Jak zostałem kibicem

Jak zostałem kibicem

Jak zostałem kibicem? Nietypowo. Zwykle ludzie mówią: „ojciec zaprowadził mnie na mecz”, „poszliśmy z kolegami oglądać etap Wyścigu Pokoju w naszym mieście” albo „dziadek zabrał mnie na żużel”. Tymczasem ja… uczyłem czytać się na książkach o polskich sportowcach. Nie miałem jeszcze świadomości, że polscy kolarze po raz pierwszy drużynowo wygrywają Wyścig Pokoju (1969), a polscy piłkarze po raz kolejny przegrywają eliminacje do mistrzostw świata, tym razem w Meksyku (1970), a mnie pochłaniał świat, w którym biegał Janusz Kusociński czy rzucał oszczepem Eugeniusz Lokajski. Był jeszcze inny biegacz –bohater Józef Noji. Jako zupełny brzdąc przezywałem, że „Kusy” na Igrzyskach w Los Angeles w biegu na 10 kilometrów włożył nowe buty, w których wcześniej nigdy nie ćwiczył-  trakcie biegu obtarły mu nogi do tego stopnia, że gdy już wygrał, wyprzedzając dwóch Finów, to z lekkoatletycznych pantofli wylewał… krew. Kusociński, chłopak z robotniczej rodziny był nie tylko mistrzem olimpijskim, ale zaraz po napaści Niemiec na Polskę włączył się do niepodległościowej konspiracji – a to rozbudzało wyobraźnię małolata. Już jako dorosły człowiek odwiedzałem podwarszawskie Palmiry, gdzie został rozstrzelany przez Niemców. Gdy o tym czytałem, istniała co prawda cenzura, ale jednak w tej kwestii nikt nie ściemniał i Niemców nazywano po prostu Niemcami, a nie używano eufemistycznego określenie, gubiącego narodowość sprawców „naziści”. Lokajski był oszczepnikiem, mistrzem i rekordzistą kraju, a potem żołnierzem AK i dokumentował jako fotograf Powstanie Warszawskie, by w nim polec. Biegacz i tramwajarz Noji również został zabity przez Niemców. Dopiero po latach już jako dorosły człowiek napisałem tekst o wybitnych polskich sportowcach, którzy zginęli w Katyniu z rąk drugiego – sowieckiego - okupanta.

 

Pierwsze igrzyska, które pamiętam to te w Monachium w 1972 roku. Miałem wtedy 9 lat i najbardziej przeżywałem złoty medal piłkarzy. Do dziś mogę wyrecytować przebieg meczu z Kolumbią i Ghaną, ale przede wszystkim półfinał ze Związkiem Radzieckim, gdzie przegrywaliśmy 0:1, aby w końcu zgnieść rywala 2:1, a mały pomocnik wprowadzony przez Kazimierza Górskiego z ławki Zygfryd Szołtysik, pokonał z rzutu karnego przewyższającego go wzrostem o parędziesiąt centymetrów bramkarza Rudakowa. Żadnemu z polskich piłkarzy nie przyszło do głowy, aby zamienić się z rywalem na koszulkę i po meczu udzielać wywiadu mając na piersi „CCCP” (rosyjski skrót od: Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich). Równo po dziesięciu latach taki numer wykręcił na mistrzostwach świata w Hiszpanii Zbigniew Boniek. A co do Monachium to zapamiętałem jeszcze „złoto” w mniej niż piłka spektakularnej dyscyplinie – w strzelectwie. Zdobył go, broniąc z tytułu z igrzysk z Meksyku, Józef Zapędzki. To też była historia chwytająca za serce, bo polski strzelec dedykował to drugie mistrzostwo olimpijskie zdobyte na IO w Niemczech swojemu ojcu, żołnierzowi Wojska Polskiego, podczas II wojny światowej zabitego przez… Niemców.

 

Pamiętam jeszcze z tamtego złoty medal Władysława Komara, który zdobył go, wyprzedzając jednego reprezentanta USA o 1 cm, a drugiego o 4 cm. Amerykanie byli faworytami, w każdej kolejce rzucali daleko, a naszemu rodakowi z Wileńszczyzny wyszedł jeden rzut na zasadzie „raz a dobrze!”. Dopiero po latach zwróciłem uwagę na towarzyszący tej sensacyjnej wiktorii komentarz Bogdana Tomaszewskiego, który z patosem krzyczał do mikrofonu o tym, że polski olbrzym po wygranej bierze swoją torbę, bo „może ma w niej coś cennego: zdjęcie kogoś bliskiego albo... pomarańcze”. Tomaszewski, jako junior dobry tenisista, łamiący stereotyp, że tenis to sport dla elit, bo sam pochodził z niezamożnej robotniczej rodziny- był mistrzem patosu, który nie raził. Do dziś pamiętam, jak komentował Finał Masters Wojciecha Fibaka z Manuelem Orantesem. Polak wali w siatkę, a pan Bogdan smutnym głosem: „Taśma! To boli”.

 

Na tych IO w Monachium – zapamiętałem to jako 9-latek - zdobyliśmy 7 złotych medali. To był najlepszy wynik Biało-Czerwonych w historii. Bo jeszcze było np. złoto maleńkiego, ale mocarnego ciężarowca Zygmunta Smalcerza, którego po latach poznałem oraz podwójne złoto we florecie - w drużynie i Witolda Woydy, do którego potem miałem pretensje nastolatka, że wyjechał do Italii, a nie trenował innych w Polsce.

 

Tak zaczęła się moja miłość do sportu. Trwalsza od wielu innych miłości…

 

*tekst ukazał się w „Polska Times” (02.05.2022)


 

POLECANE
Wybory prezydenckie 2025. Są wyniki late poll Ipsos z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie 2025. Są wyniki late poll Ipsos

Tuż po północy pracownia Ipsos opublikowała wyniki late poll. Rafał Trzaskowski zdobył 31,1 proc. głosów, a Karol Nawrocki 29,1 proc. i to oni zmierzą się w drugiej turze wyborów prezydenckich.

Joe Biden ciężko chory. Agresywna forma raka z ostatniej chwili
Joe Biden ciężko chory. "Agresywna forma raka"

Były prezydent USA Joe Biden zmaga się z agresywnym rakiem prostaty Gleason 9 z przerzutami do kości.

Jarosław Kaczyński dla Tysol.pl: Prawica wyraźnie wygrała z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński dla Tysol.pl: Prawica wyraźnie wygrała

Wynik jest z naszego punktu widzenia bardzo korzystny i dający otwarcie na zwycięstwo - powiedział dziś w rozmowie z Tysol.pl Jarosław Kaczyński, prezes PiS.

Trzaskowski kontra Nawrocki w drugiej turze. Pierwszy taki sondaż z ostatniej chwili
Trzaskowski kontra Nawrocki w drugiej turze. Pierwszy taki sondaż

Rafał Trzaskowski w drugiej turze wyborów prezydenckich może liczyć na 46 proc. głosów. Karol Nawrocki cieszy się poparciem 44 proc. — wynika z sondażu Opinia24 dla TVN24.

Polonia z Kanady wybrała Karola Nawrockiego pilne
Polonia z Kanady wybrała Karola Nawrockiego

Karol Nawrocki okazał się zwycięzcą wśród osób głosujących w Kanadzie - wynika z danych Państwowej Komisji Wyborczej. Kandydat wspierany przez PiS zdobył 42,65 proc. głosów, podczas gdy Rafał Trzaskowski - 27,73 proc.

Kogo poprą wyborcy Razem? Zandberg: Wyborcy to mądrzy ludzie, którzy mają swoje poglądy pilne
Kogo poprą wyborcy Razem? Zandberg: "Wyborcy to mądrzy ludzie, którzy mają swoje poglądy"

Jak wynika z sondażu exit poll wykonanego przez Ipsos dla TVP, TVN24 i Polsat News, Adrian Zandberg uzyskał 5,2 proc. poparcia zajmując piąte miejsce w niedzielnych wyborach prezydenckich.

Kogo poprze Mentzen w drugiej turze? Znamienne słowa z ostatniej chwili
Kogo poprze Mentzen w drugiej turze? Znamienne słowa

Sławomir Mentzen zabrał głos po ogłoszeniu wyników exit poll pierwszej tury wyborów prezydenckich.

Karol Nawrocki liderem pierwszej tury wśród Polonii w USA z ostatniej chwili
Karol Nawrocki liderem pierwszej tury wśród Polonii w USA

Karol Nawrocki okazał się zwycięzcą wśród osób głosujących w Stanach Zjednoczonych - wynika z danych Państwowej Komisji Wyborczej. Kandydat wspierany przez PiS zdobył 42,3 proc. głosów, podczas gdy Rafał Trzaskowski - niecałe 30 proc.

Wiemy w których województwach wygrał Nawrocki, a w których Trzaskowski z ostatniej chwili
Wiemy w których województwach wygrał Nawrocki, a w których Trzaskowski

Karol Nawrocki w I turze wyborów prezydenckich zwyciężył w w sześciu województwach, a Rafał Trzaskowski w 10 - wynika z sondażu exit poll przeprowadzonego przez Ipsos dla TVN24, Polsat News i TVP.

Chcę się zwrócić osobiście. Nawrocki zaapelował do Mentzena i wyborców Konfederacji z ostatniej chwili
"Chcę się zwrócić osobiście". Nawrocki zaapelował do Mentzena i wyborców Konfederacji

– To czas na uratowanie Polski, to czas na uratowanie Polski. Oboje przecież chcemy Polski suwerennej, silnej, bogatej i bezpiecznej – zwrócił się do Sławomira Mentzena tuż po ogłoszeniu wyników exit poll Karol Nawrocki.

REKLAMA

Jak zostałem kibicem

Jak zostałem kibicem

Jak zostałem kibicem? Nietypowo. Zwykle ludzie mówią: „ojciec zaprowadził mnie na mecz”, „poszliśmy z kolegami oglądać etap Wyścigu Pokoju w naszym mieście” albo „dziadek zabrał mnie na żużel”. Tymczasem ja… uczyłem czytać się na książkach o polskich sportowcach. Nie miałem jeszcze świadomości, że polscy kolarze po raz pierwszy drużynowo wygrywają Wyścig Pokoju (1969), a polscy piłkarze po raz kolejny przegrywają eliminacje do mistrzostw świata, tym razem w Meksyku (1970), a mnie pochłaniał świat, w którym biegał Janusz Kusociński czy rzucał oszczepem Eugeniusz Lokajski. Był jeszcze inny biegacz –bohater Józef Noji. Jako zupełny brzdąc przezywałem, że „Kusy” na Igrzyskach w Los Angeles w biegu na 10 kilometrów włożył nowe buty, w których wcześniej nigdy nie ćwiczył-  trakcie biegu obtarły mu nogi do tego stopnia, że gdy już wygrał, wyprzedzając dwóch Finów, to z lekkoatletycznych pantofli wylewał… krew. Kusociński, chłopak z robotniczej rodziny był nie tylko mistrzem olimpijskim, ale zaraz po napaści Niemiec na Polskę włączył się do niepodległościowej konspiracji – a to rozbudzało wyobraźnię małolata. Już jako dorosły człowiek odwiedzałem podwarszawskie Palmiry, gdzie został rozstrzelany przez Niemców. Gdy o tym czytałem, istniała co prawda cenzura, ale jednak w tej kwestii nikt nie ściemniał i Niemców nazywano po prostu Niemcami, a nie używano eufemistycznego określenie, gubiącego narodowość sprawców „naziści”. Lokajski był oszczepnikiem, mistrzem i rekordzistą kraju, a potem żołnierzem AK i dokumentował jako fotograf Powstanie Warszawskie, by w nim polec. Biegacz i tramwajarz Noji również został zabity przez Niemców. Dopiero po latach już jako dorosły człowiek napisałem tekst o wybitnych polskich sportowcach, którzy zginęli w Katyniu z rąk drugiego – sowieckiego - okupanta.

 

Pierwsze igrzyska, które pamiętam to te w Monachium w 1972 roku. Miałem wtedy 9 lat i najbardziej przeżywałem złoty medal piłkarzy. Do dziś mogę wyrecytować przebieg meczu z Kolumbią i Ghaną, ale przede wszystkim półfinał ze Związkiem Radzieckim, gdzie przegrywaliśmy 0:1, aby w końcu zgnieść rywala 2:1, a mały pomocnik wprowadzony przez Kazimierza Górskiego z ławki Zygfryd Szołtysik, pokonał z rzutu karnego przewyższającego go wzrostem o parędziesiąt centymetrów bramkarza Rudakowa. Żadnemu z polskich piłkarzy nie przyszło do głowy, aby zamienić się z rywalem na koszulkę i po meczu udzielać wywiadu mając na piersi „CCCP” (rosyjski skrót od: Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich). Równo po dziesięciu latach taki numer wykręcił na mistrzostwach świata w Hiszpanii Zbigniew Boniek. A co do Monachium to zapamiętałem jeszcze „złoto” w mniej niż piłka spektakularnej dyscyplinie – w strzelectwie. Zdobył go, broniąc z tytułu z igrzysk z Meksyku, Józef Zapędzki. To też była historia chwytająca za serce, bo polski strzelec dedykował to drugie mistrzostwo olimpijskie zdobyte na IO w Niemczech swojemu ojcu, żołnierzowi Wojska Polskiego, podczas II wojny światowej zabitego przez… Niemców.

 

Pamiętam jeszcze z tamtego złoty medal Władysława Komara, który zdobył go, wyprzedzając jednego reprezentanta USA o 1 cm, a drugiego o 4 cm. Amerykanie byli faworytami, w każdej kolejce rzucali daleko, a naszemu rodakowi z Wileńszczyzny wyszedł jeden rzut na zasadzie „raz a dobrze!”. Dopiero po latach zwróciłem uwagę na towarzyszący tej sensacyjnej wiktorii komentarz Bogdana Tomaszewskiego, który z patosem krzyczał do mikrofonu o tym, że polski olbrzym po wygranej bierze swoją torbę, bo „może ma w niej coś cennego: zdjęcie kogoś bliskiego albo... pomarańcze”. Tomaszewski, jako junior dobry tenisista, łamiący stereotyp, że tenis to sport dla elit, bo sam pochodził z niezamożnej robotniczej rodziny- był mistrzem patosu, który nie raził. Do dziś pamiętam, jak komentował Finał Masters Wojciecha Fibaka z Manuelem Orantesem. Polak wali w siatkę, a pan Bogdan smutnym głosem: „Taśma! To boli”.

 

Na tych IO w Monachium – zapamiętałem to jako 9-latek - zdobyliśmy 7 złotych medali. To był najlepszy wynik Biało-Czerwonych w historii. Bo jeszcze było np. złoto maleńkiego, ale mocarnego ciężarowca Zygmunta Smalcerza, którego po latach poznałem oraz podwójne złoto we florecie - w drużynie i Witolda Woydy, do którego potem miałem pretensje nastolatka, że wyjechał do Italii, a nie trenował innych w Polsce.

 

Tak zaczęła się moja miłość do sportu. Trwalsza od wielu innych miłości…

 

*tekst ukazał się w „Polska Times” (02.05.2022)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe