"Obecnie przeżywamy w Rosji coś w rodzaju zimnej wojny domowej"

100 tysięcy specjalistów wyjechało z Rosji
W Rosji w związku z panującą tam propagandą na temat inwazji na terytorium wschodniego sąsiada Polski z kraju postanowiło wyjechać blisko 100 tysięcy specjalistów, którzy nie mają zamiaru przytakiwać kremlowskiej propagandzie.
Propaganda dotyczy także najwyższych i elementarnych szczebli edukacji w Rosji. Nauczyciele są karani za to, że biorą udział w manifestacjach, które sprzeciwiają się wojnie. Z kolei rektorzy wydziałów uniwersyteckich otrzymują jasne przekazy na temat podejmowanych działań.
– Tu chodzi o bezpieczeństwo naszego państwa, o przyszłość naszego kraju. Dlatego czcigodni rektorzy, przy całej tolerancji, powinniście być świadomi swojej odpowiedzialności. Jeśli nie, po prostu odejdźcie. Wstańcie i wyjdźcie - miał powiedzieć do rektorów przewodniczący Dumy - Wiaczesław Wołodin.
W Rosji nie brak obaw, że tego typu słowa nie będą kierowane wyłącznie do najwyższych szczebli edukacji, lecz także tych niższych. Swietłana Łosowska, członkini Sojuszu z Ułan-Ude, powiedziała w rozmowie dla DW:
– To jest fatalne dla Rosji. Dla całego rosyjskiego społeczeństwa. Obecnie przeżywamy w Rosji coś w rodzaju zimnej wojny domowej – tłumaczy.
Łosowska podkreśla, że rosyjskie społeczeństwo jest podzielone. Z kraju miało wyjechać około 100 tysięcy specjalistów, którzy posiadali inne zdanie niż kremlowska władza. W tym gronie znalazł się między innymi znany historyk i religioznawca Konstantin Michajłow, który uciekł z Rosji do Austrii i aktualnie mieszka w Wiedniu.
– Jest coraz więcej zakazów, władza państwowa coraz bardziej ingeruje w historię, którą jednak zna bardzo kiepsko. Dlatego nawet o niewinnych sprawach wolałem mówić z bezpiecznej odległości – tłumaczy rosjanka w rozmowie z DW.