Romuald Szeremietiew: Z „Legendą Solidarności” u boku

Niezależnie jednak od tego powinniśmy sobie przypomnieć 1989 rok i obrady Okrągłego Stołu. Otóż zanim do niego doszło i zaczęły się dyskretne spotkania przy wódeczce w esbeckiej willi w Magdalence nie kto inny jak Czesław Kiszczak, przełożony tych maszerujących dziś ramię w ramię z „legendami”, wybrał te „legendy” jako godnych zaufania partnerów w dziele uratowania reżimowców przed odpowiedzialnością za stan wojenny i popełnione zbrodnie. A trzeba było jeszcze sierotkom po PRL-u zapewnić korytka, aby mogły opływać w dostatki. Dzieło było więc wielkie i najważniejszy policmajster wówczas wskazał, kto jako „konstruktywny opozycjonista” będzie w tym przydatny, może zasiąść przy tym okrągłym stole, a kto jako wrogi reżimowi „oszołom” powinien być skazany na niebyt.
Zbudowany z takim zaparciem post-PRL funkcjonował całkiem dobrze do czasu, aż Polacy uświadomili sobie, że zafundowano im egzystencję w państwie „teoretycznym”. W 2015 roku odbyły się wybory, które przegrał Bronisław Komorowski, a następnie stracili władzę różni beneficjanci okrągłego stołu i pojawiła się „dobra zmiana”, Polska rzeczywiście zaczęła się zmieniać. Ale skoro powinno „być tak jak było”– słowa pewnej celebrytki, to nic dziwnego, że namaszczone przez Kiszczaka „legendy” przeciwko temu dziś protestują wspólnie z jego podwładnymi.
W czasach PRL uczono w szkołach jak to Polskę spod okupacji niemieckiej wyzwalało Ludowe WP „u boku” Armii Sowieckiej. Dziś namaszczone przez Kiszczaka „legendy” działają „u boku” sił, które chcą Polskę uwolnić od rządów Zjednoczonej Prawicy.
Romuald Szeremietiew