Grzegorz Gołębiewski: Polacy imigranci na Syberii - taką narrację proponuje P. Wroński z GW

Stosując rozumowanie Pawła Wrońskiego, mamy się zachować wobec Syryjczyków tak jak wobec Polaków zachowało się sowieckie NKWD, mamy ich siłą wywieźć z ojczyzny do Polski i zatrzymać tu, bo tak chce czołowy publicysta europejskiej gazety.
 Grzegorz Gołębiewski: Polacy imigranci na Syberii - taką narrację proponuje P. Wroński z GW
/ screen YouTube
Redaktor Paweł Wroński, prawdziwy chart politycznej poprawności z „Gazety Wyborczej” nie jest trollem internetowym, nie jest jakimś tam marnym dziennikarzyną, nie jest też z pewnością szambem, które precyzyjnie ostatnio zdefiniował Tomasz Lis. To publicysta pełną gębą. We wpisie zamieszczonym na Twitterze, sugeruje jednoznacznie, że pomoc na miejscu uchodźcom z obozów w Libanie czy w Syrii to utopia. Czyni to w bardzo specyficzny sposób: Polskim imigrantom na Syberii w czasie II WŚ powinno się pomagać na miejscu.: )”*


Jest oczywiście tak, że można i trzeba pomagać ofiarom wojny w Syrii, które dziś nie mają gdzie mieszkać, są bez środków do życia, ale nie szturmują Europy i nie chcą opuszczać swojej ziemi. Pomagają im na bieżąco polski rząd, polski kościół, organizacje humanitarne. Redaktor Wroński wie o tym doskonale, sięga jednak do czasów odległych, do polskiej Golgoty Wschodu, do morderczych deportacji, żeby udowodnić swoje racje. Szyderczo - to najdelikatniej powiedziane. Czytających ten wpis trafia dosłownie szlag. Padają mocne słowa pod adresem jego autora, na przykład: „bydlę”. Inni piszą: Szok! Szokujące! Paweł Wroński pochodzi z redakcji gazety trzymającej się ponoć najwyższych, bo europejskich standardów dziennikarstwa, nie może być więc mowy o pomyłce, o jakimś niezrozumieniu tematu. No bo sens tych słów nie wymaga nawet interpretacji. Tak jak w czasach II WŚ nie można było pomóc zesłańcom na Syberii, tak i teraz nie można realnie pomóc ofiarom wojny syryjskiej, tam na miejscu, trzeba ich - trzymając się logiki Pawła Wrońskiego - zabrać do nas, do Polski. Z tej nieludzkiej ziemi. To bez znaczenia, że Polaków, z ich ojczyzny, deportowano w bydlęcych wagonach na Syberię pod groźbą kary śmierci tam, gdzie nie chcieli być. Syryjczycy z obozów w Libanie są nadal u siebie, są razem, w sowim kręgu kulturowym.


To prawda, że kraj jest częściowo zrujnowany, że część ofiar wojny uciekła do Europy. Ale większość Syryjczyków czeka przede wszystkim na pokój, na zakończenie konfliktu. Zaledwie 5% tak zwanych uchodźców, którzy dotarli do Europy, pochodzi z Syrii, a i tak nie ma pewności, czy wszyscy ci Syryjczycy przybyli właśnie stamtąd, czy są nimi naprawdę. Paweł Wroński decyduje za nich, wie lepiej, co jest czymś normalnym dla środowiska Wyborczej, które zawsze chciało decydować za nas – i przed i po 1989 roku. Które od zawsze uczy nas poprawnego myślenia i odpowiednich zachowań. Stosując rozumowanie Pawła Wrońskiego, mamy się zachować wobec Syryjczyków tak jak wobec Polaków zachowało się sowieckie NKWD, mamy ich siłą wywieźć z ojczyzny do Polski i zatrzymać tu, bo tak chce czołowy publicysta europejskiej gazety. Bo tylko wtedy  będzie można powiedzieć, że zachowaliśmy się humanitarnie. Humanitaryzm na siłę, pod przymusem. Może zdziałał tu jakiś genotyp kulturowy? Absurd tego rozumowania jest oczywisty, ale o tym Paweł Wroński wie doskonale. 


I właśnie dlatego, żeby to jeszcze mocniej wybrzmiało, uderza w polską pamięć, posługując się instrumentalnie losem syryjskich kobiet i dzieci, posługując się z premedytacją tragicznym losem setek tysięcy Polaków, których zagłodzono  na śmierć albo zamordowano. Właśnie dlatego polskich zesłańców nazywa imigrantami. Tylko po, by wywołać w nas negatywne emocje, by jeszcze bardziej je podkręcić, by w końcu ktoś nie wytrzymał. To działanie celowe, przykład  cynicznej wojny ze wszystkim co zajmuje szczególne miejsce w naszej tradycji  historycznej. Będziemy Was ranić, obrażać i prowokować. Niektórzy Sybiracy żyją, więc jeszcze lepiej. Jeszcze bardziej boli, o to właśnie chodzi. Pokazać zachodnim mediom polską premier jako antysemitkę, więcej, postawić ją w roli strażniczki czystości polskiej rasy (!), a więc faszystki,  jak to raczył wypluć z siebie europoseł z PO Janusz Lewandowski. I jest po tamtej stronie aplauz, jest szum, jest wiele „polubień”. Powiem więcej, gwałtowne reakcje na ohydne wpisy i oszczercze tezy, tych ludzi podniecają, są dowodem, że ich walka z polskością nie idzie na marne. 


Niestety, po Smoleńsku doszło do ostatecznej moralnej degrengolady ludzi, którzy wtedy stanęli po stronie Rosjan, po stronie kłamstwa, którzy milczeli, gdy szydzono z cierpienia  rodzin ofiar katastrofy, Dziś ze spokojem mówią, że można było od razu wszystkich razem, do jednego dołu, bo wiadomo było, że wszystko zostało pomylone. Wszyscy wiedzieli – mówi Bronisław Komorowski, zapewne szczerze. To jest całkowity upadek, a im głębszy, tym więcej mamy na co dzień  - agresji, prowokacji, zimnej gry przeciwko Polsce. Z nadzieją, a może nawet z pełnym przekonaniem, że dojdzie w końcu do odwetu, na który ci ludzie  czekają, którego skrycie pragną. Wielu Polaków jest znieczulonych praniem mózgów, jakie im zrobiono po 1989 roku, przestali się dziwić, że się nie dziwią, kiedy były prezydent RP mówi o pomieszanych szczątkach ludzkich z taką obojętnością jakby to dotyczyło bałaganu w jego garażu. Od początku wiedzieliśmy – taki jest ich przekaz. To prawda, od samego początku wiedzieliśmy mniej więcej kto nas zdradził, teraz główni aktorzy wychodzą na scenę. Cyngle przygotowują jedynie grunt pod finał. 


*image


 

 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Kibicom Maccabi Hajfa tylko u nas
Tadeusz Płużański: Kibicom Maccabi Hajfa

15 sierpnia 1940 r. do Auschwitz przybył pierwszy transport ludności z Warszawy. To głównie więźniowie Pawiaka oraz Polacy schwytani podczas ulicznych łapanek. Razem około 1600 osób. W nocy z 21 na 22 września 1940 r., w drugim transporcie z Warszawy, Niemcy przywieźli do obozu Auschwitz kolejnych więźniów.

Trump i Putin przy jednym stole. Trwa spotkanie przywódców z ostatniej chwili
Trump i Putin przy jednym stole. Trwa spotkanie przywódców

Na terenie bazy wojskowej Elmendorf-Richardson na Alasce rozpoczęło się spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa z przywódcą Rosji Władimirem Putinem oraz ich najbliższych doradców.

Spotkanie Trump-Putin. Prezydenci ruszyli na rozmowy Wiadomości
Spotkanie Trump-Putin. Prezydenci ruszyli na rozmowy

Prezydent USA Donald Trump i przywódca Rosji Władimir Putin przywitali się na płycie lotniska bazy Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce.

Samolot Putina wylądował na Alasce z ostatniej chwili
Samolot Putina wylądował na Alasce

Rosyjski samolot rządowy z Władimirem Putinem na pokładzie wylądował w piątek w bazie Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce. To pierwsza wizyta rosyjskiego prezydenta na amerykańskiej ziemi od 10 lat.

Tȟašúŋke Witkó: Za kilka miesięcy Polska znajdzie się w strefie zgniotu tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Za kilka miesięcy Polska znajdzie się w strefie zgniotu

Komunistka z Niemieckiej Republiki Demokratycznej, Angela Dorothea Merkel, rozłożyła Niemcy – i, praktycznie, również Europę – w ciągu, raptem, 16 lat i 16 dni; misję zniszczenia rozpoczęła 22 listopada 2005 roku, a zakończyła 8 grudnia roku 2021. Kolejny kanclerz, Olaf Scholz, na pozostawionych przez nią gruzach zdołał wysiedzieć nieco ponad trzy lata, po czym – chcąc ratować resztki poparcia dla własnego ugrupowania – doprowadził do rozpisania nowych wyborów.

Trump i Putin spotkają się w większym gronie Wiadomości
Trump i Putin spotkają się w większym gronie

Zamiast planowanej na początku szczytu na Alasce rozmowy Donalda Trumpa i Władimira Putina w cztery oczy w pierwszym spotkaniu przywódców udział wezmą również sekretarz stanu Marco Rubio i specjalny wysłannik ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff. Nie jest jasne, kto będzie w składzie rosyjskiej delegacji.

Air Force One Trumpa wylądował na Alasce z ostatniej chwili
Air Force One Trumpa wylądował na Alasce

Prezydent USA Donald Trump przybył na pokładzie Air Force One do bazy wojskowej Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce.

Znana dziennikarka wyszła ze szpitala gorące
Znana dziennikarka wyszła ze szpitala

- Miejsce dzikuski jest w lesie. Pa, pa szpitalu, oczywiście: tfu, tfu, żeby nie zapeszać. Mówiłam, że ciężko jest się mnie pozbyć. Dzięki, że dodawaliście mi otuchy - napisała Agnieszka Burzyńska w mediach społecznościowych.

Zmiany w „M jak miłość” po wakacjach Wiadomości
Zmiany w „M jak miłość” po wakacjach

Serial „M jak miłość” od lat cieszy się ogromną popularnością na TVP2. Już od 25 lat przyciąga przed ekrany kolejne pokolenia widzów, którzy śledzą losy rodziny Mostowiaków i ich bliskich. Po wakacyjnej przerwie fani zastanawiają się, kiedy znów zobaczą swoje ulubione postacie.

Ks. Janusz Chyła: Dogmat o Wniebowstąpieniu proroczym znakiem dla czasów kwestionowania godności człowieka tylko u nas
Ks. Janusz Chyła: Dogmat o Wniebowstąpieniu proroczym znakiem dla czasów kwestionowania godności człowieka

Prawda o wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny została przez Kościół dogmatycznie potwierdzona dopiero przez papieża Piusa XII w 1950 roku.

REKLAMA

Grzegorz Gołębiewski: Polacy imigranci na Syberii - taką narrację proponuje P. Wroński z GW

Stosując rozumowanie Pawła Wrońskiego, mamy się zachować wobec Syryjczyków tak jak wobec Polaków zachowało się sowieckie NKWD, mamy ich siłą wywieźć z ojczyzny do Polski i zatrzymać tu, bo tak chce czołowy publicysta europejskiej gazety.
 Grzegorz Gołębiewski: Polacy imigranci na Syberii - taką narrację proponuje P. Wroński z GW
/ screen YouTube
Redaktor Paweł Wroński, prawdziwy chart politycznej poprawności z „Gazety Wyborczej” nie jest trollem internetowym, nie jest jakimś tam marnym dziennikarzyną, nie jest też z pewnością szambem, które precyzyjnie ostatnio zdefiniował Tomasz Lis. To publicysta pełną gębą. We wpisie zamieszczonym na Twitterze, sugeruje jednoznacznie, że pomoc na miejscu uchodźcom z obozów w Libanie czy w Syrii to utopia. Czyni to w bardzo specyficzny sposób: Polskim imigrantom na Syberii w czasie II WŚ powinno się pomagać na miejscu.: )”*


Jest oczywiście tak, że można i trzeba pomagać ofiarom wojny w Syrii, które dziś nie mają gdzie mieszkać, są bez środków do życia, ale nie szturmują Europy i nie chcą opuszczać swojej ziemi. Pomagają im na bieżąco polski rząd, polski kościół, organizacje humanitarne. Redaktor Wroński wie o tym doskonale, sięga jednak do czasów odległych, do polskiej Golgoty Wschodu, do morderczych deportacji, żeby udowodnić swoje racje. Szyderczo - to najdelikatniej powiedziane. Czytających ten wpis trafia dosłownie szlag. Padają mocne słowa pod adresem jego autora, na przykład: „bydlę”. Inni piszą: Szok! Szokujące! Paweł Wroński pochodzi z redakcji gazety trzymającej się ponoć najwyższych, bo europejskich standardów dziennikarstwa, nie może być więc mowy o pomyłce, o jakimś niezrozumieniu tematu. No bo sens tych słów nie wymaga nawet interpretacji. Tak jak w czasach II WŚ nie można było pomóc zesłańcom na Syberii, tak i teraz nie można realnie pomóc ofiarom wojny syryjskiej, tam na miejscu, trzeba ich - trzymając się logiki Pawła Wrońskiego - zabrać do nas, do Polski. Z tej nieludzkiej ziemi. To bez znaczenia, że Polaków, z ich ojczyzny, deportowano w bydlęcych wagonach na Syberię pod groźbą kary śmierci tam, gdzie nie chcieli być. Syryjczycy z obozów w Libanie są nadal u siebie, są razem, w sowim kręgu kulturowym.


To prawda, że kraj jest częściowo zrujnowany, że część ofiar wojny uciekła do Europy. Ale większość Syryjczyków czeka przede wszystkim na pokój, na zakończenie konfliktu. Zaledwie 5% tak zwanych uchodźców, którzy dotarli do Europy, pochodzi z Syrii, a i tak nie ma pewności, czy wszyscy ci Syryjczycy przybyli właśnie stamtąd, czy są nimi naprawdę. Paweł Wroński decyduje za nich, wie lepiej, co jest czymś normalnym dla środowiska Wyborczej, które zawsze chciało decydować za nas – i przed i po 1989 roku. Które od zawsze uczy nas poprawnego myślenia i odpowiednich zachowań. Stosując rozumowanie Pawła Wrońskiego, mamy się zachować wobec Syryjczyków tak jak wobec Polaków zachowało się sowieckie NKWD, mamy ich siłą wywieźć z ojczyzny do Polski i zatrzymać tu, bo tak chce czołowy publicysta europejskiej gazety. Bo tylko wtedy  będzie można powiedzieć, że zachowaliśmy się humanitarnie. Humanitaryzm na siłę, pod przymusem. Może zdziałał tu jakiś genotyp kulturowy? Absurd tego rozumowania jest oczywisty, ale o tym Paweł Wroński wie doskonale. 


I właśnie dlatego, żeby to jeszcze mocniej wybrzmiało, uderza w polską pamięć, posługując się instrumentalnie losem syryjskich kobiet i dzieci, posługując się z premedytacją tragicznym losem setek tysięcy Polaków, których zagłodzono  na śmierć albo zamordowano. Właśnie dlatego polskich zesłańców nazywa imigrantami. Tylko po, by wywołać w nas negatywne emocje, by jeszcze bardziej je podkręcić, by w końcu ktoś nie wytrzymał. To działanie celowe, przykład  cynicznej wojny ze wszystkim co zajmuje szczególne miejsce w naszej tradycji  historycznej. Będziemy Was ranić, obrażać i prowokować. Niektórzy Sybiracy żyją, więc jeszcze lepiej. Jeszcze bardziej boli, o to właśnie chodzi. Pokazać zachodnim mediom polską premier jako antysemitkę, więcej, postawić ją w roli strażniczki czystości polskiej rasy (!), a więc faszystki,  jak to raczył wypluć z siebie europoseł z PO Janusz Lewandowski. I jest po tamtej stronie aplauz, jest szum, jest wiele „polubień”. Powiem więcej, gwałtowne reakcje na ohydne wpisy i oszczercze tezy, tych ludzi podniecają, są dowodem, że ich walka z polskością nie idzie na marne. 


Niestety, po Smoleńsku doszło do ostatecznej moralnej degrengolady ludzi, którzy wtedy stanęli po stronie Rosjan, po stronie kłamstwa, którzy milczeli, gdy szydzono z cierpienia  rodzin ofiar katastrofy, Dziś ze spokojem mówią, że można było od razu wszystkich razem, do jednego dołu, bo wiadomo było, że wszystko zostało pomylone. Wszyscy wiedzieli – mówi Bronisław Komorowski, zapewne szczerze. To jest całkowity upadek, a im głębszy, tym więcej mamy na co dzień  - agresji, prowokacji, zimnej gry przeciwko Polsce. Z nadzieją, a może nawet z pełnym przekonaniem, że dojdzie w końcu do odwetu, na który ci ludzie  czekają, którego skrycie pragną. Wielu Polaków jest znieczulonych praniem mózgów, jakie im zrobiono po 1989 roku, przestali się dziwić, że się nie dziwią, kiedy były prezydent RP mówi o pomieszanych szczątkach ludzkich z taką obojętnością jakby to dotyczyło bałaganu w jego garażu. Od początku wiedzieliśmy – taki jest ich przekaz. To prawda, od samego początku wiedzieliśmy mniej więcej kto nas zdradził, teraz główni aktorzy wychodzą na scenę. Cyngle przygotowują jedynie grunt pod finał. 


*image


 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe