Waldemar Krysiak: Niemcy „udaremnili prawicowy pucz” czy pajacują i robią sobie PR?

„Zamach stanu udaremniony w Niemczech! Prawicowi terroryści planowali pucz! Największa akcja niemieckiej policji w historii!” – takie wiadomości czytamy od wczoraj. Czy to jednak prawda? Bo kiedy przyjrzeć się sprawie bliżej, to okazuje się, że Niemcy mogli aresztować raczej grupę stukniętych rencistów z jednym pistoletem i zapasem jedzenia na zimę.
Pikielhauby
Pikielhauby / grafika modyfikowana

„Sukces niemieckiej policji i lewicowego rządu koalicyjnego jest WIELKI. Ogromny! To największa taka akcja w historii! Na czas udało się zapobiec przemocy, śmierci i chaosowi, do którego dążyli radykalnie prawicowi terroryści!”

 

„Atak na Bundestag”

W akcji brało udział około trzech tysięcy funkcjonariuszy, w tym jednostki specjalne z krajów związkowych oraz jednostka antyterrorystyczna Federalnej Straży Granicznej. Aresztowania miały miejsce w wielu landach, między innymi w Badenii-Wirtembergii, Berlinie, Bawarii, Hesji, Dolnej Saksonii, Saksonii oraz Turyngii. Przeszukiwano też domy znajdujące się w Brandenburgii, Nadrenii Północnej-Westfalii, Nadrenii-Palatynacie i Kraju Saary.

Rozbrojona grupa terrorystyczna (aresztowanych zostało od kilkunastu do kilkudziesięciu osób) planowała zbrojny atak na Bundestag, czyli niemiecki parlament, połączony z aresztowaniem polityków. W wyniku tego szturmu w Niemczech miały wybuchnąć zamieszki, a siły bezpieczeństwa połączyłyby się do zamachu stanu. Na to liczyli przynajmniej aresztowani, którzy poczynili rzekomo liczne kroki prowadzące do puczu. Według doniesień medialnych terroryści gromadzili zapas broni i prowadzili ćwiczenia strzeleckie. Mieli zebrać także dużą sumę pieniędzy*.

Sukces świętowany jest w mediach. Jeden z dziennikarzy rządowej ARD ogłosił nawet wczoraj w swoich socjalach, że ostatnie aresztowania są ostatecznym dowodem, że siła prawicowego terroryzmu jest w Niemczech jednym z największych zagrożeń dla demokracji. Jeden z niemieckich ministrów pochwalił się natomiast, że:

Demokracja jest dobrze broniona: od rana trwa wielka operacja antyterrorystyczna. Federalna Prokuratura Generalna prowadzi śledztwo w sprawie domniemanej siatki terrorystycznej ze środowiska zwolenników Rzeszy. Istnieje podejrzenie, że planowano zbrojny atak na organy konstytucyjne.

 

Niemiecka demokracja zagrożona?

Jeżeli bowiem przyjrzymy się sprawie bliżej (stan wiedzy: wczorajsze i dzisiejsze doniesienia medialne z kilkunastu źródeł), to jest to wielkie zamieszanie o dość niewiele.

Fakty są takie, że akcja miała miejsce i że zaangażowanych w nią było ponad trzy tysiące funkcjonariuszy różnych służb. I że była to akcja na skalę federalną, a nawet międzynarodową, bo dwie osoby zatrzymane zostały w Austrii i we Włoszech.

Prawdą jest, że rozbrojona siatka łączyła bardzo różne osoby: od kompletnych „przeciętniaków”, po „grube ryby”. W siatce działali emerytowani politycy, sędziowie, urzędnicy, a także byli żołnierze ze „specjalnym przeszkoleniem wojskowym”. Wśród zatrzymanych osób jest też była posłanka Alternatywy dla Niemiec (AfD; partia konserwatywno-liberalna), a także obywatelka Rosji.

 

Obywatele Rzeszy

Zatrzymani identyfikują się jako Reichsbürger. Reichsbürgerbewegung to ruch niemieckich nacjonalistów, którzy nie uznają praworządności obecnych struktur rządowych Bundesrepubliki. W prostych słowach: obecne Niemcy to według nich bezprawnie narzucony system państwa, które nie powinno istnieć. Zamiast niego powinna być Rzesza – i to niekoniecznie III Rzesza i naziści, co Cesarstwo Niemieckie, stare, dobre czasy. Sentyment do „starych, dobrych czasów” widać w przypadku zatrzymanych też po tym, że grupa skupiała się wokół 71-letniego Heinricha Reussa – mieszkającego w Turyngii potomka rodu książęcego. To on miał stanąć na czele nowej władzy po przeprowadzonym puczu.

Kiedy jednak już o puczu mowa, to tutaj zaczynają się schodki. Bo żeby przeprowadzić udany zamach stanu, potrzeba nie tylko szczęścia, ale i pewnych elementów organizacji i wpływu, którymi aresztowani Reichsbürger zwyczajnie nie dysponowali.

Po pierwsze: potrzeba siły wojskowej i/lub policyjnej. Tymczasem, jak podają media, wśród zatrzymanych jest jeden żołnierz i jeden policjant. Możliwe, że jest też kilka innych osób z podobnej ścieżki zawodowej, ale… jak miałoby to działać? Wojsko miałoby stanąć za dwoma szeregowymi funkcjonariuszami, których wcześniej nie znali?

Inny, oczywisty problem tej historii to broń. Niemieckie media trąbią bowiem o tym, że zatrzymani chcieli „mit Waffengewalt eine neue Regierung installieren”, czyli: obsadzić nowy rząd za pomocą broni i przemocy. Tylko gdzie ta broń? Bo mimo tego, że doniesienia są sprzeczne, to wszystkie są w tym punkcie dość ubogie. Według niektórych gazet skonfiskowano jeden pistolet i kilka atrap pistoletów, a według innych dwie sztuki broni palnej długiej i parę… mieczy. Może znalazły się też te dwa nagie, spod Grunwaldu?

Poza tym media podają, że większość mizernego arsenału – albo nawet cały! – zakupiony został legalnie, za pozwoleniem! Nie mówimy więc tutaj o czarnym rynku, ręcznie sklejonych w garażu bombach i trujących gazach, a kilku starszych panach, którzy mieli pozwolenie na broń i dlatego mieli w domu broń. Poza bronią policja zabezpieczyła też tzw. Prepper Vorräte, czyli zestawy na wypadek końca świata, wielkiej wojny i apokalipsy. Czyli scyzoryki, sznury, butelki z wodą, koce i jedzenie w puszkach.

Naprawdę zabawnie robi się natomiast, gdy przyjrzymy się poziomowi integracji grupy. Znane dotychczas jest bowiem tylko kilka realnych spotkań rozbrojonej grupy (niemieckie media piszą o raptem trzech), w których wzięło udział kilku-kilkunastu zainteresowanych. A kiedy przyszło ustalić termin puczu (Tag X, czyli: Dzień X), to Reichsbürger nie byli w stanie ustalić żadnego dnia pasującego wszystkim. Według notatek i wiadomości znalezionych przy zatrzymanych Reichsbürger ustalili więc kilka Dni X. Podczas żadnego z nich nic się nie wydarzyło.

Warto też spojrzeć na nagrania z aresztowań. Normalnie, gdy mamy do czynienia z niebezpieczną grupą przestępczą, media chwalą się zdjęciami spluw, zbiorników z kwasem, paczkami z kokainą i skutymi w kajdanki zwyrodnialcami, odwróconymi twarzą do ziemi. Tym razem jednak jest skromnie: w wielu artykułach widzimy te same fotki z bieda-aresztowań. Policja puka do skromnego mieszkania gdzieś na niemieckiej wsi, a w drzwiach stoi zdziwiony dziadek.

 

Sukces czy błazeństwo?

Nie chcę oczywiście przeceniać swojej pewności, żeby potem nie było mi wstyd. Możliwe, oczywiście, że Niemcy rozbroili wczoraj w największej akcji antyterrorystycznej w historii siatkę niebezpiecznych przestępców, którzy szturmem wziąć chcieli parlament, którzy nie liczyli się w swoim wymarzonym zamachu z życiem ludzkim i którzy w sekrecie planowali osadzić na niemieckim tronie nowego cesarza. I możliwe, że jeszcze o czymś nie wiemy.

Możliwe jednak, że rząd niemiecki i siedzące w jego kieszeni niemieckie media chcą trochę podbudować swój image w oczach własnych obywateli. Amerykanie mieli niby Szturm na Kapitol, to Niemcy też chcą – ale nawet lepszy, bo absolutnie bez przemocy i z pełnym sukcesem dla Polizei. Trudno też o lepszy straszak: jak nie zjesz zupy, to przyjdzie prawica i ci obsadzi nowego cesarza na tronie! Koniec demokracji!

Możliwe więc, że to faktycznie była największa, absolutnie udana akcja antyterrorystyczna w historii. A możliwe, że Niemcy aresztowali grupkę stukniętych rencistów, którzy planowali obalić rząd parą zardzewiałych mieczy i słoikiem z ogórkami.


PS Jednym ze smutnych dowodów na upadek Niemiec jest ten fakt: „duża suma pieniędzy”, którą terrorystom zarekwirowała policja, to tysiąc euro w gotówce.


 

POLECANE
Przetarg na tunel CPK wywołał burzę. Zarzuty o szycie pod zagraniczne korporacje Wiadomości
Przetarg na tunel CPK wywołał burzę. Zarzuty o szycie pod zagraniczne korporacje

Atmosfera wokół przetargu na jeden z najważniejszych kontraktów całej inwestycji Centralnego Portu Komunikacyjnego staje się coraz bardziej napięta. Chodzi o projekt i budowę tunelu oraz podziemnej stacji kolejowej pod lotniskiem CPK. Branża budowlana kwestionuje stawiane wymagania, a sześć dużych firm skierowało odwołania do Krajowej Izby Odwoławczej, zarzucając CPK ograniczanie konkurencji i faworyzowanie największych korporacji międzynarodowych.

Właściciel TVN na sprzedaż. Trump zabrał głos z ostatniej chwili
Właściciel TVN na sprzedaż. Trump zabrał głos

Prezydent USA Donald Trump poinformował w niedzielę, że będzie zaangażowany w proces decyzyjny dotyczący potencjalnego przejęcia przez Netflixa części koncernu Warner Bros.

Nawet do 50 tys. zł kary. Wiceminister zapowiada z ostatniej chwili
Nawet do 50 tys. zł kary. Wiceminister zapowiada

W poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" wiceminister sportu i turystyki Ireneusz Raś ocenił, że unijny obowiązek rejestracji obiektów wynajmowanych na doby może skłonić część właścicieli do ich długoterminowego wynajmu lub sprzedaży. Zapowiedział, że kara za brak rejestracji wyniesie do 50 tys. zł.

Komunikat Straży Granicznej. Pilne doniesienia z granicy z ostatniej chwili
Komunikat Straży Granicznej. Pilne doniesienia z granicy

Straż Graniczna publikuje raporty dotyczące wydarzeń na polskiej granicy z Białorusią.

Tragiczna noc w Świętokrzyskiem. Nie żyją dwie osoby z ostatniej chwili
Tragiczna noc w Świętokrzyskiem. Nie żyją dwie osoby

Dwóch mężczyzn zginęło w pożarze mieszkania w kamienicy przy ul. Opatowskiej w Sandomierzu. Tej samej nocy doszło też do pożaru domu w miejscowości Kopiec w powiecie opatowskim.

Coraz gorsza sytuacja pacjentów. Polacy nie mają złudzeń z ostatniej chwili
Coraz gorsza sytuacja pacjentów. Polacy nie mają złudzeń

Blisko połowa Polaków uważa, iż w ciągu dwóch lat rządów obecnej koalicji sytuacja pacjentów w przychodniach i szpitalach się pogorszyła – wynika z najnowszego sondażu pracowni Opinia24 na zlecenie RMF FM.

Trump skrytykował Zełenskiego. Jestem rozczarowany z ostatniej chwili
Trump skrytykował Zełenskiego. "Jestem rozczarowany"

Prezydent USA Donald Trump powiedział w niedzielę, że jest rozczarowany, bo – jak stwierdził – przywódca Ukrainy Wołodymyr Zełenski nie przeczytał jeszcze propozycji planu pokojowego. Według Trumpa Rosja zgadza się na wypracowaną propozycję.

Justina Kozan z rekordem Polski i złotym medalem z ostatniej chwili
Justina Kozan z rekordem Polski i złotym medalem

Justina Kozan zdobyła w Lublinie złoty medal mistrzostw Europy w pływaniu na krótkim basenie na dystansie 400 m stylem zmiennym. Polka czasem 4.28,56 pobiła rekord kraju, który od 2007 roku należał do Katarzyny Baranowskiej i wynosił 4.31,89.

Ponad 120 polskich intelektualistów wystosowało list otwarty przeciwko przypisywaniu polskim urzędnikom współsprawstwa Holokaustu tylko u nas
Ponad 120 polskich intelektualistów wystosowało list otwarty przeciwko przypisywaniu polskim urzędnikom współsprawstwa Holokaustu

Ponad 120 wybitnych przedstawicieli polskich elit intelektualnych i historycznych, jednocząc się ponad politycznymi podziałami, wystosowało list otwarty do niemieckich i austriackich instytucji kultury. Sygnatariusze wyrażają stanowczy sprzeciw wobec promowania narracji, która przypisuje polskim urzędnikom w okupowanej Polsce współsprawstwo w Holokauście.

Nie żyje ceniony reżyser teatralny z ostatniej chwili
Nie żyje ceniony reżyser teatralny

Nie żyje ceniony reżyser teatralny, wieloletni wykładowca warszawskiej Akademii Teatralnej Piotr Cieplak. Artysta, który wychodził z założenia, że „teatr ma swoją odpowiedzialność i niesie z sobą odpowiedzialność”, że teatr jest „miejscem, gdzie słowa jeszcze mogą mieć znaczenie”.

REKLAMA

Waldemar Krysiak: Niemcy „udaremnili prawicowy pucz” czy pajacują i robią sobie PR?

„Zamach stanu udaremniony w Niemczech! Prawicowi terroryści planowali pucz! Największa akcja niemieckiej policji w historii!” – takie wiadomości czytamy od wczoraj. Czy to jednak prawda? Bo kiedy przyjrzeć się sprawie bliżej, to okazuje się, że Niemcy mogli aresztować raczej grupę stukniętych rencistów z jednym pistoletem i zapasem jedzenia na zimę.
Pikielhauby
Pikielhauby / grafika modyfikowana

„Sukces niemieckiej policji i lewicowego rządu koalicyjnego jest WIELKI. Ogromny! To największa taka akcja w historii! Na czas udało się zapobiec przemocy, śmierci i chaosowi, do którego dążyli radykalnie prawicowi terroryści!”

 

„Atak na Bundestag”

W akcji brało udział około trzech tysięcy funkcjonariuszy, w tym jednostki specjalne z krajów związkowych oraz jednostka antyterrorystyczna Federalnej Straży Granicznej. Aresztowania miały miejsce w wielu landach, między innymi w Badenii-Wirtembergii, Berlinie, Bawarii, Hesji, Dolnej Saksonii, Saksonii oraz Turyngii. Przeszukiwano też domy znajdujące się w Brandenburgii, Nadrenii Północnej-Westfalii, Nadrenii-Palatynacie i Kraju Saary.

Rozbrojona grupa terrorystyczna (aresztowanych zostało od kilkunastu do kilkudziesięciu osób) planowała zbrojny atak na Bundestag, czyli niemiecki parlament, połączony z aresztowaniem polityków. W wyniku tego szturmu w Niemczech miały wybuchnąć zamieszki, a siły bezpieczeństwa połączyłyby się do zamachu stanu. Na to liczyli przynajmniej aresztowani, którzy poczynili rzekomo liczne kroki prowadzące do puczu. Według doniesień medialnych terroryści gromadzili zapas broni i prowadzili ćwiczenia strzeleckie. Mieli zebrać także dużą sumę pieniędzy*.

Sukces świętowany jest w mediach. Jeden z dziennikarzy rządowej ARD ogłosił nawet wczoraj w swoich socjalach, że ostatnie aresztowania są ostatecznym dowodem, że siła prawicowego terroryzmu jest w Niemczech jednym z największych zagrożeń dla demokracji. Jeden z niemieckich ministrów pochwalił się natomiast, że:

Demokracja jest dobrze broniona: od rana trwa wielka operacja antyterrorystyczna. Federalna Prokuratura Generalna prowadzi śledztwo w sprawie domniemanej siatki terrorystycznej ze środowiska zwolenników Rzeszy. Istnieje podejrzenie, że planowano zbrojny atak na organy konstytucyjne.

 

Niemiecka demokracja zagrożona?

Jeżeli bowiem przyjrzymy się sprawie bliżej (stan wiedzy: wczorajsze i dzisiejsze doniesienia medialne z kilkunastu źródeł), to jest to wielkie zamieszanie o dość niewiele.

Fakty są takie, że akcja miała miejsce i że zaangażowanych w nią było ponad trzy tysiące funkcjonariuszy różnych służb. I że była to akcja na skalę federalną, a nawet międzynarodową, bo dwie osoby zatrzymane zostały w Austrii i we Włoszech.

Prawdą jest, że rozbrojona siatka łączyła bardzo różne osoby: od kompletnych „przeciętniaków”, po „grube ryby”. W siatce działali emerytowani politycy, sędziowie, urzędnicy, a także byli żołnierze ze „specjalnym przeszkoleniem wojskowym”. Wśród zatrzymanych osób jest też była posłanka Alternatywy dla Niemiec (AfD; partia konserwatywno-liberalna), a także obywatelka Rosji.

 

Obywatele Rzeszy

Zatrzymani identyfikują się jako Reichsbürger. Reichsbürgerbewegung to ruch niemieckich nacjonalistów, którzy nie uznają praworządności obecnych struktur rządowych Bundesrepubliki. W prostych słowach: obecne Niemcy to według nich bezprawnie narzucony system państwa, które nie powinno istnieć. Zamiast niego powinna być Rzesza – i to niekoniecznie III Rzesza i naziści, co Cesarstwo Niemieckie, stare, dobre czasy. Sentyment do „starych, dobrych czasów” widać w przypadku zatrzymanych też po tym, że grupa skupiała się wokół 71-letniego Heinricha Reussa – mieszkającego w Turyngii potomka rodu książęcego. To on miał stanąć na czele nowej władzy po przeprowadzonym puczu.

Kiedy jednak już o puczu mowa, to tutaj zaczynają się schodki. Bo żeby przeprowadzić udany zamach stanu, potrzeba nie tylko szczęścia, ale i pewnych elementów organizacji i wpływu, którymi aresztowani Reichsbürger zwyczajnie nie dysponowali.

Po pierwsze: potrzeba siły wojskowej i/lub policyjnej. Tymczasem, jak podają media, wśród zatrzymanych jest jeden żołnierz i jeden policjant. Możliwe, że jest też kilka innych osób z podobnej ścieżki zawodowej, ale… jak miałoby to działać? Wojsko miałoby stanąć za dwoma szeregowymi funkcjonariuszami, których wcześniej nie znali?

Inny, oczywisty problem tej historii to broń. Niemieckie media trąbią bowiem o tym, że zatrzymani chcieli „mit Waffengewalt eine neue Regierung installieren”, czyli: obsadzić nowy rząd za pomocą broni i przemocy. Tylko gdzie ta broń? Bo mimo tego, że doniesienia są sprzeczne, to wszystkie są w tym punkcie dość ubogie. Według niektórych gazet skonfiskowano jeden pistolet i kilka atrap pistoletów, a według innych dwie sztuki broni palnej długiej i parę… mieczy. Może znalazły się też te dwa nagie, spod Grunwaldu?

Poza tym media podają, że większość mizernego arsenału – albo nawet cały! – zakupiony został legalnie, za pozwoleniem! Nie mówimy więc tutaj o czarnym rynku, ręcznie sklejonych w garażu bombach i trujących gazach, a kilku starszych panach, którzy mieli pozwolenie na broń i dlatego mieli w domu broń. Poza bronią policja zabezpieczyła też tzw. Prepper Vorräte, czyli zestawy na wypadek końca świata, wielkiej wojny i apokalipsy. Czyli scyzoryki, sznury, butelki z wodą, koce i jedzenie w puszkach.

Naprawdę zabawnie robi się natomiast, gdy przyjrzymy się poziomowi integracji grupy. Znane dotychczas jest bowiem tylko kilka realnych spotkań rozbrojonej grupy (niemieckie media piszą o raptem trzech), w których wzięło udział kilku-kilkunastu zainteresowanych. A kiedy przyszło ustalić termin puczu (Tag X, czyli: Dzień X), to Reichsbürger nie byli w stanie ustalić żadnego dnia pasującego wszystkim. Według notatek i wiadomości znalezionych przy zatrzymanych Reichsbürger ustalili więc kilka Dni X. Podczas żadnego z nich nic się nie wydarzyło.

Warto też spojrzeć na nagrania z aresztowań. Normalnie, gdy mamy do czynienia z niebezpieczną grupą przestępczą, media chwalą się zdjęciami spluw, zbiorników z kwasem, paczkami z kokainą i skutymi w kajdanki zwyrodnialcami, odwróconymi twarzą do ziemi. Tym razem jednak jest skromnie: w wielu artykułach widzimy te same fotki z bieda-aresztowań. Policja puka do skromnego mieszkania gdzieś na niemieckiej wsi, a w drzwiach stoi zdziwiony dziadek.

 

Sukces czy błazeństwo?

Nie chcę oczywiście przeceniać swojej pewności, żeby potem nie było mi wstyd. Możliwe, oczywiście, że Niemcy rozbroili wczoraj w największej akcji antyterrorystycznej w historii siatkę niebezpiecznych przestępców, którzy szturmem wziąć chcieli parlament, którzy nie liczyli się w swoim wymarzonym zamachu z życiem ludzkim i którzy w sekrecie planowali osadzić na niemieckim tronie nowego cesarza. I możliwe, że jeszcze o czymś nie wiemy.

Możliwe jednak, że rząd niemiecki i siedzące w jego kieszeni niemieckie media chcą trochę podbudować swój image w oczach własnych obywateli. Amerykanie mieli niby Szturm na Kapitol, to Niemcy też chcą – ale nawet lepszy, bo absolutnie bez przemocy i z pełnym sukcesem dla Polizei. Trudno też o lepszy straszak: jak nie zjesz zupy, to przyjdzie prawica i ci obsadzi nowego cesarza na tronie! Koniec demokracji!

Możliwe więc, że to faktycznie była największa, absolutnie udana akcja antyterrorystyczna w historii. A możliwe, że Niemcy aresztowali grupkę stukniętych rencistów, którzy planowali obalić rząd parą zardzewiałych mieczy i słoikiem z ogórkami.


PS Jednym ze smutnych dowodów na upadek Niemiec jest ten fakt: „duża suma pieniędzy”, którą terrorystom zarekwirowała policja, to tysiąc euro w gotówce.



 

Polecane