jest to, że tworzyli go ludzie z całej Polski – od morza do Tatr, od Suwałk po Wałbrzych, od Szczecina po Rzeszów. Ludzie o różnym pochodzeniu, często o różnych poglądach i kolejach losu. Ludzie, których łączyła odwaga, solidaryzm i miłość do ojczyzny. Wielka historia przeplata się z historią lokalną i jest na wyciągnięcie ręki – wystarczy tylko odważyć się po nią sięgnąć. A warto, bo jesteśmy to winni tym, dzięki którym możemy żyć w wolnej Polsce.

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Chile skręca ostro w prawo. Prawicowa fala w Ameryce Łacińskiej tylko u nas
Chile skręca ostro w prawo. Prawicowa fala w Ameryce Łacińskiej

Ameryka Łacińska ma dość lewicowych eksperymentów, na dodatek prawicę w tej części świata natchnęło zwycięstwo Donalda Trumpa. W kolejnych krajach zwyciężają kandydaci konserwatywni, opowiadający się za wolnym rynkiem, rządami twardego prawa i współpracą z USA. Szczególnie symboliczny jest wynik wyborów prezydenckich w Chile: zdecydowane zwycięstwo polityka otwarcie chwalącego rządy Augusto Pinocheta.

Rząd Czech zapowiada blokadę unijnych regulacji. Nie dla ETS2 i paktu migracyjnego z ostatniej chwili
Rząd Czech zapowiada blokadę unijnych regulacji. "Nie" dla ETS2 i paktu migracyjnego

Nowy rząd Czech pod przewodnictwem premiera Andreja Babisza otwarcie kwestionuje kluczowe elementy polityki Unii Europejskiej. Gabinet, zaprzysiężony dzień wcześniej, przyjął uchwały odrzucające zarówno system handlu emisjami ETS2, jak i unijny pakt migracyjny, zapowiadając, że regulacje te nie zostaną wdrożone do czeskiego prawa.

Jarmark Warszawski pod specjalnym nadzorem. Student podejrzany o planowanie zamachu z ostatniej chwili
Jarmark Warszawski pod specjalnym nadzorem. Student podejrzany o planowanie zamachu

Organizator Jarmarku Warszawskiego, w związku z publikacjami dotyczącymi zatrzymania 19-letniego studenta, który miał planować zamach terrorystyczny, zwrócił się do firmy ochrony o zintensyfikowanie działań prewencyjnych, reagowania i informowania o wszelkich sytuacjach mogących stanowić zagrożenie dla odwiedzających jarmark.

Sondaż Politico. Kto za, a kto przeciw pomocy dla Ukrainy Wiadomości
Sondaż Politico. Kto za, a kto przeciw pomocy dla Ukrainy

Większość Niemców i Francuzów chce ograniczenia pomocy dla Ukrainy, podczas gdy Amerykanie, Brytyjczycy i Kanadyjczycy chcą ją zwiększyć lub utrzymać na obecnym poziomie - wykazał najnowszy sondaż Politico przeprowadzony w tych pięciu krajach i opublikowany we wtorek.

 GIS wydał pilny komunikat dla konsumentów z ostatniej chwili
GIS wydał pilny komunikat dla konsumentów

Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie dotyczące świeżych jaj z chowu ściółkowego, w których wykryto bakterie Salmonella spp. GIS apeluje, aby nie jeść jaj z partii 05.01.2026, zwłaszcza jeśli nie zostały odpowiednio ugotowane lub usmażone.

Niemiecka żądza przywództwa. Niemiecki think-tank proponuje trzy kroki tylko u nas
Niemiecka żądza przywództwa. Niemiecki think-tank proponuje trzy kroki

Aleksandra Fedorska, ekspert ds. Niemiec, analizuje najnowszy raport niemieckiego think tanku Institut für Europäische Politik, który wskazuje trzy kluczowe warunki przejęcia przez Berlin większej roli w europejskiej polityce obronnej. W tle wojna w Ukrainie, zmiany w NATO oraz ambicje nowego rządu Friedricha Merza.

KE wycofuje się z całkowitego zakazu aut spalinowych. Ma nowy plan Wiadomości
KE wycofuje się z całkowitego zakazu aut spalinowych. Ma nowy plan

Komisja Europejska zmienia podejście do planowanego zakazu sprzedaży nowych samochodów spalinowych w UE od 2035 roku. Zamiast pełnego zakazu proponuje obowiązek redukcji emisji CO2 o 90 proc., co otwiera furtkę dla wybranych technologii spalinowych i hybrydowych.

Skandal w Wodach Polskich. Fikcyjna inwestycja po powodzi została odebrana Wiadomości
Skandal w Wodach Polskich. Fikcyjna inwestycja po powodzi została "odebrana"

Inwestycja popowodziowa warta ponad 400 tys. zł została formalnie odebrana, mimo że w terenie nie wykonano żadnych prac. Sprawa wyszła na jaw po ujawnieniu dokumentów z Dolnego Śląska.

Niepokojący komunikat Tuska. Musimy być przygotowani na twarde środki  z ostatniej chwili
Niepokojący komunikat Tuska. "Musimy być przygotowani na twarde środki" 

Donald Tusk ujawnił, że drony wykorzystywane do potencjalnych prowokacji, m.in. przeciwko polskiej platformienaftowej na Morzu Bałtyckim, mogą startować z jednostek tzw. floty cieni. Polska i państwa wschodniej flanki UE muszą być przygotowane na bezpośrednie działania, czyli jak to określił Tusk po szczycie w Helsinkach, "twarde środki" przeciwko takim zagrożeniom.

Niemiecki ekspert alarmuje: setki tysięcy rosyjskich żołnierzy na Białorusi Wiadomości
Niemiecki ekspert alarmuje: setki tysięcy rosyjskich żołnierzy na Białorusi

Obecność setek tysięcy rosyjskich żołnierzy na Białorusi ma stanowić realne zagrożenie dla państw NATO. Zdaniem niemieckiego eksperta wojskowego Europa wchodzi w kluczowy okres dla swojego bezpieczeństwa.

REKLAMA

Mateusz Kosiński: Historia stanu wojennego jest na wyciągnięcie ręki

Historia stanu wojennego to nie tylko historia liderów Solidarności i czołowych działaczy PZPR. To również historia naszych małych ojczyzn i lokalnych bohaterów.
/ ilustracja Krzysztof Brynecki

Stan wojenny w drastyczny sposób wpisał się w historię „Tygodnika Solidarność”. Ostatnim przygotowanym w PRL numerem naszego tygodnika okazało się wydanie 37., datowane na 11 grudnia 1981 r. Został on jednak w części skonfiskowany, ale ci, którzy zdążyli go zakupić, mogli przeczytać, że w kolejnym numerze będzie drukowana książka Krystyny Kersten „Historia polityczna Polski 1944–1956”, a także noworoczna szopka polityczna. Tak się jednak nigdy nie stało…

Nie wszystkich internowano

Tadeusz Mazowiecki, redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność”, materiały do kolejnego numeru zabrał ze sobą do Gdańska, gdzie odbywało się posiedzenie Komisji Krajowej. Pracę nad nimi zaplanował na czas pociągowej podróży powrotnej. Niestety nie zdążył usiąść nad przygotowanymi przez dziennikarzy materiałami. Jak możemy przeczytać w jego wspomnieniach zamieszczonych w książce „Tygodnik Solidarność – 35 lat”: „w nocy, po Komisji Krajowej, wyprowadzono mnie z Grand Hotelu w kajdankach i zawieziono na Kartuską do komisariatu. Tłum ludzi stał tam na korytarzu, ja niedaleko Wyszkowskiego (wtedy sekretarza redakcji «Tygodnika Solidarność» – przyp. red.), ale nie pozwolili nam rozmawiać. Milicjant, który nas pilnował, coś nieustannie mruczał pod nosem, komuś wymyślał. Gdzieś dopiero nad ranem nam się wygadał, że jest stan wojenny. Że go zbudzono i dlatego jest zły” – opowiadał Mazowiecki. Naczelny Tysola został wezwany na rozmowę z esbekiem jako jeden z ostatnich. „Nasza rozmowa była bardzo ostra. W pewnym momencie on, strasznie oburzony, mówi: «A pan miał materiały przeciw naszemu ministrowi!». Widocznie coś w tej szopce było na Kiszczaka, ale nie miałem okazji zorientować się, co” – wspominał Mazowiecki. W stanie wojennym internowano wielu dziennikarzy „TS”: 13 grudnia poza Tadeuszem Mazowieckim również Waldemara Kuczyńskiego, Krzysztofa Wyszkowskiego, Jana Dworaka i Małgorzatę Łukasiewicz. W następnych dniach internowano jeszcze Wojciecha Brojera, Macieja Cisłę i Wandę Falkowską.

Jednak zdecydowana większość pracowników „Tygodnika” pozostała na wolności i w poniedziałek przyszła do redakcji. Tam, ku ich ogromnemu zaskoczeniu, okazało się, że w nadmiarze obowiązków esbecja zapomniała o siedzibie „TS”, gdzie nie przeprowadzono żadnej rewizji. Zdziwieni pracownicy postanowili z tego skorzystać – wynosząc w pierwszej chwili artykuły i papiery, a następnie wszystkie magnetofony i maszyny do pisania. Wszystkie urządzenia zniknęły również ze spisu wartości trwałych. W dalszej kolejności wyniesiono listy do redakcji, które były bardzo szczere i często ich autorzy otwarcie krytykowali władzę, nie mogły więc wpaść w ręce bezpieki. Ostatecznie wory trafiły do kościoła św. Michała, gdzie zostały wywiezione taksówkami. Na koniec przez piwnice wyniesiono bezcenny kserograf. W przyszłości miał on służyć do powielania „Tygodnika Wojennego”. Do rewizji w redakcji doszło dopiero w piątek, 18 grudnia, z racji odpowiedniego „wyczyszczenia” pomieszczeń była ona jednak już zupełnie bezskuteczna. Wojskowy komisarz zakazał jednak spotkań w siedzibie redakcji, ta więc przeniosła się do pobliskiej restauracji – „Zielonej Gęsi”. Następnie dziennikarze zadbali o uzyskanie zaległych wypłat, również dla internowanych kolegów. Ta część zespołu, która pozostała w stanie wojennym na wolności, zintegrowała się jeszcze mocniej niż w okresie „karnawału”. Wkrótce znaczna część redakcji „Tygodnika” zaczęła pisać dla podziemnych tytułów.

Doświadczenie masowe

Dlaczego w artykule poświęconym szerokiemu kontekstowi stanu wojennego zaczynam od szczegółu, pokazując obraz grudnia 1981 r. przez pryzmat historii „Tygodnika Solidarność”? Wyżej wymieniona historia dotyczy tylko jednego zakładu pracy i ośmiu internowanych osób. Ponieważ stan wojenny to pierwsze tak masowe wydarzenie natury społeczno-politycznej od czasu stalinizmu. Stan wojenny to 10 tysięcy internowanych w licznych zakładach pracy. To doświadczenie milionów, na których życie osobiste wprowadzenie stanu wojennego w mniejszy lub większy sposób wpłynęło. To cała rzeka historii jak ta powyżej. To historie, które działy się w całej Polsce – zarówno w dużych miastach, które były centrami przemysłowymi PRL-u, jak i na prowincji. Do obozów internowania trafili zarówno liderzy Solidarności, jak i jej doradcy, związani z nią intelektualiści, ale i szeregowi działacze, którzy przez długie lata musieli czekać na pewną formę docenienia i podziękowania za konspiracyjną pracę.

To właśnie ta powszechność zderzenia stanu wojennego z narodem sprawia, że 13 grudnia to tak szczególna data w kalendarzu historii PRL. Jak pisze w książce „Wojna polsko-jaruzelska” prof. Andrzej Paczkowski: „wprowadzenie stanu wojennego było jednym z dwóch najbardziej dramatycznych doświadczeń narodowych od końca drugiej wojny światowej. Dla dziesiątek tysięcy Polaków – tych, którzy zostali aresztowani w noc 13 grudnia, i tych, których brutalnie zaatakowano w zakładach pracy – nawet traumatycznym. Nie wiem, czy są uprawnione takie porównania, ale sądzę, że tylko trwająca przez kilka powojennych lat walka z podziemiem – z towarzyszącymi jej pacyfikacjami, masowymi zbrodniami, przemocą na ogromną skalę – która przyniosła nieporównywalnie większe ofiary, silniej oddziałała na polskie społeczeństwo. (…) Od czerwca 1956 r. nie brakowało więc w Polsce poważnych wstrząśnień społecznych i dni, gdy masowo wyrażano niezgodne z intencjami władzy emocje. Ale tylko wprowadzenie stanu wojennego było jednocześnie i bezpośrednio doświadczone przez większość społeczeństwa w całym kraju, a uczestnikami tego doświadczenia byli mieszkańcy wszystkich bodaj miast i aglomeracji przemysłowych. To doświadczenie wzmocnił tragiczny obrót wydarzeń w wielu miejscach”.

Społeczeństwo alternatywne

Co ważne, masowość doświadczenia stanu wojennego oznaczała masowość doświadczenia odpowiedzi na tę formę wypowiedzenia wojny narodowi. Jak piszą autorzy książki „Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach”, wydanej niedawno nakładem Wydawnictwa Biały Kruk: „Społeczeństwo szybko zaczęło tworzyć struktury podziemne, które sprawnie funkcjonowały przez następne lata. W strukturach tych zaangażowane były dziesiątki tysięcy osób – wydawcy i drukarze gazetek oraz książek podziemnych, dziennikarze prasy drugiego obiegu, kolporterzy różnych szczebli, osoby udostępniające mieszkania i lokale na cele konspiracyjne, podziemni bibliotekarze i organizatorzy spotkań samokształceniowych, skarbnicy zbierający składki związkowe w zakładach pracy, osoby prowadzące (najczęściej we współpracy z Kościołem) prace charytatywne, organizatorzy Radia Solidarność, grupy rozrzucające ulotki i rozklejające plakaty na ulicach i inne osoby wspierające podziemie na rozmaite sposoby. Lata osiemdziesiąte ubiegłego stulecia oznaczały powstanie w Polsce społeczeństwa alternatywnego, które próbowało, z niezłym skutkiem, wypełniać role, których komunistyczne państwo spełniać nie chciało, bądź spełniać nie było już w stanie”.

I właśnie ta powszechność doświadczeń stanu wojennego jest kluczowa. Bo powszechny był strach, powszechna była bieda, która do końca lat 80. dotykała Polaków, powszechna była niemoc i bezsilność wynikająca z brutalnego przerwania karnawału solidarnościowego, ale powszechny był również opór, bohaterstwo i nonkonformizm. W kilku pierwszych akapitach opisałem doświadczenia stanu wojennego widziane z perspektywy wspomnień ludzi, którzy w tym czasie pracowali w moim zakładzie pracy, ale każdy z czytelników w swoim otoczeniu może odnaleźć bohaterów okresu stanu wojennego. Często są to ludzie z naszych rodzin lub z wiodących zakładów pracy w regionie. Część z nich świetnie odnalazła się w rzeczywistości po 1989 r., ale wielu pozostaje w zapomnieniu. Najpiękniejsze w fenomenie bohaterów okresu solidarnościowej walki, w tym walki w okresie stanu wojennego, jest to, że tworzyli go ludzie z całej Polski – od morza do Tatr, od Suwałk po Wałbrzych, od Szczecina po Rzeszów. Ludzie o różnym pochodzeniu, często o różnych poglądach i kolejach losu. Ludzie, których łączyła odwaga, solidaryzm i miłość do ojczyzny. Wielka historia przeplata się z historią lokalną i jest na wyciągnięcie ręki – wystarczy tylko odważyć się po nią sięgnąć. A warto, bo jesteśmy to winni tym, dzięki którym możemy żyć w wolnej Polsce.

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane