Prof. Ryszard Legutko: Trzeba uszczuplić władzę UE

Monstrualna twarz Unii - tak skomentował w rozmowie z PAP dążenie niektórych instytucji i krajów UE do zniesienia zasady jednomyślności w Radzie UE europoseł PiS Ryszard Legutko. Zwolennicy tego rozwiązania powołują się na wnioski serii debat pt. Konferencja w sprawie przyszłości Europy
/ / prof. Ryszard Legutko / Wikipedia CC BY 2,0 European Parliament

"Reakcja około połowy państw członkowskich jest raczej chłodna na te propozycje, ale to mnie wcale nie uspokaja. Jak znam życie i Unię Europejską, to plan dalszej centralizacji Unii chwilę się odleży, ale w stosownym czasie do niego się wróci, a presja nie będzie ustawać. Słyszałem różnych polityków, którzy mówili, że na podobny krok jest za wcześnie, że należy się dłużej do tego przygotowywać. Natomiast nie słyszałem żadnego ważnego polityka z głównego nurtu, który by powiedział, że są to pomysły chore, niebezpieczne i w żadnym razie nie mogą być wprowadzone" - mówi profesor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

"Postępująca centralizacja to proces ubezwłasnowolniania niektórych państw narodowych. Na przykład krajów wschodniej Europy. Jeżeli zniesie się zasadę jednomyślności w Radzie – która i tak jest dzisiaj mocno ograniczona, a do tego jeszcze stosowana arbitralnie – to wzrośnie siła państw dużych, natomiast zmniejszy się wpływ państw słabszych. Powstanie coś w rodzaju oligarchii unijnej, gdzie takie kraje jak Niemcy czy Francja będą miały zagwarantowaną władzę nieograniczoną. Natomiast takie kraje jak Polska stracą możliwość decydowania o sobie. Wszystkie decyzje będą zapadały poza Polską. Ponad 30 lat po odzyskaniu niepodległości, tę niepodległość znowu stracimy. To będzie finis Poloniae" - ostrzega.

"Uszczuplić władzę UE"

Jego zdaniem, jeśli Unia Europejska nie ma się jeszcze bardziej wynaturzyć i zdegenerować, to reformy powinny iść w odwrotnym kierunku.

"Uszczuplić władzę UE, uczynić reguły bardziej czytelnymi i twardszymi, tak aby nie mogły być bezkarnie nadużywane przez instytucje europejskie i duże państwa" - postuluje.

"Konferencja o przyszłości Europy została wymyślona w Parlamencie Europejskim, instytucji fanatycznie dążącej do centralizacji Unii. Potem plan zorganizowania konferencji poparła Komisja. Całe przedsięwzięcie zostało tak zaprojektowane, żeby przyniosło oczekiwane konkluzje. Dlatego konferencja nie ma żadnej legitymizacji demokratycznej. Filtry, które wprowadzono faworyzowały euroentuzjastów i wykluczały krytyków. Wnioski konferencji w żadnym razie nie odzwierciedlają poglądów społeczeństw europejskich" - zaznacza eurodeputowany.

"Niedawno mieliśmy przecież wybory prezydenckie we Francji. Na kandydatkę opozycji głosowało 42 proc. Francuzów. To jest spora liczba. A to jest ta kandydatka, która bardzo wyraźnie domagała się ograniczenia instytucji europejskich. A poza tymi, którzy ją popierali są też inni Francuzi, którym rozrastająca Unia się nie podoba. To samo można powiedzieć o innych krajach. Zamiast wsłuchać się w głosy krytyczne, organizuje się – na zasadzie zabiegu socjotechnicznego – imprezę, gdzie głosów krytycznych w ogóle nie ma. Wszystko to fatalnie rokuje, bo pokazuje, że zwolennicy centralizmu grają niezwykle brutalnie" - podkreśla.

"Bruksela robi krok naprzód" 

Legutko zwraca uwagę, że od pewnego czasu UE włącza się w nurt tradycji wielkiej inżynierii społecznej.

"Unia Europejska stała się narzędziem wielkiej inżynierii społecznej, która wszelkimi środkami – prawymi i lewymi – nie bacząc na skutki realizuje wymyśloną i ignorującą doświadczenie koncepcję jednolitego, centralnie zarządzanego państwa europejskiego. Jak zwykle w takich przypadkach, zwalcza się opornych w przekonaniu, że w przyszłości gdy ów system zostanie zrealizowany, powstanie nowy wspaniały świat, a to usprawiedliwia dzisiaj stosowanie wątpliwych środków. Teraz wprawdzie skutki są marne, na przykład przy przeprowadzaniu zielonej rewolucji, ale to nic, bo czeka nas świetlana przyszłość. Unii nieobca jest też tradycja leninowska. Lenin był oportunistą rewolucyjnym, w tym znaczeniu, że za nic miał reguły i bezwzględnie korzystał z okoliczności dla osiągania celów. Podobnie UE, identyfikując kryzys – a w kryzysy popada nieustannie – nie szuka sposobów, by je rozwiązać, lecz przede wszystkim wykorzystuje je, również te, które sama tworzy, do poszerzania zakresu swojej władzy. Tak było w przypadku kryzysu emigracyjnego (choć tutaj, na szczęście, jej się nie udało), a później Covidu i planów odbudowy. Teraz mamy wojnę na Ukrainie, więc Bruksela znów robi skok naprzód, żeby zwiększyć władztwo" - wylicza Ryszard Legutko.

Dodaje, że Unia stworzyła świat, gdzie nie ma reguł na których można się oprzeć, nie ma granic uznanych za nieprzekraczalne.

"Rzeczywistość można naginać, można łamać przepisy, bo cel jest najważniejszy. Kto myślał, że wychodząc z komunizmu wchodzi w świat, gdzie prawo znaczy prawo, a sprawiedliwość - sprawiedliwość, ten się srogo pomylił. Komuniści tworzyli system, w który prawo się nie liczyło, bo partia miała siłę by je obchodzić i dowolnie interpretować. Dzisiaj wkraczamy w świat, który jest swoistą transformacją tego samego sposobu myślenia" - ubolewa profesor.

Jak zaznacza, nie ma twardych i nieprzekraczalnych granic wyznaczających kompetencje UE i krajów członkowskich. Wszystko, co wyznaczają traktaty daje się obejść.

"Ten podział zawsze fatalnie się dla nas kończył"

"Organizacja systemu wymiaru sprawiedliwości należy do państw członkowskich? Tylko teoretycznie, bo zawsze można takie ograniczenia unieważnić lub zignorować. Ostatnio, KE żąda od nas zmiany prawa dotyczącego sądów, tak aby sędziowie kwestionujący status innych sędziów nie byli ścigani dyscyplinarnie. Jeżeli wolno im wysuwać takie szczegółowe żądania, to władztwo państw narodowych nad systemem sprawiedliwości jest iluzją, a zapisy traktatowe bezcelową pisaniną" - mówi.

"Regulacje dotyczące rodziny nie należą do kompetencji Unii Europejskiej? Ale przewodnicząca KE Ursula von der Leyen powiedziała, że kto jest rodzicem w jednym kraju może być rodzicem w drugim. Że to gwałci artykuł 9 Karty Praw Podstawowych, który oddaje sprawy rodziny państwom członkowskim – kogo to dzisiaj obchodzi? A ostatnie szaleństwa Parlamentu Europejskiego po orzeczeniu amerykańskiego Sądu Najwyższego w sprawie Roe v. Wade? Kto większości parlamentarnej zabroni takich harców? Z pewnością nie traktaty. Ktoś mógłby pomyśleć, że Trybunał Sprawiedliwości UE stoi na straży prawa. Ale nie stoi. Trybunał jest instytucją, która walcząc o zwiększenie swoich kompetencji sam jest zainteresowany gwałceniem traktatów i robi to dość konsekwentnie. UE przedstawia się dziś groźnie. Doktor Frankenstein miał intencje stworzenia pięknej szlachetnej istoty, ale wyszedł mu potwór. Tak samo z Unią. Ta monstrualna twarz Unii nam się właśnie ujawnia. Fatalnie rokuje to na przyszłość" - ocenia europoseł.

Zdaniem Ryszarda Legutki, Europa po II wojnie światowej nie poszła w kierunku stabilizacji i umiaru, ale w kierunku radykalizmu.

"Mamy w tej chwili w Europie lewicowy monopol polityczno-ideologiczny. Myślenie lewicowe zawsze wiąże się z wielką inżynierią społeczną. Lewica nieustannie rewolucjonizuje i modernizuje, i nie pozwala ludziom po prostu żyć. Ten triumf lewicy w Europie stanowi konsekwencję zwycięstwa rewolucji 1968 roku. Ta rewolucja zmiotła europejską prawicę, a tym samym unicestwiła istniejący przez długi czas podział na lewicę i prawicę, na partię ciągłości i partię zmiany. Partia zmiany wygrała. Nawet te ugrupowania, które nominalnie są konserwatywne jak niemieckie CDU i CSU, czy hiszpańska Partia Ludowa (PP) - wszystkie przyjęły agendę lewicową" - zaznacza. "Dzisiaj honoru prawicy bronią PiS, Vox, Fratelli d’Italia, Fidesz i jeszcze kilka innych. Ale to ciągle mniejszość".

"Aby polityka się nie degenerowała, musi być realna alternatywa. Natomiast teraz obowiązuje zasada, że żadnej alternatywy dla głównego nurtu nie ma. Nie ma alternatywy dla zielonej rewolucji i dla centralizacji Unii, nie ma alternatywy dla likwidacji podziału ludzi na kobiety i mężczyzn. To ostatnie, czyli rewolucja genderowa, pokazuje, w jakie szaleństwo popada myślenie bezalternatywne. Nawet komunistom nie przychodziło do głowy, by obalić podział na dwie płcie. Natomiast teraz nowa ideologia stała się bezwzględnie obowiązująca. Kto to kwestionuje spotyka się z ostracyzmem, karą, z represjami. Dotyczy to zarówno jednostek, jak i społeczności, czy nawet państw. Nie dopuszcza się żadnej dyskusji na ten temat. Jest jedno stanowisko, nie ma alternatywy. Najbardziej groteskowe, a jednocześnie groźne jest to, że zorganizowane w ten sposób społeczeństwo określane jest jako społeczeństwo wolne" - zwraca uwagę Legutko.

Przejęcie przez lewicę Unii i poddanie europejskich narodów wielkiej inżynierii społecznej stawia Polskę i inne kraje regionu w trudnej sytuacji, zuważa.

"Wobec faktu, że Unią od początku rządziła Europa Zachodnia, a ta przesunęła się mocno na lewo, byłoby wskazane, by Europa wschodnia wreszcie zaistniała i wkroczyła do gry jako samodzielny partner. Do tej pory wschodni Europejczycy nie mieli nic do gadania. Oczywiście czasami dostawaliśmy różne funkcje jako paciorki, ale władza pozostaje w rękach silnych. Niestety, w Europie Wschodniej jest dużo grup i partii charakteryzujących się niewolniczym sposobem myślenia. Dotyczy to również Polski. Z jednej strony mamy gorący patriotyzm - niekiedy lekkomyślny i sentymentalny. Z drugiej - Targowicę. Czasami zbrodniczą, czasami głupawą, dążąca do imitatorstwa, upodobnienia się. +Bo Paryż często mody odmianą się chlubi. A co Francuz wymyśli, to Polak polubi+. Ten podział zawsze fatalnie się dla nas kończył. Wobec potężnych zagrożeń z Zachodu i Wschodu, istnienie silnej Targowicy sprawia, że dzisiaj, tak jak w przyszłości, żyjemy nad przepaścią" - konkluduje Ryszard Legutko.


 

POLECANE
Blisko podium w Engelbergu! Kacper Tomasiak najlepszy z Polaków z ostatniej chwili
Blisko podium w Engelbergu! Kacper Tomasiak najlepszy z Polaków

Kacper Tomasiak zajął piąte miejsce, Paweł Wąsek był 13., Kamil Stoch - 18., a Maciej Kot - 27. w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w szwajcarskim Engelbergu. Wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi przed Słoweńcem Domenem Prevcem i Niemcem Felixem Hoffmannem.

Policyjna obława w Warszawie. Wyprowadził z mieszkania 9-latka z ostatniej chwili
Policyjna obława w Warszawie. Wyprowadził z mieszkania 9-latka

Na warszawskiej Białołęce doszło do awantury domowej, podczas której mężczyzna wyprowadził z mieszkania 9-letniego chłopca i oddalił się z dzieckiem w nieznanym kierunku – informuje Onet. Policja rozpoczęła obławę.

IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka

IMGW prognozuje na poniedziałek i wtorek duże zachmurzenie, lokalne mgły oraz opady deszczu.

Kłótnia w TVP między doradcą prezydenta a prowadzącą. Nie ma pani prawa mnie wypraszać z ostatniej chwili
Kłótnia w TVP między doradcą prezydenta a prowadzącą. "Nie ma pani prawa mnie wypraszać"

Decyzja Unii Europejskiej o wielomiliardowej pożyczce dla Ukrainy doprowadziła do ostrego sporu w studiu TVP Info. W trakcie programu doszło do kłótni między doradcą prezydenta RP Błażejem Pobożym a prowadzącą.

Groźny wypadek w Gdyni. Wjechał w przechodniów i restaurację z ostatniej chwili
Groźny wypadek w Gdyni. Wjechał w przechodniów i restaurację

W Gdyni przy ul. Władysław IV kierowca samochodu marki volvo z nieustalonych przyczyn stracił panowanie nad pojazdem, potrącił 16-latkę, a następnie uderzył w budynek restauracji.

Putin gotowy do rozmowy z Macronem. Jest reakcja Pałacu Elizejskiego z ostatniej chwili
Putin gotowy do rozmowy z Macronem. Jest reakcja Pałacu Elizejskiego

Pałac Elizejski poinformował w niedzielę, że z zadowoleniem przyjął deklarację przywódcy Rosji Władimira Putina o gotowości do rozmowy z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem – podała agencja AFP. W najbliższych dniach podjęte zostaną decyzje w sprawie dalszych kroków – dodano w oświadczeniu.

Karol Nawrocki mówił o braku partnerstwa z Ukrainą. Co o tym sądzą Polacy? pilne
Karol Nawrocki mówił o braku partnerstwa z Ukrainą. Co o tym sądzą Polacy?

Podczas wizyty Wołodymyra Zełenskiego w Warszawie Karol Nawrocki poruszył temat relacji polsko-ukraińskich. Po rozmowie obu prezydentów odbyła się konferencja prasowa, na której przedstawiono główne wątki spotkania.

Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego

W okresie świątecznym Transport GZM wprowadza zmiany w kursowaniu. – Czymś nowym jest obowiązywanie 24 grudnia niedzielnych i świątecznych rozkładów jazdy – zapowiada Zarząd Transportu Metropolitalnego.

Atak nożownika w centrum Gdańska. Policja zatrzymała podejrzanego z ostatniej chwili
Atak nożownika w centrum Gdańska. Policja zatrzymała podejrzanego

Dwie godziny po zgłoszeniu policja zatrzymała podejrzanego o brutalny atak nożem w Gdańsku. Ranny mężczyzna z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala.

Aż sześć partii w Sejmie. Jest nowy sondaż z ostatniej chwili
Aż sześć partii w Sejmie. Jest nowy sondaż

Sondaż Social Changes dla wPolsce24 pokazuje, że aż sześć ugrupowań przekracza próg wyborczy.

REKLAMA

Prof. Ryszard Legutko: Trzeba uszczuplić władzę UE

Monstrualna twarz Unii - tak skomentował w rozmowie z PAP dążenie niektórych instytucji i krajów UE do zniesienia zasady jednomyślności w Radzie UE europoseł PiS Ryszard Legutko. Zwolennicy tego rozwiązania powołują się na wnioski serii debat pt. Konferencja w sprawie przyszłości Europy
/ / prof. Ryszard Legutko / Wikipedia CC BY 2,0 European Parliament

"Reakcja około połowy państw członkowskich jest raczej chłodna na te propozycje, ale to mnie wcale nie uspokaja. Jak znam życie i Unię Europejską, to plan dalszej centralizacji Unii chwilę się odleży, ale w stosownym czasie do niego się wróci, a presja nie będzie ustawać. Słyszałem różnych polityków, którzy mówili, że na podobny krok jest za wcześnie, że należy się dłużej do tego przygotowywać. Natomiast nie słyszałem żadnego ważnego polityka z głównego nurtu, który by powiedział, że są to pomysły chore, niebezpieczne i w żadnym razie nie mogą być wprowadzone" - mówi profesor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

"Postępująca centralizacja to proces ubezwłasnowolniania niektórych państw narodowych. Na przykład krajów wschodniej Europy. Jeżeli zniesie się zasadę jednomyślności w Radzie – która i tak jest dzisiaj mocno ograniczona, a do tego jeszcze stosowana arbitralnie – to wzrośnie siła państw dużych, natomiast zmniejszy się wpływ państw słabszych. Powstanie coś w rodzaju oligarchii unijnej, gdzie takie kraje jak Niemcy czy Francja będą miały zagwarantowaną władzę nieograniczoną. Natomiast takie kraje jak Polska stracą możliwość decydowania o sobie. Wszystkie decyzje będą zapadały poza Polską. Ponad 30 lat po odzyskaniu niepodległości, tę niepodległość znowu stracimy. To będzie finis Poloniae" - ostrzega.

"Uszczuplić władzę UE"

Jego zdaniem, jeśli Unia Europejska nie ma się jeszcze bardziej wynaturzyć i zdegenerować, to reformy powinny iść w odwrotnym kierunku.

"Uszczuplić władzę UE, uczynić reguły bardziej czytelnymi i twardszymi, tak aby nie mogły być bezkarnie nadużywane przez instytucje europejskie i duże państwa" - postuluje.

"Konferencja o przyszłości Europy została wymyślona w Parlamencie Europejskim, instytucji fanatycznie dążącej do centralizacji Unii. Potem plan zorganizowania konferencji poparła Komisja. Całe przedsięwzięcie zostało tak zaprojektowane, żeby przyniosło oczekiwane konkluzje. Dlatego konferencja nie ma żadnej legitymizacji demokratycznej. Filtry, które wprowadzono faworyzowały euroentuzjastów i wykluczały krytyków. Wnioski konferencji w żadnym razie nie odzwierciedlają poglądów społeczeństw europejskich" - zaznacza eurodeputowany.

"Niedawno mieliśmy przecież wybory prezydenckie we Francji. Na kandydatkę opozycji głosowało 42 proc. Francuzów. To jest spora liczba. A to jest ta kandydatka, która bardzo wyraźnie domagała się ograniczenia instytucji europejskich. A poza tymi, którzy ją popierali są też inni Francuzi, którym rozrastająca Unia się nie podoba. To samo można powiedzieć o innych krajach. Zamiast wsłuchać się w głosy krytyczne, organizuje się – na zasadzie zabiegu socjotechnicznego – imprezę, gdzie głosów krytycznych w ogóle nie ma. Wszystko to fatalnie rokuje, bo pokazuje, że zwolennicy centralizmu grają niezwykle brutalnie" - podkreśla.

"Bruksela robi krok naprzód" 

Legutko zwraca uwagę, że od pewnego czasu UE włącza się w nurt tradycji wielkiej inżynierii społecznej.

"Unia Europejska stała się narzędziem wielkiej inżynierii społecznej, która wszelkimi środkami – prawymi i lewymi – nie bacząc na skutki realizuje wymyśloną i ignorującą doświadczenie koncepcję jednolitego, centralnie zarządzanego państwa europejskiego. Jak zwykle w takich przypadkach, zwalcza się opornych w przekonaniu, że w przyszłości gdy ów system zostanie zrealizowany, powstanie nowy wspaniały świat, a to usprawiedliwia dzisiaj stosowanie wątpliwych środków. Teraz wprawdzie skutki są marne, na przykład przy przeprowadzaniu zielonej rewolucji, ale to nic, bo czeka nas świetlana przyszłość. Unii nieobca jest też tradycja leninowska. Lenin był oportunistą rewolucyjnym, w tym znaczeniu, że za nic miał reguły i bezwzględnie korzystał z okoliczności dla osiągania celów. Podobnie UE, identyfikując kryzys – a w kryzysy popada nieustannie – nie szuka sposobów, by je rozwiązać, lecz przede wszystkim wykorzystuje je, również te, które sama tworzy, do poszerzania zakresu swojej władzy. Tak było w przypadku kryzysu emigracyjnego (choć tutaj, na szczęście, jej się nie udało), a później Covidu i planów odbudowy. Teraz mamy wojnę na Ukrainie, więc Bruksela znów robi skok naprzód, żeby zwiększyć władztwo" - wylicza Ryszard Legutko.

Dodaje, że Unia stworzyła świat, gdzie nie ma reguł na których można się oprzeć, nie ma granic uznanych za nieprzekraczalne.

"Rzeczywistość można naginać, można łamać przepisy, bo cel jest najważniejszy. Kto myślał, że wychodząc z komunizmu wchodzi w świat, gdzie prawo znaczy prawo, a sprawiedliwość - sprawiedliwość, ten się srogo pomylił. Komuniści tworzyli system, w który prawo się nie liczyło, bo partia miała siłę by je obchodzić i dowolnie interpretować. Dzisiaj wkraczamy w świat, który jest swoistą transformacją tego samego sposobu myślenia" - ubolewa profesor.

Jak zaznacza, nie ma twardych i nieprzekraczalnych granic wyznaczających kompetencje UE i krajów członkowskich. Wszystko, co wyznaczają traktaty daje się obejść.

"Ten podział zawsze fatalnie się dla nas kończył"

"Organizacja systemu wymiaru sprawiedliwości należy do państw członkowskich? Tylko teoretycznie, bo zawsze można takie ograniczenia unieważnić lub zignorować. Ostatnio, KE żąda od nas zmiany prawa dotyczącego sądów, tak aby sędziowie kwestionujący status innych sędziów nie byli ścigani dyscyplinarnie. Jeżeli wolno im wysuwać takie szczegółowe żądania, to władztwo państw narodowych nad systemem sprawiedliwości jest iluzją, a zapisy traktatowe bezcelową pisaniną" - mówi.

"Regulacje dotyczące rodziny nie należą do kompetencji Unii Europejskiej? Ale przewodnicząca KE Ursula von der Leyen powiedziała, że kto jest rodzicem w jednym kraju może być rodzicem w drugim. Że to gwałci artykuł 9 Karty Praw Podstawowych, który oddaje sprawy rodziny państwom członkowskim – kogo to dzisiaj obchodzi? A ostatnie szaleństwa Parlamentu Europejskiego po orzeczeniu amerykańskiego Sądu Najwyższego w sprawie Roe v. Wade? Kto większości parlamentarnej zabroni takich harców? Z pewnością nie traktaty. Ktoś mógłby pomyśleć, że Trybunał Sprawiedliwości UE stoi na straży prawa. Ale nie stoi. Trybunał jest instytucją, która walcząc o zwiększenie swoich kompetencji sam jest zainteresowany gwałceniem traktatów i robi to dość konsekwentnie. UE przedstawia się dziś groźnie. Doktor Frankenstein miał intencje stworzenia pięknej szlachetnej istoty, ale wyszedł mu potwór. Tak samo z Unią. Ta monstrualna twarz Unii nam się właśnie ujawnia. Fatalnie rokuje to na przyszłość" - ocenia europoseł.

Zdaniem Ryszarda Legutki, Europa po II wojnie światowej nie poszła w kierunku stabilizacji i umiaru, ale w kierunku radykalizmu.

"Mamy w tej chwili w Europie lewicowy monopol polityczno-ideologiczny. Myślenie lewicowe zawsze wiąże się z wielką inżynierią społeczną. Lewica nieustannie rewolucjonizuje i modernizuje, i nie pozwala ludziom po prostu żyć. Ten triumf lewicy w Europie stanowi konsekwencję zwycięstwa rewolucji 1968 roku. Ta rewolucja zmiotła europejską prawicę, a tym samym unicestwiła istniejący przez długi czas podział na lewicę i prawicę, na partię ciągłości i partię zmiany. Partia zmiany wygrała. Nawet te ugrupowania, które nominalnie są konserwatywne jak niemieckie CDU i CSU, czy hiszpańska Partia Ludowa (PP) - wszystkie przyjęły agendę lewicową" - zaznacza. "Dzisiaj honoru prawicy bronią PiS, Vox, Fratelli d’Italia, Fidesz i jeszcze kilka innych. Ale to ciągle mniejszość".

"Aby polityka się nie degenerowała, musi być realna alternatywa. Natomiast teraz obowiązuje zasada, że żadnej alternatywy dla głównego nurtu nie ma. Nie ma alternatywy dla zielonej rewolucji i dla centralizacji Unii, nie ma alternatywy dla likwidacji podziału ludzi na kobiety i mężczyzn. To ostatnie, czyli rewolucja genderowa, pokazuje, w jakie szaleństwo popada myślenie bezalternatywne. Nawet komunistom nie przychodziło do głowy, by obalić podział na dwie płcie. Natomiast teraz nowa ideologia stała się bezwzględnie obowiązująca. Kto to kwestionuje spotyka się z ostracyzmem, karą, z represjami. Dotyczy to zarówno jednostek, jak i społeczności, czy nawet państw. Nie dopuszcza się żadnej dyskusji na ten temat. Jest jedno stanowisko, nie ma alternatywy. Najbardziej groteskowe, a jednocześnie groźne jest to, że zorganizowane w ten sposób społeczeństwo określane jest jako społeczeństwo wolne" - zwraca uwagę Legutko.

Przejęcie przez lewicę Unii i poddanie europejskich narodów wielkiej inżynierii społecznej stawia Polskę i inne kraje regionu w trudnej sytuacji, zuważa.

"Wobec faktu, że Unią od początku rządziła Europa Zachodnia, a ta przesunęła się mocno na lewo, byłoby wskazane, by Europa wschodnia wreszcie zaistniała i wkroczyła do gry jako samodzielny partner. Do tej pory wschodni Europejczycy nie mieli nic do gadania. Oczywiście czasami dostawaliśmy różne funkcje jako paciorki, ale władza pozostaje w rękach silnych. Niestety, w Europie Wschodniej jest dużo grup i partii charakteryzujących się niewolniczym sposobem myślenia. Dotyczy to również Polski. Z jednej strony mamy gorący patriotyzm - niekiedy lekkomyślny i sentymentalny. Z drugiej - Targowicę. Czasami zbrodniczą, czasami głupawą, dążąca do imitatorstwa, upodobnienia się. +Bo Paryż często mody odmianą się chlubi. A co Francuz wymyśli, to Polak polubi+. Ten podział zawsze fatalnie się dla nas kończył. Wobec potężnych zagrożeń z Zachodu i Wschodu, istnienie silnej Targowicy sprawia, że dzisiaj, tak jak w przyszłości, żyjemy nad przepaścią" - konkluduje Ryszard Legutko.



 

Polecane