„Błogosławiony ks. Jerzy, który oddał życie za prawdę w nurtach Wisły”. Zakończyły się uroczystości związane z rocznicą śmierci ks. Popiełuszki

– Kiedy tak przed mszą staliśmy wokół grobu ks. Jerzego razem z pocztami sztandarowymi, z zapalonymi świecami, tworzyliśmy zarys ojczyzny. Bo taką właśnie formę ma pomnik Jerzego Kaliny zbudowany z kamieni, które tworzą różaniec. A jego początek i koniec to krzyż, który wypada gdzieś między Włocławkiem a Warszawą. Krzyż pokryty czerwono-białymi kwiatami, pod którym złożone są relikwie naszego brata, błogosławionego Jerzego – zaczął homilię biskup Michał Janocha.
Biskup przywołał kilka wspomnień o ks. Jerzym. Pierwsze z nich to wspomnienie ks. Jana Zająca z archidiecezji krakowskiej, który razem z ks. Jerzym odbywał służbę wojskową w specjalnej jednostce dla kleryków: „Pobór liczył ponad 200 kleryków z kilkunastu seminariów w Polsce. Dla mnie było niespodzianką, że Alek miał na palcu różaniec w formie obrączki, z powodu którego miał zresztą później nieprzyjemności, czy nawet doświadczył prześladowań w jednostce. Pokazał mi go i później na tym różańcu modliliśmy się przez kilka następnych wieczorów. Było to zresztą w październiku, miesiącu różańcowym. I nie zważając na to, że inni żołnierze siedzą obok, czytają czy rozmawiają, siadaliśmy każdy na swoim łóżku i półgłosem odmawialiśmy modlitwę. Niewątpliwie Alek stał się w tej jednostce legendą. Był bezkompromisowy. Jego postawa fizyczna była nad wyraz skromna. Ale jednocześnie duchowo potrafił się przeciwstawić i wytrwać”.
Biskup Janocha przywołał również słowa Stefana Bratkowskiego: „Jurek pisał homilie sam. Nikt mu w tym nie pomagał. Mówił bardzo ładnie, ale co więcej, miał w sobie taką naturalną polską ludową mądrość. Coś zupełnie niezwykłego. Jako były reporter mogę powiedzieć, że spotykałem się w Polsce z tym zjawiskiem nie raz, ale ten typ mądrości cechował na ogół ludzi starszych, z większym doświadczeniem życiowym. A ten chłopak po prostu umiał patrzeć, uczyć się, obserwować. Był niesłychanie bystry. Oczywiście dużo czytał. Ale to, co było w książkach, zwłaszcza religijnych, na ogół nie przekładało się w tę mądrość społeczną, którą ten chłopak miał. Oczywiście, Jan Paweł II był w tych kwestiach głównym nauczycielem. Okazywało się, że Bóg jest ludziom potrzebny i to paradoksalne, ale Jurek przez swój charakter i styl posługi uświadomił im to. Dochodziło tam nawet do zabawnych sytuacji, jeśli chodzi o kwestie wiary czy niewiary, i to nawet w mojej obecności. Jak na to: pan Stefan jest przecież niewierzący, odpowiadał: pan Stefan jest niewierzący, ale to bardzo dobry chrześcijanin. A kiedy zaczynał mówić w kościele, tutaj, nie tylko zapadała cisza i wszyscy byli w niego wpatrzeni, ale zaczynało się coś jakby dziać z fizycznością tego budynku. A głos Jurka naraz zaczynał brzmieć niebywale mocno, a przecież nie miał tubalnego głosu. I naraz w tym budynku zaczynało się dziać coś wielkiego. Ludzie, którzy byli na zewnątrz, byli w stanie pewnego uniesienia. Był to wpływ magiczny, to było poczucie jedności z nim i ze sobą nawzajem. Te olbrzymie tłumy były jednym organizmem. Przeżycie tego dawało poczucie, że gdzieś się wznosimy, że dzieje się coś naprawdę niezwykłego, mimo że kaznodzieja posługiwał się bardzo prostymi zwrotami”.
– Był bardzo pokorny. Jest takie wspomnienie, które zanotował w swoim dzienniku, jak został zaproszony na pierwszą mszę do Huty Warszawa. Kiedy wszedł, to tłumy ludzi, a wśród tych tłumów było też zapewne wiele z tutaj obecnych hutników, rozległy się ogromne brawa. On w swojej prostocie pisze: „Wydawało mi się, że ktoś idzie za mną. Obejrzałem się, ale nikogo nie było”. Z perspektywy czasu wydaje się jednak, że ktoś ważny szedł za nim całe życie – przekonywał biskup Janocha.
– To już 38 lat. Tyle się zmieniło. Co by nam dzisiaj powiedział w zupełnie innej Polsce. Czy takiej, o którą walczył? Może powtórzyłby za Norwidem, że nie trzeba kłaniać się Okolicznościom, A Prawdom kazać, by za drzwiami stały? Może przestrzegałby przed nienawiścią, która udaje miłość, przed poniżaniem, które udaje tolerancję? Przed zabijaniem nienarodzonych, które udaje prawa kobiet? Przed zniewoleniem, które udaje wolność? Na pewno powtarzałby wciąż te same stare i wciąż nowe słowa, że zło trzeba dobrem zwyciężać. Pewnie mówiłby, że trzeba rozmawiać ze wszystkimi i jednocześnie miłować swoich nieprzyjaciół, a nie udawać, że ich nie ma – mówił biskup.
Przywołał także słowa św. Jana Pawła II z pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny: „Zawsze z największym wzruszeniem słuchamy tych słów, w których zmartwychwstały Odkupiciel rysuje kontur dziejów ludzkości i zarazem dziejów każdego człowieka. Kiedy mówi: «Nauczajcie wszystkie narody», staje nam przed oczyma duszy ten moment, gdy Ewangelia dotarła do naszego narodu u samych początków jego historii – i kiedy pierwsi Polacy otrzymali chrzest w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Kontur duchowych dziejów Ojczyzny został zarysowany w obrębie tych samych słów Chrystusa wypowiedzianych do apostołów. Kontur duchowy dziejów każdego z nas został również w ten sposób jakoś zarysowany. (…) I dlatego pozwólcie – że zanim odejdę – popatrzę jeszcze (…) stąd na Polskę… I dlatego – zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię «Polska», raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością – taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym, abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili, abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy. Proszę was: abyście mieli ufność nawet wbrew każdej swojej słabości, abyście szukali zawsze duchowej mocy u Tego, u którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdowało, abyście od Niego nigdy nie odstąpili, abyście nigdy nie utracili tej wolności ducha, do której On «wyzwala» człowieka, abyście nigdy nie wzgardzili tą Miłością, która jest «największa», która się wyraziła przez Krzyż, a bez której życie ludzkie nie ma ani korzenia, ani sensu. Proszę was o to przez pamięć i przez potężne wstawiennictwo Bogarodzicy z Jasnej Góry i wszystkich Jej sanktuariów na ziemi polskiej, przez pamięć św. Wojciecha, który zginął dla Chrystusa nad Bałtykiem, przez pamięć św. Stanisława, który legł pod mieczem królewskim na Skałce”.
– Dodajmy, przez błogosławionego ks. Jerzego, który oddał życie za prawdę w nurtach Wisły – zakończył biskup Michał Janocha.