Waldemar Krysiak: Prawica wrogiem nauki? Jest dokładnie odwrotnie. Antynaukowa jest progresywna lewica

Mainstream przedstawia prawicę – szczególnie katolików – jako wroga nauki. Tymczasem to postępowa lewica jest obecnie jej największym oponentem. Łatwo rozpoznać to po ruchach równości, feminizmu i ideologii gender, które przeczą ewolucji.
Świat baśni Waldemar Krysiak: Prawica wrogiem nauki? Jest dokładnie odwrotnie. Antynaukowa jest progresywna lewica
Świat baśni / Pixabay.com

Wyobrażenia o Kościele walczącym wiecznie z nauką popularne są w szerokiej świadomości co najmniej od czasów Oświecenia. Dzisiejsza fala antyklerykalizmu – „wszyscy księża to pedofile i pijacy!” – oraz antykatolicka propaganda typu „Kościół to płaskoziemcy” jest jej przedłużeniem, wspartym przez spiralę nienawiści, bardzo łatwo nakręcaną w internecie i filmach. A że spora część polskiej prawicy to katolicy, to obrywa się i jej.

 

Feministyczne klechdy

Postępowa lewica lubi natomiast pozycjonować się jako stronę pronaukową, proracjonalną, opierającą swoje przekonania o badania. Kiedy jednak przyjrzymy się współczesnym filarom postępowej lewicy – genderowi, feminizmowi i walce o równość – szybko zdamy sobie sprawę, że nie mają one wiele wspólnego z faktami i żmudnym tłumaczeniem ich naukowymi teoriami.

Taki feminizm na przykład to zbiór paranaukowych teorii, które opierają się o założenia ideologiczne. Feminizm, jak na bękarta marksizmu przystało, upraszcza skomplikowane wydarzenia historyczne do prostego podziału na uciskane kobiety i dyskryminujących je mężczyzn. Sam pomysł jednak, że aż do zrywów sufrażystek kobiety nie miały praw i były traktowane jak bydło, nie znajduje swojego poparcia w faktach historycznych. Podobnie: nie ma archeologicznych dowodów na jakiś quasi-arkadyjski okres matriarchatu u początków gatunku homo sapiens. Podczas gdy wykopaliska z ludzkiej prehistorii pokazują nam skomplikowane, hierarchiczne społeczeństwa zbieraczy, którzy troszczyli się i o swoje matki, i o ojców, feminizm każe nam wierzyć w matriarchalną sielankę, którą zepsuło późniejsze społeczeństwo. Kiedyś był kobiecy raj, teraz męski świat wojen i przemocy – wierzą feministki. Tymczasem nawet inne gatunki człekokształtne prowadzą wojny, gwałcą na potęgę, a nawet zjadają swoich bliźnich. Natura jest okrutna, żadnego idyllicznego matriarchatu nigdy nie było.

Feministyczna abnegacja nauki sięga jednak samej ewolucji: feministki twierdzą bowiem, że jedna płeć tego samego gatunku nie potrzebuje niby drugiej. Feminizm zaś zaprzecza istnienia hipergamii. A kobieca hipergamia jest jednym z podstawowych motorów napędowych naszego gatunku i polega na tym, że samice wybierają na swojego partnera osobnika o statusie równym lub wyższym swojemu. W praktyce oznacza to, że kobiety chcą na męża mężczyznę, który osiągnął (materialnie) tyle, co one lub więcej. I nie ma w tym nic dziwnego: ostatecznie większość kobiet chce mieć dzieci. Ciąża to ogromna inwestycja – czasu, zdrowia i wysiłku – i okres największej bezradności dla matki. Kobieta naturalnie oczekuje więc od partnera, że będzie w stanie utrzymać samego siebie, ją i dziecko, przynajmniej przez jakiś czas, aż ona znowu stanie się bardziej samodzielna. Feminizm jednak nienawidzi ciąży i macierzyństwa. Dla feministek płód to pasożyt, ciąża ma kończyć się aborcją, a rodzina to źródło patriarchalnego ucisku, sam więc fakt istnienia kobiecej hipergamii – zjawiska udowodnionego i w biologii, i w socjologii – feministkom przeszkadza. I podczas gdy kobieca hipergamia jest częścią doboru naturalnego, który odsiewa z ludzkości mężczyzn absolutnie nieporadnych, dla feministek pozostaje ona solą w oku. Po co w końcu miałaby istnieć, skoro w feminizmie nie istnieć mają matki i rodziny? Lewica przeczy więc jej mechanizmom w imię ideologii. Podobnie jest z genderyzmem, a nawet przesadną, lewicową adoracją dla homoseksualizmu: nie można wyznawać obu postaw i jednocześnie uznawać procesów ewolucji.

 

Marginalny homoseksualizm

Sam homoseksualizm – jako zjawisko marginalne – nie jest dla ewolucyjnych teorii problemem. Zawsze był, zawsze będzie i tłumaczy go to, że organizm nie jest podstawowym poziomem ewolucyjnej analizy. Zamiast organizmu – całego genomu – chodzi prawdopodobnie o pojedyncze geny i grupy genowe, które konkurują między sobą nawet w obrębie jednego osobnika. Dla skomplikowanych zwierząt żyjących w stadach będzie więc czasem opłacalne, jeżeli jakiś procent lub dwa osobników nie rozmnoży się samemu, ale weźmie udział w wychowywaniu potomstwa rodzeństwa. Ostatecznie podobne geny, które są we mnie, są też w mojej siostrze i moich braciach – nawet gdy ja nie będę miał dzieci, to będą nimi po części moi siostrzeńcy i siostrzenice. Homoseksualizm nie prezentuje więc zagadki dla nauki – jego lewicowa adoracja już jednak tak.

Lewica nie chce bowiem tolerancji dla gejów i lesbijek – lewica pragnie adoracji. Dlatego jednym z jej haseł jest obalenie opresyjnego heteromatriksu, czyli heteroseksualnej większości i jej kultury, która stawia na dzieci i rozmnażanie. To, że obalenie takiego systemu oznaczałoby wymarcie ludzkości, to już lewicę nie obchodzi, bo ona nie wierzy w ewolucję. Przetrwanie gatunku – a z nim kultury – nie jest bowiem ideologicznym celem lewicy. Jej celem jest obalenie konstruktów społecznych – antykultura.

 

Krwawe żniwo ideologii gender

Za jeden z głównych – obok rodziny – konstruktów do obalenia lewica uważa w ostatnich dekadach również płeć. Stawia to lewicę w śmiesznym położeniu – bo jeżeli nie istnieje płeć, to nie istnieje też homoseksualizm – jedyne jednak standardy, jakie lewica posiada, to te podwójne. Ideologia gender zbiera więc swoje krwawe żniwo w zachodnich społeczeństwach bez ograniczeń.

I krwawe żniwo nie jest tutaj żadną hiperbolą: to smutna rzeczywistość, szczególnie wśród dzieci, bo liczba najmłodszych, którzy nie identyfikują się ze swoim ciałem i chcą je okaleczać, wzrosła w samej Skandynawii i Wielkiej Brytanii o kilka tysięcy procent w ciągu dekady. Genderowe kliniki, jak np. ta w Leeds, które dawniej przyjmowały kilkudziesięciu młodych pacjentów na rok, obecnie przyjmują taką samą liczbę w miesiąc czy tydzień! Lewica stoi jednak murem za takimi pomysłami jak podawanie dzieciom blokerów hormonów.

I nic nie zmieniają tutaj szczegółowe odkrycia naukowe. Kiedy – na przykład – amerykańska FDA (Food and Drug Administration) ustaliła, że blokery hormonów podawane dzieciom powodują obrzęk mózgu i utratę wzroku, lewicowi aktywiści sprawę zignorowali. Podobnie jak zignorowali doniesienia („A reduction in long-term spatial memory…”, Hough et al., 2017), że te same blokery trwale uszkadzają mózgi innych ssaków i badania demonstrujące, że nie warto zmieniać ciał zaburzonych płciowo dzieci, bo ponad 80% z nich wyrasta z młodzieńczej dysforii („Gender dysphoria in adolescence”, Kaltiala-Heino et al., 2018).

Nic dla lewicy nie zmienia też fakt, że nie da się pogodzić transgenderyzmu z żadną teorią tłumaczącą procesy ewolucyjne. Jaki przecież miałby być ewolucyjny zysk z samców udających samice? Jaki miałby być ewolucyjny plus samic, które okaleczają swoje gruczoły mleczne? Dlaczego ewolucyjnie sensownym miałyby być samce usuwające swoje genitalia i do tego popełniające częściej samobójstwa? Z punktu widzenia ewolucji ideologia gender musi zostać uznana za błędną, a jej założenia – że płeć to tylko ludzki wymysł, choć istnieje od milionów lat w tysiącach gatunków – za niezgodne z biologią.

 

Miraż „równości”

Podobnie jak za niezgodne z biologią muszą być uznane pomysły o ludzkiej równości – albo raczej IDENTYCZNOŚCI, bo o tym mówi lewica, gdy rzuca równościowe hasła. Lewicy nie chodzi o to, że ludzie powinni mieć identyczną, podstawową godność, lewica wszak odbiera godność dzieciom nienarodzonym i osobom o poglądach konserwatywnych. Lewicy nie chodzi też o równość przed prawem – mężczyźni i kobiety od dawna są prawnie równi (kobiety mają nawet przywileje), a jednak feminizm nadal się pręży. Lewicy chodzi o identyczność.

Takie same mają być płcie – te prawdziwe i zmyślone. Tacy sami mają być obywatele – ma nastać socjalizm albo komunizm. I takie same mają być narody, kultury i religie – albo ma ich nie być wcale!

Tymczasem lewicowy pomysł, że powinna istnieć równość-identyczność, jest sprzeczny z naturą ludzką, z naturą ssaków i z rzeczywistością wszystkich organizmów żywych. Nie trzeba argumentować za brutalnym darwinizmem społecznym, żeby dostrzec, że hierarchie społeczne sięgają poza nasze społeczeństwo, a konkurencja i różnice są motorem napędowym doboru naturalnego. Jedni rodzą się szybsi, inni inteligentniejsi, jeszcze inni mają więcej problemów niż komfortu w życiu. Możemy jako społeczeństwo starać się wyrównać niektórym pewne braki, ale nigdy nie będzie istniał świat, gdzie ktoś nie będzie umiał i pragnął więcej, a inny – mniej lub nic. Możemy wszyscy być równi przed Bogiem, ale w tym świecie równości-identyczności nie ma. To jednak nie przeszkadza lewicy w dążeniu do swoich ideologicznych, antynaukowych celów: bo lewica nie uznaje nauki i zaprzecza ewolucji.


 

POLECANE
Pożar schroniska dla zwierząt. Bohaterem pies Karol Wiadomości
Pożar schroniska dla zwierząt. Bohaterem pies Karol

W jednej chwili stracili wszystko – oprócz zwierząt. Po sobotnim pożarze, który zniszczył główny budynek schroniska „Bubinkowo” w Obłężu, wolontariusze zaczynają od zera. Jak podkreślił założyciel placówki, Radosław Waszkiewicz, dramatyczną akcję ratunkową rozpoczął… pies Karol, który pierwszy wyczuł zagrożenie.

Utrudnienia na kolei. Uszkodzenie szyny poprzez detonację ładunku wybuchowego z ostatniej chwili
Utrudnienia na kolei. "Uszkodzenie szyny poprzez detonację ładunku wybuchowego"

Na linii kolejowej Warszawa Zachodnia–Dęblin doszło w niedzielny poranek do poważnej awarii toru. Po stwierdzeniu ubytku szyny na odcinku Dęblin–Życzyn zamknięto tor nr 1. Trwają prace służb.

Niemcy: rząd Merza poważnie zagrożony Wiadomości
Niemcy: rząd Merza poważnie zagrożony

Rząd Friedricha Merza znajduje się pod coraz większym ciśnieniem ze wszystkich stron. Pomijając naturalne naciski ze strony opozycji, kanclerz odczuwa silne naciski zarówno ze strony własnej koalicji, jak i przedsiębiorców. Pojawiają się głosy, że rząd pod jego przywództwem może nie przetrwać kryzysu.

Handel rzeczami ofiar niemieckich zbrodni. Rzecznik prezydenta wydał komunikat z ostatniej chwili
Handel rzeczami ofiar niemieckich zbrodni. Rzecznik prezydenta wydał komunikat

Szokująca aukcja w Niemczech wywołała gwałtowną reakcję w Polsce: prezydent Karol Nawrocki domaga się, by rząd natychmiast podjął działania na rzecz odzyskania lub wykupu pamiątek po ofiarach niemieckich zbrodni, które niemiecki dom aukcyjny zamierza wystawić na sprzedaż.

Ważne doniesienia ws. granicy. Komunikat MSWiA i Straży Granicznej pilne
Ważne doniesienia ws. granicy. Komunikat MSWiA i Straży Granicznej

Po kilku latach zamknięcia dwa kluczowe przejścia graniczne z Białorusią – w Kuźnicy i Bobrownikach – znów zostaną otwarte.

Wielka Brytania zaostrza kurs wobec migrantów z ostatniej chwili
Wielka Brytania zaostrza kurs wobec migrantów

Brytyjski rząd szykuje największą od II wojny światowej zmianę polityki migracyjnej. Czas oczekiwania na stały pobyt ma wydłużyć się aż czterokrotnie, a status uchodźcy będzie stale weryfikowany. Londyn chce w ten sposób zatrzymać napływ nielegalnych migrantów przekraczających Kanał La Manche.

Ten obowiązek uderzy w miliony Polaków. Sprawdź, bo grozi ci 5 tys. zł kary Wiadomości
Ten obowiązek uderzy w miliony Polaków. Sprawdź, bo grozi ci 5 tys. zł kary

Nowe przepisy dotyczące ochrony przeciwpożarowej nakładają na właścicieli domów i mieszkań obowiązek montażu czujników dymu i tlenku węgla. Zmiany obejmą zarówno nowe budynki, jak i te istniejące, a ich niedopełnienie może zakończyć się dotkliwą karą finansową.

Ostrzeżenie dla turystów. W tych krajach szerzy się groźna epidemia Wiadomości
Ostrzeżenie dla turystów. W tych krajach szerzy się groźna epidemia

Ponad 300 tys. przypadków cholery i 7 tys. spowodowanych nią zgonów odnotowano w Afryce w mijającym roku, najwięcej w ciągu 25 lat – poinformowała w sobotę agencja zdrowia publicznego Unii Afrykańskiej, Africa CDC. Turyści podróżujący do Afryki, powinni zachować szczególną ostrożność w kilku krajach

Komunikat dla mieszkańców Gdańska Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Gdańska

Od 17 do 21 listopada na moście w Sobieszewie prowadzone będą prace serwisowe układów hydraulicznych. Sprawdź , co to oznacza dla ruchu pieszo-drogowego i żeglugi.

Groził prezydentowi Nawrockiemu bronią? Nowe informacje Wiadomości
Groził prezydentowi Nawrockiemu bronią? Nowe informacje

Anonimowy internauta oznaczony hasztagiem #SilniRazem opublikował zdjęcie trzymanej w rękach broni i podpisane "Do zobaczenia Karolku". Są nowe informacje w sprawie.

REKLAMA

Waldemar Krysiak: Prawica wrogiem nauki? Jest dokładnie odwrotnie. Antynaukowa jest progresywna lewica

Mainstream przedstawia prawicę – szczególnie katolików – jako wroga nauki. Tymczasem to postępowa lewica jest obecnie jej największym oponentem. Łatwo rozpoznać to po ruchach równości, feminizmu i ideologii gender, które przeczą ewolucji.
Świat baśni Waldemar Krysiak: Prawica wrogiem nauki? Jest dokładnie odwrotnie. Antynaukowa jest progresywna lewica
Świat baśni / Pixabay.com

Wyobrażenia o Kościele walczącym wiecznie z nauką popularne są w szerokiej świadomości co najmniej od czasów Oświecenia. Dzisiejsza fala antyklerykalizmu – „wszyscy księża to pedofile i pijacy!” – oraz antykatolicka propaganda typu „Kościół to płaskoziemcy” jest jej przedłużeniem, wspartym przez spiralę nienawiści, bardzo łatwo nakręcaną w internecie i filmach. A że spora część polskiej prawicy to katolicy, to obrywa się i jej.

 

Feministyczne klechdy

Postępowa lewica lubi natomiast pozycjonować się jako stronę pronaukową, proracjonalną, opierającą swoje przekonania o badania. Kiedy jednak przyjrzymy się współczesnym filarom postępowej lewicy – genderowi, feminizmowi i walce o równość – szybko zdamy sobie sprawę, że nie mają one wiele wspólnego z faktami i żmudnym tłumaczeniem ich naukowymi teoriami.

Taki feminizm na przykład to zbiór paranaukowych teorii, które opierają się o założenia ideologiczne. Feminizm, jak na bękarta marksizmu przystało, upraszcza skomplikowane wydarzenia historyczne do prostego podziału na uciskane kobiety i dyskryminujących je mężczyzn. Sam pomysł jednak, że aż do zrywów sufrażystek kobiety nie miały praw i były traktowane jak bydło, nie znajduje swojego poparcia w faktach historycznych. Podobnie: nie ma archeologicznych dowodów na jakiś quasi-arkadyjski okres matriarchatu u początków gatunku homo sapiens. Podczas gdy wykopaliska z ludzkiej prehistorii pokazują nam skomplikowane, hierarchiczne społeczeństwa zbieraczy, którzy troszczyli się i o swoje matki, i o ojców, feminizm każe nam wierzyć w matriarchalną sielankę, którą zepsuło późniejsze społeczeństwo. Kiedyś był kobiecy raj, teraz męski świat wojen i przemocy – wierzą feministki. Tymczasem nawet inne gatunki człekokształtne prowadzą wojny, gwałcą na potęgę, a nawet zjadają swoich bliźnich. Natura jest okrutna, żadnego idyllicznego matriarchatu nigdy nie było.

Feministyczna abnegacja nauki sięga jednak samej ewolucji: feministki twierdzą bowiem, że jedna płeć tego samego gatunku nie potrzebuje niby drugiej. Feminizm zaś zaprzecza istnienia hipergamii. A kobieca hipergamia jest jednym z podstawowych motorów napędowych naszego gatunku i polega na tym, że samice wybierają na swojego partnera osobnika o statusie równym lub wyższym swojemu. W praktyce oznacza to, że kobiety chcą na męża mężczyznę, który osiągnął (materialnie) tyle, co one lub więcej. I nie ma w tym nic dziwnego: ostatecznie większość kobiet chce mieć dzieci. Ciąża to ogromna inwestycja – czasu, zdrowia i wysiłku – i okres największej bezradności dla matki. Kobieta naturalnie oczekuje więc od partnera, że będzie w stanie utrzymać samego siebie, ją i dziecko, przynajmniej przez jakiś czas, aż ona znowu stanie się bardziej samodzielna. Feminizm jednak nienawidzi ciąży i macierzyństwa. Dla feministek płód to pasożyt, ciąża ma kończyć się aborcją, a rodzina to źródło patriarchalnego ucisku, sam więc fakt istnienia kobiecej hipergamii – zjawiska udowodnionego i w biologii, i w socjologii – feministkom przeszkadza. I podczas gdy kobieca hipergamia jest częścią doboru naturalnego, który odsiewa z ludzkości mężczyzn absolutnie nieporadnych, dla feministek pozostaje ona solą w oku. Po co w końcu miałaby istnieć, skoro w feminizmie nie istnieć mają matki i rodziny? Lewica przeczy więc jej mechanizmom w imię ideologii. Podobnie jest z genderyzmem, a nawet przesadną, lewicową adoracją dla homoseksualizmu: nie można wyznawać obu postaw i jednocześnie uznawać procesów ewolucji.

 

Marginalny homoseksualizm

Sam homoseksualizm – jako zjawisko marginalne – nie jest dla ewolucyjnych teorii problemem. Zawsze był, zawsze będzie i tłumaczy go to, że organizm nie jest podstawowym poziomem ewolucyjnej analizy. Zamiast organizmu – całego genomu – chodzi prawdopodobnie o pojedyncze geny i grupy genowe, które konkurują między sobą nawet w obrębie jednego osobnika. Dla skomplikowanych zwierząt żyjących w stadach będzie więc czasem opłacalne, jeżeli jakiś procent lub dwa osobników nie rozmnoży się samemu, ale weźmie udział w wychowywaniu potomstwa rodzeństwa. Ostatecznie podobne geny, które są we mnie, są też w mojej siostrze i moich braciach – nawet gdy ja nie będę miał dzieci, to będą nimi po części moi siostrzeńcy i siostrzenice. Homoseksualizm nie prezentuje więc zagadki dla nauki – jego lewicowa adoracja już jednak tak.

Lewica nie chce bowiem tolerancji dla gejów i lesbijek – lewica pragnie adoracji. Dlatego jednym z jej haseł jest obalenie opresyjnego heteromatriksu, czyli heteroseksualnej większości i jej kultury, która stawia na dzieci i rozmnażanie. To, że obalenie takiego systemu oznaczałoby wymarcie ludzkości, to już lewicę nie obchodzi, bo ona nie wierzy w ewolucję. Przetrwanie gatunku – a z nim kultury – nie jest bowiem ideologicznym celem lewicy. Jej celem jest obalenie konstruktów społecznych – antykultura.

 

Krwawe żniwo ideologii gender

Za jeden z głównych – obok rodziny – konstruktów do obalenia lewica uważa w ostatnich dekadach również płeć. Stawia to lewicę w śmiesznym położeniu – bo jeżeli nie istnieje płeć, to nie istnieje też homoseksualizm – jedyne jednak standardy, jakie lewica posiada, to te podwójne. Ideologia gender zbiera więc swoje krwawe żniwo w zachodnich społeczeństwach bez ograniczeń.

I krwawe żniwo nie jest tutaj żadną hiperbolą: to smutna rzeczywistość, szczególnie wśród dzieci, bo liczba najmłodszych, którzy nie identyfikują się ze swoim ciałem i chcą je okaleczać, wzrosła w samej Skandynawii i Wielkiej Brytanii o kilka tysięcy procent w ciągu dekady. Genderowe kliniki, jak np. ta w Leeds, które dawniej przyjmowały kilkudziesięciu młodych pacjentów na rok, obecnie przyjmują taką samą liczbę w miesiąc czy tydzień! Lewica stoi jednak murem za takimi pomysłami jak podawanie dzieciom blokerów hormonów.

I nic nie zmieniają tutaj szczegółowe odkrycia naukowe. Kiedy – na przykład – amerykańska FDA (Food and Drug Administration) ustaliła, że blokery hormonów podawane dzieciom powodują obrzęk mózgu i utratę wzroku, lewicowi aktywiści sprawę zignorowali. Podobnie jak zignorowali doniesienia („A reduction in long-term spatial memory…”, Hough et al., 2017), że te same blokery trwale uszkadzają mózgi innych ssaków i badania demonstrujące, że nie warto zmieniać ciał zaburzonych płciowo dzieci, bo ponad 80% z nich wyrasta z młodzieńczej dysforii („Gender dysphoria in adolescence”, Kaltiala-Heino et al., 2018).

Nic dla lewicy nie zmienia też fakt, że nie da się pogodzić transgenderyzmu z żadną teorią tłumaczącą procesy ewolucyjne. Jaki przecież miałby być ewolucyjny zysk z samców udających samice? Jaki miałby być ewolucyjny plus samic, które okaleczają swoje gruczoły mleczne? Dlaczego ewolucyjnie sensownym miałyby być samce usuwające swoje genitalia i do tego popełniające częściej samobójstwa? Z punktu widzenia ewolucji ideologia gender musi zostać uznana za błędną, a jej założenia – że płeć to tylko ludzki wymysł, choć istnieje od milionów lat w tysiącach gatunków – za niezgodne z biologią.

 

Miraż „równości”

Podobnie jak za niezgodne z biologią muszą być uznane pomysły o ludzkiej równości – albo raczej IDENTYCZNOŚCI, bo o tym mówi lewica, gdy rzuca równościowe hasła. Lewicy nie chodzi o to, że ludzie powinni mieć identyczną, podstawową godność, lewica wszak odbiera godność dzieciom nienarodzonym i osobom o poglądach konserwatywnych. Lewicy nie chodzi też o równość przed prawem – mężczyźni i kobiety od dawna są prawnie równi (kobiety mają nawet przywileje), a jednak feminizm nadal się pręży. Lewicy chodzi o identyczność.

Takie same mają być płcie – te prawdziwe i zmyślone. Tacy sami mają być obywatele – ma nastać socjalizm albo komunizm. I takie same mają być narody, kultury i religie – albo ma ich nie być wcale!

Tymczasem lewicowy pomysł, że powinna istnieć równość-identyczność, jest sprzeczny z naturą ludzką, z naturą ssaków i z rzeczywistością wszystkich organizmów żywych. Nie trzeba argumentować za brutalnym darwinizmem społecznym, żeby dostrzec, że hierarchie społeczne sięgają poza nasze społeczeństwo, a konkurencja i różnice są motorem napędowym doboru naturalnego. Jedni rodzą się szybsi, inni inteligentniejsi, jeszcze inni mają więcej problemów niż komfortu w życiu. Możemy jako społeczeństwo starać się wyrównać niektórym pewne braki, ale nigdy nie będzie istniał świat, gdzie ktoś nie będzie umiał i pragnął więcej, a inny – mniej lub nic. Możemy wszyscy być równi przed Bogiem, ale w tym świecie równości-identyczności nie ma. To jednak nie przeszkadza lewicy w dążeniu do swoich ideologicznych, antynaukowych celów: bo lewica nie uznaje nauki i zaprzecza ewolucji.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe