[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Serca pokornego

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie»” (Mt 11, 28-30).
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Serca pokornego

 

Tego dnia, którego ukazało się oświadczenie częstochowskiej archidiecezji na temat suspensy nałożonej na ks. Daniela Galusa, weszłam na YouTube’a, by zobaczyć, czy nie pojawiła się jakaś odpowiedź. Może miałam jeszcze, nikłą, bo nikłą, ale jednak nadzieję, że ta kara wywoła pozytywną refleksję duchownego. Nie wywołała. Właściwie reakcja ks. Galusa po raz kolejny mnie jakoś wewnętrznie zmiażdżyła. Kapłan ów obraża i oskarża przełożonych o najcięższe winy, zapowiada, że będzie dalej sprawował sakramenty, co więcej, zachęca wiernych z powołanej przez siebie wspólnoty oraz słuchaczy, by korzystali z jego posługi, bowiem według niego nie zaciągną tym działaniem żadnej winy - nawet spowiadając się u niego, czego nałożenie suspensy mu zabrania.  „Pustelnię”, w której przebywa - która nawiasem mówiąc jest własnością archidiecezji - nazywa „arką ocalenia”. Ocalenia od czego? Albo raczej od kogo? Niestety, mechanizm powstawania sekty, który mogliśmy w Czatachowej obserwować już od dawna, jak na instruktażu, właśnie przyspieszył i przybrał zupełnie jawny kształt. Oczywiście, szkoda człowieka, który się pogubił, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że za sobą ciągnie on całkiem sporą grupę ludzi, a w jeszcze większej społeczności, która formalnie nie zostanie przy nim, ale będzie go popierać, zaszczepia organiczną wrogość do Kościoła instytucjonalnego. Suspendowany ksiądz twierdzi, rzecz jasna, że to oni są prawdziwym Kościołem, a hierarchia lokalna to „opętani”, „słudzy szatana” etc. Wprost mówi, że wolą Bożą jest, by ich inicjatywa trwała, ale jego wywód utrzymany jest w stylu: orzekliśmy - ja i Duch Święty. Bardzo trudne jest to, że człowiek śledzi od lat osuwanie się wspólnoty w rozłam i właściwie nic nie może zrobić. W tej intencji naprawdę bardzo potrzeba modlitwy.

Nie chodzi mi dziś jednak o to, by dokonywać jakiejś analizy tego procesu czy osobowości ks. Galusa. Nawiasem mówiąc bardzo dobrze zrobił to prof. Bańka na swoim facebookowym profilu. Bardziej interesuje mnie sprawa tego, jak proces podobny do tego, który wydarzył się w Czatachowej może być zagrożeniem dla każdego z nas. Upadki - te bardzo głośne i także te cichsze, znane mniejszej liczbie osób - wywołują nie tylko żal, smutek, ale także niepokój - jak to jest, że ktoś był, był, był i nagle go nie ma - we wspólnocie, zakonie, posłudze, kapłaństwie, w Kościele? Nie mam na myśli sytuacji, w której kogoś skrzywdzono i odszedł, chodzi mi bardziej o ścieżkę odklejania się od wartości i osób, które były nam drogie.

Pycha, to bardzo zdradliwy stan. Na początku bywa subtelna, wydaje się „uzasadnioną reakcją” na daną sytuację. Jest ciężka do namierzenia i przyszpilenia. Ojcowie Pustyni na obnażaniu pychy i na nazywaniu jej przejawów potrafili spędzać lata. Ona jest jak piskorz, jak dym. Zmiennokształtna, śliska. Nikt z nas nie jest od niej wolny. Jak mówi dr Johannes Hartl, niemiecki teolog i charyzmatyk, od maleńkości przywykamy do tego, że nasze życie jest obserwowane przez różne pary oczu, najpierw w rodzinie, potem w coraz szerszym spectrum spotykamy się z reakcją innych na nas. W pewnym momencie możemy ocknąć się stojąc, jakby na scenie, próbując zadowolić setki oczu śledzącej nas publiczności. Zadowolić, by zasłużyć na akceptację. Jeśli, raz czy drugi, uda się, czujemy się dobrze, lubimy to odczucie uznania, choć nigdy nie daje się zadowolić wszystkich. Te ludzkie względy są jednak zmienne, chimeryczne, a my uzależniamy się od dobrego samopoczucia, które rodzi w nas pochlebna opinia innych i w końcu sami zaczynamy wierzyć, że jesteśmy mocni i dobrzy sami z siebie. Oczywiście nie ma nic złego w tym, że inni nas lubią, udane relacje są znakiem zdrowej duchowości, gorzej jednak, jeśli potrzeba podobania się zaczyna nas niewolić, uzależniać, gdy jesteśmy w stanie grzeszyć, kłamać, udawać, by tylko zachować polukrowany obraz własnej osoby w oczach innych. A potem przychodzi czas na oszukiwanie siebie… Taką i wiele, wiele innych twarzy przybiera pycha. Kiedy wydaje się nam, że już ją namierzyliśmy, spostrzegamy jej nową odsłonę. Nie chodzi jednak o to, by popaść w neurotyczne tropienie, tylko by codziennie od nowa i świadomie rozbijać jej system, jej sieć. Robić to można tylko wdzięcznością i uznaniem własnej zależności od Stwórcy. Wdzięczność za złożone we mnie talenty, to nie brak skromności, to po prostu przyjęcie faktu tego, że nie jestem jak Bóg, że wszystko, co we mnie złożone ostatecznie pochodzi od Niego, więc skoro wszystko dostałem, to nie mam czym się pysznić. To wyzwala. Od wyścigu szczurów. Od presji zasługiwania. Po prostu wdzięczność i rodząca się z niej zażyłość z Bogiem.

Kiedyś, kiedy miałam podjąć służbę, która niepokoiła mnie niebezpieczeństwem popadnięcia w zbytnią zuchwałość, siedziałam na podłodze w pokoju i pytałam Boga, jak zachować zdrowego ducha, wolność od przywiązań do rzeczy, które mogłyby zniewolić. Przecież sama posługa jest dobra, chodzi o to, by jej nie wykrzywić, nie przypisać sobie mocy, których nie mam i mieć nie mogę. Wtedy z książki wysunął się obrazek, który spadł mi na kolana. Nie pamiętałam, że go tam włożyłam. To była Matka Boża Kazańska, którą otrzymałam w kościele podczas wizyty współczesnej mistyczki i stygmatyczki Myrny Nazour. Patrzyłam na twarz Maryi i uderzyła mnie Jej niezwykła, heroiczna pokora. Kobieta, która była najbliżej Bożych tajemnic, przez wiele lat życia wręcz żyła z nimi pod jednym dachem, zachowała czystego ducha. Nie była zahukana, nie przepraszała, że żyje, wręcz przeciwnie, była konkretna, zdecydowana i pełna łaski, i… dotykała Boga. A jednak pozostała wolna od kajdanów pychy. Kobieta, która całe swoje życie rozważała w sercu, często niezrozumiałe, Boże prawdy, już we wczesnej młodości mówiła: „Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będę wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, a Jego imię jest święte”. A potem dodała: „Okazał moc swego ramienia, rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych. Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił”. „Błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia” to nie jest objaw fałszywej skromności, to otwarta świadomość prawdy, a jednak „to On mi uczynił, JEGO imię jest święte” i „wielbi dusza moja Pana”. I tak już zostało do końca.

Taką właśnie mamy Matkę i taką Królową. Jej ikona, Jej przykład może być dla nas ratunkiem na wszelkie powodowane pychą odklejanie się od rzeczywiści. I do Niej możemy się udawać po pomoc w kłopotach z potrzebą zaspokajania własnego ego, bo Ona w wolności jest mistrzynią. Taka też została nam, Polakom, ofiarowana. Do bliskości, towarzyszenia, kontemplacji.  Jej życie i Jej obecność może być odtrutką na wszelki unieszczęśliwiający brak pokory, na rany, które tę potrzebę zasługiwania wywołują. Warto się z Nią przyjaźnić.


 

POLECANE
Zachodniopomorskie przygotowuje się do protestów rolników. Będą utrudnienia w ruchu z ostatniej chwili
Zachodniopomorskie przygotowuje się do protestów rolników. Będą utrudnienia w ruchu

14 listopada na drogi województwa Zachodniopomorskiego wyjadą oflagowane ciągniki. Akcja protestacyjna rolników potrwa miesiąc.

Muzułmanin z Partii Demokratycznej nowym burmistrzem Nowego Jorku. Jest reakcja Donalda Trumpa z ostatniej chwili
Muzułmanin z Partii Demokratycznej nowym burmistrzem Nowego Jorku. Jest reakcja Donalda Trumpa

Kandydat Demokratów, socjalista Zohran Mamdani wygrał we wtorek wybory na burmistrza Nowego Jorku. 34-letni polityk będzie pierwszym muzułmaninem na czele władz największego miasta Ameryki. Mamdani zapowiedział nastanie „nowego wieku”, a swoje zwycięstwo uznał za wygraną klasy robotniczej.

Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy

Od 8 do 16 listopada na stacji Warszawa Centralna nie będą zatrzymywały się pociągi. Prace torowe nie wiążą się jednak z wyłączeniem z użytku całego dworca - będzie można korzystać z części handlowej, nadziemnej i podziemnej.

Cudzoziemcy najchętniej chcą mieszkać na Mazowszu z ostatniej chwili
Cudzoziemcy najchętniej chcą mieszkać na Mazowszu

W ostatnich trzech latach do Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego trafiło niemal 400 tys. wniosków o udzielenie zezwoleń na pobyt. Odwrotna sytuacja jest w Świętokrzyskiem, gdzie w tym czasie o pobyt zawnioskowało 17 tys. cudzoziemców – powiedział PAP rzecznik prasowy Urzędu do Spraw Cudzoziemców Jakub Dudziak.

Wysoka nagroda za informacje ws. zabójstwa Polaka w Southampton Wiadomości
Wysoka nagroda za informacje ws. zabójstwa Polaka w Southampton

Organizacja Crimestoppers wyznaczyła nagrodę 20 tys. funtów za informacje pomagające wyjaśnić sprawę zabójstwa 45-letniego Polaka w Southampton. Ciało mężczyzny, ze śladami pożaru, znaleziono 8 października w rejonie rezerwatu przyrody Southampton Common.

Były szef BBN z ważnym stanowiskiem w MON z ostatniej chwili
Były szef BBN z ważnym stanowiskiem w MON

Były szef BBN z czasów prezydenta Andrzeja Dudy, gen. Dariusz Łukowski został powołany na funkcje dyrektora Departamentu Strategii i Planowania Obronnego w resorcie obrony narodowej - poinformował we wtorek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.

Niemcy likwidują Pociąg do Kultury. Kursuje między Berlinem i Wrocławiem Wiadomości
Niemcy likwidują "Pociąg do Kultury". Kursuje między Berlinem i Wrocławiem

Weekendowe połączenie kolejowe, łączące Berlin z Wrocławiem i oferujące pasażerom wydarzenia artystyczne w drodze, jest bliski zamknięcia. Niemieckie media informują, że projekt przestanie funkcjonować po grudniu 2025 roku z powodów finansowych.

Internauci alarmują o tajemniczych obiektach nad Polską. Być może znamy rozwiązanie zagadki z ostatniej chwili
Internauci alarmują o tajemniczych obiektach nad Polską. Być może znamy rozwiązanie zagadki

We wtorkowy wieczór mieszkańcy różnych regionów Polski donosili o tajemniczych światłach na niebie; niebo nad Mazowszem, Śląskiem i Podkarpaciem rozświetliły pomarańczowe kule ognia. Choć część osób podejrzewa wojskowe flary, wiele wskazuje na to, że to po prostu... „spadające gwiazdy”. 

Bruksela: Ruch lotniczy wstrzymany z powodu dronów z ostatniej chwili
Bruksela: Ruch lotniczy wstrzymany z powodu dronów

Cały ruch lotniczy na lotnisku w Brukseli został wstrzymany we wtorek wieczorem w związku z wtargnięciem co najmniej jednego drona – podały belgijskie media, powołując się na agencję prasową Belga. Samoloty przekierowano na lotnisko w Liege, które niedługo potem również zamknięto w związku z aktywnością bezzałogowców.

Krajowa izba producentów drobiu alarmuje. Ceny w górę nawet o 60 proc. Wiadomości
Krajowa izba producentów drobiu alarmuje. Ceny w górę nawet o 60 proc.

W Polsce i w całej Europie zaczyna brakować jaj. To efekt ognisk grypy ptaków i rzekomego pomoru drobiu, które uderzyły w największe centra produkcji. Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz alarmuje, że ceny jaj już mocno rosną — i nie ma szans, by szybko wróciły do poziomów z poprzednich miesięcy.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Serca pokornego

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie»” (Mt 11, 28-30).
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Serca pokornego

 

Tego dnia, którego ukazało się oświadczenie częstochowskiej archidiecezji na temat suspensy nałożonej na ks. Daniela Galusa, weszłam na YouTube’a, by zobaczyć, czy nie pojawiła się jakaś odpowiedź. Może miałam jeszcze, nikłą, bo nikłą, ale jednak nadzieję, że ta kara wywoła pozytywną refleksję duchownego. Nie wywołała. Właściwie reakcja ks. Galusa po raz kolejny mnie jakoś wewnętrznie zmiażdżyła. Kapłan ów obraża i oskarża przełożonych o najcięższe winy, zapowiada, że będzie dalej sprawował sakramenty, co więcej, zachęca wiernych z powołanej przez siebie wspólnoty oraz słuchaczy, by korzystali z jego posługi, bowiem według niego nie zaciągną tym działaniem żadnej winy - nawet spowiadając się u niego, czego nałożenie suspensy mu zabrania.  „Pustelnię”, w której przebywa - która nawiasem mówiąc jest własnością archidiecezji - nazywa „arką ocalenia”. Ocalenia od czego? Albo raczej od kogo? Niestety, mechanizm powstawania sekty, który mogliśmy w Czatachowej obserwować już od dawna, jak na instruktażu, właśnie przyspieszył i przybrał zupełnie jawny kształt. Oczywiście, szkoda człowieka, który się pogubił, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że za sobą ciągnie on całkiem sporą grupę ludzi, a w jeszcze większej społeczności, która formalnie nie zostanie przy nim, ale będzie go popierać, zaszczepia organiczną wrogość do Kościoła instytucjonalnego. Suspendowany ksiądz twierdzi, rzecz jasna, że to oni są prawdziwym Kościołem, a hierarchia lokalna to „opętani”, „słudzy szatana” etc. Wprost mówi, że wolą Bożą jest, by ich inicjatywa trwała, ale jego wywód utrzymany jest w stylu: orzekliśmy - ja i Duch Święty. Bardzo trudne jest to, że człowiek śledzi od lat osuwanie się wspólnoty w rozłam i właściwie nic nie może zrobić. W tej intencji naprawdę bardzo potrzeba modlitwy.

Nie chodzi mi dziś jednak o to, by dokonywać jakiejś analizy tego procesu czy osobowości ks. Galusa. Nawiasem mówiąc bardzo dobrze zrobił to prof. Bańka na swoim facebookowym profilu. Bardziej interesuje mnie sprawa tego, jak proces podobny do tego, który wydarzył się w Czatachowej może być zagrożeniem dla każdego z nas. Upadki - te bardzo głośne i także te cichsze, znane mniejszej liczbie osób - wywołują nie tylko żal, smutek, ale także niepokój - jak to jest, że ktoś był, był, był i nagle go nie ma - we wspólnocie, zakonie, posłudze, kapłaństwie, w Kościele? Nie mam na myśli sytuacji, w której kogoś skrzywdzono i odszedł, chodzi mi bardziej o ścieżkę odklejania się od wartości i osób, które były nam drogie.

Pycha, to bardzo zdradliwy stan. Na początku bywa subtelna, wydaje się „uzasadnioną reakcją” na daną sytuację. Jest ciężka do namierzenia i przyszpilenia. Ojcowie Pustyni na obnażaniu pychy i na nazywaniu jej przejawów potrafili spędzać lata. Ona jest jak piskorz, jak dym. Zmiennokształtna, śliska. Nikt z nas nie jest od niej wolny. Jak mówi dr Johannes Hartl, niemiecki teolog i charyzmatyk, od maleńkości przywykamy do tego, że nasze życie jest obserwowane przez różne pary oczu, najpierw w rodzinie, potem w coraz szerszym spectrum spotykamy się z reakcją innych na nas. W pewnym momencie możemy ocknąć się stojąc, jakby na scenie, próbując zadowolić setki oczu śledzącej nas publiczności. Zadowolić, by zasłużyć na akceptację. Jeśli, raz czy drugi, uda się, czujemy się dobrze, lubimy to odczucie uznania, choć nigdy nie daje się zadowolić wszystkich. Te ludzkie względy są jednak zmienne, chimeryczne, a my uzależniamy się od dobrego samopoczucia, które rodzi w nas pochlebna opinia innych i w końcu sami zaczynamy wierzyć, że jesteśmy mocni i dobrzy sami z siebie. Oczywiście nie ma nic złego w tym, że inni nas lubią, udane relacje są znakiem zdrowej duchowości, gorzej jednak, jeśli potrzeba podobania się zaczyna nas niewolić, uzależniać, gdy jesteśmy w stanie grzeszyć, kłamać, udawać, by tylko zachować polukrowany obraz własnej osoby w oczach innych. A potem przychodzi czas na oszukiwanie siebie… Taką i wiele, wiele innych twarzy przybiera pycha. Kiedy wydaje się nam, że już ją namierzyliśmy, spostrzegamy jej nową odsłonę. Nie chodzi jednak o to, by popaść w neurotyczne tropienie, tylko by codziennie od nowa i świadomie rozbijać jej system, jej sieć. Robić to można tylko wdzięcznością i uznaniem własnej zależności od Stwórcy. Wdzięczność za złożone we mnie talenty, to nie brak skromności, to po prostu przyjęcie faktu tego, że nie jestem jak Bóg, że wszystko, co we mnie złożone ostatecznie pochodzi od Niego, więc skoro wszystko dostałem, to nie mam czym się pysznić. To wyzwala. Od wyścigu szczurów. Od presji zasługiwania. Po prostu wdzięczność i rodząca się z niej zażyłość z Bogiem.

Kiedyś, kiedy miałam podjąć służbę, która niepokoiła mnie niebezpieczeństwem popadnięcia w zbytnią zuchwałość, siedziałam na podłodze w pokoju i pytałam Boga, jak zachować zdrowego ducha, wolność od przywiązań do rzeczy, które mogłyby zniewolić. Przecież sama posługa jest dobra, chodzi o to, by jej nie wykrzywić, nie przypisać sobie mocy, których nie mam i mieć nie mogę. Wtedy z książki wysunął się obrazek, który spadł mi na kolana. Nie pamiętałam, że go tam włożyłam. To była Matka Boża Kazańska, którą otrzymałam w kościele podczas wizyty współczesnej mistyczki i stygmatyczki Myrny Nazour. Patrzyłam na twarz Maryi i uderzyła mnie Jej niezwykła, heroiczna pokora. Kobieta, która była najbliżej Bożych tajemnic, przez wiele lat życia wręcz żyła z nimi pod jednym dachem, zachowała czystego ducha. Nie była zahukana, nie przepraszała, że żyje, wręcz przeciwnie, była konkretna, zdecydowana i pełna łaski, i… dotykała Boga. A jednak pozostała wolna od kajdanów pychy. Kobieta, która całe swoje życie rozważała w sercu, często niezrozumiałe, Boże prawdy, już we wczesnej młodości mówiła: „Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będę wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, a Jego imię jest święte”. A potem dodała: „Okazał moc swego ramienia, rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych. Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił”. „Błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia” to nie jest objaw fałszywej skromności, to otwarta świadomość prawdy, a jednak „to On mi uczynił, JEGO imię jest święte” i „wielbi dusza moja Pana”. I tak już zostało do końca.

Taką właśnie mamy Matkę i taką Królową. Jej ikona, Jej przykład może być dla nas ratunkiem na wszelkie powodowane pychą odklejanie się od rzeczywiści. I do Niej możemy się udawać po pomoc w kłopotach z potrzebą zaspokajania własnego ego, bo Ona w wolności jest mistrzynią. Taka też została nam, Polakom, ofiarowana. Do bliskości, towarzyszenia, kontemplacji.  Jej życie i Jej obecność może być odtrutką na wszelki unieszczęśliwiający brak pokory, na rany, które tę potrzebę zasługiwania wywołują. Warto się z Nią przyjaźnić.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe