"Wszystkie kobiety chciały z nim spać. Nie musiał nikogo gwałcić". Żona Romana Polańskiego broni męża

Roman Polański w 1977 r. został oskarżony o gwałt z użyciem narkotyków na Samancie Geimer, która w dniu zdarzenia miała 13 lat. Sprawa pierwotnie zakończyła się ugodą, na mocy której zarzuty ograniczono do odbycia nielegalnego stosunku z nieletnią. Polański miał odbyć 90-dniową obserwację psychiatryczną i to ona miała stanowić całość kary.
Polański wyjechał z USA w lutym 1978 r. i od tamtej pory sprawa pozostaje nierozwiązana. Sąd twierdzi, że sprawa nie może być rozstrzygnięta, gdy nie przyjedzie do USA, a on twierdzi, że do USA nie przyjedzie, bo zostanie aresztowany.
Żona Polańskiego w obronie męża
Kiedy poznałam mojego męża, wszystkie kobiety chciały z nim spać, młode dziewczęta także. To było szaleństwo. Miał 52 lata, wyglądał jak 30-latek, był świetnym reżyserem. Przyciągał, nie musiał nikogo gwałcić
- stwierdziła w miniony weekend Emmanuelle Seigner.
W rozmowie z dziennikarką Audrey Crespo-Marą francuska gwiazda podkreślała, że Polański jest "wspaniałym mężem i ojcem", a "człowiek, z którym żyje, nie jest taki, jak opisują go media".
Pretekstem rozmowy z kanałem TF1 jest premiera napisanej przez aktorkę autobiografii zaplanowana na 26 października.