OBY TO NIE BYŁY „DRUGIE BAŁKANY”...
Szkoda każdego człowieka, każdego bliźniego, który ginie na Ukrainie. Ten dramat naszych sąsiadów jest jednak relacjonowany w zasadzie przez cały świat. Zabijani przez Rosjan nie umierają w ciszy, przy obojętności szeroko rozumianego Zachodu, tak jak to było w Czeczenii. Wtedy tez Rosja była agresorem, ale niewielki, choć miłujący wolność naród czeczeński uśmiercano przez lata (II wojna czeczeńska trwała 5 lat, a w obu wojnach zginęło w sumie między 120 a przeszło 200 tysięcy ludzi, w dużej mierze cywilów).
W związku z Ukrainą niektórzy teraz przypominają Czeczenów. Gorzka to dla nich satysfakcja -dla tych, co przeżyli, nie dali się zabić przez Rosjan. Oby agresja Rosji na Ukrainę skończyła się jak najszybciej – ale obawiam się, że potrwa bardzo długo. Wojna na Bałkanach w latach 1990 -ch trwała latami ,a liczba ofiar przekroczyła tam ponad 100 tysięcy. To była wówczas – i taką pozostaje do dzisiaj – największa wojna w Europie od czasów zakończenia II wojny światowej. Zatem nie ma racji dzielny prezydent Zełenski przypisując to miano obecnej wojnie Rosji z jego krajem. Tak właśnie jest, wbrew tym, którzy chcieliby gumką-myszką wymazywać z historii to, co dla nich niewygodne i niepasujące do bieżącej polityki.
Na koniec życzę tylko naszym wschodnim sąsiadom, aby wojna na ich ziemi skończyła się jak najrychlej. I aby w liczbie zabitych nie zbliżyła się nawet do krwawej bałkańskiej tragedii sprzed trzech dekad...
*tekst ukazał się na portalu wio.waw.pl (22.03.2022)