Marian Panic: Pytam, jakie to Niemcy mają powody do krytykowania pani Beaty Szydło?

Napisałem "z pozoru" - gdyż oburzony głos ten należał do osoby według mnie totalnie niewiarygodnej, specjalizującej się na co dzień właśnie w szkalowaniu Polski, w tępieniu polskiego antysemityzmu, ksenofobii, kato-faszyzmu, autorytaryzmu i czego tam jeszcze... Nawet mniejsza o to kto zacz, przypuszczam że domyślacie się, że chodzi o jednego z tych "korespondentów wojennych" w "wojnie hybrydowej", którą od pewnego czasu prowadzą przeciwko nam Niemcy, czy żeby być uczciwszym - niemiecki establishment, w szczególności media.
W każdym razie wziął i potępił, a do głosu owego potępienia dołączyło się (chwała im za to) jeszcze kilka innych niemieckich głosów, z których jeden napisał mniej więcej tak:
Mamy wystarczająco wiele powodów krytykować panią Beatę Szydło, nie dorzucajmy do tego jeszcze tego rodzaju bezpodstawnych i bezsensownych oskarżeń.
No więc ja się pytam, jakie to Niemcy mają powody do krytykowania pani Beaty Szydło? Co takiego niedobrego ona Niemcom robi? Kto w ogóle dał Niemcom prawo do jej krytykowania? Przecież nasza Beata (w przeciwieństwie w do Angeli) ani nie ogłosiła się "premierką" Europy (ani tym bardziej "kajzerin"), nie sprowadziła uchodźców, którymi chciałaby się teraz podzielić z Niemcami, nie zarzuca Niemcom łamania praworządności, nie stawia ich "unter Aufsicht" ba, nie ma nawet, o ile wiem, dziadka Niemca - jakiegoś dajmy na to Schuhmachera, który zmienił sobie nazwisko na Szydło i w ogóle jest tylko naszą Beatą i kiedy wreszcie zrozumiecie, że wam doprawdy nic do niej? No kiedy?