[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Iluzja "kompromisu z Brukselą" czyli na zachodzie bez zmian

Dynamika sytuacji w Europie, wywołane przez Rosję napięcia wojenne stawiają nas – Polskę – w szczególnej sytuacji. Prowadzimy bowiem od ponad roku konfrontację już na dwóch, a właściwie trzech frontach. Do frontu walki ze schowanym za plecami brukselskiej jaczejki Berlinem, doszedł jeszcze intensywniejszy front konfrontacji z Rosją. A do tego mamy front wewnętrzny, gdzie uruchomiona została w całej już skali agentura obcych interesów.
gmach Komisji Europejskiej [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Iluzja
gmach Komisji Europejskiej / Pixabay.com

To właśnie głównie z jej szeregów słyszymy w ostatnich dniach „zachęty”, aby w obliczu konfrontacji z Moskwą, „szybko dogadać się Brukselą”. Owe „dobre rady” motywowane są przecież troską o Polskę, bo owo dogadanie się Brukselą ma nam pomóc w starciu z Rosją. To właśnie Bruksela wzmocni nas funduszami, a do tego nałoży straszne sankcje na Rosję. Poza tym rząd, który w obliczu konfrontacji z Moskwą chce prowadzić spór z Brukselą, jest de facto sojusznikiem Putina.

 

Narracja V kolumny

Ta narracja jest suflowana z szeregów owej V kolumny, która ma pełną świadomość tego, iż właśnie ów moskiewski nacisk stwarza niepowtarzalną szansę na doprowadzenie do pełnego podporządkowania Polski Berlinowi, poprzez Brukselę. Taka jest również – nieskrywana zresztą – logika owej Brukseli. Słyszymy wprost – poddajcie się nam, bo tylko wtedy możecie liczyć na nasze wsparcie wobec Rosji.

Jak wygląda w praktyce owo wsparcie widzieliśmy przy okazji kryzysu granicznego z Białorusią. Najpierw okazało się, że stworzenie bariery ochronnej przed zalewem Europy kolejną falą nielegalnych migrantów, jest sprzeczne z „wartościami europejskimi” i Polska nie może liczyć na realne wsparcie finansowe dla swoich działań na rzecz obrony wschodniej granicy Unii. Potem unijni liderzy, tygodniami deliberowali, nad kolejną serią „strasznych sankcji” wobec reżimu Łukaszenki. A kiedy już ów kolejny pakiet stworzyli, wywołało to salwy śmiechu w Mińsku i w Moskwie.

O postawie Borella w Moskwie, a później upokorzeniu aktualnego lidera Unii Macrona przez Putina, nawet nie chce mi się wspominać, bo i po co. Ci którzy ciągle opowiadają bajki o tym, że jakaś wyimaginowana „europejska armia przyszłości”, wyśle choć jednego swojego żołnierza do walki za nas z Białorusią (o Rosji nawet nie wspomnę), nie wyciągną z aktualnych doświadczeń żadnych wniosków. Zresztą nie po to tu są („w tym kraju”), ale po to by realizować zlecone im zadania.

 

Iluzja środków z Funduszu Odbudowy

Dlaczego o tym piszę. Oto bowiem iluzja środków z Funduszu Odbudowy zaciemnia – niestety – perspektywę nie tylko owej instrumentalnie tę rzecz rozgrywającej agenturze. Przypomnieć trzeba, że Bruksela warunkuje dziś udzielenie nam tych środków stawiając warunki, będące otwartą ingerencją w wewnętrzne sprawy Polski i to w obszarze, który traktatowo jest poza jej uprawnieniami. Manipuluje ona przepisami wykonawczymi, korzystając z faktu że aktualny Trybunał Lenaertsa w Luksemburga, realizuje przy pomocy tych pozatraktatowych narzędzi próbę budowy Unii federalnej. To jedna strona medalu, a Polska odgrywa tu rolę „ostatniego hamulcowego”. Jego złamanie, ma pokazać wszystkim innym w Unii, że żaden opór wobec Brukseli i Luksemburga nie ma sensu, a linia narzucona przez Berlin musi być realizowana.

Jaka jest druga strona medalu? Jakie mają być te nasze korzyści? Trzeba to przypomnieć, by ci którzy wzywają nas do ustępstw zostali obnażeni w swoim kłamstwie. W części grantowej, nadwyżka środków które mielibyśmy uzyskać nad naszym wkładem do tego funduszu (bo powstaje on z wkładów państw) to ca 3 mld. Euro. W pozostałej części mają to być pożyczki ze środków, które Unia ma pozyskać na rynkach finansowych, żyrowanych przez wszystkie państwa UE.

Innymi słowy, nasz realny uzysk z tego mechanizmu to ca 13,5 mld zł. Za tyle wyceniono nasze ustępstwa w zakresie naszej suwerenności. Przyznacie Państwo, że Bruksela/Berlin chcą nas nabyć za niewielką kasę.

 

Brukseli... brakuje pieniędzy

Ale spójrzmy jeszcze na stan obecny owego „zbawiennego leku” dla Europy („Next Generation”) jakim miał być ów Fundusz.

Po pierwsze przypomnieć trzeba, że owo rozwiązanie jest „europejską odpowiedzią” na skutki pierwszej fali Covid 19. Czy ktoś jeszcze pamięta, kiedy to było? Po dwóch latach jesteśmy ciągle w lesie, a gospodarki europejskie przeszły już skutki kolejnych 3 – 4 fal. O odpowiedzi na te kolejne fale, nikt w Brukseli nawet nie próbuje myśleć, bo zajmują się ciągle odpowiedzią na pierwszą falę.

Zajmują się – to po drugie – bowiem ci europejscy spece tak skonstruowali ów mechanizm, że dzisiaj nie są w stanie pozyskiwać środków na rynkach finansowych. Te bowiem uznały, że żyrowanie europejskich obligacji przez takie kraje jak Włochy, Francja, Hiszpania, Grecja Belgia czy Portugalia (wystarczy sprawdzić ich poziom zadłużenia), jest na tyle ryzykowne, że proponowane oprocentowanie nie gwarantuje adekwatnych korzyści. Innymi słowy nikt takiego szajsu na rynkach - w cenach oczekiwanych przez Brukselę - po prostu nie kupi. A skoro tak, to nie ma pieniędzy na owe pożyczki z Funduszu.

Dlatego – to po trzecie – Bruksela nerwowo usiłuje wygenerować wzrost własnych dochodów, aby wzmocnić swoją wiarygodność na rynkach finansowych. Ale ażeby to zrobić, musi uzyskać konsensus wszystkich swoich członków – w tym Polski i Węgier, z którymi toczy swój śmiertelny bój.

Dlatego właśnie Fundusz Odbudowy od października stoi w miejscu. Od października nikt nie otrzymał zeń ani eurocenta (pomijając też, że aby jakikolwiek eurocent z niego wypłynął, też konieczna jest jednomyślna zgoda wszystkich państwa, a więc i Polski, i Węgier). Bruksela udaje, że problemy z Funduszem wynikają z impasu w rozmowach z Polską i z Węgrami, ale tak naprawdę doskonale wie, że w tej grze ma w rękach same blotki.

 

Wyniszczanie gospodarek

Do tego właściwie już wszystkie kraje unijne mają świadomość, że owe „miliardy” z Funduszu są dla nich coraz mniej znaczącym zasileniem w stosunku do potrzeb wynikających z ich faktycznego wyniszczenia gospodarczego (wystarczy spojrzeć na poziomu PKB na koniec 2021 roku). Owo wyniszczenie jest zaś skutkiem tego, że większość z nich toczyła z Covidem walkę przy pomocy nierozumnych metod. Inaczej niż wykpiwana przez lokalną jurgieletnię Polska, która jak się okazała właściwie jako jedyna wyszła z tej sytuacji suchą stopą. Dlatego też, dla całego Funduszu obecność w tym mechanizmie Polski właśnie, jest bardzo ważna. Jesteśmy bowiem nie tylko żyrantem dużych kwot, ale również – dzięki naszej wiarygodności na rynkach finansowych – warci o wiele więcej niż większość krajów unijnych.

 

To nie my jesteśmy pod ścianą

Wniosek stąd taki, że w tej kwestii to nie my mamy interes i nie my jesteśmy pod ścianą. Dobrze byłoby, żeby odejść od propagandowych zaklęć wokół tego mechanizmu, bo mam wrażenie, że rządzący nieopatrznie sami wpędzili się w pewien niebezpieczny zaułek w tej sprawie. Czas zejść „z przekazu dnia” na twardy grunt i jasno mówić Polakom, że za 13,5 mld zł swojej suwerenności sprzedawać nie będziemy.

I to jest jeden z aspektów naszej obecnej sytuacji na zachodnim froncie walki. O drugim, będącym następstwem wydanego w minionym tygodniu oświadczenia przez trybunał Lenaertsa, będę pisać za tydzień.
 


 

POLECANE
Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich

– Jestem tu, by Rumunia powróciła do porządku konstytucyjnego. Mam jeden cel: zwrócić narodowi rumuńskiemu to, co mu odebrano – oświadczył w niedzielę George Simion, kandydat na prezydenta Rumunii, który wygrał I turę.

Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji z ostatniej chwili
Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji

W niedzielę 4 maja po godzinie 17:30 przy ul. Starorudzkiej w Łodzi doszło do pożaru. Płoną dwa samochody ciężarowe z naczepami, wiata magazynowa oraz składowisko palet.

Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll

George Simion uzyskał 33,1 proc. wynik i wygrał I turę wyborów prezydenckich w Rumunii, które odbyły się w niedzielę. Na drugim miejscu z wynikiem 22,9 proc. znalazł się Crin Antonescu, liberał wspierany przez koalicję rządzącą – wynika z badania exit poll Curs.

Utrudnienia w ruchu. Komunikat dla mieszkańców Katowic z ostatniej chwili
Utrudnienia w ruchu. Komunikat dla mieszkańców Katowic

Trzy osoby w szpitalu po wykolejeniu tramwaju na ul. Chorzowskiej w Katowicach. Ruch jest utrudniony, trwa akcja służb.

Rosnący problem w stolicy. Mieszkańcy Warszawy alarmują z ostatniej chwili
Rosnący problem w stolicy. Mieszkańcy Warszawy alarmują

Warszawa walczy z dzikami. Lasy Miejskie stosują metodę odławiania z uśmiercaniem, by ograniczyć zagrożenie dla mieszkańców.

Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. 28-latka usłyszała zarzuty Wiadomości
Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. 28-latka usłyszała zarzuty

28-latka, która w nocy z piątku na sobotę zaatakowała lekarzy na oddziale SOR gdyńskiego szpitala, usłyszała zarzuty. Prokuratura zastosowała wobec kobiety dozór policyjny i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych.

Świetne wieści dla kibiców Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego Wiadomości
Świetne wieści dla kibiców Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego

Robert Lewandowski znów trenuje z drużyną i jest gotowy do gry po kontuzji. Klub pokazał zdjęcie z treningu, na którym Polak ćwiczy razem z nowym trenerem - Hansim Flickiem.

„Cała Polska go przejrzała”. Kibice Lecha Poznań z jasnym przekazem Wiadomości
„Cała Polska go przejrzała”. Kibice Lecha Poznań z jasnym przekazem

W sobotę, 3 maja, Lech Poznań rozbił Puszczę Niepołomice aż 8:1. Mecz odbył się w ramach 31. kolejki Ekstraklasy. Już od początku było jasne, kto tu rządzi. Ale głośno było nie tylko o wyniku - kibice Lecha wywiesili bowiem mocny transparent dotyczący kandydata na prezydenta z ramienia KO Rafała Trzaskowskiego.

Sam na siebie podpisał wyrok. Szczerba szybko skasował udostępniony film, ale w internecie nic nie ginie z ostatniej chwili
"Sam na siebie podpisał wyrok". Szczerba szybko skasował udostępniony film, ale w internecie nic nie ginie

Seria kontrowersyjnych spotów Fundacji „Twój Głos Jest Ważny” wywołała burzę. Padają zarzuty o manipulację i finansowanie z państwowych spółek. Tymczasem nagranie fundacji udostępnił europoseł KO Michał Szczerba.

Nie mogę w to uwierzyć. Emocjonujący finał w „The Voice Kids” Wiadomości
"Nie mogę w to uwierzyć". Emocjonujący finał w „The Voice Kids”

Za nami wielki finał 8. sezonu „The Voice Kids” - programu, który od lat odkrywa młode wokalne talenty w Polsce. W ostatnim odcinku dziewięcioro uczestników dało z siebie wszystko, by zdobyć prestiżową statuetkę, kontrakt płytowy oraz nagrodę pieniężną w wysokości 50 tysięcy złotych.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Iluzja "kompromisu z Brukselą" czyli na zachodzie bez zmian

Dynamika sytuacji w Europie, wywołane przez Rosję napięcia wojenne stawiają nas – Polskę – w szczególnej sytuacji. Prowadzimy bowiem od ponad roku konfrontację już na dwóch, a właściwie trzech frontach. Do frontu walki ze schowanym za plecami brukselskiej jaczejki Berlinem, doszedł jeszcze intensywniejszy front konfrontacji z Rosją. A do tego mamy front wewnętrzny, gdzie uruchomiona została w całej już skali agentura obcych interesów.
gmach Komisji Europejskiej [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Iluzja
gmach Komisji Europejskiej / Pixabay.com

To właśnie głównie z jej szeregów słyszymy w ostatnich dniach „zachęty”, aby w obliczu konfrontacji z Moskwą, „szybko dogadać się Brukselą”. Owe „dobre rady” motywowane są przecież troską o Polskę, bo owo dogadanie się Brukselą ma nam pomóc w starciu z Rosją. To właśnie Bruksela wzmocni nas funduszami, a do tego nałoży straszne sankcje na Rosję. Poza tym rząd, który w obliczu konfrontacji z Moskwą chce prowadzić spór z Brukselą, jest de facto sojusznikiem Putina.

 

Narracja V kolumny

Ta narracja jest suflowana z szeregów owej V kolumny, która ma pełną świadomość tego, iż właśnie ów moskiewski nacisk stwarza niepowtarzalną szansę na doprowadzenie do pełnego podporządkowania Polski Berlinowi, poprzez Brukselę. Taka jest również – nieskrywana zresztą – logika owej Brukseli. Słyszymy wprost – poddajcie się nam, bo tylko wtedy możecie liczyć na nasze wsparcie wobec Rosji.

Jak wygląda w praktyce owo wsparcie widzieliśmy przy okazji kryzysu granicznego z Białorusią. Najpierw okazało się, że stworzenie bariery ochronnej przed zalewem Europy kolejną falą nielegalnych migrantów, jest sprzeczne z „wartościami europejskimi” i Polska nie może liczyć na realne wsparcie finansowe dla swoich działań na rzecz obrony wschodniej granicy Unii. Potem unijni liderzy, tygodniami deliberowali, nad kolejną serią „strasznych sankcji” wobec reżimu Łukaszenki. A kiedy już ów kolejny pakiet stworzyli, wywołało to salwy śmiechu w Mińsku i w Moskwie.

O postawie Borella w Moskwie, a później upokorzeniu aktualnego lidera Unii Macrona przez Putina, nawet nie chce mi się wspominać, bo i po co. Ci którzy ciągle opowiadają bajki o tym, że jakaś wyimaginowana „europejska armia przyszłości”, wyśle choć jednego swojego żołnierza do walki za nas z Białorusią (o Rosji nawet nie wspomnę), nie wyciągną z aktualnych doświadczeń żadnych wniosków. Zresztą nie po to tu są („w tym kraju”), ale po to by realizować zlecone im zadania.

 

Iluzja środków z Funduszu Odbudowy

Dlaczego o tym piszę. Oto bowiem iluzja środków z Funduszu Odbudowy zaciemnia – niestety – perspektywę nie tylko owej instrumentalnie tę rzecz rozgrywającej agenturze. Przypomnieć trzeba, że Bruksela warunkuje dziś udzielenie nam tych środków stawiając warunki, będące otwartą ingerencją w wewnętrzne sprawy Polski i to w obszarze, który traktatowo jest poza jej uprawnieniami. Manipuluje ona przepisami wykonawczymi, korzystając z faktu że aktualny Trybunał Lenaertsa w Luksemburga, realizuje przy pomocy tych pozatraktatowych narzędzi próbę budowy Unii federalnej. To jedna strona medalu, a Polska odgrywa tu rolę „ostatniego hamulcowego”. Jego złamanie, ma pokazać wszystkim innym w Unii, że żaden opór wobec Brukseli i Luksemburga nie ma sensu, a linia narzucona przez Berlin musi być realizowana.

Jaka jest druga strona medalu? Jakie mają być te nasze korzyści? Trzeba to przypomnieć, by ci którzy wzywają nas do ustępstw zostali obnażeni w swoim kłamstwie. W części grantowej, nadwyżka środków które mielibyśmy uzyskać nad naszym wkładem do tego funduszu (bo powstaje on z wkładów państw) to ca 3 mld. Euro. W pozostałej części mają to być pożyczki ze środków, które Unia ma pozyskać na rynkach finansowych, żyrowanych przez wszystkie państwa UE.

Innymi słowy, nasz realny uzysk z tego mechanizmu to ca 13,5 mld zł. Za tyle wyceniono nasze ustępstwa w zakresie naszej suwerenności. Przyznacie Państwo, że Bruksela/Berlin chcą nas nabyć za niewielką kasę.

 

Brukseli... brakuje pieniędzy

Ale spójrzmy jeszcze na stan obecny owego „zbawiennego leku” dla Europy („Next Generation”) jakim miał być ów Fundusz.

Po pierwsze przypomnieć trzeba, że owo rozwiązanie jest „europejską odpowiedzią” na skutki pierwszej fali Covid 19. Czy ktoś jeszcze pamięta, kiedy to było? Po dwóch latach jesteśmy ciągle w lesie, a gospodarki europejskie przeszły już skutki kolejnych 3 – 4 fal. O odpowiedzi na te kolejne fale, nikt w Brukseli nawet nie próbuje myśleć, bo zajmują się ciągle odpowiedzią na pierwszą falę.

Zajmują się – to po drugie – bowiem ci europejscy spece tak skonstruowali ów mechanizm, że dzisiaj nie są w stanie pozyskiwać środków na rynkach finansowych. Te bowiem uznały, że żyrowanie europejskich obligacji przez takie kraje jak Włochy, Francja, Hiszpania, Grecja Belgia czy Portugalia (wystarczy sprawdzić ich poziom zadłużenia), jest na tyle ryzykowne, że proponowane oprocentowanie nie gwarantuje adekwatnych korzyści. Innymi słowy nikt takiego szajsu na rynkach - w cenach oczekiwanych przez Brukselę - po prostu nie kupi. A skoro tak, to nie ma pieniędzy na owe pożyczki z Funduszu.

Dlatego – to po trzecie – Bruksela nerwowo usiłuje wygenerować wzrost własnych dochodów, aby wzmocnić swoją wiarygodność na rynkach finansowych. Ale ażeby to zrobić, musi uzyskać konsensus wszystkich swoich członków – w tym Polski i Węgier, z którymi toczy swój śmiertelny bój.

Dlatego właśnie Fundusz Odbudowy od października stoi w miejscu. Od października nikt nie otrzymał zeń ani eurocenta (pomijając też, że aby jakikolwiek eurocent z niego wypłynął, też konieczna jest jednomyślna zgoda wszystkich państwa, a więc i Polski, i Węgier). Bruksela udaje, że problemy z Funduszem wynikają z impasu w rozmowach z Polską i z Węgrami, ale tak naprawdę doskonale wie, że w tej grze ma w rękach same blotki.

 

Wyniszczanie gospodarek

Do tego właściwie już wszystkie kraje unijne mają świadomość, że owe „miliardy” z Funduszu są dla nich coraz mniej znaczącym zasileniem w stosunku do potrzeb wynikających z ich faktycznego wyniszczenia gospodarczego (wystarczy spojrzeć na poziomu PKB na koniec 2021 roku). Owo wyniszczenie jest zaś skutkiem tego, że większość z nich toczyła z Covidem walkę przy pomocy nierozumnych metod. Inaczej niż wykpiwana przez lokalną jurgieletnię Polska, która jak się okazała właściwie jako jedyna wyszła z tej sytuacji suchą stopą. Dlatego też, dla całego Funduszu obecność w tym mechanizmie Polski właśnie, jest bardzo ważna. Jesteśmy bowiem nie tylko żyrantem dużych kwot, ale również – dzięki naszej wiarygodności na rynkach finansowych – warci o wiele więcej niż większość krajów unijnych.

 

To nie my jesteśmy pod ścianą

Wniosek stąd taki, że w tej kwestii to nie my mamy interes i nie my jesteśmy pod ścianą. Dobrze byłoby, żeby odejść od propagandowych zaklęć wokół tego mechanizmu, bo mam wrażenie, że rządzący nieopatrznie sami wpędzili się w pewien niebezpieczny zaułek w tej sprawie. Czas zejść „z przekazu dnia” na twardy grunt i jasno mówić Polakom, że za 13,5 mld zł swojej suwerenności sprzedawać nie będziemy.

I to jest jeden z aspektów naszej obecnej sytuacji na zachodnim froncie walki. O drugim, będącym następstwem wydanego w minionym tygodniu oświadczenia przez trybunał Lenaertsa, będę pisać za tydzień.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe