III etap Solidarki. Góra, dół i góra dół

To był etap królewski, rozgrywany w ekstremalnych temperaturach. W cieniu było 37 stopni, ale na asfalcie paliły 53 stopnie Celsjusza. I kolarze mieli do przejechania 207,7 km z Jaworzna do Nowego Sącza. Było ciężko, bo jak mówił spiker Michał Opaciński – Góra, dół, góra, dół i tak na okrągło. Na premię pod Słopnicę był podjazd 17 stopnii czyli nie łatwiej niż na Tour de France czy Giro d’Italia. Około 30 kilometra z peletonu odjechało 11 zawodników i uzyskało ponad pięć minut przewagi nad rwącym się peletonem. – Współpracowaliśmy i dawaliśmy sobie zmiany – powiedział na mecie Tomasz Budziński z HRE Mazowsze Serce Polski, który zaczynał ściganie od kolarstwa górskiego.
Na metę dotarło w zasadniczej grupie tylko czterech, a potem jeszcze dwóch. Pozostali odpadli. Aktywny w grupie i potem na finiszu był Holender Timo Kielich z Alpecin Felix, który na kresce okazał się najszybszy. – Lubię taką temperaturę i profil trasy – powiedział przed dekoracją i wydawał się niezmęczony. – Chcę walczyć o zwycięstwo w Wyścigu.
Z takim samym zamiarem wystartuje na dwóch ostatnich etapach drugi na kresce Tomasz Budziński. – Nie jestem szybki na finiszu, ale zamierzam powalczyć o brakujące sekundy do lidera na lotnych premiach.
Trzecie miejsce zajął Słowak Matus Stocek z ATT Investments i także on liczy się w walce o końcowe zwycięstwo.