Alexander Degrejt: Barbaria zdała egzamin

Ja wiem, że w Moskwie panował potężny burdel a zapewnienia ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz o drobiazgowych badaniach i dbaniu o każdy szczegół to wyssane z palca bzdety, podobnie jak bredzenie o przekopywaniu smoleńskiej ziemi na metr w głąb. Ale żeby doszło do czegoś takiego to trzeba chyba było szczątki pakować do trumien łopatą, taśmowo i bez zwracania uwagi na cokolwiek. Teraz zrozumiałym stał się strach platformianych prominentów przed ekshumacjami i próba ich zablokowania m.in. przez Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. Był to strach przed ujawnieniem skrajnego barbarzyństwa, przed tym, że Naród zobaczy jak politycy rządzącej partii potraktowali tych, którzy już bronić się nie mogli. I wiemy też dlaczego po przylocie samolotu z ciałami zakazano otwierania trumien – gdyby ludzie po dziesiątym kwietnia to zobaczyli wywlekliby Tuska, Kopacz i Komorowskiego za kudły po czym (w najlepszym razie) wywieźliby ich na furmance z gnojem.
W polską tradycję wpisany jest szacunek do zmarłych a profanacja zwłok to jedna z najcięższych zbrodni. Nawet szczątki wrogów traktowane były godnie, żołnierze najeźdźczych armii mogli zawsze liczyć na krzyż, mogiłę i modlitwę za swoją duszę. Politycy Platformy Obywatelskiej ostatecznie dowiedli, że z polskością niczego wspólnego nie mają, że dla nich – jak pisał kiedyś Donald Tusk – polskość to nienormalność, której nie są w stanie zrozumieć i zaakceptować. To barbarzyńcy, którzy w miejscu Polski chcieli wybudować barbarzyńskie państwo za nic mające ludzi tak za ich życia jak i po śmierci. I wbrew wszystkiemu trzeba się zgodzić z Bronisławem Komorowskim – to prawda, to barbarzyńskie państwo egzamin zdało. Celująco.