[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Szokuje Was "wielość płci"? To zapnijcie pasy, poznajcie "Otherkin" , "DID" i sprawdźcie co robią Wasze dzieci

1.5 miliarda wyświetleń: tyle liczą sobie filmiki na TikToku opatrzone hasztagiem “#did”: dissociative identity disorder, rozdwojenie jaźni. A to tylko jeden z hasztagów: obok niego jest wiele więcej. To dzięki nim nastolatkowie zaczynają wierzyć, że w ich głowie żyje wiele różnych osobowości, którymi chwalą się w Internecie. Po „niebinarności” to największa epidemia zaburzeń, niszcząca młode pokolenie.
Użytkownicy Tik Toka identyfikujący się jako
Użytkownicy Tik Toka identyfikujący się jako "DID" / screen Tik Tok

Każdy już chyba słyszał o osobach „niebinarnych”, czyli takich, którym wydaje się, że nie są ani chłopcem, ani dziewczynką. Że są i mężczyzną, i kobietą jednocześnie. Że nie są żadną z obu płci, albo że tworzą jakiś jeszcze inny gender. Trudno też nie znać tego fenomenu: choć na jego faktyczność nie ma żadnych dowodów naukowych, jest on promowany w wielu krajach. W Polsce mieliśmy okazję zetknąć się z nim po agresywnych zamieszkach zorganizowanych przez StopBzdurom: Michał Sz., guru grupy, uważał się za niebinarną kobietę (Margot vel Małgorzata), a para jego partnerek twierdziła, że są niebinarnymi chłopcami.

Niebinarność nie była jednak pierwszym, nieistniejącym de facto zjawiskiem, które z otwartymi ramionami przyjęli najbardziej naiwni, najmniej doświadczeni, czyli dzieci. Na długo, zanim wymyślono niebinarność i wypromowano DID, popularny był w Internecie fenomen, o którym wielu dziś nie pamięta. Podobnie jak dzisiejsze zmyślone zjawiska nabrał swoich sił w Internecie: konkretnie, na pojawiających się wtedy dopiero mediach socjalnych, MySpace i Tumblr.

 

Otherkin

„Na wszystkich wymiarach poza fizycznym, jestem wilkiem”. „Czuję mój ogon! Z dawnego ciała, on tu nadal jest!”. Albo: „urodziłem się w nieswoim ciele!” - takie teksty można było znaleźć każdego dnia kilka lat temu na jednej z pierwszych socplatform, MySpace. MySpace później zniknęło i w dużej mierze zastąpił je Tumblr. Tumblr zaś zmarniał w momencie, w którym platforma postanowiła zabronić u siebie pornografii: wielu użytkowników było tam, jak się zdaje, głównie dla niej.

Tak długo jak obie platformy jednak istniały, były domem dla „Otherkin Community”, społeczności innego rodzaju. Czyli ludzi, którzy identyfikowali się jako zwierzęta. Nie w sensie znaków Zodiaku, nie w sensie żartów: naprawdę. I podobnie jak w dzisiejszym środowisku trans/nonbinary, społeczność otherkin była pełna różnych frakcji.

Przodowały w niej dwie: realiści i fantaści. Choć żadna z nich tak się sama nie określała (trend nie doszedł nigdy w znaczącym stopniu do Polski), to taka właśnie była między nimi różnica. Jedni wierzyli, że są inkarnacją realnie istniejących zwierząt, drudzy uważali się za manifestację stworów wydumanych. I tak część Community mówiła o swoim przeszłym życiu w ciele psa czy orła, inni zaś opisywali w szczegółowych postach, że nadal czują swoje smocze skrzydła.

Realiści uważali, że ich „tożsamość gatunkowa” to wynik doświadczeń z poprzedniego życia. Fantaści twierdzili, że istnieją różne wymiary i kiedy ruszają swoimi smoczymi skrzydłami w tym świecie, to ruszają się one naprawdę gdzieś indziej, a ich podzielona świadomość (o tym za chwilę) skacze między dymensjami. Obie grupy, tak podobne do dzisiejszych transseksualistów binarnych ("Jestem mężczyzną w ciele kopiety!") i niebinarnych ("Jestem helikopterem bojowym w ciele mężczyzny!"), po części się lubiły, a po części zwalczały. Realiści narzekali, że fantaści psują im reputację, fantaści zaś byli zdania, że realiści są zbyt normatywni. Dla fantastów sam fakt, że odczuwali „dysforię gatunkową” - pragnienie bycia w innym ciele – był wystarczającym dowodem.

Obie grupy odeszły w zapomnienie. Oczywiście, Internet nigdy w pełni nie zapomina, nadal więc można znaleźć o otherkin artykuły i materiały (semi)pornograficzne i artystyczne (głównie rysunki samych otherkin w formie zwierząt, przyzwoitych lub nie), ale nikt nie brał ich nigdy kompletnie na serio i nawet o nich nie wspomina. Teraz modne są inne fantazje.

 

System

Lewicowa młodzież lubi mówić o systemach: tych ekonomicznych, tych patriarchalnych, tych rzekomo opresyjnych. Kiedy jednak poszukamy na TikToku (prawdopodobnie najbardziej lewicowej, postępowej platformie dla młodzieży) filmików o systemie, trafimy często na coś innego.

„Jestem Alex i jestem opiekunem tego systemu. Frontuję najczęściej. Mam cztery różne altery.” - takie słowa usłyszymy, jeżeli odpalimy część z tych filmików. Szczególnie te opatrzone hasztagiem (kluczowym słowem do wyszukiwania postów podobnych tematycznie) „did” i „ dissociative identity disorder”. Dissociative identity disorder to po polsku „rozdwojenie jaźni”.

Rozdwojenie jednak jest słowem zbyt skromnym – nie oddaje rozmachu fenomenu. Tysiące, być może setki tysięcy (głównie amerykańskich) nastolatków, wierzą bowiem, że ich tożsamość, jaźń, osobowość są podzielone na wiele, czasem nawet kilkadziesiąt, różnych pod-osobowości.

Filmiki takie ogląda się trudno, bo trudno na początku zrozumieć, o co w nich chodzi. Z reguły widzimy najpierw młodą osobę, nagrywającą samą siebie. Młodociany lub młodociana przedstawia się z imienia, potem dodaje, że jest „częścią systemu”, a na koniec objaśnia swoją funkcję w nim. Potem miejsce/czas/kąt nagrania się zmienia. Zmienia się też często styl ubioru, wygląd i manieryzm nagrywającej osoby: tam, gdzie wcześniej (na przykład) widzieliśmy uśmiechniętą dziewczynę w rozpuszczonych włosach, teraz widzimy tą samą dziewczynę we włosach związanych, w czapce z daszkiem. I ta sama dziewczyna przedstawia się inaczej, mówi, że też jest częścią systemu – innym „alterem” - i że frontuje bardzo rzadko. Po niej ta sama dziewczyna, ale inaczej uczesana i ubrana, przedstawia się jeszcze innym imieniem. Najczęściej między różnymi alterami dochodzi do modulacji głosu i nastroju. Każda frontująca – dominująca, przemawiająca właśnie – tożsamość jest nieco inna.

To tylko udawane! - powie ktoś. A ja się z nim zgodzę. Nie zgodzą się jednak nastolatkowie (i wszystkie inne grupy wiekowe) zamieszane w ten proceder. Producenci tych filmików nie twierdzą, że żartują. Że to tylko zgrywka. Oni twierdzą, że naprawdę mają w sobie wiele różnych osobowości. I takich ludzi przybywa.

Widać to jasno w statystykach: sam jeden hasztag „did” ma ponad 1,5 miliarda (!) wyświetleń. Najpopularniejsze konta, których właściciele twierdzą, że żyją w ich głowach różne tożsamości, liczą sobie ponad milion subskrybentów. Te „poważne żarty” przyjmują do siebie miliony osób dziennie. W Ameryce staje się to – podobnie jak niebinarność – prawdziwą plagą.

I podobnie jak niebinarność, trend DID jest prawdopodobnie... kompletnie zmyślony i wyprodukowany przez Internet. Nie ma żadnego związku z biologią. To bajka, w którą uwierzyły naiwne dzieci.

 

Sybil

Kiedy bliżej przyjrzymy się dissociative identity disorder, dyssocjatywnemu zaburzeniu tożsamości, zwanym popularnie rozdwojeniem jaźni, okazuje się, że medycyna nie potwierdza jego istnienia. Psychiatrzy się spierają. Nie ma jasności.

W „najlepszym” przypadku jest to ekstremalnie rzadkie zjawisko, które rezultuje z traumy i wczesnorozwojowych trudności. Możliwe, że coś podobnego istnieje, ale działa inaczej. Ale – i to ten najgorszy przypadek – możliwe jest, że to rozdmuchany z zera problem, który w naszym gatunku de facto nie występuje.

Tutaj jednak dochodzimy do elementu, który łączy DID z niebinarnością i otherkin. Jeżeli bowiem to zaburzenie naprawdę nie istnieje, to jest tworem... mediów. Podobnie jak dwa pozostałe. W przypadku DID tymi mediami będą na samym początku książki, a w czasach obecnych, oczywiście Internet.

W 1974r. opublikowana została książka pt. Sybil, opisująca trudności w leczeniu Sybil Isabel Dorsett, cierpiącej na tożsamość mnogą, objawiającą się nagłymi zmianami zachowania, przerażającym frontowaniem między alterami. Książka została później zekranizowana jako serial, a jej popularność rosła z czasem.

To z tej książki (lub jej ekranizacji) zwulgaryzowane wyobrażenie o zaburzeniach tożsamości przeniosło się na inne dzieła sztuki, szczególnie filmy. A tych jest mnóstwo: Fight club, My myself and I, Psycho, Shutter Island, Secret Window, Primal Fear, Glass, Split – to tylko niektóre ze słynnych tytułów. DID sprzedaje się dobrze w kinie, szczególnie jako zwrot akcji, którego nikt nie oczekiwał, ale który można opchnąć jako „naukowo realistyczny”.

I to z filmów takie wyobrażenie o DID przeniosło się prawdopodobnie do Internetu: że można w jednej minucie być mężczyzną, a w drugiej kobietą, a potem znowu kimś innym. Dzieci, którym ideologia gender i wyobrażenia o płciowej płynności („Raz jestem transżeńska, raz transmęska!”) uszkodziły myślenie już dawno temu, z otwartymi ramionami przyjęły koncept DID. Skoro można, niezależnie od biologii i ciała, zmieniać płeć, to czemu nie resztę tożsamości?

To więc może będzie następnym lewicowym trendem: popularyzacja DID?! Bo to koncept-marzenie lewaków. Zawiera on element wyjątkowości („Look at me, I'm special!"), element ofiaryzmu (osoby chore psychiczne doświadczają prześladowania) oraz – co najważniejsze – szkatułkowy potencjał dyskryminacji.

Tylko pomyślcie! Teraz jako, dajmy na to, taki lewicowy homoseksualista, zaznajesz tylko homofobii. Ale gdy dodamy do ciebie DID, skala prześladowań, na które możesz naciągnąć społeczeństwo, staje się prawie nieskończona! Już teraz i ty możesz być dyskryminowanym gejem, który doświadcza – jako czarna migrantka – rasizmu i ksenofobii, oraz cierpi – jako transseksualna osoba aseksualna – przez transfobię i dlatego, bo gwałcą ją jej własne, seksualne altery!

Możliwości wydają się nieskończone.


 

POLECANE
Groźny wypadek w centrum Warszawy. Nowe informacje z ostatniej chwili
Groźny wypadek w centrum Warszawy. Nowe informacje

Na alei Solidarności zderzyły się we wtorek rano dwa tramwaje i autobus – poinformowała Komenda Stołeczna Policji. W wyniku tego zdarzenia poszkodowanych zostało 23 osoby. Na miejscu wciąż pracują służby.

Nadzwyczajne posiedzenie rządowego Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego Wiadomości
Nadzwyczajne posiedzenie rządowego Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego

We wtorek po godz. 9 na nadzwyczajnym posiedzeniu zebrał się rządowy Komitet ds. Bezpieczeństwa Narodowego - poinformowało PAP Centrum Informacyjne Rządu.

Wiadomości
Dlaczego warto wybrać listwy przypodłogowe aluminiowe?

Współczesne wnętrza coraz częściej stawiają na rozwiązania trwałe i łatwe w utrzymaniu. Dlaczego listwy przypodłogowe aluminiowe są coraz popularniejszym rozwiązaniem? Odpowiedź jest prosta – to połączenie solidności, odporności i wysokiej jakości wykonania, które zapewnia długowieczny efekt i elegancki wygląd każdej przestrzeni.

Wiadomości
Jak dobrać listwy przysufitowe do salonu?

Dobór listew przysufitowych do salonu wymaga zrozumienia proporcji i dopasowania ich do charakteru pomieszczenia. Odpowiednia listwa przysufitowa porządkuje przestrzeń, maskuje niedoskonałości łączenia ściany z sufitem i wprowadza efekt wizualnej lekkości. W salonie pełni rolę elementu wykończeniowego, który spaja aranżację i wzmacnia wrażenie spójności.

Ciężarówki zapłacą więcej o 40-42 proc. Nowe stawki wejdą w życie 1 lutego Wiadomości
Ciężarówki zapłacą więcej o 40-42 proc. Nowe stawki wejdą w życie 1 lutego

Stawki za przejazd siecią dróg płatnych pojazdów o masie powyżej 3,5 t i autobusów mają wzrosnąć o 40-42 proc., w zależności od klasy emisji spalin i masy pojazdu - wynika z projektu rozporządzenia opublikowanego we wtorek na stronie Rządowego Centrum Legislacji.

Eksplozja na torach. Szef MSWiA mówi o wielkim szczęściu z ostatniej chwili
Eksplozja na torach. Szef MSWiA mówi o "wielkim szczęściu"

Śledczy analizują materiał zebrany po eksplozji na torach w powiecie garwolińskim, a minister Marcin Kierwiński przekonuje w studiu Polsatu, że "jeżeli chodzi o to, w jaki sposób zadziałał ten ładunek wybuchowy, mieliśmy bardzo, bardzo duże szczęście".

Co Polacy sądzą o kandydaturze Włodzimierza Czarzastego? Nowy sondaż Wiadomości
Co Polacy sądzą o kandydaturze Włodzimierza Czarzastego? Nowy sondaż

Najnowsze badanie Pollstera pokazuje, że decyzja o zmianie na fotelu marszałka nie dla wszystkich jest zrozumiała, a opinie wobec Włodzimierza Czarzastego wywołują wyraźne podziały.

Akty dywersji w Polsce, a policja... legitymuje uczestników różańca z ostatniej chwili
Akty dywersji w Polsce, a policja... legitymuje uczestników różańca

Jak poinformowała Fundacja Życie i Rodzina Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji w Oleśnicy przerwała policja, legitymując wszystkich jego uczestników.

Ceny ropy Urals lecą w dół. Rosja traci miliardy po decyzjach USA Wiadomości
Ceny ropy Urals lecą w dół. Rosja traci miliardy po decyzjach USA

Rosyjska ropa Urals spadła do najniższego poziomu od ponad dwóch i pół roku, a zagraniczne rafinerie już przed wejściem sankcji wstrzymały zakupy, wybierając inne źródła dostaw.

Azyl dla brytyjskich obrońców życia i krytyków imigracji? Trump szykuje polityczny precedens pilne
Azyl dla brytyjskich obrońców życia i krytyków imigracji? Trump szykuje polityczny precedens

Według informacji „The Telegraph” administracja Donalda Trumpa poważnie rozważa objęcie azylem politycznym tych Brytyjczyków, którzy — jak twierdzą — są karani za konserwatywne poglądy, od krytyki imigracji po sprzeciw wobec aborcji.

REKLAMA

[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Szokuje Was "wielość płci"? To zapnijcie pasy, poznajcie "Otherkin" , "DID" i sprawdźcie co robią Wasze dzieci

1.5 miliarda wyświetleń: tyle liczą sobie filmiki na TikToku opatrzone hasztagiem “#did”: dissociative identity disorder, rozdwojenie jaźni. A to tylko jeden z hasztagów: obok niego jest wiele więcej. To dzięki nim nastolatkowie zaczynają wierzyć, że w ich głowie żyje wiele różnych osobowości, którymi chwalą się w Internecie. Po „niebinarności” to największa epidemia zaburzeń, niszcząca młode pokolenie.
Użytkownicy Tik Toka identyfikujący się jako
Użytkownicy Tik Toka identyfikujący się jako "DID" / screen Tik Tok

Każdy już chyba słyszał o osobach „niebinarnych”, czyli takich, którym wydaje się, że nie są ani chłopcem, ani dziewczynką. Że są i mężczyzną, i kobietą jednocześnie. Że nie są żadną z obu płci, albo że tworzą jakiś jeszcze inny gender. Trudno też nie znać tego fenomenu: choć na jego faktyczność nie ma żadnych dowodów naukowych, jest on promowany w wielu krajach. W Polsce mieliśmy okazję zetknąć się z nim po agresywnych zamieszkach zorganizowanych przez StopBzdurom: Michał Sz., guru grupy, uważał się za niebinarną kobietę (Margot vel Małgorzata), a para jego partnerek twierdziła, że są niebinarnymi chłopcami.

Niebinarność nie była jednak pierwszym, nieistniejącym de facto zjawiskiem, które z otwartymi ramionami przyjęli najbardziej naiwni, najmniej doświadczeni, czyli dzieci. Na długo, zanim wymyślono niebinarność i wypromowano DID, popularny był w Internecie fenomen, o którym wielu dziś nie pamięta. Podobnie jak dzisiejsze zmyślone zjawiska nabrał swoich sił w Internecie: konkretnie, na pojawiających się wtedy dopiero mediach socjalnych, MySpace i Tumblr.

 

Otherkin

„Na wszystkich wymiarach poza fizycznym, jestem wilkiem”. „Czuję mój ogon! Z dawnego ciała, on tu nadal jest!”. Albo: „urodziłem się w nieswoim ciele!” - takie teksty można było znaleźć każdego dnia kilka lat temu na jednej z pierwszych socplatform, MySpace. MySpace później zniknęło i w dużej mierze zastąpił je Tumblr. Tumblr zaś zmarniał w momencie, w którym platforma postanowiła zabronić u siebie pornografii: wielu użytkowników było tam, jak się zdaje, głównie dla niej.

Tak długo jak obie platformy jednak istniały, były domem dla „Otherkin Community”, społeczności innego rodzaju. Czyli ludzi, którzy identyfikowali się jako zwierzęta. Nie w sensie znaków Zodiaku, nie w sensie żartów: naprawdę. I podobnie jak w dzisiejszym środowisku trans/nonbinary, społeczność otherkin była pełna różnych frakcji.

Przodowały w niej dwie: realiści i fantaści. Choć żadna z nich tak się sama nie określała (trend nie doszedł nigdy w znaczącym stopniu do Polski), to taka właśnie była między nimi różnica. Jedni wierzyli, że są inkarnacją realnie istniejących zwierząt, drudzy uważali się za manifestację stworów wydumanych. I tak część Community mówiła o swoim przeszłym życiu w ciele psa czy orła, inni zaś opisywali w szczegółowych postach, że nadal czują swoje smocze skrzydła.

Realiści uważali, że ich „tożsamość gatunkowa” to wynik doświadczeń z poprzedniego życia. Fantaści twierdzili, że istnieją różne wymiary i kiedy ruszają swoimi smoczymi skrzydłami w tym świecie, to ruszają się one naprawdę gdzieś indziej, a ich podzielona świadomość (o tym za chwilę) skacze między dymensjami. Obie grupy, tak podobne do dzisiejszych transseksualistów binarnych ("Jestem mężczyzną w ciele kopiety!") i niebinarnych ("Jestem helikopterem bojowym w ciele mężczyzny!"), po części się lubiły, a po części zwalczały. Realiści narzekali, że fantaści psują im reputację, fantaści zaś byli zdania, że realiści są zbyt normatywni. Dla fantastów sam fakt, że odczuwali „dysforię gatunkową” - pragnienie bycia w innym ciele – był wystarczającym dowodem.

Obie grupy odeszły w zapomnienie. Oczywiście, Internet nigdy w pełni nie zapomina, nadal więc można znaleźć o otherkin artykuły i materiały (semi)pornograficzne i artystyczne (głównie rysunki samych otherkin w formie zwierząt, przyzwoitych lub nie), ale nikt nie brał ich nigdy kompletnie na serio i nawet o nich nie wspomina. Teraz modne są inne fantazje.

 

System

Lewicowa młodzież lubi mówić o systemach: tych ekonomicznych, tych patriarchalnych, tych rzekomo opresyjnych. Kiedy jednak poszukamy na TikToku (prawdopodobnie najbardziej lewicowej, postępowej platformie dla młodzieży) filmików o systemie, trafimy często na coś innego.

„Jestem Alex i jestem opiekunem tego systemu. Frontuję najczęściej. Mam cztery różne altery.” - takie słowa usłyszymy, jeżeli odpalimy część z tych filmików. Szczególnie te opatrzone hasztagiem (kluczowym słowem do wyszukiwania postów podobnych tematycznie) „did” i „ dissociative identity disorder”. Dissociative identity disorder to po polsku „rozdwojenie jaźni”.

Rozdwojenie jednak jest słowem zbyt skromnym – nie oddaje rozmachu fenomenu. Tysiące, być może setki tysięcy (głównie amerykańskich) nastolatków, wierzą bowiem, że ich tożsamość, jaźń, osobowość są podzielone na wiele, czasem nawet kilkadziesiąt, różnych pod-osobowości.

Filmiki takie ogląda się trudno, bo trudno na początku zrozumieć, o co w nich chodzi. Z reguły widzimy najpierw młodą osobę, nagrywającą samą siebie. Młodociany lub młodociana przedstawia się z imienia, potem dodaje, że jest „częścią systemu”, a na koniec objaśnia swoją funkcję w nim. Potem miejsce/czas/kąt nagrania się zmienia. Zmienia się też często styl ubioru, wygląd i manieryzm nagrywającej osoby: tam, gdzie wcześniej (na przykład) widzieliśmy uśmiechniętą dziewczynę w rozpuszczonych włosach, teraz widzimy tą samą dziewczynę we włosach związanych, w czapce z daszkiem. I ta sama dziewczyna przedstawia się inaczej, mówi, że też jest częścią systemu – innym „alterem” - i że frontuje bardzo rzadko. Po niej ta sama dziewczyna, ale inaczej uczesana i ubrana, przedstawia się jeszcze innym imieniem. Najczęściej między różnymi alterami dochodzi do modulacji głosu i nastroju. Każda frontująca – dominująca, przemawiająca właśnie – tożsamość jest nieco inna.

To tylko udawane! - powie ktoś. A ja się z nim zgodzę. Nie zgodzą się jednak nastolatkowie (i wszystkie inne grupy wiekowe) zamieszane w ten proceder. Producenci tych filmików nie twierdzą, że żartują. Że to tylko zgrywka. Oni twierdzą, że naprawdę mają w sobie wiele różnych osobowości. I takich ludzi przybywa.

Widać to jasno w statystykach: sam jeden hasztag „did” ma ponad 1,5 miliarda (!) wyświetleń. Najpopularniejsze konta, których właściciele twierdzą, że żyją w ich głowach różne tożsamości, liczą sobie ponad milion subskrybentów. Te „poważne żarty” przyjmują do siebie miliony osób dziennie. W Ameryce staje się to – podobnie jak niebinarność – prawdziwą plagą.

I podobnie jak niebinarność, trend DID jest prawdopodobnie... kompletnie zmyślony i wyprodukowany przez Internet. Nie ma żadnego związku z biologią. To bajka, w którą uwierzyły naiwne dzieci.

 

Sybil

Kiedy bliżej przyjrzymy się dissociative identity disorder, dyssocjatywnemu zaburzeniu tożsamości, zwanym popularnie rozdwojeniem jaźni, okazuje się, że medycyna nie potwierdza jego istnienia. Psychiatrzy się spierają. Nie ma jasności.

W „najlepszym” przypadku jest to ekstremalnie rzadkie zjawisko, które rezultuje z traumy i wczesnorozwojowych trudności. Możliwe, że coś podobnego istnieje, ale działa inaczej. Ale – i to ten najgorszy przypadek – możliwe jest, że to rozdmuchany z zera problem, który w naszym gatunku de facto nie występuje.

Tutaj jednak dochodzimy do elementu, który łączy DID z niebinarnością i otherkin. Jeżeli bowiem to zaburzenie naprawdę nie istnieje, to jest tworem... mediów. Podobnie jak dwa pozostałe. W przypadku DID tymi mediami będą na samym początku książki, a w czasach obecnych, oczywiście Internet.

W 1974r. opublikowana została książka pt. Sybil, opisująca trudności w leczeniu Sybil Isabel Dorsett, cierpiącej na tożsamość mnogą, objawiającą się nagłymi zmianami zachowania, przerażającym frontowaniem między alterami. Książka została później zekranizowana jako serial, a jej popularność rosła z czasem.

To z tej książki (lub jej ekranizacji) zwulgaryzowane wyobrażenie o zaburzeniach tożsamości przeniosło się na inne dzieła sztuki, szczególnie filmy. A tych jest mnóstwo: Fight club, My myself and I, Psycho, Shutter Island, Secret Window, Primal Fear, Glass, Split – to tylko niektóre ze słynnych tytułów. DID sprzedaje się dobrze w kinie, szczególnie jako zwrot akcji, którego nikt nie oczekiwał, ale który można opchnąć jako „naukowo realistyczny”.

I to z filmów takie wyobrażenie o DID przeniosło się prawdopodobnie do Internetu: że można w jednej minucie być mężczyzną, a w drugiej kobietą, a potem znowu kimś innym. Dzieci, którym ideologia gender i wyobrażenia o płciowej płynności („Raz jestem transżeńska, raz transmęska!”) uszkodziły myślenie już dawno temu, z otwartymi ramionami przyjęły koncept DID. Skoro można, niezależnie od biologii i ciała, zmieniać płeć, to czemu nie resztę tożsamości?

To więc może będzie następnym lewicowym trendem: popularyzacja DID?! Bo to koncept-marzenie lewaków. Zawiera on element wyjątkowości („Look at me, I'm special!"), element ofiaryzmu (osoby chore psychiczne doświadczają prześladowania) oraz – co najważniejsze – szkatułkowy potencjał dyskryminacji.

Tylko pomyślcie! Teraz jako, dajmy na to, taki lewicowy homoseksualista, zaznajesz tylko homofobii. Ale gdy dodamy do ciebie DID, skala prześladowań, na które możesz naciągnąć społeczeństwo, staje się prawie nieskończona! Już teraz i ty możesz być dyskryminowanym gejem, który doświadcza – jako czarna migrantka – rasizmu i ksenofobii, oraz cierpi – jako transseksualna osoba aseksualna – przez transfobię i dlatego, bo gwałcą ją jej własne, seksualne altery!

Możliwości wydają się nieskończone.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe