[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Alberto Piedra, RIP: Drugie wspomnienie

Alberto Piedra wsadził sobie w głowę wiedzę, i jeszcze jak! Trzy doktoraty! A po drodze w końcu zdobył się na odwagę, aby poprosić o rękę miłość swego życia. Miała na imię Edita. „Ubi tu Gaius, ibi ego Gaia”. Byli nierozłączną parą aż do końca.
/ Foto T. Gutry

Ich rozkosz w kubańskiej Shangri-la, wtedy jednym z najbardziej zamożnych państw Ameryki Łacińskiej, przerwano zbyt szybko. Alberto Piedra był przeciwnikiem dyktatury Fulgencio Batisty. Gdy ten człowiek silnej ręki uciekł z kraju 1 stycznia 1959 r., Alberto natychmiast przyłączył się do innych działaczy opozycji, aby stworzyć tymczasowy rząd koalicyjny w Hawanie. Został ministrem gospodarki.

Widziałem kilka razy, jak Alberto żachnął się, gdy ludzie odnosili się do tego jako do „rządu Castro”. Fidel Castro zjawił się bowiem w Hawanie trzy dni potem. I w ciągu miesiąca spowodował, że rząd ten przestał być wolnym.

Alberto znał Castro jeszcze ze szkoły. Ten ostatni był nieślubnym synem świetnie prosperującego plantatora. Niezbyt przykładał się do nauki, odwrotnie niż Alberto. Raz ten drugi spytał mnie: Marek, czy wiesz, kto był ulubionym politykiem Castro, gdy ten przyszły dyktator komunistyczny był studentem? Odparłem: Naturalnie, José Antonio Primo de Rivera, przywódca narodowo radykalnych syndykalistów z partii Falanga w Hiszpanii. Alberto był uszczęśliwiony.

W każdym razie, gdy dowiedział się, że w ciągu 24 godzin zaaresztują go, uciekł z Kuby wraz z rodziną i nigdy nie powrócił.
Państwo Piedra trafili do Nowego Jorku, aby uregulować swoje interesy. Reżim Castro zrabował większość ich własności, ale co nieco zostało im jeszcze w USA. Alberto raz opisał, że podczas wizyty w obsługującym go od lat banku nagle przyjęto go w zimny sposób. Zwykle troskliwy, staranny i nieskazitelny – aby nie powiedzieć płaszczący się – nowojorski bankier zaprowadził państwa Piedrów do stołówki pracowniczej, chociaż przedtem zawsze zabierał ich na obiad w drogiej restauracji. Alberto zaczął się gromko śmiać. „Sic transit gloria mundi.

Rodzina Piedrów nie przejęła się za bardzo zjazdem z wysokiej pozycji społecznej. Mieli przecież siebie i coraz liczniejsze stadko pociech. Byli szczęśliwi i bardzo zajęci nowymi wyzwaniami.

Alberto powoli odbudował swoje życie, w większości skoncentrował się na akademii. Na początku jednak, w latach 1960–1962, pracował w The Organization of American States. Potem uczył w Catholic University of America przez 36 lat, odchodząc na emeryturę w 1999 r. Najpierw szefował the Latin American Institute, a potem był szefem Wydziału Ekonomii. W końcu nasz gentleman naukowiec usłyszał zew z The Institute of World Politics. Zrobił nam zaszczyt, dzieląc się z nami swoją mądrością i konceptem w pełnym wymiarze godzin aż do 2012 r. Potem jego wizyty były coraz rzadsze, aż skończyły się. Alberto nikł w oczach, słabł.

Warto wspomnieć, że znacznie wcześniej oprócz swojej kariery akademickiej profesor Piedra kontynuował swój udział w polityce. Naturalnie zajmował się sprawami kubańskiego wychodźstwa. Alberto nigdy nie zapominał wznieść hasła: „Viva Cuba Libre! („Niech żyje Wolna Kuba!). Działał również aktywnie w Partii Republikańskiej, szczególnie w czasach Ronalda Reagana. Alberto służył 40. amerykańskiemu prezydentowi jako the United States Representative (Reprezentant USA), powracając jako Ambasador do Organizacji Państw Amerykańskich (Organization of American States, 1982–1984).

Następnie Alberto zatwierdzono jako ambasadora USA w Gwatemali (1984–1988). W zakresie służby publicznej chyba najważniejszy był jego mocny udział w wojnach antykomunistycznych w tym regionie, a w tym w Nikaragui i El Salvador. Prywatnie Alberto naciskał na codzienny udział w mszy świętej, gdzie zawsze był komunikantem. Gdy szef jego obstawy i dowódca oddziału amerykańskiej piechoty morskiej, którzy dbali o jego bezpieczeństwo, uznali, że powinien przestać chodzić do kościoła, bowiem za bardzo się wystawia na kule komunistów i może być zamordowany, Alberto odparł: „Przynajmniej zginę w stanie łaski. Nie był to znak nonszalancji czy lekceważenia. Był to znak głębokiej wiary.

W 1988 r. przeniesiono go do US Mission at the United Nations, gdzie służył jako amerykański przedstawiciel przy Komisji Praw Człowieka, Starszy Doradca (Senior Advisor) do spraw Ameryki Łacińskiej oraz jako łącznik przy Economic and Security Council of the UN. Służył wiernie, przemieszczając się stale między Nowym Jorkiem a Genewą. Jednocześnie był konsultantem dla Inter-American Development Bank.

Profesor Alberto Piedra był autorem kilku monografii naukowych, a w tym „Socio-Economic Change in Latin America” [Społeczno-ekonomiczna zmiana w Ameryce Łacińskiej 1970], „Guatemala: A Promise in Peril (1980), El Renacer de la Libertad: La Transicion a la Democracia en Guatemala” [Wskrzeszenie demokracji w Gwatemali: Transformacja do demokracji w Gwatemali] (1994), „Natural Law: The Foundation of an Orderly Economic System” [Prawo Naturalne: Fundamenty Porządnego Systemu Gospodarczego] (2004), and „No God, No Civilization” [Nie ma Boga, Nie ma Cywilizacji] (2018).

Przyznaję się bez bicia: błagałem go, aby pisał książki. W ten sposób cząstka jego przeżyła. Ja, my – mamy jego mądrość. Oto mój ulubiony cytat z jego „Prawa naturalnego”:

„Esencja człowieka znajduje się w jego naturze ludzkiej, która jest jego napędzającą zasadą; bez tej zasady przestałby on istnieć jako człowiek. Gdziekolwiek istnieje człowiek, musi się też tam znajdować jego esencja; esencja ta nie może podlegać zmianie historycznej. Jeśliby podlegała, oznaczałoby to, że człowiek jako człowiek również zmieniłby się i to implikowałoby, że gdy raz zmieniłaby się jego esencja, nie istniałby już człowiek, ale inny byt… Historia jest historią człowieka. Człowiek jako kolektyw i człowiek jako jednostka to połączenie permanentnej natury i zmiany historycznej… Esencja praw człowieka leży w tych prawach, które przynależą się istocie ludzkiej jako takiej… Są one prawami, do których człowiek jest uprawniony, a nie które społeczeństwo, państwo czy jakakolwiek inna agencja międzynarodowa ma ochotę przyznać człowiekowi. Sam fakt tego, że jest się człowiekiem, człowiek ma niezbywalne prawa, które są ważne, nawet jeśli społeczeństwo już by nie uznawało ich jako prawowite prawa”.

Rodzina nasza odwiedzała gasnącego Alberto tak często, jak mogliśmy i jak on mógł nas przyjmować. Moja żona Monika przynosiła mu polskie jedzenie; dzieciaki młodsze szalały wokół jego łóżka; nasza najstarsza córka nagrała dla Alberto swój koncert na skrzypcach. Czasami śpiewaliśmy sobie piosenki, które lubił, a w tym – oczywiście – karlistowski Marcha de Oriamendi. Traktowaliśmy go jak rodzinę, a on odwzajemniał się tym samym z wielką miłością.

Zwykle spotykaliśmy się w pokoju bawialnym, gdzie albo czytał, albo oglądał katolicką telewizję EWTN, koniecznie mszę świętą codziennie. Siedzieliśmy na kanapie, trzymaliśmy się za ręce. Wspominał Reagana i Jana Pawła II, co straszliwie cieszyło moją żonę, która specjalizuje się w tych tematach.

Po jakimś czasie wizytowaliśmy go w sypialni. Alberto leżał na swym łóżku, odmawiał różaniec. Łapał mnie za dłoń, a oczy miał zamknięte. Na koniec, całował mnie, w rękę i policzek. Ja zawsze robiłem to samo.

Przykro mi, że już nie mogę odpowiedzieć tą samą monetą na jego miłe embrazzo.

Powinienem się cieszyć, bowiem Alberto jest w końcu ze swoją Editą i ich Panem. To powinno mnie zadowalać. I tak jest. Ale również jestem niepocieszony, bowiem oboje odszli z tego świata. Viva Cuba Libre y Viva Cristo Rey, Alberto!

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 26 kwietnia 2022

 


 

POLECANE
Ustawa o bezpieczeństwie ruchu drogowego. Jest decyzja Karola Nawrockiego z ostatniej chwili
Ustawa o bezpieczeństwie ruchu drogowego. Jest decyzja Karola Nawrockiego

Trybunał Konstytucyjny ma orzec, czy projekt ustawy uderzającej w piratów drogowych jest zgodny z ustawą zasadniczą - tak zadecydował prezydent Karol Nawrocki. Choć w uzasadnieniu można przeczytać, że cel ustawy jest słuszny, jednak wątpliwości prezydenta wzbudziły niektóre rozwiązania prawne.

Karol Nawrocki wzywa Donalda Tuska do budowy mniejszości blokującej ws. umowy z Marcosur z ostatniej chwili
Karol Nawrocki wzywa Donalda Tuska do budowy mniejszości blokującej ws. umowy z Marcosur

"Akceptacja dla tej umowy to katastrofa. Panie Premierze, trzeba budować mniejszość blokującą, a nie gadać!" – pisze na platformie X prezydent Karol Nawrocki, apelując do premiera Tuska ws. umowy z Mercosur.

Tylko 4 ugrupowania w Sejmie, spory wzrost partii Grzegorza Brauna. Zobacz najnowszy sondaż z ostatniej chwili
Tylko 4 ugrupowania w Sejmie, spory wzrost partii Grzegorza Brauna. Zobacz najnowszy sondaż

Koalicja Obywatelska utrzymuje prowadzenie, Prawo i Sprawiedliwość pozostaje drugą siłą, a Konfederacja notuje wyraźny spadek – tak wyglądają wyniki najnowszego sondażu parlamentarnego. Badanie pokazuje też, że do Sejmu weszłyby tylko cztery ugrupowania.

Degermanizacja Holokaustu tylko u nas
Degermanizacja Holokaustu

Jest to zjawisko obecne w publicystyce historycznej i przekazie medialnym, polegające na uwalnianiu Niemiec i Niemców od odpowiedzialności za projekt i realizację Zagłady. W narracji o Holokauście o zbrodnię ludobójstwa na Żydach oskarża się pozbawionych narodowości „nazistów”, którzy najpierw sterroryzowali porządnych Niemców, a później dopuścili się czynów w gruncie rzeczy przeciwnych prawdziwej, niemieckiej mentalności.

Odciąć im tlen. Fala odrażającego hejtu wobec górników strajkujących w kopalni Silesia z ostatniej chwili
"Odciąć im tlen". Fala odrażającego hejtu wobec górników strajkujących w kopalni "Silesia"

W poniedziałek – tuż przed Wigilią – górnicy z Przedsiębiorstwa Górniczego Silesia postanowili po zakończonej zmianie nie wyjeżdżać na powierzchnię kopalni i rozpoczęli akcję protestacyjną. W komentarzach do relacji z protestów w sieci pojawiło się wiele skandalicznych komentarzy.

Zaskakująca decyzja w PKP Cargo. Spółka bez wyjaśnień odwołuje prezesa z ostatniej chwili
Zaskakująca decyzja w PKP Cargo. Spółka bez wyjaśnień odwołuje prezesa

Agnieszka Wasilewska-Semail została w poniedziałek odwołana przez radę nadzorczą PKP Cargo z funkcji prezesa - poinformowała spółka. Zmiana następuje z upływem dnia 22 grudnia, przyczyn odwołania nie podano.

Wpadka radnej KO z Krakowa. Polityk „dokleiła się” do zdjęcia z Trzaskowskim? z ostatniej chwili
Wpadka radnej KO z Krakowa. Polityk „dokleiła się” do zdjęcia z Trzaskowskim?

Kompromitująca wpadka krakowskiej radnej KO Magdaleny Mazurkiewicz. Polityk opublikowała w mediach społecznościowych wspólne zdjęcie z Rafałem Trzaskowskim i Aleksandrem Miszalskim z wydarzenia w Krakowie, mimo że... nie brała w nim udziału. Okazało się, że fotografia została przerobiona – twarz radnej wklejono w miejsce jednego z uczestników wydarzenia.

Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Prokuratura umorzyła sprawę z ostatniej chwili
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Prokuratura umorzyła sprawę

Prokuratura Rejonowa w Augustowie umorzyła sprawę pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym, do którego doszło w kwietniu tego roku. Spłonęło wówczas 185 hektarów parku.

Jaka pogoda czeka nas w święta? IMGW wydał ostrzeżenia z ostatniej chwili
Jaka pogoda czeka nas w święta? IMGW wydał ostrzeżenia

Początek tygodnia będzie pochmurny. W poniedziałek wieczorem pojawią się silne zamglenia i mgły ograniczające widzialność do 200 m – poinformowała PAP synoptyczka Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Dorota Pacocha. IMGW wydał ostrzeżenia przed gęstą mgłą dla południa Polski.

Pierwsze w regionie inwestycje. Komunikat dla mieszkańców woj. małopolskiego z ostatniej chwili
"Pierwsze w regionie inwestycje". Komunikat dla mieszkańców woj. małopolskiego

Ogłosiliśmy przetargi na budowę obwodnic Limanowej i Wadowic, leżących na trasie drogi krajowej nr 28 – poinformowała w poniedziałek GDDKiA Oddział Kraków.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Alberto Piedra, RIP: Drugie wspomnienie

Alberto Piedra wsadził sobie w głowę wiedzę, i jeszcze jak! Trzy doktoraty! A po drodze w końcu zdobył się na odwagę, aby poprosić o rękę miłość swego życia. Miała na imię Edita. „Ubi tu Gaius, ibi ego Gaia”. Byli nierozłączną parą aż do końca.
/ Foto T. Gutry

Ich rozkosz w kubańskiej Shangri-la, wtedy jednym z najbardziej zamożnych państw Ameryki Łacińskiej, przerwano zbyt szybko. Alberto Piedra był przeciwnikiem dyktatury Fulgencio Batisty. Gdy ten człowiek silnej ręki uciekł z kraju 1 stycznia 1959 r., Alberto natychmiast przyłączył się do innych działaczy opozycji, aby stworzyć tymczasowy rząd koalicyjny w Hawanie. Został ministrem gospodarki.

Widziałem kilka razy, jak Alberto żachnął się, gdy ludzie odnosili się do tego jako do „rządu Castro”. Fidel Castro zjawił się bowiem w Hawanie trzy dni potem. I w ciągu miesiąca spowodował, że rząd ten przestał być wolnym.

Alberto znał Castro jeszcze ze szkoły. Ten ostatni był nieślubnym synem świetnie prosperującego plantatora. Niezbyt przykładał się do nauki, odwrotnie niż Alberto. Raz ten drugi spytał mnie: Marek, czy wiesz, kto był ulubionym politykiem Castro, gdy ten przyszły dyktator komunistyczny był studentem? Odparłem: Naturalnie, José Antonio Primo de Rivera, przywódca narodowo radykalnych syndykalistów z partii Falanga w Hiszpanii. Alberto był uszczęśliwiony.

W każdym razie, gdy dowiedział się, że w ciągu 24 godzin zaaresztują go, uciekł z Kuby wraz z rodziną i nigdy nie powrócił.
Państwo Piedra trafili do Nowego Jorku, aby uregulować swoje interesy. Reżim Castro zrabował większość ich własności, ale co nieco zostało im jeszcze w USA. Alberto raz opisał, że podczas wizyty w obsługującym go od lat banku nagle przyjęto go w zimny sposób. Zwykle troskliwy, staranny i nieskazitelny – aby nie powiedzieć płaszczący się – nowojorski bankier zaprowadził państwa Piedrów do stołówki pracowniczej, chociaż przedtem zawsze zabierał ich na obiad w drogiej restauracji. Alberto zaczął się gromko śmiać. „Sic transit gloria mundi.

Rodzina Piedrów nie przejęła się za bardzo zjazdem z wysokiej pozycji społecznej. Mieli przecież siebie i coraz liczniejsze stadko pociech. Byli szczęśliwi i bardzo zajęci nowymi wyzwaniami.

Alberto powoli odbudował swoje życie, w większości skoncentrował się na akademii. Na początku jednak, w latach 1960–1962, pracował w The Organization of American States. Potem uczył w Catholic University of America przez 36 lat, odchodząc na emeryturę w 1999 r. Najpierw szefował the Latin American Institute, a potem był szefem Wydziału Ekonomii. W końcu nasz gentleman naukowiec usłyszał zew z The Institute of World Politics. Zrobił nam zaszczyt, dzieląc się z nami swoją mądrością i konceptem w pełnym wymiarze godzin aż do 2012 r. Potem jego wizyty były coraz rzadsze, aż skończyły się. Alberto nikł w oczach, słabł.

Warto wspomnieć, że znacznie wcześniej oprócz swojej kariery akademickiej profesor Piedra kontynuował swój udział w polityce. Naturalnie zajmował się sprawami kubańskiego wychodźstwa. Alberto nigdy nie zapominał wznieść hasła: „Viva Cuba Libre! („Niech żyje Wolna Kuba!). Działał również aktywnie w Partii Republikańskiej, szczególnie w czasach Ronalda Reagana. Alberto służył 40. amerykańskiemu prezydentowi jako the United States Representative (Reprezentant USA), powracając jako Ambasador do Organizacji Państw Amerykańskich (Organization of American States, 1982–1984).

Następnie Alberto zatwierdzono jako ambasadora USA w Gwatemali (1984–1988). W zakresie służby publicznej chyba najważniejszy był jego mocny udział w wojnach antykomunistycznych w tym regionie, a w tym w Nikaragui i El Salvador. Prywatnie Alberto naciskał na codzienny udział w mszy świętej, gdzie zawsze był komunikantem. Gdy szef jego obstawy i dowódca oddziału amerykańskiej piechoty morskiej, którzy dbali o jego bezpieczeństwo, uznali, że powinien przestać chodzić do kościoła, bowiem za bardzo się wystawia na kule komunistów i może być zamordowany, Alberto odparł: „Przynajmniej zginę w stanie łaski. Nie był to znak nonszalancji czy lekceważenia. Był to znak głębokiej wiary.

W 1988 r. przeniesiono go do US Mission at the United Nations, gdzie służył jako amerykański przedstawiciel przy Komisji Praw Człowieka, Starszy Doradca (Senior Advisor) do spraw Ameryki Łacińskiej oraz jako łącznik przy Economic and Security Council of the UN. Służył wiernie, przemieszczając się stale między Nowym Jorkiem a Genewą. Jednocześnie był konsultantem dla Inter-American Development Bank.

Profesor Alberto Piedra był autorem kilku monografii naukowych, a w tym „Socio-Economic Change in Latin America” [Społeczno-ekonomiczna zmiana w Ameryce Łacińskiej 1970], „Guatemala: A Promise in Peril (1980), El Renacer de la Libertad: La Transicion a la Democracia en Guatemala” [Wskrzeszenie demokracji w Gwatemali: Transformacja do demokracji w Gwatemali] (1994), „Natural Law: The Foundation of an Orderly Economic System” [Prawo Naturalne: Fundamenty Porządnego Systemu Gospodarczego] (2004), and „No God, No Civilization” [Nie ma Boga, Nie ma Cywilizacji] (2018).

Przyznaję się bez bicia: błagałem go, aby pisał książki. W ten sposób cząstka jego przeżyła. Ja, my – mamy jego mądrość. Oto mój ulubiony cytat z jego „Prawa naturalnego”:

„Esencja człowieka znajduje się w jego naturze ludzkiej, która jest jego napędzającą zasadą; bez tej zasady przestałby on istnieć jako człowiek. Gdziekolwiek istnieje człowiek, musi się też tam znajdować jego esencja; esencja ta nie może podlegać zmianie historycznej. Jeśliby podlegała, oznaczałoby to, że człowiek jako człowiek również zmieniłby się i to implikowałoby, że gdy raz zmieniłaby się jego esencja, nie istniałby już człowiek, ale inny byt… Historia jest historią człowieka. Człowiek jako kolektyw i człowiek jako jednostka to połączenie permanentnej natury i zmiany historycznej… Esencja praw człowieka leży w tych prawach, które przynależą się istocie ludzkiej jako takiej… Są one prawami, do których człowiek jest uprawniony, a nie które społeczeństwo, państwo czy jakakolwiek inna agencja międzynarodowa ma ochotę przyznać człowiekowi. Sam fakt tego, że jest się człowiekiem, człowiek ma niezbywalne prawa, które są ważne, nawet jeśli społeczeństwo już by nie uznawało ich jako prawowite prawa”.

Rodzina nasza odwiedzała gasnącego Alberto tak często, jak mogliśmy i jak on mógł nas przyjmować. Moja żona Monika przynosiła mu polskie jedzenie; dzieciaki młodsze szalały wokół jego łóżka; nasza najstarsza córka nagrała dla Alberto swój koncert na skrzypcach. Czasami śpiewaliśmy sobie piosenki, które lubił, a w tym – oczywiście – karlistowski Marcha de Oriamendi. Traktowaliśmy go jak rodzinę, a on odwzajemniał się tym samym z wielką miłością.

Zwykle spotykaliśmy się w pokoju bawialnym, gdzie albo czytał, albo oglądał katolicką telewizję EWTN, koniecznie mszę świętą codziennie. Siedzieliśmy na kanapie, trzymaliśmy się za ręce. Wspominał Reagana i Jana Pawła II, co straszliwie cieszyło moją żonę, która specjalizuje się w tych tematach.

Po jakimś czasie wizytowaliśmy go w sypialni. Alberto leżał na swym łóżku, odmawiał różaniec. Łapał mnie za dłoń, a oczy miał zamknięte. Na koniec, całował mnie, w rękę i policzek. Ja zawsze robiłem to samo.

Przykro mi, że już nie mogę odpowiedzieć tą samą monetą na jego miłe embrazzo.

Powinienem się cieszyć, bowiem Alberto jest w końcu ze swoją Editą i ich Panem. To powinno mnie zadowalać. I tak jest. Ale również jestem niepocieszony, bowiem oboje odszli z tego świata. Viva Cuba Libre y Viva Cristo Rey, Alberto!

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 26 kwietnia 2022

 



 

Polecane