Kijów, Bucza – zapiski z podróży

Kijów, Bucza – zapiski z podróży

Właśnie wracam z Kijowa, Buczy i Irpina. Przez półtora dnia byłem odcięty od wieści ze świata sportu – prawdę mówiąc nawet nie przyszło mi do głowy, żeby się tym interesować. Są takie momenty, kiedy sport, nawet jeśli go bardzo kochamy musi zejść na dalszy plan. Nie o żużlu myślałem w Buczy, na terenie cerkwi św. Andrzeja, gdzie znajdują się ciała pomordowanych, przeznaczone do ekshumacji. Nie o siatkówce myślałem w mieście Irpin stojąc przy przęsłach wysadzonego mostu czy całkowicie zwęglonych samochodach. Nie o piłkarskich mistrzostwach świata w Katarze dumałem zatrzymując się co chwilę przed Kijowem przy licznych posterunkach kontrolnych czy w samym mieście - które przed 10 wiekami zdobył pierwszy polski król Bolesław Chrobry i wyszczerbił tam swój miecz zwany odtąd „Szczerbcem” – gdzie zresztą, co chwilę barykady, kolczatki, worki z piaskiem, które zresztą znajdują się także przy budynkach, gdzie są schrony. Samotne psy obwąchujące każdego człowieka, samochód, fragment ulicy, rozpaczliwie szukając swoich panów, których już nie ma – bo albo nie żyją albo uciekli.

 

Na tej wojnie giną też sportowcy. Znamy nazwiska części z nich. W tej wojnie, po obu stronach barykady, także tej propagandowej stają sportowcy i trenerzy, byli i aktualni. Dynamo Kijów zagra z Legią Warszawa przy Łazienkowskiej, starając się pokazać, że Ukraina tęskni za normalnością, a więc sportem, rozgrywkami, meczami. My wiemy, że jedziemy na katarski mundial, nasi wschodni sąsiedzi dopiero stoczą – o ile stoczą – półfinał barażowy ze Szkocją, a potem jeśli go wygrają to zmierzą się z Walią, która ograła u siebie Austriaków 2:1 (strzelając wszystkie gole, łącznie z samobójczym dla przeciwników).

 

Czasem w języku dziennikarzy sportowych, ale i samych zawodników mówi się potocznie, że jakaś drużyna wpuściła drugą „na minę”. Tam, gdzie byłem trzeba uważać najbardziej na miny, tyle że prawdziwe. Jeszcze w Polsce rozdano nam – 13-tu eurodeputowanym z 11 krajów – kamizelki kuloodporne i hełmy, ale choć niektórzy młodzi posłowie zwłaszcza z Litwy i Rumunii wkładali je już w Przemyślu (skąd pociągiem udaliśmy się do Kijowa , zresztą wraz z przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen i szefem unijnej dyplomacji Josepem Borrellem) budząc zresztą lekki popłoch wśród uchodźców, którzy właśnie z Ukrainy dotarli do grodu Przemysława – to jednak na samej Ukrainie miejscowi szczególnie przestrzegali nas przed minami. Kategorycznie zakazano nam, zwłaszcza w Irpinie i Buczy, oddalać się od grupy, nawet na odległość kilkunastu metrów. Agresorzy minowali bowiem na potęgę tereny, które opuszczali, drogi, lasy, podwórka, ba umieszczano miny przy… trupach, wiedząc, że miejscowi będą chcieli je pogrzebać.

 

Nasi wschodni sąsiedzi nie walczą już o niepodległość, bo ją ocalili. Walczą o integralność terytorialną, a wiec o to, żeby zachować swoje państwo w jego obecnych granicach – oczywiście ani myślą o oddaniu Rosji Krymu, Doniecka, czy Ługańska. Rzecz w tym, ze ta wojna potrwa pewnie długo. A to oczywiście będzie miało przełożenie na sport na Ukrainie, ale także uczestnictwo ukraińskich klubów i reprezentacji w rozgrywkach międzynarodowych. Wszystko to jest jedną wielką niewiadomą.

Piszę te słowa w drodze z Przemyśla do Rzeszowa. Dopiero teraz docierają do mnie wywiady siatkarzy Zakładów Azotowych ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, którzy ponownie awansowali do finału Ligi Mistrzów, informacje o deblowych i singlowych wiktoriach Magdy Linette ,wyniki pierwszych meczy w tym sezonie Ekstraligi żużlowej, w tym o porażce klubu Bartka Zmarzlika - Stali Gorzów u siebie. To wszystko dociera do mnie, jak w „slow motion”, powoli, w innym tempie niż zwykle. To nawet miły powrót do realu. Sercem, duszą jestem jednak jeszcze gdzie indziej - jak wielu z nas.

A skoro mowa o Przemyślu, to mam sportowe wspomnienie związane z tym miastem. Nie chodzi bynajmniej o żadne zawody rozgrywane z udziałem przemyskiej Polonii czy klubu Czuwaj. Chodzi o międzypaństwowy mecz piłkarski, który rozegrano w roku może 2000, a może 2001. Było to spotkanie reprezentacji parlamentów Polski i Węgier. Grałem w tym meczu jako napastnik. Na lewej obronie u Madziarów grał facet po „pięćdziesiątce” ze sporym brzuszkiem. Ale błądził ten, kogo zmylił jego „bęben”. Gość biegał jakby miał dwa „krzyżyki” mniej, a wchodził wślizgiem tak, że leciało się efektownie w powietrzu, a sędzia nie odgwizdywał wcale faulu. Cóż, coś wiem o tym... Mecz zakończył się wynikiem idealnym, jak na spotkanie bratanków - remisem 0-0, choć i gospodarze i goście bardzo chcieli wygrać. Dziś jednak Przemyśl kojarzy mi się przede wszystkim nie ze sportowymi wspomnieniami, ale uchodźcami ze Wschodu i polską wobec nich gościnnością.

 

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (11.04.2022)


 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Kibicom Maccabi Hajfa tylko u nas
Tadeusz Płużański: Kibicom Maccabi Hajfa

15 sierpnia 1940 r. do Auschwitz przybył pierwszy transport ludności z Warszawy. To głównie więźniowie Pawiaka oraz Polacy schwytani podczas ulicznych łapanek. Razem około 1600 osób. W nocy z 21 na 22 września 1940 r., w drugim transporcie z Warszawy, Niemcy przywieźli do obozu Auschwitz kolejnych więźniów.

Trump i Putin przy jednym stole. Trwa spotkanie przywódców z ostatniej chwili
Trump i Putin przy jednym stole. Trwa spotkanie przywódców

Na terenie bazy wojskowej Elmendorf-Richardson na Alasce rozpoczęło się spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa z przywódcą Rosji Władimirem Putinem oraz ich najbliższych doradców.

Spotkanie Trump-Putin. Prezydenci ruszyli na rozmowy Wiadomości
Spotkanie Trump-Putin. Prezydenci ruszyli na rozmowy

Prezydent USA Donald Trump i przywódca Rosji Władimir Putin przywitali się na płycie lotniska bazy Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce.

Samolot Putina wylądował na Alasce z ostatniej chwili
Samolot Putina wylądował na Alasce

Rosyjski samolot rządowy z Władimirem Putinem na pokładzie wylądował w piątek w bazie Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce. To pierwsza wizyta rosyjskiego prezydenta na amerykańskiej ziemi od 10 lat.

Tȟašúŋke Witkó: Za kilka miesięcy Polska znajdzie się w strefie zgniotu tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Za kilka miesięcy Polska znajdzie się w strefie zgniotu

Komunistka z Niemieckiej Republiki Demokratycznej, Angela Dorothea Merkel, rozłożyła Niemcy – i, praktycznie, również Europę – w ciągu, raptem, 16 lat i 16 dni; misję zniszczenia rozpoczęła 22 listopada 2005 roku, a zakończyła 8 grudnia roku 2021. Kolejny kanclerz, Olaf Scholz, na pozostawionych przez nią gruzach zdołał wysiedzieć nieco ponad trzy lata, po czym – chcąc ratować resztki poparcia dla własnego ugrupowania – doprowadził do rozpisania nowych wyborów.

Trump i Putin spotkają się w większym gronie Wiadomości
Trump i Putin spotkają się w większym gronie

Zamiast planowanej na początku szczytu na Alasce rozmowy Donalda Trumpa i Władimira Putina w cztery oczy w pierwszym spotkaniu przywódców udział wezmą również sekretarz stanu Marco Rubio i specjalny wysłannik ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff. Nie jest jasne, kto będzie w składzie rosyjskiej delegacji.

Air Force One Trumpa wylądował na Alasce z ostatniej chwili
Air Force One Trumpa wylądował na Alasce

Prezydent USA Donald Trump przybył na pokładzie Air Force One do bazy wojskowej Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce.

Znana dziennikarka wyszła ze szpitala gorące
Znana dziennikarka wyszła ze szpitala

- Miejsce dzikuski jest w lesie. Pa, pa szpitalu, oczywiście: tfu, tfu, żeby nie zapeszać. Mówiłam, że ciężko jest się mnie pozbyć. Dzięki, że dodawaliście mi otuchy - napisała Agnieszka Burzyńska w mediach społecznościowych.

Zmiany w „M jak miłość” po wakacjach Wiadomości
Zmiany w „M jak miłość” po wakacjach

Serial „M jak miłość” od lat cieszy się ogromną popularnością na TVP2. Już od 25 lat przyciąga przed ekrany kolejne pokolenia widzów, którzy śledzą losy rodziny Mostowiaków i ich bliskich. Po wakacyjnej przerwie fani zastanawiają się, kiedy znów zobaczą swoje ulubione postacie.

Ks. Janusz Chyła: Dogmat o Wniebowstąpieniu proroczym znakiem dla czasów kwestionowania godności człowieka tylko u nas
Ks. Janusz Chyła: Dogmat o Wniebowstąpieniu proroczym znakiem dla czasów kwestionowania godności człowieka

Prawda o wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny została przez Kościół dogmatycznie potwierdzona dopiero przez papieża Piusa XII w 1950 roku.

REKLAMA

Kijów, Bucza – zapiski z podróży

Kijów, Bucza – zapiski z podróży

Właśnie wracam z Kijowa, Buczy i Irpina. Przez półtora dnia byłem odcięty od wieści ze świata sportu – prawdę mówiąc nawet nie przyszło mi do głowy, żeby się tym interesować. Są takie momenty, kiedy sport, nawet jeśli go bardzo kochamy musi zejść na dalszy plan. Nie o żużlu myślałem w Buczy, na terenie cerkwi św. Andrzeja, gdzie znajdują się ciała pomordowanych, przeznaczone do ekshumacji. Nie o siatkówce myślałem w mieście Irpin stojąc przy przęsłach wysadzonego mostu czy całkowicie zwęglonych samochodach. Nie o piłkarskich mistrzostwach świata w Katarze dumałem zatrzymując się co chwilę przed Kijowem przy licznych posterunkach kontrolnych czy w samym mieście - które przed 10 wiekami zdobył pierwszy polski król Bolesław Chrobry i wyszczerbił tam swój miecz zwany odtąd „Szczerbcem” – gdzie zresztą, co chwilę barykady, kolczatki, worki z piaskiem, które zresztą znajdują się także przy budynkach, gdzie są schrony. Samotne psy obwąchujące każdego człowieka, samochód, fragment ulicy, rozpaczliwie szukając swoich panów, których już nie ma – bo albo nie żyją albo uciekli.

 

Na tej wojnie giną też sportowcy. Znamy nazwiska części z nich. W tej wojnie, po obu stronach barykady, także tej propagandowej stają sportowcy i trenerzy, byli i aktualni. Dynamo Kijów zagra z Legią Warszawa przy Łazienkowskiej, starając się pokazać, że Ukraina tęskni za normalnością, a więc sportem, rozgrywkami, meczami. My wiemy, że jedziemy na katarski mundial, nasi wschodni sąsiedzi dopiero stoczą – o ile stoczą – półfinał barażowy ze Szkocją, a potem jeśli go wygrają to zmierzą się z Walią, która ograła u siebie Austriaków 2:1 (strzelając wszystkie gole, łącznie z samobójczym dla przeciwników).

 

Czasem w języku dziennikarzy sportowych, ale i samych zawodników mówi się potocznie, że jakaś drużyna wpuściła drugą „na minę”. Tam, gdzie byłem trzeba uważać najbardziej na miny, tyle że prawdziwe. Jeszcze w Polsce rozdano nam – 13-tu eurodeputowanym z 11 krajów – kamizelki kuloodporne i hełmy, ale choć niektórzy młodzi posłowie zwłaszcza z Litwy i Rumunii wkładali je już w Przemyślu (skąd pociągiem udaliśmy się do Kijowa , zresztą wraz z przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen i szefem unijnej dyplomacji Josepem Borrellem) budząc zresztą lekki popłoch wśród uchodźców, którzy właśnie z Ukrainy dotarli do grodu Przemysława – to jednak na samej Ukrainie miejscowi szczególnie przestrzegali nas przed minami. Kategorycznie zakazano nam, zwłaszcza w Irpinie i Buczy, oddalać się od grupy, nawet na odległość kilkunastu metrów. Agresorzy minowali bowiem na potęgę tereny, które opuszczali, drogi, lasy, podwórka, ba umieszczano miny przy… trupach, wiedząc, że miejscowi będą chcieli je pogrzebać.

 

Nasi wschodni sąsiedzi nie walczą już o niepodległość, bo ją ocalili. Walczą o integralność terytorialną, a wiec o to, żeby zachować swoje państwo w jego obecnych granicach – oczywiście ani myślą o oddaniu Rosji Krymu, Doniecka, czy Ługańska. Rzecz w tym, ze ta wojna potrwa pewnie długo. A to oczywiście będzie miało przełożenie na sport na Ukrainie, ale także uczestnictwo ukraińskich klubów i reprezentacji w rozgrywkach międzynarodowych. Wszystko to jest jedną wielką niewiadomą.

Piszę te słowa w drodze z Przemyśla do Rzeszowa. Dopiero teraz docierają do mnie wywiady siatkarzy Zakładów Azotowych ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, którzy ponownie awansowali do finału Ligi Mistrzów, informacje o deblowych i singlowych wiktoriach Magdy Linette ,wyniki pierwszych meczy w tym sezonie Ekstraligi żużlowej, w tym o porażce klubu Bartka Zmarzlika - Stali Gorzów u siebie. To wszystko dociera do mnie, jak w „slow motion”, powoli, w innym tempie niż zwykle. To nawet miły powrót do realu. Sercem, duszą jestem jednak jeszcze gdzie indziej - jak wielu z nas.

A skoro mowa o Przemyślu, to mam sportowe wspomnienie związane z tym miastem. Nie chodzi bynajmniej o żadne zawody rozgrywane z udziałem przemyskiej Polonii czy klubu Czuwaj. Chodzi o międzypaństwowy mecz piłkarski, który rozegrano w roku może 2000, a może 2001. Było to spotkanie reprezentacji parlamentów Polski i Węgier. Grałem w tym meczu jako napastnik. Na lewej obronie u Madziarów grał facet po „pięćdziesiątce” ze sporym brzuszkiem. Ale błądził ten, kogo zmylił jego „bęben”. Gość biegał jakby miał dwa „krzyżyki” mniej, a wchodził wślizgiem tak, że leciało się efektownie w powietrzu, a sędzia nie odgwizdywał wcale faulu. Cóż, coś wiem o tym... Mecz zakończył się wynikiem idealnym, jak na spotkanie bratanków - remisem 0-0, choć i gospodarze i goście bardzo chcieli wygrać. Dziś jednak Przemyśl kojarzy mi się przede wszystkim nie ze sportowymi wspomnieniami, ale uchodźcami ze Wschodu i polską wobec nich gościnnością.

 

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (11.04.2022)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe