[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Gender horror z Syrenkami

Działał dla nich aktywista propedofilski. Potem okazało się, że wysyłali nieletnim dziewczynkom pasy do ugniatania piersi bez wiedzy rodziców. Na koniec zatrudnili ekshibicjonistę przebierającego się za uczennicę. Na naszych oczach w skandalach toną Mermaids – brytyjska organizacja promująca ideologię gender wśród dzieci.
Syrena [Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Gender horror z Syrenkami
Syrena / Pixabay.com

Wbrew nadziei wielu w Polsce również de facto transowane są dzieci. Razem z panią redaktor Agnieszką Żurek na łamach „Tygodnika Solidarność” opisałem parę lat temu siatkę transaktywistów, którzy chętni byli rozprowadzać wśród nieletnich hormony, tak by dzieci cierpiące na zaburzenia swojej tożsamości rozwijały się wbrew swojej płci. To nie jest jednak odosobniony przypadek.

W Polsce są całe stowarzyszenia, nieformalne zbiory lewicowych działaczy i brylujące w mediach celebrytki, które promują gender wśród najmłodszych. Jedna z nich przyznała się niedawno w wywiadzie dla postępowej gazety, że wbrew wiedzy i woli rodziców wysyła dziewczynkom wkraczającym w dojrzewanie tzn. bindery, czyli pasy do podwiązywania i ugniatania piersi. Takie bindery mogą wykrzywiać kości, kręgosłup i – szczególnie gdy noszone są zbyt długo – wywoływać bezdech. Zaśnięcie w nich może dla niektórych użytkowniczek skończyć się tragicznie. Mimo moich prób nagłośnienia procederu, aktywistka nadal działa. Nikt nie reaguje.

 

W Wielkiej Brytanii coś się zmienia?

Inaczej jednak sprawa ma się w Wielkiej Brytanii, gdzie upada – miejmy nadzieję – jedna z najbardziej radykalnych organizacji transowych, promująca ideologię gender wśród dzieci.

Założona w 1995 roku organizacja Mermaids („Syrenki”) uważa, że istnieje odrębna od biologicznej tożsamość płciowa. I jeżeli chłopczyk myśli, że jest dziewczynką, to powinno się ułatwić mu bycie dziewczynką, a zagubioną dziewczynkę, która chce być chłopcem, powinno się „wspierać” tak, by mogła jako chłopiec żyć. I mimo iż badania pokazują, że u większości dzieci (80%) cierpiących na tzw. dysforię (nienawiść wobec swojego ciała) tego rodzaju problemy mijają razem z okresem dojrzewania, to Syrenki wspierają operacyjne i społeczne zmiany w ciele i życiu dzieci. Podwiązywanie piersi i podawanie hormonów mają – według działaczy Syrenek – być dostępne dla najmłodszych, którzy nie identyfikują się ze swoją płcią. I jeszcze do niedawna Syrenki w Wielkiej Brytanii mogły bez problemu promować ideologię gender i być uznawane za poważną organizację.

 

„LGB” kontra „T”

Wszystko zmieniło się jednak, kiedy parę miesięcy temu Syrenki uderzyły w LGB Alliance: międzynarodową organizację lesbijek, gejów i osób biseksualnych. LGB Alliance odcina się od transowej ideologii i staje w obronie dzieci, które nienawidzą swojego ciała: według działaczy LGB Alliance dzieci powinny móc być dziećmi, a nie transseksualistami po operacjach. To oczywiście nie podobało się Syrenkom. Te nakręciły więc kampanię medialną, której celem było odebranie LGB Alliance statusu organizacji charytatywnej. Argument transaktywistów był tak prosty, jak był histeryczny: LGB Alliance miało rzekomo rozpowszechniać nienawiść.

Kampania dezinformacji – taka już pewnie cecha wielu złośliwości – nie tylko nie wyszła, ale też uderzyła w Syrenki, które nagle trafiły do szerszej świadomości w brytyjskim społeczeństwie. Ludzie zaczęli informować się, o co chodzi, kto dla Syrenek działa i okazało się, że jej aktywiści (trustees) działają również dla organizacji pedofilskich. No kto by się spodziewał?!

 

Niespodzianka?

Niewiele ponad tydzień temu Dr Jacob Breslow, doktorant na brytyjskim uniwersytecie, został wyautowany jako dawny prelegent B4U-ACT, organizacji propedofilskiej, która walczy o to, by odczuwający pociąg seksualny do dzieci – również wcześniej skazani – mogli „żyć w godności i prawdzie”. Syrenki oczywiście odcięły się publicznie od Breslowa, twierdząc, że jego wsparcie dla B4U-ACT jest rzekomo „kompletnie sprzeczne” z wartościami organizacji trans.

To był jednak dopiero początek skandalu. Wwyniku śledztwa (i kontrolowanych prowokacji) okazało się, że Syrenki wysyłają bindery do dziewczynek 13–14-letnich. Bindery miały trafiać również do dzieci, których rodzice albo o niczym nie wiedzieli, albo wiedzieli i sprzeciwiali się transowaniu potomstwa. Liz Truss, nowa premier Wielkiej Brytanii, była na tyle zszokowana tą informacją, że zgodziła się na formalne zbadanie sprawy. Do Syrenek dobiera się więc wreszcie lokalna władza.

Reputacja transowej organizacji ucierpiała jednak dalej na skutek swoich własnych poczynań. Dwa dni temu bowiem w centrum uwagi mediów znalazł się Darren Mew, zatrudniony przez Syrenki ekspert od mediów społecznościowych, który publikował w sieci materiały pornograficzne ze swoim udziałem i… w przebraniu uczennicy. Materiały, w których Mew prezentował siebie w sukience i z pełną erekcją, wzbudziły niepokój rodziców, których dziecko miało kiedyś kontakt z Syrenkami. To dzięki nim sprawa trafiła do „watchdoga” – grupy zajmującej się monitorowaniem m.in. nadużyć seksualnych w organizacjach charytatywnych. Syrenki odmówiły jednak potępienia działań swojego działacza.

 

Syrenki działają nadal

I żeby nie było wątpliwości – same Syrenki działają dalej. Ta organizacja nadal istnieje. Skandale otaczające jednak transaktywistów obiegły głośnym echem media brytyjskie i międzynarodowe. Sama J.K. Rowling, która od lat walczy z ideologią gender, pomogła nagłośnić szokujące historie, a dochodzenie w sprawie Syrenek omawiane było w tym tygodniu w brytyjskim parlamencie. Jest więc nadzieja, że prawdziwa natura organizacji zostanie ujawniona. I jest nadzieja, że krzywdziciele nikogo już nie skrzywdzą.


 

POLECANE
Tȟašúŋke Witkó: Homo Germanicus tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Homo Germanicus

Osobiście przewiduję – dziś nieco jeszcze żartobliwie i szyderczo – że w pomieszczeniach służbowych Bundeswehry, do tego na poczesnych miejscach, zawisną wkrótce konterfekty jakiegoś znanego działacza lewicowego. Na początek może to być Alfred Willi Rudi Dutschke, a z czasem – kiedy w miarę postępu niemieckiego socjalizmu, walka klas zaostrzy się – można go będzie wymienić, ot choćby na wizerunek Ulrike Marie Meinhof.

Legendarny aktor okradziony. Trwa śledztwo Wiadomości
Legendarny aktor okradziony. Trwa śledztwo

Joaquin Phoenix, jeden z najbardziej rozpoznawalnych aktorów swojego pokolenia, znalazł się w centrum zainteresowania mediów. Tym razem nie z powodu nowej roli, lecz przykrego incydentu. Z jego posiadłości w Los Angeles skradziono luksusowy samochód marki Volvo. Sprawą zajmuje się policja.

Dramat w centrum Stuttgartu. Samochód wjechał w grupę ludzi Wiadomości
Dramat w centrum Stuttgartu. Samochód wjechał w grupę ludzi

Groźny incydent w Niemczech. Samochód wjechał w grupę pieszych.

Nowa operacja zabezpieczenia przestrzeni powietrznej. Szef MON ujawnił szczegóły Wiadomości
Nowa operacja zabezpieczenia przestrzeni powietrznej. Szef MON ujawnił szczegóły

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował o rozpoczęciu nowej operacji wojskowej, która ma zapewnić bezpieczeństwo i kontrolę nad przestrzenią powietrzną w regionie Bałtyku, w obliczu m.in. niedawnych prowokacji ze strony Rosji.

Prezydent: Nominacje generalskie to wielkie zobowiązanie Wiadomości
Prezydent: Nominacje generalskie to wielkie zobowiązanie

To wielkie zobowiązanie, które zostaje złożone na państwa barki w trudnych czasach dla Rzeczpospolitej, naszej części Europy, a także dla świata - powiedział w piątek prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości wręczenia nominacji generalskich.

Nowy komunikat GIS. Na ten produkt trzeba uważać Wiadomości
Nowy komunikat GIS. Na ten produkt trzeba uważać

Niepokojąca wiadomość dla rodziców i opiekunów. Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie dotyczące popularnego produktu dla dzieci. Chodzi o czekoladowego zajączka, sprzedawanego w okresie wielkanocnym przez firmę „Wolność” Sp. z o.o.

Hansi Flick zdecydował. Wiadomo, kto zastąpi Szczęsnego w bramce Wiadomości
Hansi Flick zdecydował. Wiadomo, kto zastąpi Szczęsnego w bramce

W sobotnim meczu ligowym z Realem Valladolid w bramce FC Barcelony nie zobaczymy Wojciecha Szczęsnego. Trener „Blaugrany” Hansi Flick zapowiedział zmianę - między słupkami stanie Marc-André ter Stegen.

Wielkie emocje na PGE Narodowym. Legia Warszawa z Pucharem Polski Wiadomości
Wielkie emocje na PGE Narodowym. Legia Warszawa z Pucharem Polski

Piłkarze Legii Warszawa po raz 21. w historii zdobyli Puchar Polski. W finale na stołecznym PGE Narodowym pokonali Pogoń Szczecin 4:3 (1:1). "Portowcy" zostali pokonani w drugim finale z rzędu, a swoim piątym w historii.

Kradli fragmenty lokomotyw i bocznice. Policja zatrzymała kolejowych złodziei Wiadomości
Kradli fragmenty lokomotyw i bocznice. Policja zatrzymała "kolejowych" złodziei

Policjanci z Jaworzna zatrzymali na gorącym uczynku dwóch mężczyzn podejrzanych o liczne kradzieże elementów lokomotyw oraz infrastruktury kolejowej. Złodzieje, którym może grozić do 10 lat więzienia, decyzją sadu zostali aresztowani.

Były prezydent Brazylii przeszedł operację. Co wiadomo? z ostatniej chwili
Były prezydent Brazylii przeszedł operację. Co wiadomo?

Były prezydent Brazylii Jair Bolsonaro opuścił oddział intensywnej terapii po operacji jamy brzusznej, którą przeszedł w kwietniu, ale nadal pozostanie w szpitalu - podała w piątek telewizja Globo, powołując się na dyrekcję kliniki w Brasilii, stolicy kraju. Lekarze nie sprecyzowali, kiedy polityk będzie mógł opuścić szpital.

REKLAMA

[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Gender horror z Syrenkami

Działał dla nich aktywista propedofilski. Potem okazało się, że wysyłali nieletnim dziewczynkom pasy do ugniatania piersi bez wiedzy rodziców. Na koniec zatrudnili ekshibicjonistę przebierającego się za uczennicę. Na naszych oczach w skandalach toną Mermaids – brytyjska organizacja promująca ideologię gender wśród dzieci.
Syrena [Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Gender horror z Syrenkami
Syrena / Pixabay.com

Wbrew nadziei wielu w Polsce również de facto transowane są dzieci. Razem z panią redaktor Agnieszką Żurek na łamach „Tygodnika Solidarność” opisałem parę lat temu siatkę transaktywistów, którzy chętni byli rozprowadzać wśród nieletnich hormony, tak by dzieci cierpiące na zaburzenia swojej tożsamości rozwijały się wbrew swojej płci. To nie jest jednak odosobniony przypadek.

W Polsce są całe stowarzyszenia, nieformalne zbiory lewicowych działaczy i brylujące w mediach celebrytki, które promują gender wśród najmłodszych. Jedna z nich przyznała się niedawno w wywiadzie dla postępowej gazety, że wbrew wiedzy i woli rodziców wysyła dziewczynkom wkraczającym w dojrzewanie tzn. bindery, czyli pasy do podwiązywania i ugniatania piersi. Takie bindery mogą wykrzywiać kości, kręgosłup i – szczególnie gdy noszone są zbyt długo – wywoływać bezdech. Zaśnięcie w nich może dla niektórych użytkowniczek skończyć się tragicznie. Mimo moich prób nagłośnienia procederu, aktywistka nadal działa. Nikt nie reaguje.

 

W Wielkiej Brytanii coś się zmienia?

Inaczej jednak sprawa ma się w Wielkiej Brytanii, gdzie upada – miejmy nadzieję – jedna z najbardziej radykalnych organizacji transowych, promująca ideologię gender wśród dzieci.

Założona w 1995 roku organizacja Mermaids („Syrenki”) uważa, że istnieje odrębna od biologicznej tożsamość płciowa. I jeżeli chłopczyk myśli, że jest dziewczynką, to powinno się ułatwić mu bycie dziewczynką, a zagubioną dziewczynkę, która chce być chłopcem, powinno się „wspierać” tak, by mogła jako chłopiec żyć. I mimo iż badania pokazują, że u większości dzieci (80%) cierpiących na tzw. dysforię (nienawiść wobec swojego ciała) tego rodzaju problemy mijają razem z okresem dojrzewania, to Syrenki wspierają operacyjne i społeczne zmiany w ciele i życiu dzieci. Podwiązywanie piersi i podawanie hormonów mają – według działaczy Syrenek – być dostępne dla najmłodszych, którzy nie identyfikują się ze swoją płcią. I jeszcze do niedawna Syrenki w Wielkiej Brytanii mogły bez problemu promować ideologię gender i być uznawane za poważną organizację.

 

„LGB” kontra „T”

Wszystko zmieniło się jednak, kiedy parę miesięcy temu Syrenki uderzyły w LGB Alliance: międzynarodową organizację lesbijek, gejów i osób biseksualnych. LGB Alliance odcina się od transowej ideologii i staje w obronie dzieci, które nienawidzą swojego ciała: według działaczy LGB Alliance dzieci powinny móc być dziećmi, a nie transseksualistami po operacjach. To oczywiście nie podobało się Syrenkom. Te nakręciły więc kampanię medialną, której celem było odebranie LGB Alliance statusu organizacji charytatywnej. Argument transaktywistów był tak prosty, jak był histeryczny: LGB Alliance miało rzekomo rozpowszechniać nienawiść.

Kampania dezinformacji – taka już pewnie cecha wielu złośliwości – nie tylko nie wyszła, ale też uderzyła w Syrenki, które nagle trafiły do szerszej świadomości w brytyjskim społeczeństwie. Ludzie zaczęli informować się, o co chodzi, kto dla Syrenek działa i okazało się, że jej aktywiści (trustees) działają również dla organizacji pedofilskich. No kto by się spodziewał?!

 

Niespodzianka?

Niewiele ponad tydzień temu Dr Jacob Breslow, doktorant na brytyjskim uniwersytecie, został wyautowany jako dawny prelegent B4U-ACT, organizacji propedofilskiej, która walczy o to, by odczuwający pociąg seksualny do dzieci – również wcześniej skazani – mogli „żyć w godności i prawdzie”. Syrenki oczywiście odcięły się publicznie od Breslowa, twierdząc, że jego wsparcie dla B4U-ACT jest rzekomo „kompletnie sprzeczne” z wartościami organizacji trans.

To był jednak dopiero początek skandalu. Wwyniku śledztwa (i kontrolowanych prowokacji) okazało się, że Syrenki wysyłają bindery do dziewczynek 13–14-letnich. Bindery miały trafiać również do dzieci, których rodzice albo o niczym nie wiedzieli, albo wiedzieli i sprzeciwiali się transowaniu potomstwa. Liz Truss, nowa premier Wielkiej Brytanii, była na tyle zszokowana tą informacją, że zgodziła się na formalne zbadanie sprawy. Do Syrenek dobiera się więc wreszcie lokalna władza.

Reputacja transowej organizacji ucierpiała jednak dalej na skutek swoich własnych poczynań. Dwa dni temu bowiem w centrum uwagi mediów znalazł się Darren Mew, zatrudniony przez Syrenki ekspert od mediów społecznościowych, który publikował w sieci materiały pornograficzne ze swoim udziałem i… w przebraniu uczennicy. Materiały, w których Mew prezentował siebie w sukience i z pełną erekcją, wzbudziły niepokój rodziców, których dziecko miało kiedyś kontakt z Syrenkami. To dzięki nim sprawa trafiła do „watchdoga” – grupy zajmującej się monitorowaniem m.in. nadużyć seksualnych w organizacjach charytatywnych. Syrenki odmówiły jednak potępienia działań swojego działacza.

 

Syrenki działają nadal

I żeby nie było wątpliwości – same Syrenki działają dalej. Ta organizacja nadal istnieje. Skandale otaczające jednak transaktywistów obiegły głośnym echem media brytyjskie i międzynarodowe. Sama J.K. Rowling, która od lat walczy z ideologią gender, pomogła nagłośnić szokujące historie, a dochodzenie w sprawie Syrenek omawiane było w tym tygodniu w brytyjskim parlamencie. Jest więc nadzieja, że prawdziwa natura organizacji zostanie ujawniona. I jest nadzieja, że krzywdziciele nikogo już nie skrzywdzą.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe