[Wywiad] O. prof. Hans Zollner SJ: Konsekwencje wyciągano tylko wobec osób świeckich, a nie wobec księży. To jest bardzo szokujące

Dyrektor Instytutu Antropologii i Badań Międzydyscyplinarnych nt. Godności Ludzkiej i Troski o Człowieka oraz dyrektor Centrum Ochrony Dziecka na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie szeroko komentuje niedawno opublikowany raport o nadużyciach seksualnych w archidiecezji Monachium i Fryzyngi. „Niepokojące jest to, że żaden z arcybiskupów Monachium i Fryzyngi nie zastosował się do tego, co przewiduje prawo kanoniczne i w wielu przypadkach prawo państwowe. Niezależnie od kwestii stosowania prawa kanonicznego, zawsze broniono w szczególny sposób księży. Nie słuchano ofiar” - mówi o. Hans Zollner SJ w rozmowie z KAI.
o. prof. Hans Zollner SJ [Wywiad] O. prof. Hans Zollner SJ: Konsekwencje wyciągano tylko wobec osób świeckich, a nie wobec księży. To jest bardzo szokujące
o. prof. Hans Zollner SJ / wikipedia/CC BY-SA 4.0/ Crackdownonfakenews

 

Jaki obraz wyłania się według Księdza z raportu z Monachium? Zaskoczenie?

O. Hans Zollner SJ: Zawsze jest szok, jak się czyta o ludziach wykorzystanych seksualnie w Kościele czy to przez duchownych czy przez osoby świeckie. Za liczbami, o których napisano, kryją się osoby, życie. Bardzo często ofiary cierpią przez całe życie. Tam jest zawsze ludzki dramat, dramat psychologiczny i duchowy. Często zapominamy, że te osoby są zranione w ich relacji z Bogiem. Wiedzieliśmy trochę o rozmiarach tej sytuacji. To już drugi raport na temat wykorzystania seksualnego w archidiecezji monachijskiej. Znaliśmy liczbę sprawców. To co szokuje, to, że żaden z arcybiskupów Monachium od 1945 roku aż do dzisiaj, chociaż w różnym stopniu, nie zrobił tego, co w każdym przypadku powinien był zrobić. To wskazuje na coś bardzo poważnego w zarządzaniu diecezją. Wszyscy popełnili błędy, dopuścili się poważnych zaniedbań. To naprawdę szokujące.

Jakie konsekwencje może mieć obecność w tym raporcie papieża Ratzingera?

- To dotyczy okresu jego posługi jako arcybiskupa Monachium i Fryzyngi, która trwała pięć lat. Od 1977 do 1982 roku. Przypisuje mu się cztery przypadki złego zarządzania. Nie zrobił tego, co powinien był zrobić wówczas. Na przykład wobec dwóch księży, którzy jeszcze przed przyjściem kard. Josepha Ratzingera do Monachium zostali skazani przez sądy powszechne nie podjęto żadnych sankcji kościelnych. Ponadto, do diecezji monachijskiej został przyjęty ksiądz z innej niemieckiej diecezji, gdzie wykorzystywał seksualnie małoletnich. W diecezji monachijskiej pełnił posługę przez 17 lat w trzech parafiach i tam też wykorzystał seksualnie dziesiątki nieletnich. Pojawia się pytanie: co ówczesny arcybiskup, kardynał Ratzinger, wiedział o powodach przeniesienia tego księdza, oprócz tego, że miał się leczyć i potrzebował mieszkania i o niebezpieczeństwie jakie on niósł ze sobą. Tak jak to mogliśmy przeczytać w poniedziałkowej deklaracji papieża-seniora, był on obecny, jako ówczesny biskup na zebraniu rady administracyjnej diecezji, w czasie którego dyskutowano o przyjęciu tego księdza. Jest mi bardzo przykro, że na 82 stronach odpowiedzi na pytania adwokatów wiele razy odpowiadając napisał, że nie był obecny na tym zebraniu. Powinien był przyznać się do pomyłki i potwierdzić, że był tam obecny. To rzuca złe światło na jego działanie. Jest mi przykro, że tym epizodem, dodałbym też, że i poprzez bardzo złą komunikację, czy to przy odpowiedzi na pytania adwokatów, czy to przy okazji publikacji wyjaśnienia, ludzie myślą, że jego odpowiedzialność jest dużo większa od tego, do czego się przyznał.

Niedawna publikacja wyjaśnień papieża-seniora pokazuje, że zauważył on swój błąd?

- Papież Ratzinger przyznał, że to co jest wielokrotnie napisane w jego odpowiedzi adwokatom nie jest prawdą. Poza tym nie ma żadnej zmiany stanowiska. Jest tylko zapowiedź bardziej szczegółowej wypowiedzi. Poczekajmy. Papież uważa to za błąd redakcyjny, chociaż trudno się z tym zgodzić, bo pojawia się w wielu miejscach w odpowiedzi, że nie był obecny. Myślę, że lepiej byłoby dla niego i dla całego Kościoła, gdyby uznał swoją współodpowiedzialność. Jak duża byłaby ona tego nie wiemy. I pewnie nigdy się o tym nie dowiemy, jak była prowadzona sprawa tego księdza. Oczekuje się, że w jakiś konkretny sposób wyrazi swoje przeprosiny ofiarom i osobom zaangażowanym w tę sprawę.

Ale to właśnie dzięki papieżowi Benedyktowi XVI nastąpił przełom w walce z pedofilią w Kościele?

- Zawsze uważałem, że dzięki kard. Ratzingerowi jako prefektowi Kongregacji Nauki Wiary zrobiliśmy ogromny krok do przodu. Na przykład, że na promotora sprawiedliwości powołał wówczas ks. Charlesa Sciclunę. To funkcja sędziego śledczego dla całego Kościoła. W 2001 roku wprowadził nowe przepisy, normy dotyczące najcięższych przestępstw, m. in. przestępstw wykorzystywania seksualnego, dołączone do motu proprio Sacramentorum sanctitatis tutela. To było jeszcze podczas pontyfikatu Jana Pawła II. 

W przypadku założyciela Legionistów Chrystusa, ks. Marcial Maciel Degollado, kard. Ratzinger był przekonany do tego, że należało go odsunąć. Zrobił to kiedy został papieżem. Zresztą, jak mówili sami adwokaci, nie wszystkie błędy niewłaściwego zarządzania przypadkami wykorzystywania seksualnego w czasie, kiedy kard. Ratzinger był arcybiskupem Monachium i Fryzyngi, należy przypisywać jemu. Trzeba pamiętać, że on jest jednym z najważniejszych żyjących teologów i praca na polu teologii najbardziej go zajmowała. Niestety ten smutny epizod rzuca złe światło na całą jego działalność pomimo, że to nie dotyczy całego okresu jego kapłańskiej i biskupiej posługi. 

Dzisiejszymi oczami spoglądamy na przypadki wykorzystywania sprzed dziesięcioleci. Czy można w taki sposób interpretować historię? Historycy zwracają uwagę, że nie można oceniać wydarzeń współczesną mentalnością. Ale tu mamy do czynienia z dramatami ludzi. Jak na to patrzeć?

- To ważne pytanie. Ja też uważam, że nie możemy zastosować wszystkich naszych teraźniejszych wrażliwości, motywacji, przekonań dotyczących motywów działania do rozumienia przeszłości. Dotyczy to nie tylko Kościoła, ale też wielu innych obszarów. Istnieją jednak granice tych rozważań. Osoba ludzka musi być szanowana i chroniona w jej godności w każdym momencie historii. Jedną z rzeczy, których nie rozumiem w dokumencie, który podpisał Benedykt XVI, którego oczywiście nie napisał on sam w całości, są wyrażenia, które stoją w sprzeczności z jego własną wizją teologiczną od zawsze. Na przykład odnosi się do “ducha czasów” lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych. W tamtym czasie inaczej odnoszono się do przypadków wykorzystania seksualnego. I właśnie papież-senior zawsze podkreślał, że istnieją wartości moralne niezależne od czasu. Tu pojawiają się sprzeczności z myślą teologiczną Josepha Ratzingera. Dla mnie jeszcze bardziej niesamowite jest to, że w odpowiedzi napisał, że ksiądz, który popełnia wykorzystanie, jeśli nie jest ubrany jak ksiądz i popełnia wykorzystanie seksualne prywatnie, to biskup nie jest za to odpowiedzialny. To jest naprawdę niesamowite, bo jaki ksiądz był ubrany w strój kapłański kiedy wykorzystywał kogoś seksualnie? Dosłownie. Po drugie: czy mamy jakąś formę kapłaństwa, którą można odstawić zdejmując sutannę? To jest zupełnie przeciwko rozumieniu sakramentu kapłaństwa. Nie mogę uwierzyć, żeby coś takiego zostało wymyślone i napisane osobiście przez papieża Ratzingera.

Co niepokojącego wyłania się według Księdza z tego raportu?

- Niepokojące jest to, że żaden z arcybiskupów Monachium i Fryzyngi nie zastosował się do tego, co przewiduje prawo kanoniczne i w wielu przypadkach prawo państwowe. Niezależnie od kwestii stosowania prawa kanonicznego, zawsze broniono w szczególny sposób księży. Nie słuchano ofiar. W tym samym czasie, jeśli pojawiały się podobne oskarżenia wobec osób świeckich podejmowano zdecydowane środki. Odsuwano ich i wyciągano konsekwencje. Wobec księży nie postępowano w taki sposób. Jedno kryterium stosowano wobec kapłanów inne kryterium stosowano wobec osób świeckich. Surowe podejście do przypadków wykorzystywania dokonanych przez osoby świeckie świadczy, że była świadomość, iż wykorzystanie to akt kryminalny. Konsekwencje takich czynów wyciągano tylko wobec osób świeckich, a nie wobec księży. To jest bardzo szokujące.

W myśl zasady, że trzeba ratować wizerunek Kościoła…

- Smuci mnie fakt, że fasada Kościoła jest ważniejsza niż cierpienie ofiary. To jest nie do obronienia wobec Ewangelii. Wizja jakiegoś niepokalanego Kościoła jest ważniejsza niż przyznanie się w pokorze, że jesteśmy wszyscy grzesznikami w Kościele. To byłoby bardzo wyzwalające. Oczywiście, w jakim Kościele? Nie możemy żyć w jakimś abstrakcyjnym i idealnym bycie. Myślę, że bronimy jakiegoś wizerunku Kościoła, nie zdając sobie sprawy do końca z tego, czego bronimy. Bardziej bronimy Kościoła czy powierzonego mu przesłania? I wreszcie, musimy zrozumieć, że jeśli bronimy czegoś, co jest nie do obrony, wywołujemy jeszcze większy skandal. Chowanie, kamuflowanie, milczenie nie będzie już funkcjonowało, jak to widzimy rok po roku, raport po raporcie, kraj po kraju. Zmowa milczenia może funkcjonować przez jakiś okres czasu, ale wcześniej czy później wszystko wyjdzie na jaw. Lepiej się otworzyć i odważnie przyznać do tego, co się wydarzyło. Byłoby lepiej gdyby zrobiły to osoby, które jeszcze są u władzy. Łatwiej jest to wybaczyć niż ciągłe nie przyznawanie się do tego, co zostało popełnione.

Czy podobny raport należałoby przygotować w Kościele włoskim? Na sesji plenarnej episkopatu Włoch na jesieni biskupi nie podjęli takiej decyzji.

- Albo biskupi rozpoczną proces weryfikacji poprowadzony przez niezależną komisję, albo zostaną do tego zmuszeni. Widzieliśmy próbę czegoś takiego we włoskim parlamencie przed Bożym Narodzeniem. Politycy chcieli zainicjować taki proces. Także i ofiary domagają się działania. Na 15. lutego różne organizacje ogłosiły we Włoszech dzień poświęcony ofiarom wykorzystania seksualnego. Wyborem biskupów nie jest, czy robimy to czy nie, ale jeśli nie zrobimy tego sami to inni nas do tego przymuszą. Kilka dni temu zauważyłem, że kard. Augusto Paolo Lojudice, arcybiskup Sieny, mówił o konieczności rozpoczęcia badań w sprawie ofiar wykorzystywania.

Rozmawiał Piotr Dziubak.

 


 

POLECANE
Polska krajem pustostanów? Eksperci ostrzegają: za 20 lat mieszkania po złotówce z ostatniej chwili
Polska krajem pustostanów? Eksperci ostrzegają: za 20 lat mieszkania po złotówce

Za dwie dekady będziemy krajem milionów pustostanów sprzedawanych nawet za symbolicznego złotego – ostrzegają eksperci. Demografia przeorze rynek mieszkaniowy – pisze poniedziałkowa „Rzeczpospolita”.

Wybory w Argentynie: Prezydent Milei triumfuje, lewica w odwrocie z ostatniej chwili
Wybory w Argentynie: Prezydent Milei triumfuje, lewica w odwrocie

Partia libertariańskiego prezydenta Argentyny Javiera Mileia odniosła wysokie zwycięstwo w niedzielnych wyborach parlamentarnych – podały miejscowe media po przeliczeniu 90 proc. głosów. Wygrana pomoże Mileiowi wprowadzać w życie radykalne reformy wolnorynkowe.

Niemcy w kłopocie. „Sytuacja jest dramatyczna” Wiadomości
Niemcy w kłopocie. „Sytuacja jest dramatyczna”

– Rosnące wydatki publiczne i malejące inwestycje prywatne mogą wkrótce doprowadzić do poważnego pogorszenia standardu życia w Niemczech – ostrzega dyrektor Instytutu Badań Ekonomicznych Ifo w Monachium, Clemens Fuest. W rozmowie z dziennikiem „Bild am Sonntag” ekspert wprost mówi o gospodarczym regresie naszego zachodniego sąsiada.

Nie żyje legendarny trener reprezentacji Meksyku Wiadomości
Nie żyje legendarny trener reprezentacji Meksyku

Manuel Lapuente, jeden z najbardziej utytułowanych trenerów w historii meksykańskiej piłki nożnej, zmarł w wieku 81 lat. Informację przekazała tamtejsza federacja w mediach społecznościowych, nie podając przyczyny śmierci.

Szczęsny bohaterem El Clasico. Hiszpanie zachwyceni występem Polaka Wiadomości
Szczęsny bohaterem El Clasico. Hiszpanie zachwyceni występem Polaka

El Clasico przyniosło kibicom ogromne emocje, ale dla FC Barcelony zakończyło się goryczą porażki. Real Madryt pokonał rywali 2:1, jednak mimo niekorzystnego wyniku jednym z bohaterów spotkania został Wojciech Szczęsny.

Auto spadło z wiaduktu. 18-latka miała ogromne szczęście Wiadomości
Auto spadło z wiaduktu. 18-latka miała ogromne szczęście

W niedzielny poranek (26 października) na wiadukcie przy ul. 1 Maja w Jeleniej Górze doszło do groźnie wyglądającego zdarzenia. Samochód osobowy wypadł z drogi i spadł z wiaduktu nad torami kolejowymi.

Pieniądze znikają z kont. Santander wydał komunikat z ostatniej chwili
Pieniądze znikają z kont. Santander wydał komunikat

Bank Santander poinformował PAP w niedzielę, że ich monitoring wykrył przestępcze transakcje przy użyciu kart płatniczych klientów. Zapewniono, że skradzione środki zostaną zwrócone. Policja otrzymała zgłoszenia z kilku regionów kraju o nieuprawnionych wypłatach z kont.

Nadciąga zmiana pogody. Jest komunikat IMGW z ostatniej chwili
Nadciąga zmiana pogody. Jest komunikat IMGW

Jak informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, przeważająca część Europy pozostanie w obszarze oddziaływania rozległego niżu znad Skandynawii i niżu z ośrodkiem nad Ukrainą oraz związanych z nimi frontów atmosferycznych. Jedynie na krańcach południowo-zachodnich oddziaływać będzie klin Wyżu Azorskiego. Polska będzie w zasięgu niżu znad Skandynawii; przez kraj przemieszczać się będzie front okluzji. Nadal będzie napływać chłodne powietrze polarne morskie.

Grafzero: Czy Tomasz Piątek mógł zostać mistrzem polskiej fantastyki? z ostatniej chwili
Grafzero: Czy Tomasz Piątek mógł zostać mistrzem polskiej fantastyki?

Dziennikarz, autor głośnej "Heroiny", niezłomny tropiciel rosyjskich wpływów - Tomasz Piątek. Mało kto wie, że jego trzytomowa seria mini powieści "Ukochani poddani Cesarza" - "Żmije i krety", "Szczury i rekiny" i "Elfy i ludzie" mogła na stałe zagościć w kanonie polskiej fantastyki. Grafzero vlog literacki opowiada o tym co poszło nie tak.

Tragedia w Małopolsce. Odnaleziono zwłoki młodego mężczyzny z ostatniej chwili
Tragedia w Małopolsce. Odnaleziono zwłoki młodego mężczyzny

W Nowej Białej, w rejonie Przełomu Białki, odnaleziono ciało około 30-letniego mężczyzny. Sprawę pod nadzorem prokuratury wyjaśnia policja.

REKLAMA

[Wywiad] O. prof. Hans Zollner SJ: Konsekwencje wyciągano tylko wobec osób świeckich, a nie wobec księży. To jest bardzo szokujące

Dyrektor Instytutu Antropologii i Badań Międzydyscyplinarnych nt. Godności Ludzkiej i Troski o Człowieka oraz dyrektor Centrum Ochrony Dziecka na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie szeroko komentuje niedawno opublikowany raport o nadużyciach seksualnych w archidiecezji Monachium i Fryzyngi. „Niepokojące jest to, że żaden z arcybiskupów Monachium i Fryzyngi nie zastosował się do tego, co przewiduje prawo kanoniczne i w wielu przypadkach prawo państwowe. Niezależnie od kwestii stosowania prawa kanonicznego, zawsze broniono w szczególny sposób księży. Nie słuchano ofiar” - mówi o. Hans Zollner SJ w rozmowie z KAI.
o. prof. Hans Zollner SJ [Wywiad] O. prof. Hans Zollner SJ: Konsekwencje wyciągano tylko wobec osób świeckich, a nie wobec księży. To jest bardzo szokujące
o. prof. Hans Zollner SJ / wikipedia/CC BY-SA 4.0/ Crackdownonfakenews

 

Jaki obraz wyłania się według Księdza z raportu z Monachium? Zaskoczenie?

O. Hans Zollner SJ: Zawsze jest szok, jak się czyta o ludziach wykorzystanych seksualnie w Kościele czy to przez duchownych czy przez osoby świeckie. Za liczbami, o których napisano, kryją się osoby, życie. Bardzo często ofiary cierpią przez całe życie. Tam jest zawsze ludzki dramat, dramat psychologiczny i duchowy. Często zapominamy, że te osoby są zranione w ich relacji z Bogiem. Wiedzieliśmy trochę o rozmiarach tej sytuacji. To już drugi raport na temat wykorzystania seksualnego w archidiecezji monachijskiej. Znaliśmy liczbę sprawców. To co szokuje, to, że żaden z arcybiskupów Monachium od 1945 roku aż do dzisiaj, chociaż w różnym stopniu, nie zrobił tego, co w każdym przypadku powinien był zrobić. To wskazuje na coś bardzo poważnego w zarządzaniu diecezją. Wszyscy popełnili błędy, dopuścili się poważnych zaniedbań. To naprawdę szokujące.

Jakie konsekwencje może mieć obecność w tym raporcie papieża Ratzingera?

- To dotyczy okresu jego posługi jako arcybiskupa Monachium i Fryzyngi, która trwała pięć lat. Od 1977 do 1982 roku. Przypisuje mu się cztery przypadki złego zarządzania. Nie zrobił tego, co powinien był zrobić wówczas. Na przykład wobec dwóch księży, którzy jeszcze przed przyjściem kard. Josepha Ratzingera do Monachium zostali skazani przez sądy powszechne nie podjęto żadnych sankcji kościelnych. Ponadto, do diecezji monachijskiej został przyjęty ksiądz z innej niemieckiej diecezji, gdzie wykorzystywał seksualnie małoletnich. W diecezji monachijskiej pełnił posługę przez 17 lat w trzech parafiach i tam też wykorzystał seksualnie dziesiątki nieletnich. Pojawia się pytanie: co ówczesny arcybiskup, kardynał Ratzinger, wiedział o powodach przeniesienia tego księdza, oprócz tego, że miał się leczyć i potrzebował mieszkania i o niebezpieczeństwie jakie on niósł ze sobą. Tak jak to mogliśmy przeczytać w poniedziałkowej deklaracji papieża-seniora, był on obecny, jako ówczesny biskup na zebraniu rady administracyjnej diecezji, w czasie którego dyskutowano o przyjęciu tego księdza. Jest mi bardzo przykro, że na 82 stronach odpowiedzi na pytania adwokatów wiele razy odpowiadając napisał, że nie był obecny na tym zebraniu. Powinien był przyznać się do pomyłki i potwierdzić, że był tam obecny. To rzuca złe światło na jego działanie. Jest mi przykro, że tym epizodem, dodałbym też, że i poprzez bardzo złą komunikację, czy to przy odpowiedzi na pytania adwokatów, czy to przy okazji publikacji wyjaśnienia, ludzie myślą, że jego odpowiedzialność jest dużo większa od tego, do czego się przyznał.

Niedawna publikacja wyjaśnień papieża-seniora pokazuje, że zauważył on swój błąd?

- Papież Ratzinger przyznał, że to co jest wielokrotnie napisane w jego odpowiedzi adwokatom nie jest prawdą. Poza tym nie ma żadnej zmiany stanowiska. Jest tylko zapowiedź bardziej szczegółowej wypowiedzi. Poczekajmy. Papież uważa to za błąd redakcyjny, chociaż trudno się z tym zgodzić, bo pojawia się w wielu miejscach w odpowiedzi, że nie był obecny. Myślę, że lepiej byłoby dla niego i dla całego Kościoła, gdyby uznał swoją współodpowiedzialność. Jak duża byłaby ona tego nie wiemy. I pewnie nigdy się o tym nie dowiemy, jak była prowadzona sprawa tego księdza. Oczekuje się, że w jakiś konkretny sposób wyrazi swoje przeprosiny ofiarom i osobom zaangażowanym w tę sprawę.

Ale to właśnie dzięki papieżowi Benedyktowi XVI nastąpił przełom w walce z pedofilią w Kościele?

- Zawsze uważałem, że dzięki kard. Ratzingerowi jako prefektowi Kongregacji Nauki Wiary zrobiliśmy ogromny krok do przodu. Na przykład, że na promotora sprawiedliwości powołał wówczas ks. Charlesa Sciclunę. To funkcja sędziego śledczego dla całego Kościoła. W 2001 roku wprowadził nowe przepisy, normy dotyczące najcięższych przestępstw, m. in. przestępstw wykorzystywania seksualnego, dołączone do motu proprio Sacramentorum sanctitatis tutela. To było jeszcze podczas pontyfikatu Jana Pawła II. 

W przypadku założyciela Legionistów Chrystusa, ks. Marcial Maciel Degollado, kard. Ratzinger był przekonany do tego, że należało go odsunąć. Zrobił to kiedy został papieżem. Zresztą, jak mówili sami adwokaci, nie wszystkie błędy niewłaściwego zarządzania przypadkami wykorzystywania seksualnego w czasie, kiedy kard. Ratzinger był arcybiskupem Monachium i Fryzyngi, należy przypisywać jemu. Trzeba pamiętać, że on jest jednym z najważniejszych żyjących teologów i praca na polu teologii najbardziej go zajmowała. Niestety ten smutny epizod rzuca złe światło na całą jego działalność pomimo, że to nie dotyczy całego okresu jego kapłańskiej i biskupiej posługi. 

Dzisiejszymi oczami spoglądamy na przypadki wykorzystywania sprzed dziesięcioleci. Czy można w taki sposób interpretować historię? Historycy zwracają uwagę, że nie można oceniać wydarzeń współczesną mentalnością. Ale tu mamy do czynienia z dramatami ludzi. Jak na to patrzeć?

- To ważne pytanie. Ja też uważam, że nie możemy zastosować wszystkich naszych teraźniejszych wrażliwości, motywacji, przekonań dotyczących motywów działania do rozumienia przeszłości. Dotyczy to nie tylko Kościoła, ale też wielu innych obszarów. Istnieją jednak granice tych rozważań. Osoba ludzka musi być szanowana i chroniona w jej godności w każdym momencie historii. Jedną z rzeczy, których nie rozumiem w dokumencie, który podpisał Benedykt XVI, którego oczywiście nie napisał on sam w całości, są wyrażenia, które stoją w sprzeczności z jego własną wizją teologiczną od zawsze. Na przykład odnosi się do “ducha czasów” lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych. W tamtym czasie inaczej odnoszono się do przypadków wykorzystania seksualnego. I właśnie papież-senior zawsze podkreślał, że istnieją wartości moralne niezależne od czasu. Tu pojawiają się sprzeczności z myślą teologiczną Josepha Ratzingera. Dla mnie jeszcze bardziej niesamowite jest to, że w odpowiedzi napisał, że ksiądz, który popełnia wykorzystanie, jeśli nie jest ubrany jak ksiądz i popełnia wykorzystanie seksualne prywatnie, to biskup nie jest za to odpowiedzialny. To jest naprawdę niesamowite, bo jaki ksiądz był ubrany w strój kapłański kiedy wykorzystywał kogoś seksualnie? Dosłownie. Po drugie: czy mamy jakąś formę kapłaństwa, którą można odstawić zdejmując sutannę? To jest zupełnie przeciwko rozumieniu sakramentu kapłaństwa. Nie mogę uwierzyć, żeby coś takiego zostało wymyślone i napisane osobiście przez papieża Ratzingera.

Co niepokojącego wyłania się według Księdza z tego raportu?

- Niepokojące jest to, że żaden z arcybiskupów Monachium i Fryzyngi nie zastosował się do tego, co przewiduje prawo kanoniczne i w wielu przypadkach prawo państwowe. Niezależnie od kwestii stosowania prawa kanonicznego, zawsze broniono w szczególny sposób księży. Nie słuchano ofiar. W tym samym czasie, jeśli pojawiały się podobne oskarżenia wobec osób świeckich podejmowano zdecydowane środki. Odsuwano ich i wyciągano konsekwencje. Wobec księży nie postępowano w taki sposób. Jedno kryterium stosowano wobec kapłanów inne kryterium stosowano wobec osób świeckich. Surowe podejście do przypadków wykorzystywania dokonanych przez osoby świeckie świadczy, że była świadomość, iż wykorzystanie to akt kryminalny. Konsekwencje takich czynów wyciągano tylko wobec osób świeckich, a nie wobec księży. To jest bardzo szokujące.

W myśl zasady, że trzeba ratować wizerunek Kościoła…

- Smuci mnie fakt, że fasada Kościoła jest ważniejsza niż cierpienie ofiary. To jest nie do obronienia wobec Ewangelii. Wizja jakiegoś niepokalanego Kościoła jest ważniejsza niż przyznanie się w pokorze, że jesteśmy wszyscy grzesznikami w Kościele. To byłoby bardzo wyzwalające. Oczywiście, w jakim Kościele? Nie możemy żyć w jakimś abstrakcyjnym i idealnym bycie. Myślę, że bronimy jakiegoś wizerunku Kościoła, nie zdając sobie sprawy do końca z tego, czego bronimy. Bardziej bronimy Kościoła czy powierzonego mu przesłania? I wreszcie, musimy zrozumieć, że jeśli bronimy czegoś, co jest nie do obrony, wywołujemy jeszcze większy skandal. Chowanie, kamuflowanie, milczenie nie będzie już funkcjonowało, jak to widzimy rok po roku, raport po raporcie, kraj po kraju. Zmowa milczenia może funkcjonować przez jakiś okres czasu, ale wcześniej czy później wszystko wyjdzie na jaw. Lepiej się otworzyć i odważnie przyznać do tego, co się wydarzyło. Byłoby lepiej gdyby zrobiły to osoby, które jeszcze są u władzy. Łatwiej jest to wybaczyć niż ciągłe nie przyznawanie się do tego, co zostało popełnione.

Czy podobny raport należałoby przygotować w Kościele włoskim? Na sesji plenarnej episkopatu Włoch na jesieni biskupi nie podjęli takiej decyzji.

- Albo biskupi rozpoczną proces weryfikacji poprowadzony przez niezależną komisję, albo zostaną do tego zmuszeni. Widzieliśmy próbę czegoś takiego we włoskim parlamencie przed Bożym Narodzeniem. Politycy chcieli zainicjować taki proces. Także i ofiary domagają się działania. Na 15. lutego różne organizacje ogłosiły we Włoszech dzień poświęcony ofiarom wykorzystania seksualnego. Wyborem biskupów nie jest, czy robimy to czy nie, ale jeśli nie zrobimy tego sami to inni nas do tego przymuszą. Kilka dni temu zauważyłem, że kard. Augusto Paolo Lojudice, arcybiskup Sieny, mówił o konieczności rozpoczęcia badań w sprawie ofiar wykorzystywania.

Rozmawiał Piotr Dziubak.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe