[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Odcinający się od własnych korzeni Zachód nie ma konkurencyjnej oferty dla świata

Trzy miesiące temu sygnalizowałem problem, który u progu nowej fazy wojny ukraińsko – rosyjskiej wydawał się być kluczowym, dla zrozumienia dynamiki obserwowanych przez nas wydarzeń. Wspomniałem mianowicie o głębokim kryzysie cywilizacji zachodniej i postawiłem tezę, że właśnie jej obserwowana słabość stanowi dzisiaj główną zachętę dla klubu dążących do zmiany współczesnego ładu globalnego. Eskalacja tej wojny ujawniła ów problem w całej rozciągłości.
Rozeta katedry Notre Dame [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Odcinający się od własnych korzeni Zachód nie ma konkurencyjnej oferty dla świata
Rozeta katedry Notre Dame / Pixabay.com

Okazało się bowiem, że lider obozu dążącego do wywrócenia obecnego ładu światowego czyli Rosja, nie jest tak silna, jak uważali nie tylko sami Rosjanie, ale również i ich sojusznicy a zwłaszcza ich wrogowie. Z drugiej jednak strony, „kolektywny zachód” okazał się tak samo niezdolny do szybkiego rozstrzygnięcia tej konfrontacji w pożądanym dla siebie kierunku (jakikolwiek by ten kierunek nie był), a do tego ujawnił – za parawanem ostentacyjnie okazywanej „jedności” - olbrzymią ilość wewnętrznych sprzeczności. Sprzeczności tak silnych, iż nie pozwalają one rzeczywiście na takie kolektywne działanie, które byłoby zdolne do utrzymania dotychczasowej dominacji owego zachodu. 

Ta sytuacja powoduje w konsekwencji, zachętę do kontynuowania konfrontacji, której wojna na Ukrainie jest jedynie najbardziej obecnie spektakularnym przejawem. To oznacza, że rokowania na szybkie wyjście z obecnej fazy konfrontacji są raczej mało prawdopodobne, a bardziej realistycznym scenariuszem jest to, że podobne do Ukrainy miejsca konfrontacji, będą się mnożyły czy to w Europie, czy w innych częściach świata.

 

"Obóz wolności"

Fundamentalnym problemem zachodu dzisiaj, pozostaje niezdolność do wytworzenia przekonywującej płaszczyzny aksjologicznej, która swoją atrakcyjnością przebijałaby ofertę tego bloku, który do usunięcia dominacji zachodu dąży. Przypomnieć tu trzeba, że podczas ostatniego światowego konfliktu w latach 1939 – 1945 świat zachodu identyfikowany z Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi reprezentował niewątpliwie „obóz wolności”, konfrontujący się z obozem szowinistycznych socjalno-faszystowskich dyktatur. Nawet wspieranie się przez „oś wolności” Związkiem Sowieckim nie oznaczało przecież uznania „misji rewolucyjnej” tego kraju, ale pragmatyczny wybór partnera, w realizacji pierwszoplanowego zadania, jakim było zlikwidowanie niemieckiej hydry nazistowskiej. Że tak było świadczy o tym fakt, iż niemal natychmiast po zakończeniu wojny, znalazła ona swoją rzeczywistą kontynuację w „zimnej wojnie”, będącej konfrontacją właśnie owego obozu wolności, ze światem bolszewickiego zniewolenia. 

To właśnie wyraźne zarysowanie takiej linii konfrontacji przez Winstona Churchilla zdefiniowało na kilkadziesiąt lat politykę globalną. Kiedy jednak zachód dzięki Janowi Pawłowi II i Ronaldowi Reaganowi zdołał rozmontować „oś zła”, nie tylko spoczął na laurach. Na przełomie XX i XXI wieku dokonał aksjologicznej autodestrukcji, co spowodowało, iż po prostu stracił zdolność do przewodzenia światu. Przewodzenie światu nie polega bowiem tylko na dominacji militarnej, na kontroli szlaków handlowych, kontroli systemów finansowych czy przewagach handlowych. Przewodzenie światu polega właśnie przede wszystkim, na zdolności do wyznaczania takich wartości, które stanowią atrakcyjną perspektywę nie tylko dla „obozu wolności”, ale również, a przede wszystkim dla tych, którzy poza takim obozem pozostają. 

 

Utrata zdolności

Tę zdolność do wyznaczania takiej właśnie perspektywy zachód stracił u progu XXI wieku, a więc w momencie, gdy – jak pokazuje to historia jako regułę – osiągnął apogeum swoich wpływów. Pierwszym bowiem jego niepowodzeniem stała się konfrontacja z cywilizacją islamską. Zachód butny w swą siłę zakładał, iż tak jak jego elity z mozołem i na ogół skutecznie zwalczyły chrześcijaństwo jako fundament aksjologiczny swojej cywilizacji, dokonają podobnej operacji z obszarem dominacji islamu. Zakończyło się to ciężką klęską, której symbolicznym wyrazem stało się kompromitujące wyjście Bidena z Kabulu. Dzisiaj świat islamu, dysponujący olbrzymimi zasobami ludzkimi oraz finansowymi, wynikającymi z dysponowania potężnymi zasobami surowców energetycznych, podjął otwartą rywalizację ze światem zachodu. Do tego destabilizuje go od wewnątrz, wykorzystując do tego milionowe masy muzułmanów, rozkładające tradycyjną infrastrukturę społeczną kolejnych państw zachodnich.

 

Ekspansja Chin, Rosji i BRICS

Drugim globalnym wyzwaniem stała się ekspansja chińska. Oderwana na poziomie formalnym od jakiejkolwiek elementów aksjologicznych, skoncentrowana na budowie wpływów ekonomicznych „państwa środka”, stała się atrakcyjną alternatywą dla olbrzymiej części światowych pariasów, traktowanych dotąd z tradycyjnym poczuciem wyższości przez zachód. Owi pariasi, zaczęli świadomie stawiać na Pekin, ten bowiem – w przeciwieństwie do „kolektywnego zachodu” – nie narzuca im (przynajmniej na tym etapie), swoich „wartości”.

Rosja jako trzeci gracz o aspiracjach globalnych sprzymierzyła swoje wysiłki ze światem islamu oraz z Chinami. Wykorzystując głupotę administracji Bidena, uzyskała nawet strategiczny zwrot na Bliskim Wschodzie. W obozie sprzyjającym Moskwie znalazły się Arabia Saudyjska, Emiraty czy Kuwejt, co jeszcze kilka lat temu wydawało się wręcz niewyobrażalne. Uwzględniając wpływy rosyjskie w Iranie oraz chińskie w Pakistanie można powiedzieć, że ów sojusz jest już olbrzymim wyzwaniem dla zachodu.

Dzisiaj gra się toczy o trzy pozostałe kraje tzw. BRICS – czyli o postawę Indii, Brazylii i RPA. Każdy z tych krajów to olbrzymi ciężar gatunkowy, a w przypadku Brazylii i RPA to de facto główni gracze w wymiarze swoich kontynentów. 

Pamiętać należy w tym kontekście, że Indie przez cały okres swojej niepodległości były silnie związane ze Związkiem Sowieckim. Pchał je do tego konflikt z Chinami. W minionych latach pogłębienie związku Chin z Pakistanem (do czego doprowadziła administracja Obamy-Bidena) skutkowało pewnym wzmocnieniem relacji z USA. Jednak w ostatnim okresie obserwujemy ponowne wzmocnienie relacji indyjsko – rosyjskich, co Hindusi postrzegają (podobnie jak Rosjanie), jako pewną próbę równoważenia w regionie związków Chin z Pakistanem. Jednak dla całego tego konglomeratu, wspólnym celem jest swoiste ukaranie USA i świata zachodu, za ich faktyczne i wyimaginowane krzywdy, jakie każdy z tych krajów miał doznać od owego „wielkiego szatana”. A nie trzeba dodawać, jak wielką siłą już dzisiaj dysponuje ten blok.

RPA jest od końca apertheidu rządzone przez komunistów więc nie dziwi, iż w dzisiejszej konfrontacji władze tego kraju będą z większą sympatią spoglądać na Rosję czy Chiny. Podobnie zresztą orientuje się zdecydowana większość państw afrykańskich spoza obszaru islamskiego. Jest to również w jakimś sensie refleks spuścizny kolonialnej „białego zachodu”. 

Co do Brazylii wydaje się, że obecnie władze tego kraju zachowywać będą raczej równy dystans do Waszyngtonu oraz reszty BRICS. Ale to, z perspektywy Rosji i Chin i tak dużo, tym bardziej że oba kraje dysponują w Ameryce Łacińskiej naprawdę sporymi aktywami.

 

Złudzenia Zachodu

Tymczasem ludziom zachodu wydaje się, że rozbicie tego rysującego się obozu antyzachodniego dokona się jakimiś rytualnymi zaklęciami. Taką próbą właśnie rytualnego spektaklu, były fragmenty przemówienia Bidena w Warszawie. Administracja amerykańska podjęła olbrzymie wysiłki, aby ów warszawski przekaz poszedł mocno w świat. Ale dzisiaj już nikt o tym, co mówił Biden nie pamięta. I to nie tylko w krajach, do których był on adresowany, ale także w USA czy w Polsce. Problem bowiem tkwi w tym, że operowanie pojęciami, za którym nie stoi albo siła, albo rzeczywiste świadectwo przywiązania do idei, które się głosi, staje się czczym pustosłowiem. I jako takie zostało właśnie odebrane.

Zachód oderwany od prawdziwych źródeł siły swojej cywilizacji, które w ostatnim ćwierćwieczu usiłuje zdruzgotać z zadziwiającym uporem, nie będzie w stanie wygrać rywalizacji z owym „klubem chętnych do zmiany porządku światowego”. Tymi źródłami są – czy to się komuś podoba czy nie – grecka filozofia, rzymskie prawo i religia chrześcijańska. Tylko powrót do tych źródeł odtworzy tę atrakcyjność zachodu, dzięki której zdominował całe drugie tysiąclecie. Jeśli to nie nastąpi, wykluje się nowy porządek świata, ale z pewnością nie taki, który chcieli budować różnej maści iluminaci.
 


 

POLECANE
Mijanka w wyborach prezydenckich w Rumunii. Przeliczono blisko 99 proc. głosów z ostatniej chwili
Mijanka w wyborach prezydenckich w Rumunii. Przeliczono blisko 99 proc. głosów

Po przeliczeniu 98,85 proc. głosów, George Simion wygrał I turę wyborów prezydenckich z 40,39 proc. wynikiem. Na drugim miejscu znalazł się Dan Nicusor z 20,86 proc. wynikiem. Druga tura wyborów prezydenckich w Rumunii odbędzie się 18 maja.

Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż z ostatniej chwili
Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż

Rafał Trzaskowski notuje najniższy wynik od początku kampanii wyborczej, a największy zysk odnotowuje Karol Nawrocki – wynika z najnowszej prognozy prezydenckiej Onetu.

Wybory w Rumunii. Połowa głosów policzona. Duża przewaga kandydata prawicy z ostatniej chwili
Wybory w Rumunii. Połowa głosów policzona. Duża przewaga kandydata prawicy

Po przeliczeniu połowy głosów I tury wyborów prezydenckich w Rumunii George Simion prowadzi z 42,13 proc. poparcia. Drugie miejsce przypada Crinowi Antonescu (22,42 proc.).

Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich

– Jestem tu, by Rumunia powróciła do porządku konstytucyjnego. Mam jeden cel: zwrócić narodowi rumuńskiemu to, co mu odebrano – oświadczył w niedzielę George Simion, kandydat na prezydenta Rumunii, który wygrał I turę.

Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji z ostatniej chwili
Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji

W niedzielę 4 maja po godzinie 17:30 przy ul. Starorudzkiej w Łodzi doszło do pożaru. Płoną dwa samochody ciężarowe z naczepami, wiata magazynowa oraz składowisko palet.

Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll

George Simion uzyskał 33,1 proc. wynik i wygrał I turę wyborów prezydenckich w Rumunii, które odbyły się w niedzielę. Na drugim miejscu z wynikiem 22,9 proc. znalazł się Crin Antonescu, liberał wspierany przez koalicję rządzącą – wynika z badania exit poll Curs.

Utrudnienia w ruchu. Komunikat dla mieszkańców Katowic z ostatniej chwili
Utrudnienia w ruchu. Komunikat dla mieszkańców Katowic

Trzy osoby w szpitalu po wykolejeniu tramwaju na ul. Chorzowskiej w Katowicach. Ruch jest utrudniony, trwa akcja służb.

Rosnący problem w stolicy. Mieszkańcy Warszawy alarmują z ostatniej chwili
Rosnący problem w stolicy. Mieszkańcy Warszawy alarmują

Warszawa walczy z dzikami. Lasy Miejskie stosują metodę odławiania z uśmiercaniem, by ograniczyć zagrożenie dla mieszkańców.

Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. 28-latka usłyszała zarzuty Wiadomości
Groźny incydent w gdyńskim szpitalu. 28-latka usłyszała zarzuty

28-latka, która w nocy z piątku na sobotę zaatakowała lekarzy na oddziale SOR gdyńskiego szpitala, usłyszała zarzuty. Prokuratura zastosowała wobec kobiety dozór policyjny i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych.

Świetne wieści dla kibiców Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego Wiadomości
Świetne wieści dla kibiców Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego

Robert Lewandowski znów trenuje z drużyną i jest gotowy do gry po kontuzji. Klub pokazał zdjęcie z treningu, na którym Polak ćwiczy razem z nowym trenerem - Hansim Flickiem.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Odcinający się od własnych korzeni Zachód nie ma konkurencyjnej oferty dla świata

Trzy miesiące temu sygnalizowałem problem, który u progu nowej fazy wojny ukraińsko – rosyjskiej wydawał się być kluczowym, dla zrozumienia dynamiki obserwowanych przez nas wydarzeń. Wspomniałem mianowicie o głębokim kryzysie cywilizacji zachodniej i postawiłem tezę, że właśnie jej obserwowana słabość stanowi dzisiaj główną zachętę dla klubu dążących do zmiany współczesnego ładu globalnego. Eskalacja tej wojny ujawniła ów problem w całej rozciągłości.
Rozeta katedry Notre Dame [Tylko u nas] Prof. Grzegorz Górski: Odcinający się od własnych korzeni Zachód nie ma konkurencyjnej oferty dla świata
Rozeta katedry Notre Dame / Pixabay.com

Okazało się bowiem, że lider obozu dążącego do wywrócenia obecnego ładu światowego czyli Rosja, nie jest tak silna, jak uważali nie tylko sami Rosjanie, ale również i ich sojusznicy a zwłaszcza ich wrogowie. Z drugiej jednak strony, „kolektywny zachód” okazał się tak samo niezdolny do szybkiego rozstrzygnięcia tej konfrontacji w pożądanym dla siebie kierunku (jakikolwiek by ten kierunek nie był), a do tego ujawnił – za parawanem ostentacyjnie okazywanej „jedności” - olbrzymią ilość wewnętrznych sprzeczności. Sprzeczności tak silnych, iż nie pozwalają one rzeczywiście na takie kolektywne działanie, które byłoby zdolne do utrzymania dotychczasowej dominacji owego zachodu. 

Ta sytuacja powoduje w konsekwencji, zachętę do kontynuowania konfrontacji, której wojna na Ukrainie jest jedynie najbardziej obecnie spektakularnym przejawem. To oznacza, że rokowania na szybkie wyjście z obecnej fazy konfrontacji są raczej mało prawdopodobne, a bardziej realistycznym scenariuszem jest to, że podobne do Ukrainy miejsca konfrontacji, będą się mnożyły czy to w Europie, czy w innych częściach świata.

 

"Obóz wolności"

Fundamentalnym problemem zachodu dzisiaj, pozostaje niezdolność do wytworzenia przekonywującej płaszczyzny aksjologicznej, która swoją atrakcyjnością przebijałaby ofertę tego bloku, który do usunięcia dominacji zachodu dąży. Przypomnieć tu trzeba, że podczas ostatniego światowego konfliktu w latach 1939 – 1945 świat zachodu identyfikowany z Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi reprezentował niewątpliwie „obóz wolności”, konfrontujący się z obozem szowinistycznych socjalno-faszystowskich dyktatur. Nawet wspieranie się przez „oś wolności” Związkiem Sowieckim nie oznaczało przecież uznania „misji rewolucyjnej” tego kraju, ale pragmatyczny wybór partnera, w realizacji pierwszoplanowego zadania, jakim było zlikwidowanie niemieckiej hydry nazistowskiej. Że tak było świadczy o tym fakt, iż niemal natychmiast po zakończeniu wojny, znalazła ona swoją rzeczywistą kontynuację w „zimnej wojnie”, będącej konfrontacją właśnie owego obozu wolności, ze światem bolszewickiego zniewolenia. 

To właśnie wyraźne zarysowanie takiej linii konfrontacji przez Winstona Churchilla zdefiniowało na kilkadziesiąt lat politykę globalną. Kiedy jednak zachód dzięki Janowi Pawłowi II i Ronaldowi Reaganowi zdołał rozmontować „oś zła”, nie tylko spoczął na laurach. Na przełomie XX i XXI wieku dokonał aksjologicznej autodestrukcji, co spowodowało, iż po prostu stracił zdolność do przewodzenia światu. Przewodzenie światu nie polega bowiem tylko na dominacji militarnej, na kontroli szlaków handlowych, kontroli systemów finansowych czy przewagach handlowych. Przewodzenie światu polega właśnie przede wszystkim, na zdolności do wyznaczania takich wartości, które stanowią atrakcyjną perspektywę nie tylko dla „obozu wolności”, ale również, a przede wszystkim dla tych, którzy poza takim obozem pozostają. 

 

Utrata zdolności

Tę zdolność do wyznaczania takiej właśnie perspektywy zachód stracił u progu XXI wieku, a więc w momencie, gdy – jak pokazuje to historia jako regułę – osiągnął apogeum swoich wpływów. Pierwszym bowiem jego niepowodzeniem stała się konfrontacja z cywilizacją islamską. Zachód butny w swą siłę zakładał, iż tak jak jego elity z mozołem i na ogół skutecznie zwalczyły chrześcijaństwo jako fundament aksjologiczny swojej cywilizacji, dokonają podobnej operacji z obszarem dominacji islamu. Zakończyło się to ciężką klęską, której symbolicznym wyrazem stało się kompromitujące wyjście Bidena z Kabulu. Dzisiaj świat islamu, dysponujący olbrzymimi zasobami ludzkimi oraz finansowymi, wynikającymi z dysponowania potężnymi zasobami surowców energetycznych, podjął otwartą rywalizację ze światem zachodu. Do tego destabilizuje go od wewnątrz, wykorzystując do tego milionowe masy muzułmanów, rozkładające tradycyjną infrastrukturę społeczną kolejnych państw zachodnich.

 

Ekspansja Chin, Rosji i BRICS

Drugim globalnym wyzwaniem stała się ekspansja chińska. Oderwana na poziomie formalnym od jakiejkolwiek elementów aksjologicznych, skoncentrowana na budowie wpływów ekonomicznych „państwa środka”, stała się atrakcyjną alternatywą dla olbrzymiej części światowych pariasów, traktowanych dotąd z tradycyjnym poczuciem wyższości przez zachód. Owi pariasi, zaczęli świadomie stawiać na Pekin, ten bowiem – w przeciwieństwie do „kolektywnego zachodu” – nie narzuca im (przynajmniej na tym etapie), swoich „wartości”.

Rosja jako trzeci gracz o aspiracjach globalnych sprzymierzyła swoje wysiłki ze światem islamu oraz z Chinami. Wykorzystując głupotę administracji Bidena, uzyskała nawet strategiczny zwrot na Bliskim Wschodzie. W obozie sprzyjającym Moskwie znalazły się Arabia Saudyjska, Emiraty czy Kuwejt, co jeszcze kilka lat temu wydawało się wręcz niewyobrażalne. Uwzględniając wpływy rosyjskie w Iranie oraz chińskie w Pakistanie można powiedzieć, że ów sojusz jest już olbrzymim wyzwaniem dla zachodu.

Dzisiaj gra się toczy o trzy pozostałe kraje tzw. BRICS – czyli o postawę Indii, Brazylii i RPA. Każdy z tych krajów to olbrzymi ciężar gatunkowy, a w przypadku Brazylii i RPA to de facto główni gracze w wymiarze swoich kontynentów. 

Pamiętać należy w tym kontekście, że Indie przez cały okres swojej niepodległości były silnie związane ze Związkiem Sowieckim. Pchał je do tego konflikt z Chinami. W minionych latach pogłębienie związku Chin z Pakistanem (do czego doprowadziła administracja Obamy-Bidena) skutkowało pewnym wzmocnieniem relacji z USA. Jednak w ostatnim okresie obserwujemy ponowne wzmocnienie relacji indyjsko – rosyjskich, co Hindusi postrzegają (podobnie jak Rosjanie), jako pewną próbę równoważenia w regionie związków Chin z Pakistanem. Jednak dla całego tego konglomeratu, wspólnym celem jest swoiste ukaranie USA i świata zachodu, za ich faktyczne i wyimaginowane krzywdy, jakie każdy z tych krajów miał doznać od owego „wielkiego szatana”. A nie trzeba dodawać, jak wielką siłą już dzisiaj dysponuje ten blok.

RPA jest od końca apertheidu rządzone przez komunistów więc nie dziwi, iż w dzisiejszej konfrontacji władze tego kraju będą z większą sympatią spoglądać na Rosję czy Chiny. Podobnie zresztą orientuje się zdecydowana większość państw afrykańskich spoza obszaru islamskiego. Jest to również w jakimś sensie refleks spuścizny kolonialnej „białego zachodu”. 

Co do Brazylii wydaje się, że obecnie władze tego kraju zachowywać będą raczej równy dystans do Waszyngtonu oraz reszty BRICS. Ale to, z perspektywy Rosji i Chin i tak dużo, tym bardziej że oba kraje dysponują w Ameryce Łacińskiej naprawdę sporymi aktywami.

 

Złudzenia Zachodu

Tymczasem ludziom zachodu wydaje się, że rozbicie tego rysującego się obozu antyzachodniego dokona się jakimiś rytualnymi zaklęciami. Taką próbą właśnie rytualnego spektaklu, były fragmenty przemówienia Bidena w Warszawie. Administracja amerykańska podjęła olbrzymie wysiłki, aby ów warszawski przekaz poszedł mocno w świat. Ale dzisiaj już nikt o tym, co mówił Biden nie pamięta. I to nie tylko w krajach, do których był on adresowany, ale także w USA czy w Polsce. Problem bowiem tkwi w tym, że operowanie pojęciami, za którym nie stoi albo siła, albo rzeczywiste świadectwo przywiązania do idei, które się głosi, staje się czczym pustosłowiem. I jako takie zostało właśnie odebrane.

Zachód oderwany od prawdziwych źródeł siły swojej cywilizacji, które w ostatnim ćwierćwieczu usiłuje zdruzgotać z zadziwiającym uporem, nie będzie w stanie wygrać rywalizacji z owym „klubem chętnych do zmiany porządku światowego”. Tymi źródłami są – czy to się komuś podoba czy nie – grecka filozofia, rzymskie prawo i religia chrześcijańska. Tylko powrót do tych źródeł odtworzy tę atrakcyjność zachodu, dzięki której zdominował całe drugie tysiąclecie. Jeśli to nie nastąpi, wykluje się nowy porządek świata, ale z pewnością nie taki, który chcieli budować różnej maści iluminaci.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe