[Felieton „TS”] Cezary Krysztopa: Chyba mi niedobrze

Zaglądam po nocy do lodówki. Trochę mało kiełbasy na śniadanie, musiałem zjadać szybciej, niż mi się wydawało. Ale w sumie poza tym wszystko jest. Jest ser. O ten wędzony jest dobry, ukroję sobie kilka plasterków. Ogórki małosolne są, wiadomo, bierzemy. Trochę wędzonego. Wędzonego (!), a nie jakiegoś ścierwa z delikatesów malowanego bejcą „na kolor wędzonego”. Czarne oliwki, kilka rzodkiewek i musztarda sarepska. Wszystko w zasadzie jest, oprócz jednego, być może najistotniejszego.
/ pixabay.com

Nie ma tu żadnego pomysłu na felieton, godzina późna, za chwilę i kawa nie pomoże, a coś trzeba wysłać.

O, jest jakaś otwarta paczka chipsów. Kurde, to nawet nie chipsy, tylko jakieś pomarańczowe chrupki kukurydziane. Nie chcę wiedzieć, co im robią, żeby były pomarańczowe, dodają jakieś odpady radioaktywne? Dobra, niech będą pomarańczowe chrupki. Spora paczka, ale zjadłem do końca, na końcu była tylko mucha (zdechła, pewnie zaszkodziło jej to pomarańczowe). Żadnych pomysłów, nawet durnej zdrapki.

No dobra, może jednak ta kawa. Kawa to wspaniała rzecz. Bez kawy ani rusz. W dodatku uwielbiam jej smak. No i tak, na końcu kawy bardzo często znajduję ciekawe koncepty. Bardzo proszę, kawa o smaku śliwek w czekoladzie, żona kupiła mi na urodziny. Dwie łyżeczki kawy, no dobra trzy, Żona nie widzi, łyżeczka cukru. Zalewamy. Boski aromat. Nie wiem, jak ludzie mogą pić rozpuszczalną. Musi być naturalna, musi być wrzątek. Najlepszą kawę, jaką piłem, podawano mi w Turcji. Robiono ją w jakimś takim metalowym garnuszku na rozgrzanym piasku. Była tak smaczna, że piłem ją chyba co godzinę, co w połączeniu z upałem powodowało, że chodziłem po ścianach, ale z premedytacją i świadomością konsekwencji chodziłem po następną. Ta moja w Polsce może nie jest tak dobra, ale na bezrybiu i rak ryba. Piłem, piłem, wypiłem, ale na dnie tylko fusy.

Robi się niebezpiecznie. Zdrowo po pierwszej nad ranem, za chwilę padnę bez felietonu. No dobrze, ostatnia deska ratunku. Szafka ze słodyczami dzieciaków. Nie to, żebym jakoś był od słodyczy uzależniony, nie jestem, słodyczy bywa, że nie tykam tygodniami, ale skoro jest taka potrzeba? Miseczka ze skurczonymi ze starości piankami, no dobra, ostatecznie. I tak pewnie nikt już tego nie zje. Żelki. Biegam ponad 30 lat, kolana trochę skrzypią, no to żelki chyba będą OK, tak trochę nawet prawie medycznie wskazane. O, cukrowe „farbki” do pierników. Nie, nie powinienem upadać tak nisko. Nie powinienem, prawda? No dobra, upadnę. Dzięki temu będę zdolny do zostawienia batoników w spokoju. I jeszcze popcorn. Maślany. Znaczy taki on maślany jak ja wysoki, ale umówmy się, że „maślany”. Wyżarłem do dna. Na dnie zostały tylko łuski ziaren kukurydzy.

Ale zaraz, chyba coś się w międzyczasie napisało. No dobra, to tyle wystarczy.
Przepraszam na chwilę, chyba mi niedobrze.

 


 

POLECANE
Znany dziennikarz przechodzi do Kanału Zero z ostatniej chwili
Znany dziennikarz przechodzi do Kanału Zero

Po ponad 14 latach pracy w Grupie ZPR Media Jacek Prusinowski żegna się z "Super Expressem" i Radiem Plus. Z ustaleń mediów wynika, że dołączy do Kanału Zero Krzysztofa Stanowskiego.

Tusk: Budowa elektrowni jądrowej będzie mogła ruszyć w grudniu z ostatniej chwili
Tusk: Budowa elektrowni jądrowej będzie mogła ruszyć w grudniu

– KE wyraża zgodę na pomoc publiczną na budowę elektrowni jądrowej w Polsce. Za chwilę oficjalne potwierdzenie – powiedział we wtorek premier Donald Tusk. Jak stwierdził szef rządu, budowa elektrowni jądrowej w Polsce będzie mogła ruszyć w grudniu.

Bunt w NBP. Jest ruch prezesa Glapińskiego z ostatniej chwili
Bunt w NBP. Jest ruch prezesa Glapińskiego

Trzech członków zarządu NBP straciło nadzór nad departamentami merytorycznymi – wynika z opublikowanej we wtorek struktury organizacyjnej NBP. W efekcie już czterech członków zarządu banku centralnego nie nadzoruje pracy żadnego z departamentów.

Dziki terroryzują Warszawę wideo
Dziki terroryzują Warszawę

Mieszkańcy Białołęki boją się wychodzić z psami. Podobnie jest w Józefowie k. Warszawy.

Katastrofa samolotu w Rosji z ostatniej chwili
Katastrofa samolotu w Rosji

W obwodzie iwanowskim w Rosji rozbił się samolot An-22. Informację potwierdziło rosyjskie ministerstwo obrony.

Tusk straszy Putinem. Zapomniał o swoich poprzednich rządach? z ostatniej chwili
Tusk straszy Putinem. Zapomniał o swoich poprzednich rządach?

– W sprawach polskiego bezpieczeństwa Donald Tusk nie może się pogodzić, że nie ma jednowładztwa. On próbuje działać tak, jakby prezydenta w ogóle nie było – stwierdził w Telewizji Republika Sebastian Kaleta.

KRUS wydał komunikat dla rolników z ostatniej chwili
KRUS wydał komunikat dla rolników

KRUS zakończył VII edycję losowania hulajnóg dla dzieci, które ukończyły kurs e-learningowy "Bezpiecznie na wsi mamy – upadkom zapobiegamy". Ogłoszono listę 100 laureatów.

Bunt w NBP. Jest pilny komunikat z ostatniej chwili
Bunt w NBP. Jest pilny komunikat

Trwa konflikt w Narodowym Banku Polskim. "Zwracamy się o wyciszenie emocji, rozwagę i niedokonywanie żadnych pochopnych działań" – przekazano w komunikacie NBP opublikowanym we wtorek.

Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej z ostatniej chwili
Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna publikuje raporty dotyczące wydarzeń na polskiej granicy z Białorusią. Ponadto zaraportowano także o sytuacji na granicy z Litwą i Niemcami w związku z przywróceniem na nich tymczasowych kontroli.

UE jest totalnie nieprzygotowana do wojny z Rosją tylko u nas
UE jest totalnie nieprzygotowana do wojny z Rosją

Zdaniem premiera Viktora Orbana Bruksela szykuje się do wojny z Rosją. Ma ona – zdaniem szefa węgierskiego rządu – wybuchnąć w 2030 roku. Jeżeli rzeczywiście premier Węgier ma rację, to Europa będzie do tej wojny totalnie nieprzygotowana.

REKLAMA

[Felieton „TS”] Cezary Krysztopa: Chyba mi niedobrze

Zaglądam po nocy do lodówki. Trochę mało kiełbasy na śniadanie, musiałem zjadać szybciej, niż mi się wydawało. Ale w sumie poza tym wszystko jest. Jest ser. O ten wędzony jest dobry, ukroję sobie kilka plasterków. Ogórki małosolne są, wiadomo, bierzemy. Trochę wędzonego. Wędzonego (!), a nie jakiegoś ścierwa z delikatesów malowanego bejcą „na kolor wędzonego”. Czarne oliwki, kilka rzodkiewek i musztarda sarepska. Wszystko w zasadzie jest, oprócz jednego, być może najistotniejszego.
/ pixabay.com

Nie ma tu żadnego pomysłu na felieton, godzina późna, za chwilę i kawa nie pomoże, a coś trzeba wysłać.

O, jest jakaś otwarta paczka chipsów. Kurde, to nawet nie chipsy, tylko jakieś pomarańczowe chrupki kukurydziane. Nie chcę wiedzieć, co im robią, żeby były pomarańczowe, dodają jakieś odpady radioaktywne? Dobra, niech będą pomarańczowe chrupki. Spora paczka, ale zjadłem do końca, na końcu była tylko mucha (zdechła, pewnie zaszkodziło jej to pomarańczowe). Żadnych pomysłów, nawet durnej zdrapki.

No dobra, może jednak ta kawa. Kawa to wspaniała rzecz. Bez kawy ani rusz. W dodatku uwielbiam jej smak. No i tak, na końcu kawy bardzo często znajduję ciekawe koncepty. Bardzo proszę, kawa o smaku śliwek w czekoladzie, żona kupiła mi na urodziny. Dwie łyżeczki kawy, no dobra trzy, Żona nie widzi, łyżeczka cukru. Zalewamy. Boski aromat. Nie wiem, jak ludzie mogą pić rozpuszczalną. Musi być naturalna, musi być wrzątek. Najlepszą kawę, jaką piłem, podawano mi w Turcji. Robiono ją w jakimś takim metalowym garnuszku na rozgrzanym piasku. Była tak smaczna, że piłem ją chyba co godzinę, co w połączeniu z upałem powodowało, że chodziłem po ścianach, ale z premedytacją i świadomością konsekwencji chodziłem po następną. Ta moja w Polsce może nie jest tak dobra, ale na bezrybiu i rak ryba. Piłem, piłem, wypiłem, ale na dnie tylko fusy.

Robi się niebezpiecznie. Zdrowo po pierwszej nad ranem, za chwilę padnę bez felietonu. No dobrze, ostatnia deska ratunku. Szafka ze słodyczami dzieciaków. Nie to, żebym jakoś był od słodyczy uzależniony, nie jestem, słodyczy bywa, że nie tykam tygodniami, ale skoro jest taka potrzeba? Miseczka ze skurczonymi ze starości piankami, no dobra, ostatecznie. I tak pewnie nikt już tego nie zje. Żelki. Biegam ponad 30 lat, kolana trochę skrzypią, no to żelki chyba będą OK, tak trochę nawet prawie medycznie wskazane. O, cukrowe „farbki” do pierników. Nie, nie powinienem upadać tak nisko. Nie powinienem, prawda? No dobra, upadnę. Dzięki temu będę zdolny do zostawienia batoników w spokoju. I jeszcze popcorn. Maślany. Znaczy taki on maślany jak ja wysoki, ale umówmy się, że „maślany”. Wyżarłem do dna. Na dnie zostały tylko łuski ziaren kukurydzy.

Ale zaraz, chyba coś się w międzyczasie napisało. No dobra, to tyle wystarczy.
Przepraszam na chwilę, chyba mi niedobrze.

 



 

Polecane